|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2008-08-03, 06:26
Dzien Dobry:)
Miłego dnia dla wszystkich życzę JA :))
Uśmiechu, słoneczka, pogody ducha i radości...na dziś i na nadchodzący tydzień:)
Wtulam się w Was czule, porannie... |
| | | | | |
| 2008-08-03, 07:02
2008-08-03, 06:26 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Dzien Dobry:)
Miłego dnia dla wszystkich życzę JA :))
Uśmiechu, słoneczka, pogody ducha i radości...na dziś i na nadchodzący tydzień:)
Wtulam się w Was czule, porannie... |
Witajcie Wszyscy o poranku. Dziś fajna pogoda do biegania.
Po wczorajszych deszczach dużo chłodniej, bez słońca.
Zaraz wkładam buty. Miłego dzionka. |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-08-03, 09:54
dzień dobry:)
wstałem dzisiaj skoro świt o 10.00 i oddaję się niedzielnym obowiązkom, znaczy śniadanie, obiad, jaieś piwko wieczorem... strasznie pracowity dzień się zapowiada!! |
| | | | | |
| 2008-08-03, 10:58
2008-08-03, 07:02 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Witajcie Wszyscy o poranku. Dziś fajna pogoda do biegania.
Po wczorajszych deszczach dużo chłodniej, bez słońca.
Zaraz wkładam buty. Miłego dzionka. |
Ja tam nic nie zakładam, bo nic suchego nie mam.
W Jaworznie biegło się fajnie, bo jak na basenie. Pić nie było trzeba, wystarczyło dolną szczękę nieco przed górną przesunąć i woda sama się zbierała.
Jak zwykle biegliśmy sobie spokojnie podziwiając tyły, ale też nie wytężając się zanadto. Pogadało mi się na biegu z Gabą, która "daje w biegu" i Borówką, ktora za to z kolei "w biegu wydala". Na 3 km. dołączył do nas Tusik, który uprzyjemniał każdy kolejny kilomentr puszczając wdzięczne bąki (jeden z nich o mało nie zniszczył zabytkowego kościoła - tornado kat.3). Przed nawrotem nie zdążyliśmy zauważyć Adamusa (gnał jak Kenol), nasze czupryny rozczochrał wiatr pędzącego Trebiego, a potem mniejszy jakby zefirek generowany przez Elkanaszka (kwitnienie), no i GREG z życiówką.
Mój czas 1:34:coś tam. I znowu życiówka (bo nigdy wcześniej oficjalnie nie przebiegłem 15stki).
Potem uzupełnianie płynów w doborowym towarzystwie RGO, rozmowy - jak zawsze nie do końca wiadomo o czym, bigosik i bułeczka, losowanie nagród (Piotrek z magnetofonem) i... zaginieni w akcji. Zgubiliśmy resztę grupy z Tusikiem, a że 30 minutowe poszukiwania nie dały rezultatu to niestety musiałem wracać do Modlniczki, bo mój kierowca z pasażerami już się nieco niecierpliwili. Szkoda - przegapiłem makowiec Gaby. Łzy rozpaczy zalewają me oczy. Ale krótko, bo impreza udana wielce, świetnie zorganizowana, a oznaczenia kilometrów na trasie można stawiać jako wzorzec!!!
Do następnego spotkanie w realu - chyba w Skarżysku. |
| | | | | |
| 2008-08-03, 11:09 Kontakty
Nawiązując do poprzedniego posta - aby się na przyszłość nie pogubić, lepiej odnaleźć albo po prostu sprawniej reagować na nieprzewidziane sytuacje proponuję powymieniać się telefonami.
Ja mam swój wpisany w wizytówce - prosiłbym wszystkich (jeżeli ktoś oczywiście nie ma nic przeciw) o podesłanie (publicznie albo na priva) swojej komóry.Bez sensu jest taka nerwówka, jaką uprawialiśmy z Tusikiem po biegu w Jaworznie, a ja mam dodatkowo wyrzuty sumienia, bo zostawiłem Mateusza samego, chociaż niewiele mogłem zrobić.
