|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2012-03-17, 18:12
Dzisiaj na stadionie mieliśmy pierwsze zajęcia z serii „Biegam Bo lubię”. Było nas chyba z 15 osób + ekipa z TV Rzeszów. Przed zajęciami nakręcili ze 3 wypowiedzi osób, które nie były dość szybkie żeby uciec Pani z mikrofonem :). Nakręcili tez początek zajęć i się zwinęli. Zajęcia prowadziła nasza nowa trenerka Justyna. W programie mieliśmy bieg ciągły 20 minutowy i dużo rozciągania przed i po biegu. :)
|
| | | | | |
| 2012-03-17, 19:07
2012-03-17, 18:12 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Dzisiaj na stadionie mieliśmy pierwsze zajęcia z serii „Biegam Bo lubię”. Było nas chyba z 15 osób + ekipa z TV Rzeszów. Przed zajęciami nakręcili ze 3 wypowiedzi osób, które nie były dość szybkie żeby uciec Pani z mikrofonem :). Nakręcili tez początek zajęć i się zwinęli. Zajęcia prowadziła nasza nowa trenerka Justyna. W programie mieliśmy bieg ciągły 20 minutowy i dużo rozciągania przed i po biegu. :)
|
Ty tam Andrzej lepiej napisz jakie plany przed półmaratonem ;) i jak biegasz później 10, ile na km chcesz zacząć :) no i oczywiśćie niech CI się ziści :) |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-03-17, 19:21
2012-03-17, 19:07 - pełzacz napisał/-a:
Ty tam Andrzej lepiej napisz jakie plany przed półmaratonem ;) i jak biegasz później 10, ile na km chcesz zacząć :) no i oczywiśćie niech CI się ziści :) |
Główny wiosenny start to maraton a ta jutrzejsza połówka czy też bieg wielkanocny ma służyć tylko do przetestowania kilku rzecz: żeli, koszulki i butów startowych, daszka (może w końcu pot nie będzie mi zalewał oczu :)) itp.
A taktykę mam prostą: jeśli się da to pobiec każdą piątkę w 19 minut :) A jak się nie da to trudno :)
|
| | | | | |
| 2012-03-18, 07:25
2012-03-17, 18:12 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Dzisiaj na stadionie mieliśmy pierwsze zajęcia z serii „Biegam Bo lubię”. Było nas chyba z 15 osób + ekipa z TV Rzeszów. Przed zajęciami nakręcili ze 3 wypowiedzi osób, które nie były dość szybkie żeby uciec Pani z mikrofonem :). Nakręcili tez początek zajęć i się zwinęli. Zajęcia prowadziła nasza nowa trenerka Justyna. W programie mieliśmy bieg ciągły 20 minutowy i dużo rozciągania przed i po biegu. :)
|
| | | | | |
| 2012-03-18, 07:50
2012-03-17, 14:41 - pełzacz napisał/-a:
No my również powodzonka na zawodach, Robert to widze że ostro dajesz :) zapowiada się dobra Warszaw dla Ciebie |
Będzie walka oraz ból i cierpienie pod koniec . To wiem na pewno Piter:) No ale przeca MY tak kochamy się skatować od święta i jeszcze za to płacimy:)) |
| | | | | |
| 2012-03-18, 11:39
2012-03-17, 18:12 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Dzisiaj na stadionie mieliśmy pierwsze zajęcia z serii „Biegam Bo lubię”. Było nas chyba z 15 osób + ekipa z TV Rzeszów. Przed zajęciami nakręcili ze 3 wypowiedzi osób, które nie były dość szybkie żeby uciec Pani z mikrofonem :). Nakręcili tez początek zajęć i się zwinęli. Zajęcia prowadziła nasza nowa trenerka Justyna. W programie mieliśmy bieg ciągły 20 minutowy i dużo rozciągania przed i po biegu. :)
|
rozumie Andrzeju że TY zawsze należysz do tych szybkich, bo nie mieliśmy okazji posłuchać Twojej wypowiedzi przed mikrofonem;) a tak na poważnie sympatyczna relacja;)
chyba robicie się coraz bardziej sławni!
pozdrowionka! |
| | | | | |
| 2012-03-18, 11:54
Andrzej rzeczywiście jest bardzo szybki na 5km połówki w Krakowie jest 15ty w generl. z czasem 18:30".
