| | | |
|
| 2009-02-08, 08:10
2009-02-08, 07:57 - adamus napisał/-a:
dzień dobry, cześć i czołem też:)
ale leje, ratunku!! a wczoraj było tak fajnie... |
Mireczku:)))
Jak miło Cię widzieć:)
U nas nie leje i niebo takie raczej niedeszczowe, ale...zobaczymy jak będzie w miarę rozwoju dnia:) |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 08:28
2009-02-07, 21:24 - TREBORUS napisał/-a:
Nie byłem dziś biegać. A kużwa tak chciałem bo aura aż prosiła o to. Boląca Nóżka jednak nie pozwoliła. Raczej mało prawdopodobne aby jutro się coś zmieniło w tej materyji. Niech to szlag. Bieganie to chyba najbardziej kontuzyjny sport na świecie. |
Robert, Darek...
Jesteście chyba nieskromni:)))
W zasadzie dlaczego miałoby być tak, że kontuzje i bóle pomaratońskie mają dotykać tylko debiutantów?
Wykręciliście tam BARDZO DOBRY czas, ale obaj byliście po dosyć długim niebieganiu spowodowanym kontuzjami właśnie. No i to się, niestety, odbiło i skutkuje Waszym teraźniejszym samopoczuciem i bólem tego czy owego.
Ale...przecież obaj jesteście doświadczonymi biegaczami i wiecie, że to minie...bo minie:)))
Nie napiszę, że przekazem wirtualnym masuję Wam łydki czy korzonki, bo to byłoby nieobyczajne, ale....jestem z Wami ciepłą myślą:)) jeżeli to jest jakiekolwiek pocieszenie... |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 08:28
2009-02-08, 08:10 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Mireczku:)))
Jak miło Cię widzieć:)
U nas nie leje i niebo takie raczej niedeszczowe, ale...zobaczymy jak będzie w miarę rozwoju dnia:) |
gadu-gadu..
spadam, spadam zmierzyć się z deszczem...
do przeczytania:)) |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 08:29
2009-02-08, 08:28 - adamus napisał/-a:
gadu-gadu..
spadam, spadam zmierzyć się z deszczem...
do przeczytania:)) |
Nie przemocz korzonków (ani korzonka:)) |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 09:13
2009-02-08, 08:28 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Robert, Darek...
Jesteście chyba nieskromni:)))
W zasadzie dlaczego miałoby być tak, że kontuzje i bóle pomaratońskie mają dotykać tylko debiutantów?
Wykręciliście tam BARDZO DOBRY czas, ale obaj byliście po dosyć długim niebieganiu spowodowanym kontuzjami właśnie. No i to się, niestety, odbiło i skutkuje Waszym teraźniejszym samopoczuciem i bólem tego czy owego.
Ale...przecież obaj jesteście doświadczonymi biegaczami i wiecie, że to minie...bo minie:)))
Nie napiszę, że przekazem wirtualnym masuję Wam łydki czy korzonki, bo to byłoby nieobyczajne, ale....jestem z Wami ciepłą myślą:)) jeżeli to jest jakiekolwiek pocieszenie... |
Dzięki Gaba:)
Robię sobie wymuszony kilkudniowy urlop od biegania.Mam nadzieję że to wystarczy.
Może rowerek uskutecznie wzamian dzisiaj.
Miłego dziona for all:)
|
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 09:22
2009-02-08, 06:33 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Witaj Marysieńko w niedzielny poranek. Czy dziś też planujesz kąpiel? U mnie troszkę wieje i jest chłodno. Co z Twoją łydką- odczuwasz już jakąś poprawę? |
Witam..
Rankiem mój BC nie chciał mnie połączyć.
Jurku..własnie jadę na swój basenik...a łydeczka..
Oj. Nie pozwala zapomnieć o sobie...
Ale jak powiadają ...od tego się nie umiera.
Miłego dzionka życzę:))) |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 09:27
2009-02-07, 21:24 - TREBORUS napisał/-a:
Nie byłem dziś biegać. A kużwa tak chciałem bo aura aż prosiła o to. Boląca Nóżka jednak nie pozwoliła. Raczej mało prawdopodobne aby jutro się coś zmieniło w tej materyji. Niech to szlag. Bieganie to chyba najbardziej kontuzyjny sport na świecie. |
Zgadam się w 100% :) Jak już gdzieś pisałem... ja częściej mam kontuzję niż jej nie mam... już się do tego przyzwyczaiłem prawie... ;) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 10:19
2009-02-08, 09:27 - szmajchel napisał/-a:
Zgadam się w 100% :) Jak już gdzieś pisałem... ja częściej mam kontuzję niż jej nie mam... już się do tego przyzwyczaiłem prawie... ;) |
Piotrek,
Marysieńka nie tak dawno robiła wpis w blogu pt. "Mój przyjaciel... ból". Jeśli boli, to znaczy że organizm daje nam znać, że coś jest nie tak i że trochę przegięliśmy... A my wtedy co najczęściej robimy? - olewamy to i znowu idziemy biegać... Bo bieganie dla nas jest jak narkotyk dla narkomana... Wiem, bo sam tak mam... ;)
|
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 10:43
2009-02-08, 08:28 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Robert, Darek...