Tusik - mam nadzieję, że dotarłeś do domu lub odnalazłeś resztę grupy. |
| | | | | |
| 2008-08-03, 11:19
2008-08-03, 09:54 - adamus napisał/-a:
dzień dobry:)
wstałem dzisiaj skoro świt o 10.00 i oddaję się niedzielnym obowiązkom, znaczy śniadanie, obiad, jaieś piwko wieczorem... strasznie pracowity dzień się zapowiada!! |
Mirek - WIELKIE GRATKI
Kurczę, jak czytam te Wasze wyniki, to się zastanawiam, jak to jest możliwe, żeby latać w takim tempie.
Ale... masz rację - dwa lata dzierżysz puchar w dłoni. Bądź jednakowoż czujny, bo jestem, jak anoreksja: napadam z nienacka i nie daję szans.
Not to Ci teraz dałem do myslenia na te 2 lata ;)))
Raz jeszcze gratulacje. Póki co jesteś chyba daleko poza naszym zasięgiem. Jedyna nadzieja w Marysi!!! |
| | | | | |
| 2008-08-03, 11:20 Placki jaworznieńskie
I chciałbym jeszcze wiedzieć, czym się zażeraliście.
Nie udało mi się zadegustować, więc chciałbym się chociaż uślinić słuchając sprawozdania. |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-08-03, 12:41
2008-08-03, 11:20 - Kowal napisał/-a:
I chciałbym jeszcze wiedzieć, czym się zażeraliście.
Nie udało mi się zadegustować, więc chciałbym się chociaż uślinić słuchając sprawozdania. |
świetny makowiec, w świetnym towarzystwie, we wspaniałej atmosferze, grzech było nie spróbować..... miłego uślinienia się:))) |
| | | | | |
| 2008-08-03, 13:47
2008-08-03, 05:44 - marysieńka napisał/-a:
Mirku...
Prawda, że wspaniałe to uczucie ..stanąć na podium? Tego nie da się z niczym porównać...Gratuluję:-) |
wchodzić na podium, odbierać puchar na oczach kilkuset widzów, w błysku fleszy...... BEZCENNE:))) |
| | | | | |
| 2008-08-03, 18:08
Pozdrowienia z deszczowej krainy.
Gratulacje i brawa dla Mirka.
Milego weekendu dla wszystkich. |
| | | | | |
| 2008-08-03, 19:53 Jaworzno
Cześć Wszystkim dookoła :)
Do domciu dotarłem tuż po ósmej, planowo miałem być o 5.30 ale oczywiście po drodze musiało się coś wydarzyć...A zaczęło się od opóźnionego pociągu z Jaworzna do Zawiercia...pół godziny wystarczyło bym zapomniał o połączeniu z Zawiercia do Warszawy Wschodniej...Przed przyjazdem pociągu na stacji zaczęła słabnąć jakaś dziewczyna która świeżo wróciła z wakacji, muszę przyznać że znieczulica na peronie nie zapanowała. Ułożyłem ją z innym podróżnym na ziemi, zapewniliśmy bezpieczną pozycję i trzeba było dzwonić po karetkę.Na szczęście po dziewczynę wyszła matka z siostrą tak więc odjeżdżając miał się kto nią zaopiekować do przybycia karetki...W pociągu okazało się , że jednak nie złapię przesiadki w Zawierciu więc Pan Konduktor doradził mi bym jechał do Częstochowy i tam łapał najbliższy pociąg na Wawkę...i złapałem o 2.58 (w Częstochowie byłem parę minut przed północą)w międzyczasie oglądając rozwydrzoną i nachlaną młodzież oraz różnego rodzaju lumpiska...że o szaleństwach samochodowych na ulicach nie wspomnę...Policja poszła chyba na piwo...Na szczęście w Wawce miałem po kilku minutach pospieszny do Dęblina i tak wymordowany, niedospany dotarłem do domu...