Brawo Andrzej!
P.S. relacja online na datasport.com.pl
pozdrówka |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-03-18, 12:04
2012-03-18, 11:54 - mgajews napisał/-a:
Andrzej rzeczywiście jest bardzo szybki na 5km połówki w Krakowie jest 15ty w generl. z czasem 18:30".
Brawo Andrzej!
P.S. relacja online na datasport.com.pl
pozdrówka |
po 10km jest 14ty z czasem 37:20 lepiej od Mateusza.
Andrzej tak trzymaj! |
| | | | | |
| 2012-03-18, 14:52
w oficjalnych 1:20:01,może netto jest ponieżej bo jak nie to pechowo tak się Andrzej wstrzelił :) Innym starującym też gratulacje napiszcie jak było bo nie możemy się doczekać |
| | | | | |
| 2012-03-18, 16:35 Niedzielne bieganie
Dzisiaj z Robertem zrobiliśmy wycieczkę biegową 34 km w śr. tempie 6,04 min/km razem 3 godz. 25 min. Zrobiliśmy jakiś skrót przez leśne wąwozy, pola orne i pastwiska i nieźle się zmachałem, ale przez to że biegliśmy trochę na dziko, przewyższenia w górę wyszło 1013 metrów. Było mocno.
Gratulacje dla wszystkich za Półmaraton Marzanny, niezłe czasy niektórzy powykręcali, aż mi szkoda że z wami nie biegłem
http://www.online.datasport.pl/ tak to wygląda
Miejsce Nazwisko Imię Wynik min/km min/km
(przeliczone)
15 CISEK ANDRZEJ 01:20:01 3,79 3,47
115 KALANDYK MAREK 01:32:54 4,39 4,23
146 LIB TOMASZ 01:34:21 4,46 4,28
174 CHLEBIŃSKI MACIEJ 01:35:49 4,52 4,31
203 NIEMIROWSKI GABRIEL 01:37:01 4,57 4,34
317 WACNIK JANUSZ 01:42:21 4,84 4,50
367 BRZYSKI MACIEJ 01:44:35 4,93 4,56
517 KLIMASZ ZBIGNIEW 01:50:58 5,24 5,14
586 GRABSKA RENATA 01:53:41 5,37 5,22
722 GAWEŁ ELŻBIETA 01:58:38 5,61 5,37
1134 DANIELAK JERZY 02:30:15 7,09 7,05
1158 DOMANSKA JOLANTA 02:35:15 7,33 7,20
|
| | | | | |
| 2012-03-18, 17:56
2012-03-18, 16:35 - GrzegorzS napisał/-a:
Dzisiaj z Robertem zrobiliśmy wycieczkę biegową 34 km w śr. tempie 6,04 min/km razem 3 godz. 25 min. Zrobiliśmy jakiś skrót przez leśne wąwozy, pola orne i pastwiska i nieźle się zmachałem, ale przez to że biegliśmy trochę na dziko, przewyższenia w górę wyszło 1013 metrów. Było mocno.