Jesteście chyba nieskromni:)))
W zasadzie dlaczego miałoby być tak, że kontuzje i bóle pomaratońskie mają dotykać tylko debiutantów?
Wykręciliście tam BARDZO DOBRY czas, ale obaj byliście po dosyć długim niebieganiu spowodowanym kontuzjami właśnie. No i to się, niestety, odbiło i skutkuje Waszym teraźniejszym samopoczuciem i bólem tego czy owego.
Ale...przecież obaj jesteście doświadczonymi biegaczami i wiecie, że to minie...bo minie:)))
Nie napiszę, że przekazem wirtualnym masuję Wam łydki czy korzonki, bo to byłoby nieobyczajne, ale....jestem z Wami ciepłą myślą:)) jeżeli to jest jakiekolwiek pocieszenie... |
Gaba,
zdecydowanie dużo lepszy czas od nas wykręciła tam Marysia i ona teraz cierpi najbardziej, bo przez 30 km biegła z silnym bólem łydki :( Jej bardziej należą się słowa uznania i pocieszenia ;)
Niemniej dzięki za słowa otuchy... Ja tam mam gdzieś bóle - wczoraj latałem 21 km i zaraz idę znowu... :D
Pozdrówka!!! |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 11:12
2009-02-08, 10:43 - dario_7 napisał/-a:
Gaba,
zdecydowanie dużo lepszy czas od nas wykręciła tam Marysia i ona teraz cierpi najbardziej, bo przez 30 km biegła z silnym bólem łydki :( Jej bardziej należą się słowa uznania i pocieszenia ;)
Niemniej dzięki za słowa otuchy... Ja tam mam gdzieś bóle - wczoraj latałem 21 km i zaraz idę znowu... :D
Pozdrówka!!! |
Darek...
Ja po prostu nie umiełabym napisać Marysi, że jest nieskromna....tylko dlatego nie umieściłam jej w nagłówku tego posta:))
Wiem, że wykręciła tam lepszy od Was czas, gratulowałam jej tego ze szczerego serca, i jestem z niej bardzo dumna.
Ja takiego czasu nie wykręcę nigdy w życiu:)
Pozdrawiam serdecznie Was wszystkich, życzę miłej niedzieli i....zmykam do rodziny:))) |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 14:47
Ależ tu cisza!... Wszyscy jeszcze biegają? :) Ja właśnie wróciłem. Dzisiaj był samotny truchcik do Odry i z powrotem - 21,7 km w tempie 5:01... Nieco lepiej niż wczoraj :D Jutro będę chyba pocziwał :)
Miłego popołudnia!! :D |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 15:08
2009-02-08, 09:13 - TREBORUS napisał/-a:
Dzięki Gaba:)
Robię sobie wymuszony kilkudniowy urlop od biegania.Mam nadzieję że to wystarczy.
Może rowerek uskutecznie wzamian dzisiaj.
Miłego dziona for all:)
|
oj Robert, niedobrze z tą Twoją nóżką, miało być już dobrze, nie powiedziałeś jej o tym ?? |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 15:15
2009-02-08, 14:47 - dario_7 napisał/-a:
Ależ tu cisza!... Wszyscy jeszcze biegają? :) Ja właśnie wróciłem. Dzisiaj był samotny truchcik do Odry i z powrotem - 21,7 km w tempie 5:01... Nieco lepiej niż wczoraj :D Jutro będę chyba pocziwał :)
Miłego popołudnia!! :D |
cisza.... właśnie się kończy, ileż można na tym deszczyku zasuwać? ja dzisiaj przetruchtałem 18,6 km po 4:46... pełny lightcik ale za cały trening w pełnym deszczu, na zakończenie wyglądałem jak zmokła kura:))
|
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 15:19
2009-02-08, 15:15 - adamus napisał/-a:
cisza.... właśnie się kończy, ileż można na tym deszczyku zasuwać? ja dzisiaj przetruchtałem 18,6 km po 4:46... pełny lightcik ale za cały trening w pełnym deszczu, na zakończenie wyglądałem jak zmokła kura:))
|
18,6 km po 4:46 ??? - pełny lightcik?... ;-]]] Mirek, niektórych tym stwierdzeniem możesz załamać... :-))) |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 15:24
2009-02-08, 15:19 - Tusik napisał/-a:
18,6 km po 4:46 ??? - pełny lightcik?... ;-]]] Mirek, niektórych tym stwierdzeniem możesz załamać... :-))) |
niektórych pewnie jestem w stanie załamać.... ale nie Ciebie Mateuszu, pamiętaj, że w Dąbrowie prowadzisz Dalię na 1:32:00 :))) |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 15:32
Też tu jestem na chwilkę Panowie:))
Wiecie, jak ciężką próbą chrakteru jest gotowanie pyszności dla wygłodniałej rodziny i pieczenia ciasta (w tym przypadku sernika z kokosem), kiedy jest się w trakcie odchudzania bardzo rygorystyczną dietą?
