|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2008-12-14, 17:10
2008-12-14, 17:02 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Skarpetki były prane...sama widziałam, że wyciągał je z plecaka czyste:))
No i nie rozsiewały żadnej woni:)
Budowla już rozebrana, obiad zjedzony, piszingier (wiecie, co to jest piszingier?) zjedzony, galaretka truskawkowa zjedzona, Michałki Zamkowe zjedzone...
Dzieci do spacyfikowania:)
Aha...oststnie 1,5 godziny spędzaliśmy w "knajpce pod aniołkami" (moja kuchnia) z Tusikiem, Grzesiem i Beatką Jaremami...było miło...wykluł się pomysł trzech nowych biegów a także pewne przedwstępne pomysły sylwestrowe...jak ja lubię takie niedziele:))) |
to fajnie Gaba jak było miło ja też lubię Niedziele jak się coś fajnego dzieje :D :=)
a możesz wszystkim zdradzić ten pomysł biegów lub pomysły sylwestrowe ??:=) a kto takich Niedziele nie lubi hehe :-) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 17:11
2008-12-13, 21:50 - dario_7 napisał/-a:
Tuż przed samym treningiem dario zrobił to, co miał odłożyć do wiosny... ten, który latem nie wchodził do wody, jeśli miała mniej niż 25 stopni... zanurzył dzisiaj swoje bezcenne... nóżki oczywiście :)
Trebi miał rację - "o motyla noga"!!!! Grzązłem w jakimś okropnym mule i czułem, że stópki za chwilę mi odpadną z bólu... Ajć nie było to za przyjemne uczucie...
Ale po wyjściu z wody było mi całkiem ciepło i naprawdę świetnie!!! Gdyby jeszcze nie było tego lodowatego wiaterku...
PS. Fotka trochę nieostra, czyżby aż tak mną telepało? :D
|
Darku..
Jaka śliczna fotka:)))) |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-12-14, 17:22
2008-12-14, 17:04 - marysieńka napisał/-a:
Witam sympatyków RGO.
Darku jak miło słyszeć, że ból ustąpił..ale czy Ty aby nie próbujesz nas troszkę "oszukiwać"??
Mirku od rana mam wnusia w domku, a przy tym małym szkrabie, nie sposób nic zrobić. Wieczorkiem cosik skrobnę..
bo teraz wniusio za rękaw mnie ciągnie...Mówi
BABCIA MARYSIA KOM....BAWIĆ:))) |
Po co miałbym oszukiwać? Piszę, co czuję. Wczoraj w tej wodzie nawet krzyczeć nie mogłem, tak mnie to zimno zatkało, a o stopach już wspominałem jak bolały i piekły z zimna przez te kilkadziesiąt sekund "rozkoszy"...
Ale dzisiaj rano, jak się obudziłem, to aż się zdziwiłem... Wczoraj myślałem, że po tak długim i ciężkim treningu nie zwlekę się dzisiaj z wyrka... A tu proszę bardzo, wstałem żwawo i bez zająknięcia...
Oczywiście jeszcze troszkę pobolewa, ale to już pikuś :) No i poleciałem dzisiaj do lasu, na swoją starą 15 km ścieżkę wokół lotniska. Było SUPER! :D |
| | | | | |
| 2008-12-14, 17:25
2008-12-14, 17:22 - dario_7 napisał/-a:
Po co miałbym oszukiwać? Piszę, co czuję. Wczoraj w tej wodzie nawet krzyczeć nie mogłem, tak mnie to zimno zatkało, a o stopach już wspominałem jak bolały i piekły z zimna przez te kilkadziesiąt sekund "rozkoszy"...
Ale dzisiaj rano, jak się obudziłem, to aż się zdziwiłem... Wczoraj myślałem, że po tak długim i ciężkim treningu nie zwlekę się dzisiaj z wyrka... A tu proszę bardzo, wstałem żwawo i bez zająknięcia...
Oczywiście jeszcze troszkę pobolewa, ale to już pikuś :) No i poleciałem dzisiaj do lasu, na swoją starą 15 km ścieżkę wokół lotniska. Było SUPER! :D |
O jak Ci zazdroszczę..
Ja jeszcze nie byłam
Pewnie wieczorkiem skoczę do swojej piwnicy z bieżnią pogadać:))) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 17:33
2008-12-14, 17:22 - dario_7 napisał/-a:
Po co miałbym oszukiwać? Piszę, co czuję. Wczoraj w tej wodzie nawet krzyczeć nie mogłem, tak mnie to zimno zatkało, a o stopach już wspominałem jak bolały i piekły z zimna przez te kilkadziesiąt sekund "rozkoszy"...
Ale dzisiaj rano, jak się obudziłem, to aż się zdziwiłem... Wczoraj myślałem, że po tak długim i ciężkim treningu nie zwlekę się dzisiaj z wyrka... A tu proszę bardzo, wstałem żwawo i bez zająknięcia...