Gratulacje dla wszystkich za Półmaraton Marzanny, niezłe czasy niektórzy powykręcali, aż mi szkoda że z wami nie biegłem
http://www.online.datasport.pl/ tak to wygląda
Miejsce Nazwisko Imię Wynik min/km min/km
(przeliczone)
15 CISEK ANDRZEJ 01:20:01 3,79 3,47
115 KALANDYK MAREK 01:32:54 4,39 4,23
146 LIB TOMASZ 01:34:21 4,46 4,28
174 CHLEBIŃSKI MACIEJ 01:35:49 4,52 4,31
203 NIEMIROWSKI GABRIEL 01:37:01 4,57 4,34
317 WACNIK JANUSZ 01:42:21 4,84 4,50
367 BRZYSKI MACIEJ 01:44:35 4,93 4,56
517 KLIMASZ ZBIGNIEW 01:50:58 5,24 5,14
586 GRABSKA RENATA 01:53:41 5,37 5,22
722 GAWEŁ ELŻBIETA 01:58:38 5,61 5,37
1134 DANIELAK JERZY 02:30:15 7,09 7,05
1158 DOMANSKA JOLANTA 02:35:15 7,33 7,20
|
Gratki dla wszystkich, których znam i nie znam ;)!! Chyba wszyscy zadowoleni? Napiszcie jak było i dlaczego tak fajnie! Gratulacje!!! |
| | | | | |
| 2012-03-18, 18:23
2012-03-18, 14:52 - pełzacz napisał/-a:
w oficjalnych 1:20:01,może netto jest ponieżej bo jak nie to pechowo tak się Andrzej wstrzelił :) Innym starującym też gratulacje napiszcie jak było bo nie możemy się doczekać |
Netto 1:19:58 :)
Później może coś napiszę. Teraz zmykam do kościoła :) |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-03-18, 18:34
2012-03-18, 17:56 - boshka napisał/-a:
Gratki dla wszystkich, których znam i nie znam ;)!! Chyba wszyscy zadowoleni? Napiszcie jak było i dlaczego tak fajnie! Gratulacje!!! |
Dołączam do gratulacji :)
Niektóre wyniki prezentują się naprawdę super.
Czekamy na relację.
Ze znajomych był jeszcze Paweł - 1:58:15 (1:57:56 netto) |
| | | | | |
| 2012-03-18, 19:12
2012-03-18, 18:34 - maciej65 napisał/-a:
Dołączam do gratulacji :)
Niektóre wyniki prezentują się naprawdę super.
Czekamy na relację.
Ze znajomych był jeszcze Paweł - 1:58:15 (1:57:56 netto) |
ja również Wielkie Gratulacje dla WSZYSTKICH, bowiem każdy pobiegł tak jak mógł w tym dniu i dał z siebie max.
Andrzej i Maciek ustanowili nowe życiówki! Renia jak zazwyczaj 1 miejsce w kategorii:) Gratulacje!!!
pozdrówka |
| | | | | |
| 2012-03-18, 19:20
2012-03-18, 18:23 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Netto 1:19:58 :)
Później może coś napiszę. Teraz zmykam do kościoła :) |
A to jak tak to Wielkie Gratulacje Andrzeju, kolejna granica pękła, i to jaka;) bardzo się cieszymy, no i oczywiście wielkie gratulacje dla pozostałych Gazel i Gepardów!
Napiszcie jak wrażenia i nowa trasa?
pozdrawiam |
| | | | | |
| 2012-03-18, 21:23
Andrzej gratuluje wyniku i wygranej ze mną pięknie pobiegłeś :)
ja wybiegałem 1h 23min 11sek słabo niestety ale cóż
dzięki za wspólny bieg do 9km gdzie później ruszyliście i odpadłem ale upał mi się dał we znaki oraz 12h sztafeta podziemna w Bochni z przed tyg. gdzie 50km wybiegałem i gardło mi nawaliło :)
Dzięki wam za spotkanie - miło było was spotkać, pogadać i poznać nowe osoby od was :) |
| | | | | |
| 2012-03-18, 22:35
2012-03-18, 16:35 - GrzegorzS napisał/-a:
Dzisiaj z Robertem zrobiliśmy wycieczkę biegową 34 km w śr. tempie 6,04 min/km razem 3 godz. 25 min. Zrobiliśmy jakiś skrót przez leśne wąwozy, pola orne i pastwiska i nieźle się zmachałem, ale przez to że biegliśmy trochę na dziko, przewyższenia w górę wyszło 1013 metrów. Było mocno.