A sam bieg mimo fatalnej aury oceniam za wzorowo zorganizowany, na dodatek w przyjacielskim gronie...w takiej ilości przyjaciół...:))) W tym miejscu Was pozdrawiam :)
PS Jedyne co nawaliło to moja forma...pewnie to wina "kwitnienia"...Ale już zebrałem sporo motywacji do treningu, taki kubeł zimnej wody (by nie popadać w samouwielbienie)wylanej na głowę przyda się bardzo...!!!!!! |
| | | | | |
| 2008-08-03, 20:29
2008-08-03, 19:53 - Elkanah napisał/-a:
Cześć Wszystkim dookoła :)
Do domciu dotarłem tuż po ósmej, planowo miałem być o 5.30 ale oczywiście po drodze musiało się coś wydarzyć...A zaczęło się od opóźnionego pociągu z Jaworzna do Zawiercia...pół godziny wystarczyło bym zapomniał o połączeniu z Zawiercia do Warszawy Wschodniej...Przed przyjazdem pociągu na stacji zaczęła słabnąć jakaś dziewczyna która świeżo wróciła z wakacji, muszę przyznać że znieczulica na peronie nie zapanowała. Ułożyłem ją z innym podróżnym na ziemi, zapewniliśmy bezpieczną pozycję i trzeba było dzwonić po karetkę.Na szczęście po dziewczynę wyszła matka z siostrą tak więc odjeżdżając miał się kto nią zaopiekować do przybycia karetki...W pociągu okazało się , że jednak nie złapię przesiadki w Zawierciu więc Pan Konduktor doradził mi bym jechał do Częstochowy i tam łapał najbliższy pociąg na Wawkę...i złapałem o 2.58 (w Częstochowie byłem parę minut przed północą)w międzyczasie oglądając rozwydrzoną i nachlaną młodzież oraz różnego rodzaju lumpiska...że o szaleństwach samochodowych na ulicach nie wspomnę...Policja poszła chyba na piwo...Na szczęście w Wawce miałem po kilku minutach pospieszny do Dęblina i tak wymordowany, niedospany dotarłem do domu...
A sam bieg mimo fatalnej aury oceniam za wzorowo zorganizowany, na dodatek w przyjacielskim gronie...w takiej ilości przyjaciół...:))) W tym miejscu Was pozdrawiam :)
PS Jedyne co nawaliło to moja forma...pewnie to wina "kwitnienia"...Ale już zebrałem sporo motywacji do treningu, taki kubeł zimnej wody (by nie popadać w samouwielbienie)wylanej na głowę przyda się bardzo...!!!!!! |
Witam..
Grzesiu i ja dziś udzielałam pomocy, osobie która zasłabła ....Biegać, nie mogę, ale serce ciągnie do biegania więc pojechałam do Opalenicy, gdzie był bieg. Co prawda kibicowanie, to nie to samo co bieganie, ale zawsze to jakaś namiastka...No i tak się złożyło, że jakieś 500m przed metą zasłabł jeden z biegaczy..akurat w tym miejscu gdzie stałam...Jejka ale miałam cykora że gościu..."zejdzie" Słaniał się na nogach...nieprzytomny wzrok i...sine usta....Matko jak można się tak...."wyjechać"...Troszkę Go podprowadziłam podałam picie..i nieco doszedł do siebie...zaczął biec, by po 200m...to samo. W sumie skończyło się wezwaniem karetki, ale nie wiem z jakim finałem bo mnie użądliła ..osa....i musiałam jechać do..... szpitala w Nowym Tomyślu bo w karetce która przyjechała do biegacza...nie mieli nawet zwykłego...wapna...A pojechałam by troszkę...poplotkować z biegaczami:-))) |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-08-03, 20:35
2008-08-03, 18:08 - siostra a_ napisał/-a:
Pozdrowienia z deszczowej krainy.
Gratulacje i brawa dla Mirka.
Milego weekendu dla wszystkich. |
dzięki wielkie...
pucharki dla RGO się należały:)) |
| | | | | |
| 2008-08-03, 20:37
2008-08-03, 19:53 - Elkanah napisał/-a:
Cześć Wszystkim dookoła :)
Do domciu dotarłem tuż po ósmej, planowo miałem być o 5.30 ale oczywiście po drodze musiało się coś wydarzyć...A zaczęło się od opóźnionego pociągu z Jaworzna do Zawiercia...pół godziny wystarczyło bym zapomniał o połączeniu z Zawiercia do Warszawy Wschodniej...Przed przyjazdem pociągu na stacji zaczęła słabnąć jakaś dziewczyna która świeżo wróciła z wakacji, muszę przyznać że znieczulica na peronie nie zapanowała. Ułożyłem ją z innym podróżnym na ziemi, zapewniliśmy bezpieczną pozycję i trzeba było dzwonić po karetkę.Na szczęście po dziewczynę wyszła matka z siostrą tak więc odjeżdżając miał się kto nią zaopiekować do przybycia karetki...W pociągu okazało się , że jednak nie złapię przesiadki w Zawierciu więc Pan Konduktor doradził mi bym jechał do Częstochowy i tam łapał najbliższy pociąg na Wawkę...i złapałem o 2.58 (w Częstochowie byłem parę minut przed północą)w międzyczasie oglądając rozwydrzoną i nachlaną młodzież oraz różnego rodzaju lumpiska...że o szaleństwach samochodowych na ulicach nie wspomnę...Policja poszła chyba na piwo...Na szczęście w Wawce miałem po kilku minutach pospieszny do Dęblina i tak wymordowany, niedospany dotarłem do domu...