Oczywiście jeszcze troszkę pobolewa, ale to już pikuś :) No i poleciałem dzisiaj do lasu, na swoją starą 15 km ścieżkę wokół lotniska. Było SUPER! :D |
Bravo Dario i gratulacje twardzielu:)
Już tęsknisz za następnym razem?;) Fajne jest to pieczenie, nie:)
Ja w środku tygodnia postaram się powtórzyć to samobiczowanie:)
Miałem to zrobić dzisiaj ale wczoraj miałem ciężki wieczór skutkiem czego dziś specjalnej motywacji i sił na tego hardcora nie posiadam:))) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 17:39
2008-12-14, 17:33 - TREBORUS napisał/-a:
Bravo Dario i gratulacje twardzielu:)
Już tęsknisz za następnym razem?;) Fajne jest to pieczenie, nie:)
Ja w środku tygodnia postaram się powtórzyć to samobiczowanie:)
Miałem to zrobić dzisiaj ale wczoraj miałem ciężki wieczór skutkiem czego dziś specjalnej motywacji i sił na tego hardcora nie posiadam:))) |
Trebi..
Darek Tobie pozazdrościł, no a ja uważam, że troszkę męska "próżność" Go do tej wody pogoniła:))) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 17:47
2008-12-14, 17:39 - marysieńka napisał/-a:
Trebi..
Darek Tobie pozazdrościł, no a ja uważam, że troszkę męska "próżność" Go do tej wody pogoniła:))) |
hehehe.
Marysiu.Dla mnie jest bohaterem:)
Sama wiesz jaki to nie lada wyczyn jest wytrwać kilkadziesiąt sekund w tej zimnej wodzie za pierwszym razem:)
Darek? a rączki zamoczyłeś ? |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-12-14, 17:51
2008-12-14, 17:47 - TREBORUS napisał/-a:
hehehe.
Marysiu.Dla mnie jest bohaterem:)
Sama wiesz jaki to nie lada wyczyn jest wytrwać kilkadziesiąt sekund w tej zimnej wodzie za pierwszym razem:)
Darek? a rączki zamoczyłeś ? |
Robert, z rączek trochę dłońmi popluskałem... tak dla radochy :D Ale na dłuższe zanurzanie nie odważyłem się, pamiętając co Ciebie spotkało :) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 17:54
2008-12-14, 17:10 - jerzymatuszewski napisał/-a:
Nie wiemy co to piszingier!!! Uchyl rąbka tajemnicy. |
To dosyć długa historia, ale opowiem ją z przyjemnością:)
Otóż...Austria, a osobliwie Wiedeń, cesarza Franciszka Józefa był miastem z tysiącem małych cukierni...generalnie BARDZO słodkim miastem.
Cukiernicy prześcigali się w doskonaleniu smaków tradycyjnych wiedeńskich wyrobów. A tymczasem mistrz cukierniczy niejaki pan Pischinger postanowił wymyślić cos nowego....
Jak postanowił tak zrobił...
Wymyślił, by zwykłe pszenne wafle przełożyc masą czekoladową, a z wierzcu oblać to czekoladą. To były małe torciki i nawano je od nazwiska tówrcy Torcikami Pischingera.
Dzięki swojej prostocie, jak i niewątpliwym walorom smakowym, torciki się prztyjęły, a pan Pischinger zrobił na nich majątek:)
Rezcz szybko przyjęła się w Galicji - bo u nas w ogóle szybko przyjmowały się nowinki ze stolicy:)))))
Efekt tego jest taki, że po przeszło stu latach w każdej krakowskiej cukierni można kupić "piszingiera", ale już nie w postaci małych torcików, tylko w postaci trójkątów:))
Każda szanująca się gospodyni krakowska umie piszingiera robić, a co ambitniejsze mają swoje własne pomysły na udoskonalenia:)
Ja mam dwa przepisy rodzinne, które kultywuję, i nie da się ukryć, że nie są w stanie te pyszności postać długo:)
Zamieściłabym zdjęcia, ale zostało już wszystko pożarte co do okruszka:) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 17:59
2008-12-14, 17:54 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
To dosyć długa historia, ale opowiem ją z przyjemnością:)
Otóż...Austria, a osobliwie Wiedeń, cesarza Franciszka Józefa był miastem z tysiącem małych cukierni...generalnie BARDZO słodkim miastem.
Cukiernicy prześcigali się w doskonaleniu smaków tradycyjnych wiedeńskich wyrobów. A tymczasem mistrz cukierniczy niejaki pan Pischinger postanowił wymyślić cos nowego....
Jak postanowił tak zrobił...
Wymyślił, by zwykłe pszenne wafle przełożyc masą czekoladową, a z wierzcu oblać to czekoladą. To były małe torciki i nawano je od nazwiska tówrcy Torcikami Pischingera.