Gratulacje dla wszystkich za Półmaraton Marzanny, niezłe czasy niektórzy powykręcali, aż mi szkoda że z wami nie biegłem
http://www.online.datasport.pl/ tak to wygląda
Miejsce Nazwisko Imię Wynik min/km min/km
(przeliczone)
15 CISEK ANDRZEJ 01:20:01 3,79 3,47
115 KALANDYK MAREK 01:32:54 4,39 4,23
146 LIB TOMASZ 01:34:21 4,46 4,28
174 CHLEBIŃSKI MACIEJ 01:35:49 4,52 4,31
203 NIEMIROWSKI GABRIEL 01:37:01 4,57 4,34
317 WACNIK JANUSZ 01:42:21 4,84 4,50
367 BRZYSKI MACIEJ 01:44:35 4,93 4,56
517 KLIMASZ ZBIGNIEW 01:50:58 5,24 5,14
586 GRABSKA RENATA 01:53:41 5,37 5,22
722 GAWEŁ ELŻBIETA 01:58:38 5,61 5,37
1134 DANIELAK JERZY 02:30:15 7,09 7,05
1158 DOMANSKA JOLANTA 02:35:15 7,33 7,20
|
Gratki for all.
Wynik Andrju - super zajeżysty.
Maciek pięknie poszedłeś. Ekstra rezultat. No to teraz maraton poniżej 3:30 musi paść.
Ela rewelka. Debiut i 2h już połamane.
Myślę że gdyby pogoda była bardziej łaskawa o kilka stopni w dół to wyniki były by jeszcze lepsze.
Brawo!
|
| | | | |
| | | | | |
| 2012-03-18, 22:54 Półmaraton Marzanny
Na starcie przetrzymali nas z 15 minut bo gdzieś na trasie był wypadek i musieli zdążyć posprzątać.
Stałem dość blisko linii startowej ale po starcie jak zwykle przede mną znalazło się ze 100 osób :). Pierwsze 100 czy 200 metrów wyszło dość wolno ale później już powoli się rozpędzałem i pierwszy kilometr wyszedł spokojnie na luzie w 3:41, a drugi w 3:38. Po dwóch kilometrach tych najlepszych już nie było widać – za nimi biegła 13-osobowa grupa w której był między innymi Mateusz. Ja miałem do nich kilkunastometrową stratę ale po chwili dołączyłem do nich jako czternasty :). Trzeci kilometr 3:40, kolejny 3:43. Grupa się rozerwała i zostało nas 6 osób w tym ja i Mateusz. Pilnowałem żeby tempo było odpowiednie – na piątym kilometrze na lekkim zbiegu wyszedłem na kilkuminutowe prowadzenie – ten kilometr wyszedł w 3:42. Z przodu już nikogo nie było widać i wiedziałem że nie ma sensu odrywać się od grupy bo i tak biegnąc sam po chwili się zmęczę i grupa mnie dojdzie (tego się nauczyłem na ostatnim starcie w Tarnobrzegu:))– byłem skazany na moich towarzyszy niedoli i na ich tempo :). Pierwsza piątka wyszła w 18:24 a wskazania garmina pokrywały się idealnie z oznaczeniami kilometrów. Szósty kilometr 3:44. Na siódmym znowu na lekkim zbiegu dałem zmianę liderowi (jakoś tak mam że z lekkiej górki puszczam nogi i bez żadnego wysiłku wszystkich wyprzedzam :) – wyszło 3:39 i zostało nas czwórka :). Kolejne kilometry wyszły po 3:46, 3:47 i 3:45 ale już wskazania garmina nie pokrywały się z oznaczeniami kilometrów – do drugiej piątki pokonanej w czasie 18:41 musiałem doliczyć 15 sekund (tyle zajęło mi jeszcze dobiegnięcie do tabliczki z napisem 10km). Pierwsza dycha wyszła więc w 37:20. Po dziewiątym kilometrze odpadł Mateusz i zostało nas tylko trzech (Mateusz w zeszły weekend w Bochni zrobił ok. 50km i na dodatek się przeziębił i w ogóle nie powinien w tym biegu startować nie mówiąc już o trzymaniu takiego tempa ;)).
