|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2011-05-23, 14:53
Gaba! Opowiadaj!!!! Nie badz taka tajemnicza!!!!
Skoro Piotrek przezyl te cztery dni to i jeszcze jeden przezyje a Ty siadaj do klawiatury. PLEASE! |
| | | | | |
| 2011-05-23, 15:10
2011-05-23, 13:50 - tytus napisał/-a:
cholera, babsko w każdym calu |
To jeden z ładniejszych komplementów, jakie udało mi się przeczytać (czy usłyszeć) pod swoim adresem ostatnimi czasy:)
Tytus, Aniele, a kim mam być? Facetem?!
|
| | | | |
| | | | | |
| 2011-05-23, 15:32
Tonem forpoczty napiszę tylko jak to było z Jerzem.
(Bo w ogóle, to opiszę to wszystko rzetelnie w blogu, ale na razie....)
Było tak:
O moim pomyśle powiadomiłam Piotrka, który był mu przeciwny, bo obawiał się całkiem poważnie, że Jerzyś nie zechce jechać, a wtedy będę miała nie lada problem.
Ja takich wątpliwości co do reakcji swojego syna nie miałam ani przez moment - w końcu znam go i jego reakcje na pamięć.
Po powrocie ze szkoły powiadomiłam o idei Jakuba i Jasia i poprosiłam ich o dyskrecję - obiecali i dotrzymali danego słowa.
(A tak w ogóle, to w środę spakowałam siebie i Jerzyka na wyprawę, ale, że dziecię było zajęte swoimi sprawami i filmami, to nie patrzyło mi na ręce.)
Pojechaliśmy do Krzeszowic i rozpoczęliśmy czekanie na pociąg. Chłopcy byli, delikatnie mówiąc, wredni.
W pewnym momencie zobaczyliśmy trzy lampy lokomotywy i pani zapowiedziała, że mój pociąg właśnie wjeżdża na stację. Bo wjeżdżał.
W momencie kiedy Jerzyś w charakterze pożegnania powiedział, że szkoda, że jadę sama, zapytałam go krótko: "A chcesz jechać ze mną?"
Dziecku oczy zaświeciły się jak dwa reflektory-szperacze, i bez cienia namysłu czy niepewności powiedział: "TAK!"
Na co ja tonem lekkim powiedziałam:
- Dobra, to jedź.
- Ale naprawdę mogę?
- Jasne, jeżeli tylko tatuś się zgodzi.
I wtedy nastąpiło pełne bolesnego błagania:
- Tatusiu, mogę?
- Jeżeli chcesz, to możesz.
Jerzowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, wsiadł do pociągu przede mną nawet (chyba obawiał się, żebyśmy się nie rozmyślili), wrzuciliśmy rzeczy do naszego przedziału i stanęliśmy przy oknie pożegnać się jeszcze raz z zostającą w domu częścią naszej rodziny.
W pewnym momencie patrzę, a moje dziecko ma oczy pełne łez. Widać, że jest szczęśliwy, ale oczy pełne łez i te łzy mu płyną po policzkach. Więc pytam, co się stało, czy może woli zostać, na co on mi odpowiada, że jedzie, ale......
.....ale on się boi lecieć samolotem, bo ma lęk wysokości:)))))
Stłumiłam śmiech, i powiedziałam, że wszystko będzie dobrze, jeszcze raz pomachaliśmy chłopakom (Jasiu płakał z kolei na peronie z powodu niesprawiedliwości życia, bo "Jerzyk jest taki mały i poleci samolotem, a ja jestem od niego przecież starszy i nigdy nie leciałam, i już nigdy w życiu nie polecę" (Jaś to znany katastrofista i sensat, więc umarłam ze śmiechu), a my ruszyliśmy w siną dal do Gdańska via Katowice, gdzie Magda przyniosła nam na stację kawę i landrynki (na czas startu i lądowania samolotu).
Po wyjeździe z Katowic udaliśmy się na swoje posłanie na kuszetce i poszliśmy spać.
Tak naprawdę to dopiero rano Jerzyk uwierzył w to, że ze mną jedzie, że ze mną poleci i że to nie jest żart.
I z miejsca zaczął się dopytywać czy zgodzę się, żeby to on wręczył prezencik Oli i Hubertowi.
