Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  pawelbiega (2011-08-30)
  Ostatnio komentował  Grubaska (2011-11-13)
  Aktywnosc  Komentowano 92 razy, czytano 543 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    
1  2  3  4  5  


Zdjęcie pochodzi z newsa
Podwójna motywacja do biegania

Do tego tematu podpięte są artykuły:
Historia biegowej rewolucji wg. Jeffa Gallowaya(Jeff Galloway, 2011-10-28)
Jeff Galloway: fizjologia biegania(Jeff Galloway, 2011-10-11)
Jeff Galloway: pięć wcieleń biegacza(Jeff Galloway, 2011-09-29)
 
Do tego tematu podpięte są newsy:
Podwójna motywacja do biegania(Agnieszka Ambroży, 2011-12-31)
Książka: Bieganie metodą Gallowaya(Grupa Wydawnicza HELION, 2011-08-30)
 

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



3,14 Ci w ...
Piotr Z

Ostatnio zalogowany
---


 2011-10-22, 00:19
 
2011-10-21, 23:49 - zbig napisał/-a:

A jeśli mogę spytać ile godzin tygodniowo poświęcasz na bieganie? Bo nie napisałeś?
I co mają do tego wyniki? Nie rozumiem?
Wyniki nie są miarą pracowitości, lecz różnych czynników. Np.: talentu, zdrowia, wieku, diety, odpoczynku, ilości snu,... i wielu innych rzeczy!
Zastanów się, zanim znów coś palniesz bez zastanowienia.

na bieganie czy trenowanie bo to 2 różne rzeczy? to wszystko zależy od okresu, gdyż nie biegam ulicznych tylko bieżnię, ulicę traktuję jako zabawę i odskocznię. Wyniki mają do tego, że wytykasz innym że są słabi i nic nie robią w kierunku poprawy a sam będąc w stosunkowo młodym wieku nic specjalnego nie biegasz a mógłbyś trenując częściej/mocniej/mądrzej?
Aha i zastanowiłem się nad tym co napisałem i to 2 razy zanim wcisnąłem "wyślij komentarz", swój cel osiągnąłem:

"Wyniki nie są miarą pracowitości, lecz różnych czynników. Np.: talentu, zdrowia, wieku, diety, odpoczynku, ilości snu,... i wielu innych rzeczy!"

tak więc proszę się zastanowić nad wcześniejszymi wypowiedziami dot. oszukiwania w maratonach, gdyż możliwość pokonywania ich metodą Gallowaya jest mimo wszystko dla wielu osób, jedyną możliwością i to w taki sposób aby sobie krzywdy nie zrobić a cel, wcale nie mały, osiągnąć. Taki to ma właśnie związek!

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (2 wpisów)


Gulunek
Marek Mróz

Ostatnio zalogowany
2018-02-18
11:44

 2011-10-22, 18:10
 
2011-10-21, 23:53 - zbig napisał/-a:

Odpowiedziałem na zadane pytanie, "...W maratonie ten medal, cz w NW...?"
O jaką zmyłkę chodzi, bo nie rozumiem?
Wystarczy przeanalizować poprzednie wpisy żeby zauważyć, iż faktycznie rozumie Pan wiele z tego co pisze...

Mowa jest o maratonie a podaje Pan przykład krótszego biegu w którym dostał medal w pakiecie startowym - o to chodzi.

O genialne pytania czy dziecko w wózku też zostaje maratończykiem, czy osoba na noszach też.

No i po raz kolejny o odwracanie kota ogonem, od posądzenia o OSZUSTWO bardzo wielu Maratończyków..

Nadal zachęcam do napisania książki o swojej metodzie biegania, to będzie przełom w światowej lekkoatletyce.