Po dziesięciu kilometrach straciłem zapał do obejmowania prowadzenia. Przez kolejne 8 kilometrów biegliśmy w trójkę w takim samym porządku – ja na końcu. Kolejne kilometry wyszły następująco – 3:45, 3:39, 3:46, 3:49, 4:01 (najgorszy kilometr pod względem wiatru – dobrze że te wietrzne odcinki nie trwały długo). Ta piątka wyszła w 18:40 ale musiałem jeszcze doliczyć 19 sekund na dobiegnięcie do tabliczki z napisem 15km – czyli 18:59. Na jedenastym kilometrze na zbiegu po nierównej kostce trochę mi się poplątały nogi i o mało co się nie przewróciłem – skończyło się na obdartej łydce :). Zaraz potem na punkcie z wodą lekko się zakrztusiłem i rywale mi troszkę uciekli – od razu po tym punkcie był podbieg i stratę nawet tylko kilku metrów ciężko było odrobić. Na trzynastym kilometrze poczułem kolkę z lewej strony ale głębokie spokojne oddychanie pomogło - później jeszcze poczułem takie nieprzyjemne uczucie w całej klatce piersiowej ale też mi to przeszło (te moje kolki chyba mnie nigdy nie opuszczą :))
Później tempo lekko spadło – kolejne kilometry wyszły następująco 3:45, 3:52, 3:54. Gdyby prowadzący podyktował tempo troszkę wolniejsze to i tak nie mógł bym nic zrobić bo nie miałem sił na samotne prowadzenie w odpowiednim tempie (przynajmniej tak mi się wydawało :)). Po osiemnastym kilometrze nastąpił atak – zawodnik biegnący cały czas za liderem i nie wychylający się ani na chwilę zza jego pleców ruszył mocno do przodu. Po kilku sekundach namysłu co by tu zrobić (nie bardzo miałem ochotę na 3-kilometrowy finisz:)) poszedłem za nim ale już po 300 metrach wiedziałem że jest poza moim zasięgiem. Znów przez chwilę podumałem czy nie zaczekać na dotychczasowego lidera naszego mini peletonu ale stwierdziłem ze mam już nad nim kilkadziesiąt metrów przewagi i nie ma to sensu – jak chce mnie dojść to niech się pomęczy. Dziewiętnasty samotny kilometr wyszedł mi w 3:47, dwudziesty w 3:44, a dwudziesty pierwszy w 3:41 – nie zwróciłem już uwagi przy tabliczce z oznaczeniem 20km ile muszę doliczyć do swojego czasu. Wiedziałem że mam życiówkę, wiedziałem że jestem na granicy złamania 1:20 ale nie mogłem przyspieszyć – po zimowym treningu pod kątem maratonu mogłem tylko przeć do przodu jak ciężki czołg w jednostajnym żółwim tempie bez możliwości gwałtownego przyśpieszenia. :). Na kilkanaście metrów przed metą zauważyłem zegar z czasem 1:19:57 ale tak szybko się te cyferki zmieniały i byłem na tyle daleko że nie miałem szans na wbiegnięcie na metę z czasem poniżej 1:20 (ostatni odcinek 136 metrów pokonałem wg garmina w tempie 3:08 a na mecie osiągnąłem prędkość 2:47;)). Na mecie zatrzymałem czas i nawet nie spojrzałem ile dokładnie zrobiłem – myślałem że jakieś 1:20:03 lub 1:20:04. Wydawało mi się że na starcie byłem na tyle blisko linii startowej że do złamania 1:20 netto zabraknie mi z dwóch sekund. Dopiero w samochodzie sprawdziłem ile dokładnie mi wyszło brutto – miła niespodzianka 1:20:01; po chwili włączyłem telefon - przyszedł sms i znów miła niespodzianka – 1:19:58 netto :). Cztery lata polowałem na złamanie 1:20 i w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło. :)