Łaskawie się zgodziłam ;)
Generalnie kawał udał mi się przednio:)
|
| | | | | |
| 2011-05-23, 21:50
2011-05-23, 15:32 - mamusiajakubaijasia napisał/-a:
Tonem forpoczty napiszę tylko jak to było z Jerzem.
(Bo w ogóle, to opiszę to wszystko rzetelnie w blogu, ale na razie....)
Było tak:
O moim pomyśle powiadomiłam Piotrka, który był mu przeciwny, bo obawiał się całkiem poważnie, że Jerzyś nie zechce jechać, a wtedy będę miała nie lada problem.
Ja takich wątpliwości co do reakcji swojego syna nie miałam ani przez moment - w końcu znam go i jego reakcje na pamięć.
Po powrocie ze szkoły powiadomiłam o idei Jakuba i Jasia i poprosiłam ich o dyskrecję - obiecali i dotrzymali danego słowa.
(A tak w ogóle, to w środę spakowałam siebie i Jerzyka na wyprawę, ale, że dziecię było zajęte swoimi sprawami i filmami, to nie patrzyło mi na ręce.)
Pojechaliśmy do Krzeszowic i rozpoczęliśmy czekanie na pociąg. Chłopcy byli, delikatnie mówiąc, wredni.
W pewnym momencie zobaczyliśmy trzy lampy lokomotywy i pani zapowiedziała, że mój pociąg właśnie wjeżdża na stację. Bo wjeżdżał.
W momencie kiedy Jerzyś w charakterze pożegnania powiedział, że szkoda, że jadę sama, zapytałam go krótko: "A chcesz jechać ze mną?"
Dziecku oczy zaświeciły się jak dwa reflektory-szperacze, i bez cienia namysłu czy niepewności powiedział: "TAK!"
Na co ja tonem lekkim powiedziałam:
- Dobra, to jedź.
- Ale naprawdę mogę?
- Jasne, jeżeli tylko tatuś się zgodzi.
I wtedy nastąpiło pełne bolesnego błagania:
- Tatusiu, mogę?
- Jeżeli chcesz, to możesz.
Jerzowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, wsiadł do pociągu przede mną nawet (chyba obawiał się, żebyśmy się nie rozmyślili), wrzuciliśmy rzeczy do naszego przedziału i stanęliśmy przy oknie pożegnać się jeszcze raz z zostającą w domu częścią naszej rodziny.
W pewnym momencie patrzę, a moje dziecko ma oczy pełne łez. Widać, że jest szczęśliwy, ale oczy pełne łez i te łzy mu płyną po policzkach. Więc pytam, co się stało, czy może woli zostać, na co on mi odpowiada, że jedzie, ale......
.....ale on się boi lecieć samolotem, bo ma lęk wysokości:)))))
Stłumiłam śmiech, i powiedziałam, że wszystko będzie dobrze, jeszcze raz pomachaliśmy chłopakom (Jasiu płakał z kolei na peronie z powodu niesprawiedliwości życia, bo "Jerzyk jest taki mały i poleci samolotem, a ja jestem od niego przecież starszy i nigdy nie leciałam, i już nigdy w życiu nie polecę" (Jaś to znany katastrofista i sensat, więc umarłam ze śmiechu), a my ruszyliśmy w siną dal do Gdańska via Katowice, gdzie Magda przyniosła nam na stację kawę i landrynki (na czas startu i lądowania samolotu).
Po wyjeździe z Katowic udaliśmy się na swoje posłanie na kuszetce i poszliśmy spać.
Tak naprawdę to dopiero rano Jerzyk uwierzył w to, że ze mną jedzie, że ze mną poleci i że to nie jest żart.
I z miejsca zaczął się dopytywać czy zgodzę się, żeby to on wręczył prezencik Oli i Hubertowi.
Łaskawie się zgodziłam ;)
Generalnie kawał udał mi się przednio:)
|
REWELACJA!!!!!
Zrób mi kiedyś "podobny" kawał:)))) |
| | | | | |
| 2011-05-24, 10:38
Ale kawal! No i jakaz wielka niespodzianka dla Jerzyka. Mamusia z polotem, czego doswiadczyl juz nie raz i ma tego pewnie swiadomosc. Gaba jeszcze cd przed Toba, Gdansk, lot... Czekamy, pisz. |
| | | | | |
| 2011-05-24, 11:53
2011-05-23, 21:50 - adamus napisał/-a:
REWELACJA!!!!!