Wszystkie związki sportowe w kraju i na świecie z nią związane, zapewne uwzględnią Pana postulat o powinności dyskwalifikowania osób idących w Maratonie.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



kasjer
Grzegorz Perlik

Ostatnio zalogowany
2024-05-07
17:58

 2011-10-28, 12:31
 
Może i nie powinienem zabierać głosu, bo za mało mam kilometrów biegania w nogach ale napiszę coś na temat chodzenia. Ja osobiście dzielę biegi na przegrane i wygrane. Przegrałem raz, w Pile tego roku. Dotarłem do mety częściowo idąc. Przegrałem sam ze sobą. Z własną oceną swoich możliwości przy temperaturze, jaka wtedy była. Z rozsądkiem bo powinienem zacząć bieg dużo wolniej.Ale nie uważam, że kogoś oszukałem. Pokonałem dokładnie taką samą trasę jak pierwszy na mecie.
Zdarzył mi się bieg, w którym dobiegłem do mety ostatni. Nie przegrałem go, bo cały czas biegłem.
Mi w takim marszo-biegu co innego by przeszkadzało. Musiałbym biec sam. A dla mnie bieganie to również spotkania na trasie. Do kogoś dobiegasz, ktoś do Ciebie dobiegnie - na jaki czas biegniesz? fajnie, ja też, to pobiegniemy razem. I już jest sympatycznie. W marszo-bieganiu pewnie byłoby to trudniejsze do realizacji.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (129 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (41 sztuk)


worminio
Damian Brodnicki

Ostatnio zalogowany
2023-05-09
10:38

 2011-10-28, 14:17
 
2011-10-20, 19:43 - zbig napisał/-a:

Ok.
Zamiast trenować, lepiej leżeć do góry brzuchem.
A maraton każdy zdrowy człowiek da radę przebyć Gallowayem.
Czy o to w tym ma chodzić?

Przecież i tak wygrywa jeden, a reszta jest na doczepkę?
Po co się męczyć, jak można nic nie robić i udawać maratończyka.

Nie rozumiem sposobu myślenia niektórych. Nie dość, że są leniwi bo nie chce się im potrzenować, to jeszcze bronią ideałów lenistwa i nic nierobienia.
Do maratonu trzeba się porządnie przygotować i w całości go przebiec. A jeśli się nie chce, to sa inne biegi, ktrótsze.
Mierz siły na zamiary, a nie odwrotnie.

Witam,

Zacząłem przygodę z bieganiem w tym roku, od Pobiedzisk. (Taki zakład z kolegami czy dam radę pokonać w limicie czasu dystans "połówki"). Dałem radę, ale tylko 10 km, na drugiej pętli pod górki wchodziłem z górek zbiegałem, ale ukończyłem swój pierwsy bieg. W Pile było podobnie + gorąco, ale dałem radę, do 12 km, później szedłem, biegłem, szedłem, biegłem - do mety dotarłem. Następnymi zawodami był Poznań maraton - też ukończyłem (tak jak na mecie powiedzieli - każdy kto dotrze do mety jest maratończykiem - czułem się dumny) ale też szedłem na wodopojnych punktach i od 38 km. Teraz ostatnio udało mi się prawie przebiec całą połówkę w Szamotułach (szedłem przy wodopojach - bo nie umiem pić biegnąc), a poza tym to przebiegłem 21 km.

I teraz chcę podsumować jak to ma się do tego co napisał kolega którego zacytowałem powyżej:

1) Na trening nie miałem czasu - 5 dni w tygodniu pracuję 7 - 23 (praca normalna + praca dorywcza) treningiem bywa bieg po 23 na tramwaj lub nocny autobus (przystanek oddalony od magazynu w odległości około 1 km) Nie zawsze fakt, że ktoś nie trenuje musi być jednoznaczny z nicnierobieniem.

2) Do maratonu trzeba się przygotować... Ile ma trwać przygotowanie - skoro to było jedno z moich marzeń w dzieciństwie? Dlatego nie czekałem do 2012 roku tylko zaraz w tym roku wystartowałem (dobrze, że nie miałem daleko do domciu) :)

3) Sposób myślenia: mierz siły na zamiary. Dobre dla dzieci w szkole. Bieg to zdrowie nie zależnie od tego czy to jest bieg, marszobieg, czy cokolwiek. Ważne że pomaga w rzucaniu palenia paierochów, do czerwca średnio szło 15 paczek od Pobiedzisk do dnia dzisiejszego (około 3,5 miesiąca) poszło około 10 i dalej spada.

4) To będzie podsumowanie: Nie ważne jak, liczy się efekt końcowy: dla chcącego nic trudnego.