Warunki do biegania były średnie – słońce grzało a w cieniu było 18 stopni. Trasa trudniejsza niż w Koszycach – było sporo zakrętów i kilka niewielkich podbiegów – dawało się je pokonywać z niewielką stratą kilku sekund kosztem zwiększonego wysiłku. W niektórych miejscach przeszkadzał wiatr ale trasa miała sporo zakrętów i nie biegło się bardzo długich odcinków w niesprzyjających warunkach. Niektórzy narzekali na gorąco, karetki kilka razy musiały interweniować – ja miałem swój daszek na głowie i po raz pierwszy nie musiałem walczyć ze słonym potem w oczach. Gdyby było chłodniej pewnie wynik byłby lepszy ale jakoś specjalnie nie odczułem negatywnego wpływu temperatury :)
Po biegu szybko doszedłem do siebie ale na pokonanie kolejnych 21 kilometrów nie bardzo miałbym ochotę. :). Przed startem zjadłem żel i mi nie zaszkodził; miałem zjeść drugi przed jedenastym kilometrem ale nie miałem ochoty i sobie odpuściłem. Buty startowe NB 130 jednak na dłuższe starty się nie nadają – po biegu chciałem się rozruszać i już po kilkudziesięciu metrach zabolało mnie lewe rozcięgno – prawe też jak się okazało miałem obolałe - maraton będę musiał więc przebiec w butach bardziej masywnych – pewnie w starych wysłużonych NB 826.
Renia wygrała kategorię K60 – nie miała w tej kategorii żadnej rywalki ale w kategorii K50 też by się znalazła na podium :). Ela zaliczyła pierwszy start i pierwszą życiówkę. Co do Maćka to nie wiem czy to jest Jego życiówka bo widziałem się z Nim tylko przed startem a w swojej wizytówce nie bardzo się chce chwalić rekordami. Zbyszek, Janusz i Marek pobiegli zgodnie ze swoimi oczekiwaniami i na mecie wszyscy byli zadowoleni z osiągniętych wyników :)
|
| | | | | |
| 2012-03-19, 07:20
2012-03-18, 22:54 - Andrzej Cisek napisał/-a:
Na starcie przetrzymali nas z 15 minut bo gdzieś na trasie był wypadek i musieli zdążyć posprzątać.
Stałem dość blisko linii startowej ale po starcie jak zwykle przede mną znalazło się ze 100 osób :). Pierwsze 100 czy 200 metrów wyszło dość wolno ale później już powoli się rozpędzałem i pierwszy kilometr wyszedł spokojnie na luzie w 3:41, a drugi w 3:38. Po dwóch kilometrach tych najlepszych już nie było widać – za nimi biegła 13-osobowa grupa w której był między innymi Mateusz. Ja miałem do nich kilkunastometrową stratę ale po chwili dołączyłem do nich jako czternasty :). Trzeci kilometr 3:40, kolejny 3:43. Grupa się rozerwała i zostało nas 6 osób w tym ja i Mateusz. Pilnowałem żeby tempo było odpowiednie – na piątym kilometrze na lekkim zbiegu wyszedłem na kilkuminutowe prowadzenie – ten kilometr wyszedł w 3:42. Z przodu już nikogo nie było widać i wiedziałem że nie ma sensu odrywać się od grupy bo i tak biegnąc sam po chwili się zmęczę i grupa mnie dojdzie (tego się nauczyłem na ostatnim starcie w Tarnobrzegu:))– byłem skazany na moich towarzyszy niedoli i na ich tempo :). Pierwsza piątka wyszła w 18:24 a wskazania garmina pokrywały się idealnie z oznaczeniami kilometrów. Szósty kilometr 3:44. Na siódmym znowu na lekkim zbiegu dałem zmianę liderowi (jakoś tak mam że z lekkiej górki puszczam nogi i bez żadnego wysiłku wszystkich wyprzedzam :) – wyszło 3:39 i zostało nas czwórka :). Kolejne kilometry wyszły po 3:46, 3:47 i 3:45 ale już wskazania garmina nie pokrywały się z oznaczeniami kilometrów – do drugiej piątki pokonanej w czasie 18:41 musiałem doliczyć 15 sekund (tyle zajęło mi jeszcze dobiegnięcie do tabliczki z napisem 10km). Pierwsza dycha wyszła więc w 37:20. Po dziewiątym kilometrze odpadł Mateusz i zostało nas tylko trzech (Mateusz w zeszły weekend w Bochni zrobił ok. 50km i na dodatek się przeziębił i w ogóle nie powinien w tym biegu startować nie mówiąc już o trzymaniu takiego tempa ;)).