Zapewniam Wam, że sporą.
Gotuję bez próbowania i jeszcze nie narzekają, tylko mlaszczą rozgłośnie i chwalą....
O czemuż Pan Bóg nie dał mi genów chudziny??
:)))))))))))))))) |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 15:49
2009-02-08, 14:47 - dario_7 napisał/-a:
Ależ tu cisza!... Wszyscy jeszcze biegają? :) Ja właśnie wróciłem. Dzisiaj był samotny truchcik do Odry i z powrotem - 21,7 km w tempie 5:01... Nieco lepiej niż wczoraj :D Jutro będę chyba pocziwał :)
Miłego popołudnia!! :D |
Darek!!!
O kurczę...
Solidnie zabrałeś się za trenowanie.
Czyżby to już pod maraton w Dębnie?
Oj!!!!
Widzę, że czeka mnie ciężka z Tobą .."przeprawa".
Zabieram się za pieczenie babki ajerkoniakowej..
Przejadłam się już serniczkiem...
Ktoś chętny????
Miłego popołudnia:))) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 15:53
2009-02-08, 15:49 - marysieńka napisał/-a:
Darek!!!
O kurczę...
Solidnie zabrałeś się za trenowanie.
Czyżby to już pod maraton w Dębnie?
Oj!!!!
Widzę, że czeka mnie ciężka z Tobą .."przeprawa".
Zabieram się za pieczenie babki ajerkoniakowej..
Przejadłam się już serniczkiem...
Ktoś chętny????
Miłego popołudnia:))) |
to ja proszę o serniczek, jeśli jeszcze coś z niego zostało to z chęcią uwolnię Cię od tego "problemu":))
|
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 15:58
2009-02-08, 15:32 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Też tu jestem na chwilkę Panowie:))
Wiecie, jak ciężką próbą chrakteru jest gotowanie pyszności dla wygłodniałej rodziny i pieczenia ciasta (w tym przypadku sernika z kokosem), kiedy jest się w trakcie odchudzania bardzo rygorystyczną dietą?
Zapewniam Wam, że sporą.
Gotuję bez próbowania i jeszcze nie narzekają, tylko mlaszczą rozgłośnie i chwalą....
O czemuż Pan Bóg nie dał mi genów chudziny??
:)))))))))))))))) |
Pewnie dawał,tylko stałaś w kolejce po któryś z rozlicznych talentów ;) |
|
| | | |
|
| 2009-02-08, 16:26
2009-02-08, 15:08 - adamus napisał/-a:
oj Robert, niedobrze z tą Twoją nóżką, miało być już dobrze, nie powiedziałeś jej o tym ?? |
O kurde Miras. Może to faktycznie przez to ten ból że ostatno tak jakby znacznie mniej z nią rozmawiam:)
Zmienie to . A nóż zadziała:)
Bieganie dzisiaj odpuściłem i rano na ten fakt byłem wściekły. Całe szczęście namówiłem jednak sąsiada na rowerowanie po Naszych okolicznych górkach i było super. Pogoda dopisała( około 12 stopni ciepła). Zrobiliśmy na trudnej trasie 53 km co poprawiło mi zdecydowanie humor na resztę dnia:)
ps.
rano żeby podreperować sobie nastrój do kawusi wszamałem całą czekoladę z orzechami i półtora paczki delicji a po drodze podczas jazdy rowerkiem jeszcze "jacuś" wpadł.
A to jeszcze nie ostatnie moje słowo coś czuje bo sporo dzionka jeszcze pozostało:)Przez tą absencję chmielową ,ewidentnie smaki mi się poprzestawiały:))
|
|