Dziękuję za możliwość wypowiedzenia się :)

Pozdrawiam i do zobaczenia w Kościanie:)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


kasjer
Grzegorz Perlik

Ostatnio zalogowany
2024-05-07
17:58

 2011-10-28, 14:34
 
Dodam jeszcze tylko, że w chodzeniu (i dlatego też uważam swoje chodzenie w Pile za porażkę) widzę jeden mankament. Osoba idąca trochę przeszkadza biegnącym. Przepraszam za Piłe (chociaż tam szedłem momentami w licznej pielgrzymce pieszej do mety), postaram się, żeby to się nie powtórzyło ale obiecać nie mogę:) Szczególnie kiedy ruszę na swój pierwszy maraton:) Z powodu tego przeszkadzania nie lubię też być dublowany. Nie dlatego, że ktoś mi ambicję depcze ale głupio mi, że ktoś walczy z czasem i ze sobą a ja jestem zawalidrogą i przeszkadzam. I za to też przepraszam.;)
I także do zobaczenia w Kościanie.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (129 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (41 sztuk)


zbig
Zbyszek Kapu¶ciński

Ostatnio zalogowany
2024-03-29
20:28

 2011-10-28, 14:56
 
2011-10-28, 14:17 - worminio napisał/-a:

Witam,

Zacząłem przygodę z bieganiem w tym roku, od Pobiedzisk. (Taki zakład z kolegami czy dam radę pokonać w limicie czasu dystans "połówki"). Dałem radę, ale tylko 10 km, na drugiej pętli pod górki wchodziłem z górek zbiegałem, ale ukończyłem swój pierwsy bieg. W Pile było podobnie + gorąco, ale dałem radę, do 12 km, później szedłem, biegłem, szedłem, biegłem - do mety dotarłem. Następnymi zawodami był Poznań maraton - też ukończyłem (tak jak na mecie powiedzieli - każdy kto dotrze do mety jest maratończykiem - czułem się dumny) ale też szedłem na wodopojnych punktach i od 38 km. Teraz ostatnio udało mi się prawie przebiec całą połówkę w Szamotułach (szedłem przy wodopojach - bo nie umiem pić biegnąc), a poza tym to przebiegłem 21 km.

I teraz chcę podsumować jak to ma się do tego co napisał kolega którego zacytowałem powyżej:

1) Na trening nie miałem czasu - 5 dni w tygodniu pracuję 7 - 23 (praca normalna + praca dorywcza) treningiem bywa bieg po 23 na tramwaj lub nocny autobus (przystanek oddalony od magazynu w odległości około 1 km) Nie zawsze fakt, że ktoś nie trenuje musi być jednoznaczny z nicnierobieniem.

2) Do maratonu trzeba się przygotować... Ile ma trwać przygotowanie - skoro to było jedno z moich marzeń w dzieciństwie? Dlatego nie czekałem do 2012 roku tylko zaraz w tym roku wystartowałem (dobrze, że nie miałem daleko do domciu) :)

3) Sposób myślenia: mierz siły na zamiary. Dobre dla dzieci w szkole. Bieg to zdrowie nie zależnie od tego czy to jest bieg, marszobieg, czy cokolwiek. Ważne że pomaga w rzucaniu palenia paierochów, do czerwca średnio szło 15 paczek od Pobiedzisk do dnia dzisiejszego (około 3,5 miesiąca) poszło około 10 i dalej spada.

4) To będzie podsumowanie: Nie ważne jak, liczy się efekt końcowy: dla chcącego nic trudnego.

Dziękuję za możliwość wypowiedzenia się :)