Po dziesięciu kilometrach straciłem zapał do obejmowania prowadzenia. Przez kolejne 8 kilometrów biegliśmy w trójkę w takim samym porządku – ja na końcu. Kolejne kilometry wyszły następująco – 3:45, 3:39, 3:46, 3:49, 4:01 (najgorszy kilometr pod względem wiatru – dobrze że te wietrzne odcinki nie trwały długo). Ta piątka wyszła w 18:40 ale musiałem jeszcze doliczyć 19 sekund na dobiegnięcie do tabliczki z napisem 15km – czyli 18:59. Na jedenastym kilometrze na zbiegu po nierównej kostce trochę mi się poplątały nogi i o mało co się nie przewróciłem – skończyło się na obdartej łydce :). Zaraz potem na punkcie z wodą lekko się zakrztusiłem i rywale mi troszkę uciekli – od razu po tym punkcie był podbieg i stratę nawet tylko kilku metrów ciężko było odrobić. Na trzynastym kilometrze poczułem kolkę z lewej strony ale głębokie spokojne oddychanie pomogło - później jeszcze poczułem takie nieprzyjemne uczucie w całej klatce piersiowej ale też mi to przeszło (te moje kolki chyba mnie nigdy nie opuszczą :))
Później tempo lekko spadło – kolejne kilometry wyszły następująco 3:45, 3:52, 3:54. Gdyby prowadzący podyktował tempo troszkę wolniejsze to i tak nie mógł bym nic zrobić bo nie miałem sił na samotne prowadzenie w odpowiednim tempie (przynajmniej tak mi się wydawało :)). Po osiemnastym kilometrze nastąpił atak – zawodnik biegnący cały czas za liderem i nie wychylający się ani na chwilę zza jego pleców ruszył mocno do przodu. Po kilku sekundach namysłu co by tu zrobić (nie bardzo miałem ochotę na 3-kilometrowy finisz:)) poszedłem za nim ale już po 300 metrach wiedziałem że jest poza moim zasięgiem. Znów przez chwilę podumałem czy nie zaczekać na dotychczasowego lidera naszego mini peletonu ale stwierdziłem ze mam już nad nim kilkadziesiąt metrów przewagi i nie ma to sensu – jak chce mnie dojść to niech się pomęczy. Dziewiętnasty samotny kilometr wyszedł mi w 3:47, dwudziesty w 3:44, a dwudziesty pierwszy w 3:41 – nie zwróciłem już uwagi przy tabliczce z oznaczeniem 20km ile muszę doliczyć do swojego czasu. Wiedziałem że mam życiówkę, wiedziałem że jestem na granicy złamania 1:20 ale nie mogłem przyspieszyć – po zimowym treningu pod kątem maratonu mogłem tylko przeć do przodu jak ciężki czołg w jednostajnym żółwim tempie bez możliwości gwałtownego przyśpieszenia. :). Na kilkanaście metrów przed metą zauważyłem zegar z czasem 1:19:57 ale tak szybko się te cyferki zmieniały i byłem na tyle daleko że nie miałem szans na wbiegnięcie na metę z czasem poniżej 1:20 (ostatni odcinek 136 metrów pokonałem wg garmina w tempie 3:08 a na mecie osiągnąłem prędkość 2:47;)). Na mecie zatrzymałem czas i nawet nie spojrzałem ile dokładnie zrobiłem – myślałem że jakieś 1:20:03 lub 1:20:04. Wydawało mi się że na starcie byłem na tyle blisko linii startowej że do złamania 1:20 netto zabraknie mi z dwóch sekund. Dopiero w samochodzie sprawdziłem ile dokładnie mi wyszło brutto – miła niespodzianka 1:20:01; po chwili włączyłem telefon - przyszedł sms i znów miła niespodzianka – 1:19:58 netto :). Cztery lata polowałem na złamanie 1:20 i w końcu szczęście się do mnie uśmiechnęło. :)