A sam bieg mimo fatalnej aury oceniam za wzorowo zorganizowany, na dodatek w przyjacielskim gronie...w takiej ilości przyjaciół...:))) W tym miejscu Was pozdrawiam :)
PS Jedyne co nawaliło to moja forma...pewnie to wina "kwitnienia"...Ale już zebrałem sporo motywacji do treningu, taki kubeł zimnej wody (by nie popadać w samouwielbienie)wylanej na głowę przyda się bardzo...!!!!!! |
trenuj Grzesiu, trenuj...
najbliższa okazja do rewanżu podczas maratonu w warszawce:)) |
| | | | | |
| 2008-08-03, 20:38
2008-08-03, 20:29 - marysieńka napisał/-a:
Witam..
Grzesiu i ja dziś udzielałam pomocy, osobie która zasłabła ....Biegać, nie mogę, ale serce ciągnie do biegania więc pojechałam do Opalenicy, gdzie był bieg. Co prawda kibicowanie, to nie to samo co bieganie, ale zawsze to jakaś namiastka...No i tak się złożyło, że jakieś 500m przed metą zasłabł jeden z biegaczy..akurat w tym miejscu gdzie stałam...Jejka ale miałam cykora że gościu..."zejdzie" Słaniał się na nogach...nieprzytomny wzrok i...sine usta....Matko jak można się tak...."wyjechać"...Troszkę Go podprowadziłam podałam picie..i nieco doszedł do siebie...zaczął biec, by po 200m...to samo. W sumie skończyło się wezwaniem karetki, ale nie wiem z jakim finałem bo mnie użądliła ..osa....i musiałam jechać do..... szpitala w Nowym Tomyślu bo w karetce która przyjechała do biegacza...nie mieli nawet zwykłego...wapna...A pojechałam by troszkę...poplotkować z biegaczami:-))) |
Cześć Skarbie :)
Ależ masz traf do przygód...:)
Szczerze mówiąc to zajściem na stacji też się trochę wystrachałem.Dziewczyna chwilamji traciła przytomność, zimna i sucha skóra, bladość, drżenie ramion i konwulsyjne wyginanie palców w "dziubek",drętwienie twarzy, dreszcze...cholera, wracała znad wczasów i nie wiem czy to był udar czy początki jakiegoś wylewu...nie dozekałem przyjazdu karetki i mam nadzieję, że wszystko skończyło się OK...wolę nie mieć takich przygód ale pomocy na szcvzęście nie boję się udzielać...w miarę możliwości... |
| | | | | |
| 2008-08-03, 20:40
2008-08-03, 20:37 - adamus napisał/-a:
trenuj Grzesiu, trenuj...
