| | | |
|
| 2008-08-18, 09:37
2008-08-18, 08:55 - marysieńka napisał/-a:
Witaj Gaba...
Wczoraj przemogłam się...Zaliczyłam dłuższe wybieganie......Ale Tobie i tak do pięt nie sięgam...Wydusiłam z siebie tylko i aż....23km....W sumie nie byłam zmęczona..ale... No właśnie...nie wiem dlaczego nie chciało mi sie więcej biec....:-))) |
Nygus!
A tak na prawdę to pewnie smignęłaś ze 35 w takim tempie, jak wczoraj Kenenisa na ostatnich 400m (52 sekundy). Tylko tu zasłonę dymną robisz, coby czujność chłopaków uspić ;))
Panowie - do roboty. Zarządzam wybiegania po 3:40!
Wasz trener. |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 09:39
2008-08-18, 09:10 - borówka napisał/-a:
Witajcie Dziewczynki! ja też mam za sobą dłuższy trening tzn 25km. pokonałam aż w 2.25 i to dzięki Januszowi że biegł ze mną.Samej było by mi ciężko |
W 2:25, czyli plus minus po 5:50.
Muszę się zabrać do roboty, bo mi wszyscy uciekają :((( |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 09:41
2008-08-18, 09:23 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Jacha....
Napisz jeszcze ILE czasu zajęło Ci pokonanie tych 23 kilometrów - żeby był pełny obraz sytuacji:)
I BARDZO PROSZĘ O NIEPOZBAWIANIE MNIE TYTUŁU NAJSŁABIEJ BIEGAJĄCEJ OSOBY W CAŁEJ R G O !!! |
No o ten tytuł to będziemy zażarcie walczyć. A po Zulusowym treninigu to różnie może być ;)) |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 09:42
2008-08-18, 09:39 - Kowal napisał/-a:
W 2:25, czyli plus minus po 5:50.
Muszę się zabrać do roboty, bo mi wszyscy uciekają :((( |
PRZEPRASZAM!pomyliłam się 25km w 2.58 |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 09:42
2008-08-17, 12:54 - Kowal napisał/-a:
Co to za Okuninki?
BNo szukma właśnie czegoś na jakieś 2 tygodnie dla dzieciaków (tych dwóch starszych) na przyszły rok.
Jakieś jezioro, strusie, jazda konna, pływanie, może być jeszcze jakieś wędkowanie lub coś tam takiego.
Daj znać Robson, co to takiego.
A jak ktoś inny wie o jakiejś takiej agroturystyce to również proszę o podpowiedź.
Może MArysia? |
Darku..
W okolicach Pszczewa jest tego całkiem sporo:-)
Może i ja cosik już będę miała do tego czasu:-))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 09:44
2008-08-18, 09:29 - borówka napisał/-a:
Marysieńka Janusz musi przywyknąć do mojego tempa przed Wrocławiem bo tam będzie zającem na 5-kę a przy okazji towarzyszy mi-i bardzo dobrze! |
Tak wogóle zającowanie na piątkę to chyba dla śmigacza jest nie lada wyzwaniem.
Bo wg mojej teorii ci truchtacze, co to pod 5godzin biegną to są cholernie wytrzymali. A nie wiem, czy taki pędziwiatr z czasem w okolocy 3 godzin byłby w stanie lekko biegnąc wytrzymać na trasie dodatkowe 2 godziny.
P.S. Musialem coś napisać, żeby nam żółwikom dodać otuchy :)))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 09:45
2008-08-18, 09:34 - Kowal napisał/-a:
Po tym poście to faktycznie wygląda, jakbyś się cieszyła, że zobaczyłaś poranek? Czyżby jakieś wybieganko Cie tak złomotało? Mam nadzieję, że nie te napady kaszlu?
witaj o poranku ;) |
Jakbyś przy tym był...
Ostatni raz dusiłam się tak efektownie 18 lat temu...naprawdę myślałam, że nie dożyję poranka...dożyłam - i to już jest sukces:) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 09:48
2008-08-18, 09:44 - Kowal napisał/-a:
Tak wogóle zającowanie na piątkę to chyba dla śmigacza jest nie lada wyzwaniem.
Bo wg mojej teorii ci truchtacze, co to pod 5godzin biegną to są cholernie wytrzymali. A nie wiem, czy taki pędziwiatr z czasem w okolocy 3 godzin byłby w stanie lekko biegnąc wytrzymać na trasie dodatkowe 2 godziny.
P.S. Musialem coś napisać, żeby nam żółwikom dodać otuchy :)))) |
I dodałeś! Ale Janusz spoko wytrzymuje takie truchanie-On jest cholernie wtrzymały! |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 09:55
Moi mili muszę sie z Wami narazie porzegnać bo już jeden syn czeka na kompa. Do zobaczenia wkrótce |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 09:56
Opowiem Wam jaki efektowny sposób wykończenia mnie psychiczego wymyślił mój ukochany mąż.