Warunki do biegania były średnie – słońce grzało a w cieniu było 18 stopni. Trasa trudniejsza niż w Koszycach – było sporo zakrętów i kilka niewielkich podbiegów – dawało się je pokonywać z niewielką stratą kilku sekund kosztem zwiększonego wysiłku. W niektórych miejscach przeszkadzał wiatr ale trasa miała sporo zakrętów i nie biegło się bardzo długich odcinków w niesprzyjających warunkach. Niektórzy narzekali na gorąco, karetki kilka razy musiały interweniować – ja miałem swój daszek na głowie i po raz pierwszy nie musiałem walczyć ze słonym potem w oczach. Gdyby było chłodniej pewnie wynik byłby lepszy ale jakoś specjalnie nie odczułem negatywnego wpływu temperatury :)
Po biegu szybko doszedłem do siebie ale na pokonanie kolejnych 21 kilometrów nie bardzo miałbym ochotę. :). Przed startem zjadłem żel i mi nie zaszkodził; miałem zjeść drugi przed jedenastym kilometrem ale nie miałem ochoty i sobie odpuściłem. Buty startowe NB 130 jednak na dłuższe starty się nie nadają – po biegu chciałem się rozruszać i już po kilkudziesięciu metrach zabolało mnie lewe rozcięgno – prawe też jak się okazało miałem obolałe - maraton będę musiał więc przebiec w butach bardziej masywnych – pewnie w starych wysłużonych NB 826.
Renia wygrała kategorię K60 – nie miała w tej kategorii żadnej rywalki ale w kategorii K50 też by się znalazła na podium :). Ela zaliczyła pierwszy start i pierwszą życiówkę. Co do Maćka to nie wiem czy to jest Jego życiówka bo widziałem się z Nim tylko przed startem a w swojej wizytówce nie bardzo się chce chwalić rekordami. Zbyszek, Janusz i Marek pobiegli zgodnie ze swoimi oczekiwaniami i na mecie wszyscy byli zadowoleni z osiągniętych wyników :)
|
Wielkie gratulacje niedługo dogonisz Skarżyńskiego, to tylko niewiele ponad 2 minuty,brawo,gratulacje dla wszystkich,Pozdro |
| | | | | |
| 2012-03-19, 10:42
2012-03-18, 21:23 - golon napisał/-a:
Andrzej gratuluje wyniku i wygranej ze mną pięknie pobiegłeś :)
ja wybiegałem 1h 23min 11sek słabo niestety ale cóż
dzięki za wspólny bieg do 9km gdzie później ruszyliście i odpadłem ale upał mi się dał we znaki oraz 12h sztafeta podziemna w Bochni z przed tyg. gdzie 50km wybiegałem i gardło mi nawaliło :)
Dzięki wam za spotkanie - miło było was spotkać, pogadać i poznać nowe osoby od was :) |
ostatio biegałem I zakres w 24 st. w pełnym słońcu o 12 w południe, organizm mój miał zonka i biegało się jakoś inaczej może nie jakoś specjalnie ciężej ale inaczej, więc co dopiero macie powoedzieć Wy jak musieliście biegać zawody w takich warunkach, pewnie ostatio biegaliście w takiej temperaturze pare miesięcy temu, no nie fajnie się złożyło z ta pogodą, Andrzej natomiast czy praży czy mrozi daje ostro, widać że forma jest i będe życiówki na wszystkich dystansach w tym sezonie :) bravo |
|
|
|
| |
|