Zrób mi kiedyś "podobny" kawał:)))) |
| | | | | |
| 2011-05-24, 17:12
LINK: http://www.wat.tv/video/bob-dylan-blind-willie-mctell-1q85w_2gh7d_.html |
Dzień dobry, cześć i czołem:)
Miłego dnia dla wszystkich i uśmiechu na dzisiaj:)
Powiem tak:
Schrzanił mi sie internet, komputer i w ogóle urządzenie to mnie dzisiaj nie kocha i nie słucha:(
Dlatego dopiero teraz piszę:)
Dziś 144 stycznia (wg kalendarza gregoriańskiego 24 maja).
Urodził się:
Bob Dylan - potęga muzyki i symbol. Facet, na którym wzorowało sie wielu. Również tych największych.
Umarł:
Mikołaj Kopernik - gigant umysłu, co do którego narodowości Polacy i Niemcy do dziś nie potrafią się dogadać ;)
Miłego dnia, Ptysie Wy moje Mietowe:)
Przeżyjmy go ładnie i z uśmiechem na twarzy:)
W linku piosenka na dziś.
Oczywiście Bob:)) |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-05-24, 17:15
| | | | | |
| 2011-05-24, 17:38
2011-05-24, 17:15 - tytus napisał/-a:
gratulacje przyjmuję przez internet 24 godziny na dobę
osobiście w najbliższą niedzielę w czasie Biegu Fiata |
a czy to juz koniec rywalizacji? :) |
| | | | | |
| 2011-05-24, 18:02
2011-05-24, 17:38 - tdrapella napisał/-a:
a czy to juz koniec rywalizacji? :) |
a byłeś kiedyś na pierwszym miejscu? ja się cieszę każdą chwilą ( :\)) |
| | | | | |
| 2011-05-24, 18:08
2011-05-24, 18:02 - tytus napisał/-a:
a byłeś kiedyś na pierwszym miejscu? ja się cieszę każdą chwilą ( :\)) |
Nie byłem i szczerze ci tego gratuluje :) już 3 maratony w tym roku, połówki się sypią... Gdzie mi tam do takich przebiegów |
| | | | | |
| 2011-05-24, 19:37
2011-05-24, 17:15 - tytus napisał/-a:
gratulacje przyjmuję przez internet 24 godziny na dobę
osobiście w najbliższą niedzielę w czasie Biegu Fiata |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-05-24, 20:42
2011-05-24, 17:15 - tytus napisał/-a:
gratulacje przyjmuję przez internet 24 godziny na dobę
osobiście w najbliższą niedzielę w czasie Biegu Fiata |
Szczytuj jak najdłużej, Tytusie! |
| | | | | |
| 2011-05-24, 21:43
2011-05-24, 20:42 - jmm napisał/-a:
Szczytuj jak najdłużej, Tytusie! |
podobno dopiero faceci w naszym wieku to potrafią |
| | | | | |
| 2011-05-24, 22:03
I ode mnie, długodystansowcu.
I ode mnie też:)
Najserdeczniejsze:) |
| | | | | |
| 2011-05-24, 22:21
2011-05-24, 21:43 - tytus napisał/-a:
podobno dopiero faceci w naszym wieku to potrafią |
podobno ziemia jest płaska a słońce krąży wokół ziemi..... |
| | | | | |
| 2011-05-24, 22:40
2011-05-24, 22:21 - adamus napisał/-a:
podobno ziemia jest płaska a słońce krąży wokół ziemi..... |
ludzie bez wyobraźni mogą zostać co najwyżej rzemieślnikami, nigdy mistrzami |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-05-24, 22:44
2011-05-24, 22:40 - tytus napisał/-a:
ludzie bez wyobraźni mogą zostać co najwyżej rzemieślnikami, nigdy mistrzami |
| | | | | |
| 2011-05-25, 03:52
o czym to ja chciałam.. aha! o wszystkim i o niczym! :)) |
| | | | | |
| 2011-05-25, 05:39
2011-05-24, 17:15 - tytus napisał/-a:
gratulacje przyjmuję przez internet 24 godziny na dobę
osobiście w najbliższą niedzielę w czasie Biegu Fiata |
Tak trzymaj do końca, bo ponoć prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym, jak kończą;) |
|
|
|
| |
|