Mianowicie powiedział mi, że on też biegnie maraton we Wrocławiu.
Błagałam go, prawie że na kolanach, żeby poczekał do Poznania...mówię mu " Nie rób mi tego. Ja zapierniczam i przebieram kulasami od roku i zastanawiam się, czy w ogóle dam radę, a ty po miesiącu czy dwóch zrobisz z palcem w zębach to, na co ja pracuję od roku i nie mam żadnej gwarancji powodzenia"...
Popatrzył na mnie dziwnie, stwierdził, że jestem dziwaczna, ale...zgodził się...powiedział, że podaruje mi to, bym ukończyła maraton wcześniej niz on (zwłaszcza, że ja się nie oszukuję...przybiegłby na pewno przede mną)...tak więc BYĆ MOŻE Piotrek poleci w Poznaniu...
Zaiste dziwne formy przybiera miłość małżeńska:)))
PS. I pomysleć, że przez rok używałam najrozmaitszych argumentów a nawet podstępów, by w ogóle zaczął biegać... |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 10:00
2008-08-18, 09:56 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Opowiem Wam jaki efektowny sposób wykończenia mnie psychiczego wymyślił mój ukochany mąż.
Mianowicie powiedział mi, że on też biegnie maraton we Wrocławiu.
Błagałam go, prawie że na kolanach, żeby poczekał do Poznania...mówię mu " Nie rób mi tego. Ja zapierniczam i przebieram kulasami od roku i zastanawiam się, czy w ogóle dam radę, a ty po miesiącu czy dwóch zrobisz z palcem w zębach to, na co ja pracuję od roku i nie mam żadnej gwarancji powodzenia"...
Popatrzył na mnie dziwnie, stwierdził, że jestem dziwaczna, ale...zgodził się...powiedział, że podaruje mi to, bym ukończyła maraton wcześniej niz on (zwłaszcza, że ja się nie oszukuję...przybiegłby na pewno przede mną)...tak więc BYĆ MOŻE Piotrek poleci w Poznaniu...
Zaiste dziwne formy przybiera miłość małżeńska:)))
PS. I pomysleć, że przez rok używałam najrozmaitszych argumentów a nawet podstępów, by w ogóle zaczął biegać... |
No to ja już nie jestem teraz pewien, czy chcę, aby Kaska zaczęła biegać. Bo mi się rodzą pytania:
1. Jak godzicie treningi - u mnie 4 razy w tygodniu, uzbiera sie łącznie 8-10 godzin.
2. Co robicie z dzieciakami, jak biegacie
3. Jak wyżej, podczas wyjazdów na biegi
4. Szczególnie zima, kiedy dzień ma 5 godzin.
Proszę o wskazówki. |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 10:03
Spadam.
Jak mi się jeszcze uda to zajrzę.
Mam do przejrzenia chyba z 80 CVek aby wybrać tą/tego jedynego (albo kilku).
No i jeszcze long-lista "to do list" przygotowana przez żonkę. Poszła sobie do pracy a ty tu siedź z dziecmi i jeszcze odhaczaj z listy.
Ciężkie jest życie na urlopie :( |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 10:03
2008-08-18, 10:00 - Kowal napisał/-a:
No to ja już nie jestem teraz pewien, czy chcę, aby Kaska zaczęła biegać. Bo mi się rodzą pytania:
1. Jak godzicie treningi - u mnie 4 razy w tygodniu, uzbiera sie łącznie 8-10 godzin.
2. Co robicie z dzieciakami, jak biegacie
3. Jak wyżej, podczas wyjazdów na biegi
4. Szczególnie zima, kiedy dzień ma 5 godzin.
Proszę o wskazówki. |
Juz pisze , jak my to rozwiązujemy, tylko Piotrkowi kanapki do pracy zrobię:)) |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 10:24
2008-08-18, 10:00 - Kowal napisał/-a:
No to ja już nie jestem teraz pewien, czy chcę, aby Kaska zaczęła biegać. Bo mi się rodzą pytania:
1. Jak godzicie treningi - u mnie 4 razy w tygodniu, uzbiera sie łącznie 8-10 godzin.
2. Co robicie z dzieciakami, jak biegacie
3. Jak wyżej, podczas wyjazdów na biegi
4. Szczególnie zima, kiedy dzień ma 5 godzin.
Proszę o wskazówki. |
Ad. 1. Trenigi godzimy w ten sposób, ze Piotrek trenuje po pracy wokół Błoń...a że pracuje w handlu (jest ksiegowym , ale to akurat nie ma znaczenia), to tę pracę kończy o 19-stej. Zanim potrenuje i wróci do domu, to jednak troche mija.
Ja trenuję u nas ( Rudawa, Dubie, Radwanowice, Brzezinka, Więckowice, Bolechowice, Karniowice, Kobylany) czasem w czasie dnia (jak Piotrek jest w domu), a czasem wieczorami.