Dzięki swojej prostocie, jak i niewątpliwym walorom smakowym, torciki się prztyjęły, a pan Pischinger zrobił na nich majątek:)
Rezcz szybko przyjęła się w Galicji - bo u nas w ogóle szybko przyjmowały się nowinki ze stolicy:)))))
Efekt tego jest taki, że po przeszło stu latach w każdej krakowskiej cukierni można kupić "piszingiera", ale już nie w postaci małych torcików, tylko w postaci trójkątów:))
Każda szanująca się gospodyni krakowska umie piszingiera robić, a co ambitniejsze mają swoje własne pomysły na udoskonalenia:)
Ja mam dwa przepisy rodzinne, które kultywuję, i nie da się ukryć, że nie są w stanie te pyszności postać długo:)
Zamieściłabym zdjęcia, ale zostało już wszystko pożarte co do okruszka:) |
W Żeszufku Gaba mówi się na ten wynalazek andrut:) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 18:02
2008-12-14, 17:59 - TREBORUS napisał/-a:
W Żeszufku Gaba mówi się na ten wynalazek andrut:) |
a w Gorlicach po prostu wafel :=) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 18:06
2008-12-14, 17:51 - dario_7 napisał/-a:
Robert, z rączek trochę dłońmi popluskałem... tak dla radochy :D Ale na dłuższe zanurzanie nie odważyłem się, pamiętając co Ciebie spotkało :) |
Oj to nie wiesz Dario co straciłeś:))
Największa przyjemność Cię ominęła:)
Następnym razem się jej już nie pozbywaj:) |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-12-14, 18:12
2008-12-14, 17:47 - TREBORUS napisał/-a:
hehehe.
Marysiu.Dla mnie jest bohaterem:)
Sama wiesz jaki to nie lada wyczyn jest wytrwać kilkadziesiąt sekund w tej zimnej wodzie za pierwszym razem:)
Darek? a rączki zamoczyłeś ? |
Trebi..
Powiem nieskromnie..
Dla mnie to żaden wyczyn..ale dla tego co pierwszy raz...to jak przebiegnięcie maratonu:))) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 18:14
2008-12-14, 17:59 - TREBORUS napisał/-a:
W Żeszufku Gaba mówi się na ten wynalazek andrut:) |
Jerzy....
A jak na to mówi się u Was?? |
| | | | | |
| 2008-12-14, 18:15
No to jeszcze wyjawcie, czy Wy ten piszingier, andrut, wafle, lubicie...ja pasjami...niestety:)) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 18:20
2008-12-14, 18:15 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
No to jeszcze wyjawcie, czy Wy ten piszingier, andrut, wafle, lubicie...ja pasjami...niestety:)) |
no ja wafla bardzo lubię jeść :-) jak jest u nas to zaraz znika bo wszyscy lubią :=) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 18:37
2008-12-14, 18:14 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Jerzy....
A jak na to mówi się u Was?? |
Nie mam pojęcia. Chyba tego nigdy nie jadłem. Zaraz zapytam żonę, czemu mi jeszcze tego piszingera nie zrobiła. Skoro pochodzi z Olkusza, to powinna wiedzieć o co chodzi. |
| | | | |
| | | | | |
| 2008-12-14, 18:38
Widzieliście kolejnego morsa ? - a tak prawdę mówiąc morskę ? - Aga dziś zamorsowała ;) |
| | | | | |
| 2008-12-14, 18:43
2008-12-14, 17:54 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
To dosyć długa historia, ale opowiem ją z przyjemnością:)
Otóż...Austria, a osobliwie Wiedeń, cesarza Franciszka Józefa był miastem z tysiącem małych cukierni...generalnie BARDZO słodkim miastem.
Cukiernicy prześcigali się w doskonaleniu smaków tradycyjnych wiedeńskich wyrobów. A tymczasem mistrz cukierniczy niejaki pan Pischinger postanowił wymyślić cos nowego....
Jak postanowił tak zrobił...
Wymyślił, by zwykłe pszenne wafle przełożyc masą czekoladową, a z wierzcu oblać to czekoladą. To były małe torciki i nawano je od nazwiska tówrcy Torcikami Pischingera.
Dzięki swojej prostocie, jak i niewątpliwym walorom smakowym, torciki się prztyjęły, a pan Pischinger zrobił na nich majątek:)
Rezcz szybko przyjęła się w Galicji - bo u nas w ogóle szybko przyjmowały się nowinki ze stolicy:)))))
Efekt tego jest taki, że po przeszło stu latach w każdej krakowskiej cukierni można kupić "piszingiera", ale już nie w postaci małych torcików, tylko w postaci trójkątów:))
Każda szanująca się gospodyni krakowska umie piszingiera robić, a co ambitniejsze mają swoje własne pomysły na udoskonalenia:)
Ja mam dwa przepisy rodzinne, które kultywuję, i nie da się ukryć, że nie są w stanie te pyszności postać długo:)
Zamieściłabym zdjęcia, ale zostało już wszystko pożarte co do okruszka:) |
Aaaa... to takie Grześki?! :D |
| | | | | |
| 2008-12-14, 18:44
2008-12-14, 18:12 - marysieńka napisał/-a:
Trebi..
Powiem nieskromnie..
Dla mnie to żaden wyczyn..ale dla tego co pierwszy raz...to jak przebiegnięcie maratonu:))) |
Masz rację Marysiu i w pełni z twoim stwierdzeniem się zgadzam. Te moje dwie miuty trwały całą wieczność.
Rożnica tylko jest taka że ściana na maratonie zaczyna się mniej więcej około 30 km a w tej zimnicy trwa od samego początku do końca:))) |
|
|
|
| |
|