Pozdrawiam i do zobaczenia w Kościanie:)
Bieganie Gallowayem z premedytacją, Przypomina mi sytuację, która obecnie dotyczy zdobywania 8-tysięcznych szczytów w Himalajach i Karakorum.
Zapisuje się człowiek bez jakiegokolwiek doświadczenia w górach wysokich na wyprawę wysokogórską na ośmiotysięcznik. [Niektórzy nawet nie potrafią chodzić w rakach. - odsyłam do lektury - "Wszystko za Everest")]
...ale mają pieniądze. Dużo pieniędzy.
Za te pieniądze Szerpowie wnoszą im cały sprzęt na górę, gotują mu posiłki, niosą plecak z ubraniami, apteczkę sprzęt, wnoszą mu butle z tlenem, rozbijają namioty, sprawdzają prognozę pogody, wybierają szlaki, rozbijają liny poręczowe, przez szczeliny przeprowadzają drabinki i pomosty. ...za przeproszeniem podcierają im nawet pupy :-)
No i taki "alpinista" wraca z wyprawy i mówi wszystkim, że jest zdobywcom ośmiotysięcznika. No bo przecież był na szczycie, wszedł tam o własnych siłach i na własnych nogach.
..........................................................
To kwestia samooceny, jak ktoś postrzega swoje osiągnięcia. Jeżeli kogoś satysfakcjonuje chodzenie, to ok. To niech sobie chodzi, niech się tym bawi. Są pielgrzymki, zawody Nordic Walking, chodziarstwo. Są też masowe biegi uliczne zwane maratonami. Kiedyś powód do dumy, a teraz masowa rekreacja, moda na aktywny tryb życia.
Wszystko fajnie, ale nazywajmy rzeczy po imieniu. Ukończenie maratonu w ten sposób, aby się zmieścić w limicie czasu, to nie jest wyzwanie dla dorosłej zdrowej osoby. Osobiście znam kogoś, kto maraton przebiegł na bosaka i tyłem i również zmieścił się limicie czasowym. I zapewne w klapkach kąpielowych również by sie w nim zmieścił.
Więc, cóż to za wyzwanie?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (241 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (54 sztuk)


michu77
Michał Hadam

Ostatnio zalogowany
2024-05-09
09:06

 2011-10-28, 15:03
 
2011-10-28, 14:56 - zbig napisał/-a:

Bieganie Gallowayem z premedytacją, Przypomina mi sytuację, która obecnie dotyczy zdobywania 8-tysięcznych szczytów w Himalajach i Karakorum.
Zapisuje się człowiek bez jakiegokolwiek doświadczenia w górach wysokich na wyprawę wysokogórską na ośmiotysięcznik. [Niektórzy nawet nie potrafią chodzić w rakach. - odsyłam do lektury - "Wszystko za Everest")]
...ale mają pieniądze. Dużo pieniędzy.
Za te pieniądze Szerpowie wnoszą im cały sprzęt na górę, gotują mu posiłki, niosą plecak z ubraniami, apteczkę sprzęt, wnoszą mu butle z tlenem, rozbijają namioty, sprawdzają prognozę pogody, wybierają szlaki, rozbijają liny poręczowe, przez szczeliny przeprowadzają drabinki i pomosty. ...za przeproszeniem podcierają im nawet pupy :-)
No i taki "alpinista" wraca z wyprawy i mówi wszystkim, że jest zdobywcom ośmiotysięcznika. No bo przecież był na szczycie, wszedł tam o własnych siłach i na własnych nogach.
..........................................................
To kwestia samooceny, jak ktoś postrzega swoje osiągnięcia. Jeżeli kogoś satysfakcjonuje chodzenie, to ok. To niech sobie chodzi, niech się tym bawi. Są pielgrzymki, zawody Nordic Walking, chodziarstwo. Są też masowe biegi uliczne zwane maratonami. Kiedyś powód do dumy, a teraz masowa rekreacja, moda na aktywny tryb życia.
Wszystko fajnie, ale nazywajmy rzeczy po imieniu. Ukończenie maratonu w ten sposób, aby się zmieścić w limicie czasu, to nie jest wyzwanie dla dorosłej zdrowej osoby. Osobiście znam kogoś, kto maraton przebiegł na bosaka i tyłem i również zmieścił się limicie czasowym. I zapewne w klapkach kąpielowych również by sie w nim zmieścił.
Więc, cóż to za wyzwanie?
W klapkach i z piwem też już było - w zeszłym roku w Poznaniu ;)

Ta dyskusja skręciła chyba w niewłaściwą stronę. Wielu zawodników idzie podczas maratonu, chociażby tylko na punktach z wodą. Dotyczy to nawet zawodników walczących o czołowe lokaty, a nie tylko tych chcących się zmieścić w limicie.
O co więc chodzi w tej dyskusji? O całkowite wyeliminowanie chodu?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (118 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (17 sztuk)

 



michu77
Michał Hadam

Ostatnio zalogowany
2024-05-09
09:06

 2011-10-28, 15:07
 
2011-10-28, 14:34 - kasjer napisał/-a:

Dodam jeszcze tylko, że w chodzeniu (i dlatego też uważam swoje chodzenie w Pile za porażkę) widzę jeden mankament. Osoba idąca trochę przeszkadza biegnącym. Przepraszam za Piłe (chociaż tam szedłem momentami w licznej pielgrzymce pieszej do mety), postaram się, żeby to się nie powtórzyło ale obiecać nie mogę:) Szczególnie kiedy ruszę na swój pierwszy maraton:) Z powodu tego przeszkadzania nie lubię też być dublowany. Nie dlatego, że ktoś mi ambicję depcze ale głupio mi, że ktoś walczy z czasem i ze sobą a ja jestem zawalidrogą i przeszkadzam. I za to też przepraszam.;)
I także do zobaczenia w Kościanie.
Nie przesadzaj... żaden zawodnik na trasie biegu nie jest zawalidrogą. Jeśli organizatorzy tak zaplanowali trasę, że czołówka musi kluczyć między dublowanymi zawodnikami to nie jest to Twój problem. Jedyne co możesz zrobić, to zostawić prawą wolną - o ile się da - i tyle.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (118 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (17 sztuk)


Gulunek
Marek Mróz

Ostatnio zalogowany
2018-02-18
11:44

 2011-10-28, 16:54
 
2011-10-28, 14:56 - zbig napisał/-a:

Bieganie Gallowayem z premedytacją, Przypomina mi sytuację, która obecnie dotyczy zdobywania 8-tysięcznych szczytów w Himalajach i Karakorum.
Zapisuje się człowiek bez jakiegokolwiek doświadczenia w górach wysokich na wyprawę wysokogórską na ośmiotysięcznik. [Niektórzy nawet nie potrafią chodzić w rakach. - odsyłam do lektury - "Wszystko za Everest")]
...ale mają pieniądze. Dużo pieniędzy.
Za te pieniądze Szerpowie wnoszą im cały sprzęt na górę, gotują mu posiłki, niosą plecak z ubraniami, apteczkę sprzęt, wnoszą mu butle z tlenem, rozbijają namioty, sprawdzają prognozę pogody, wybierają szlaki, rozbijają liny poręczowe, przez szczeliny przeprowadzają drabinki i pomosty. ...za przeproszeniem podcierają im nawet pupy :-)
No i taki "alpinista" wraca z wyprawy i mówi wszystkim, że jest zdobywcom ośmiotysięcznika. No bo przecież był na szczycie, wszedł tam o własnych siłach i na własnych nogach.
..........................................................
To kwestia samooceny, jak ktoś postrzega swoje osiągnięcia. Jeżeli kogoś satysfakcjonuje chodzenie, to ok. To niech sobie chodzi, niech się tym bawi. Są pielgrzymki, zawody Nordic Walking, chodziarstwo. Są też masowe biegi uliczne zwane maratonami. Kiedyś powód do dumy, a teraz masowa rekreacja, moda na aktywny tryb życia.
Wszystko fajnie, ale nazywajmy rzeczy po imieniu. Ukończenie maratonu w ten sposób, aby się zmieścić w limicie czasu, to nie jest wyzwanie dla dorosłej zdrowej osoby. Osobiście znam kogoś, kto maraton przebiegł na bosaka i tyłem i również zmieścił się limicie czasowym. I zapewne w klapkach kąpielowych również by sie w nim zmieścił.
Więc, cóż to za wyzwanie?
Jak prace nad książką o eliminowaniu, jak to Pan nazwał - idących Oszustów w Maratonie ? Nadal zachęcam do jej napisania :))

Czy będzie możliwość zakupu egzemplarza z dedykacją :)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


BiegaczAma...
Łukasz Wojtkowiak

Ostatnio zalogowany
2022-04-21
08:48

 2011-10-28, 17:30
 Wracając do tematu...
Książkę kupiłem i muszę przyznać, że zawiera bardzo dużo cennych informacji, na temat treningu, funkcjonowania organizmu i w ogóle na temat biegania.
Mogą z niej wiele skorzystać i ci liberalni, którzy nie stronią od przerw na marsz, jak i ci puryści, którzy swych nóg chodem nie kalają.