W czasie roku szkolnego jest duzo łatwiej. Wedy ja trenuję , kiedy dzieci sa w szkole - i najbardziej to lubię. Mam spokojną głowę i nie muszę świecić oczami po nocy ,albo kulić się z nerwów, że tam Piotrek w domu z dziećmi wkurza się, czemu mi trening tyle czasu zajął.
Ad.2. ERGO: nie ma problemu, co zrobić z dziećmi w czasie treningu, bo nie trenujemy razem - po prostu nie jest to możliwe.
Ad.3.Podczas wyjazdów na biegi do tej pory udawało nam się namówić Justynę, ale to się urwie, bo w naszym autku mieści się tylko pięć osób, a nas jest właśnie piątka...teraz Justyna mogła z nami jeździć tylko dlatego, że Kuba jest u babci...może czasem uda się nam jakoś zamienić któreś dziecko na Justynę, ale gwarancji nie ma. Jeżeli się nie uda i JEŻELI Piotrek załapie bakcyla biegania, po prostu raz będe biegła ja, a on pilnował dzieci, a raz będzie biegł on, a ja będe opiekunką.
Ad.4.W kontekście tego, co napisałam powyżej, zobaczymy, jak to będzie w zimie. Wiem, że ja tej zimy MUSZĘ trenować - mam kilka poważnych celów biegowych w przyszłym roku, które wymagają na mnie KONIECZNOŚĆ biegania w zimie.
Co należało dowieść:) |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 10:49
Przebóg!!!
Robert...
A gdzież podział się ten śliczny chłopczyk, który swoim obłędnym uśmiechem witał nas przez kilka minionych dni...
Czy ten Wodnik-Szuwarek go zabił nie daj Boże, czy też doszli do pokojowego porozumienia i stąd ta zmiana oblicza na uszczęśliwione, ale i mocno błotne?
:))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 11:04
Grażynko, Henryku..
Witajcie...:-))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 11:32
Witaj Radku..
Jak tam kosteczki...wciąż razem po Katorżniku?:-))) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 11:40
2008-08-18, 11:32 - marysieńka napisał/-a:
Witaj Radku..
Jak tam kosteczki...wciąż razem po Katorżniku?:-))) |
Cześć Marysiu!
Kosteczki na szczęście razem, tylko nóżki zrobiły mi się jakieś takie ciemne ( i nie jest to na pewno bród)
Obolałe, poobijane i pokaleczone nogi nie są mnie jednak w stanie zniechęcić do startu w przyszłym roku.
Zniechęciły mnie natomiast skutecznie do pracy dzisiaj. Z wielkim bólem przeszedłem się kilka metrów po lesie i......zawróciłem. Każda, nawet nejmniejsza gałązka dotykająca moich goleni sprawiała mi wielką przykrość. |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 11:53
2008-08-18, 11:40 - kertel napisał/-a:
Cześć Marysiu!
Kosteczki na szczęście razem, tylko nóżki zrobiły mi się jakieś takie ciemne ( i nie jest to na pewno bród)
Obolałe, poobijane i pokaleczone nogi nie są mnie jednak w stanie zniechęcić do startu w przyszłym roku.
Zniechęciły mnie natomiast skutecznie do pracy dzisiaj. Z wielkim bólem przeszedłem się kilka metrów po lesie i......zawróciłem. Każda, nawet nejmniejsza gałązka dotykająca moich goleni sprawiała mi wielką przykrość. |
Nie, żeby ze mnie była taka mądrala...ale podobno....za wielkie sukcesy "trza" bólem zapłacić...Ale to szybko minie...Gratuluję...Widząć Wasze umorusane i bardzo, bardzo uradowane buźki...sama zapragnęłam tam wystartować...I jeżeli zdrówko pozwoli...zawitam tam..tym bardziej, że 2, 3 i 21-ego zawodnika na mecie znam osobiście...Ten 21 był moim sparing partnerem w dobrych moich czasach.....Kopał mnie w ...du....sko jak za bardzo wyrywna byłam na treningach:-)))) |
|
| | | |
|
| 2008-08-18, 11:55
2008-08-18, 11:40 - kertel napisał/-a:
Cześć Marysiu!
Kosteczki na szczęście razem, tylko nóżki zrobiły mi się jakieś takie ciemne ( i nie jest to na pewno bród)
Obolałe, poobijane i pokaleczone nogi nie są mnie jednak w stanie zniechęcić do startu w przyszłym roku.
Zniechęciły mnie natomiast skutecznie do pracy dzisiaj. Z wielkim bólem przeszedłem się kilka metrów po lesie i......zawróciłem. Każda, nawet nejmniejsza gałązka dotykająca moich goleni sprawiała mi wielką przykrość. |
Radek...
To jeszcze napisz, jak to zrobiłeś, że byłeś w finale...
:))) |
|