najbliższa okazja do rewanżu podczas maratonu w warszawce:)) |
W maratonie to Cie nie pokonam (nie tym razem)ale za to życiówkę to poprawię....stanę na żęsach...czy też rzęsach...:)))Pozdro Championie :) |
| | | | | |
| 2008-08-03, 20:46
2008-08-03, 20:38 - Elkanah napisał/-a:
Cześć Skarbie :)
Ależ masz traf do przygód...:)
Szczerze mówiąc to zajściem na stacji też się trochę wystrachałem.Dziewczyna chwilamji traciła przytomność, zimna i sucha skóra, bladość, drżenie ramion i konwulsyjne wyginanie palców w "dziubek",drętwienie twarzy, dreszcze...cholera, wracała znad wczasów i nie wiem czy to był udar czy początki jakiegoś wylewu...nie dozekałem przyjazdu karetki i mam nadzieję, że wszystko skończyło się OK...wolę nie mieć takich przygód ale pomocy na szcvzęście nie boję się udzielać...w miarę możliwości... |
Na jakiś czas mam dość...przygód...W sumie to zastanawiam się dlaczego bieg w Opalenicy był słabo zabezpieczony medycznie...Gościu leżał na ziemi jakieś 20 minut zanim dojechała karetka..ale, żeby było śmieszniej ta karetka była jakieś 500m od miejsca gdzie ten nieszczęśnik leżał, bo jakiś mecz piłkarski się odbywał w pobliżu...Dobiło mnie, że jak już przyjechali i ja powiedziałam, że użądliłam mnie osa a jestem uczulona czy coś mają...to oni chcieli gościa zostawić a mnie karetką zawieżć do szpitala...To się nazywa....myślenie... |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-08-03, 20:52
2008-08-03, 20:46 - marysieńka napisał/-a:
Na jakiś czas mam dość...przygód...W sumie to zastanawiam się dlaczego bieg w Opalenicy był słabo zabezpieczony medycznie...Gościu leżał na ziemi jakieś 20 minut zanim dojechała karetka..ale, żeby było śmieszniej ta karetka była jakieś 500m od miejsca gdzie ten nieszczęśnik leżał, bo jakiś mecz piłkarski się odbywał w pobliżu...Dobiło mnie, że jak już przyjechali i ja powiedziałam, że użądliłam mnie osa a jestem uczulona czy coś mają...to oni chcieli gościa zostawić a mnie karetką zawieżć do szpitala...To się nazywa....myślenie... |
Faktycznie...myślenie co niektórych ludzi, służb, instytucji nie jest ich mocną stroną...
PS Pozdrawiam Pana Konduktora który zapewnił mnie, ze w Częstohowie rychlo złapię pociągna na Wawkę...faktycznie, po trzech godzinach złapałem...Na dodatek siedząc w pociągu do Wawki Pani konduktor zakwestionowała mój bliet, że jest błędnie wypisany...ciepło odparłem jej, że kasa w Jaworznie nie była już czynna i nie ja biorę pensję za wypisywanie bilecików...w try miga miałem blankiecik zastępczy w dłoni...kocham PKP za jakość usług i tłok za 52.50 zł.
PS Robert, kibelek w Katowicach kosztuje jedyne 2 zł...fakt, Hanysy gorzej zariabiają jak Warszawka...dobrze, że jestem z bogatej lubelszczyzny.... |
| | | | | |
| 2008-08-03, 21:18 pora no dobranoc
Spokojnej i miłej nocy Wszystkim życzę :)
Zaczyna mnie powoli zapraszać łóżeczko...nie odmówię, niedospanie z trasy zaczyna wychodzić...tak więc kąpanko i do zobaczenia jutro... 3mtasię :) |
| | | | | |
| 2008-08-03, 21:35 2 biegi w 1 weekend!...
LINK: http://www.sportmoimzyciem.zafriko.pl | Czolem Przyjaciele!
Jest mi niezmiernie przyjemnie ze moglem sie spotkac z grupa RGO podczas Jaworzenskiej 15. Ja osobiscie bylem tam w roku poprzednim wiec wiedzialem ze organizacja samej imprezy rewelacja. Pogoda rowniez mi sie podobala mimo gorszego deszczu od Cracovia Maraton. Trzymam swoja klase co potwierdza moj wynik.
Dzis uczestniczylem w XV Memorialowym Biegu mjr-a BACY Bochnia - Chodenice. Tu tradycja stalo sie i wystartowalem w pelnym umundurowaniu wojskowym z planem lekkim by nie przesadzac po biegu dnia poprzedniego no i jestem dumny z siebie gdyz osiaglem 1 godzine gdzie pogoda byla odwrotna tzn. bylo bardzo goraco. Jesli moglbym to polecam ten bieg za rok. Za skromnie wpisowe 10zl w pakiecie startowym Powerade, woreczek leczniczej soli do kapieli a po biegu posilek oraz piekny medal.
Wiec w ten weekend zdobylem 2 medale ktore daja mi wiele radosci ze dotrwalem w pieknym stylu do konca.
Wasz GREG! |
|
|
|
| |
|