Oczywiście jak będą chcieli i zostanie im trochę wolnego czasu na czytanie, po jałowych sporach na forum ;)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


marek100384
Marek Pfajfer
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-01-02
21:00

 2011-10-28, 18:09
 
Widocznie dla Pana Zbigniewa maraton nie jest czymś wielkim. U każdego słychać,że budzi podziw maratończyk nawet jak go sobie przeczłapie 6 godzin. Bo normalnie na co dzień tego nie robi. Staje na starcie i dociera do mety.Ja również poproszę książkę z dedykacją,ale przypuszczam,że tylko kolega Marek i ja ją kupimy. B.o

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (621 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (74 sztuk)


agawa
Agnieszka Drzewiecka

Ostatnio zalogowany
2017-08-11
09:37

 2011-10-28, 20:32
 
Czytając niektóre wpisy nasunęła mi się taka oto refleksja. Czy aktor grający może nie tak wybitnie jak np. Krystyna Janda lub Jean Reno (uwielbiam ich) nie powinien się zwać aktorem??? To jak go określić. Dajmy na to taki Pan Mroczek. Przyznacie chyba, żeby osiągnął taki kunszt jak Reno musi jeszcze sporo się nauczyć i ciężko pracować. To jak więc nazwać to co on robi???

Można tu wylać cały słowotok w obronie tych co bardzo ciężko pracują by pokonać maraton i mimo to przerywają bieg marszem ale docierają do mety w zdrowiu i z poczuciem sukcesu.

Większość biegaczy lepiej biegających nigdy nie zrozumie tych słabszych.

Można powiedzieć, że każdy może dojść do super poziomu i biegać świetnie nie wspomagając się np. metodą Gallowaya. Pewnie, że można. Tylko jakim kosztem. Wielu z nas robiło by to kosztem rodziny, pracy,przyjaciół, zdrowia, większych pieniędzy itp itd. Czy warto??? Bieganie dla większości z nas wiele znaczy ale nie samym bieganiem człowiek żyje.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (46 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (2 sztuk)

 



agawa
Agnieszka Drzewiecka

Ostatnio zalogowany
2017-08-11
09:37

 2011-10-28, 21:14
 
2011-10-28, 14:56 - zbig napisał/-a:

Bieganie Gallowayem z premedytacją, Przypomina mi sytuację, która obecnie dotyczy zdobywania 8-tysięcznych szczytów w Himalajach i Karakorum.
Zapisuje się człowiek bez jakiegokolwiek doświadczenia w górach wysokich na wyprawę wysokogórską na ośmiotysięcznik. [Niektórzy nawet nie potrafią chodzić w rakach. - odsyłam do lektury - "Wszystko za Everest")]
...ale mają pieniądze. Dużo pieniędzy.
Za te pieniądze Szerpowie wnoszą im cały sprzęt na górę, gotują mu posiłki, niosą plecak z ubraniami, apteczkę sprzęt, wnoszą mu butle z tlenem, rozbijają namioty, sprawdzają prognozę pogody, wybierają szlaki, rozbijają liny poręczowe, przez szczeliny przeprowadzają drabinki i pomosty. ...za przeproszeniem podcierają im nawet pupy :-)
No i taki "alpinista" wraca z wyprawy i mówi wszystkim, że jest zdobywcom ośmiotysięcznika. No bo przecież był na szczycie, wszedł tam o własnych siłach i na własnych nogach.
..........................................................
To kwestia samooceny, jak ktoś postrzega swoje osiągnięcia. Jeżeli kogoś satysfakcjonuje chodzenie, to ok. To niech sobie chodzi, niech się tym bawi. Są pielgrzymki, zawody Nordic Walking, chodziarstwo. Są też masowe biegi uliczne zwane maratonami. Kiedyś powód do dumy, a teraz masowa rekreacja, moda na aktywny tryb życia.
Wszystko fajnie, ale nazywajmy rzeczy po imieniu. Ukończenie maratonu w ten sposób, aby się zmieścić w limicie czasu, to nie jest wyzwanie dla dorosłej zdrowej osoby. Osobiście znam kogoś, kto maraton przebiegł na bosaka i tyłem i również zmieścił się limicie czasowym. I zapewne w klapkach kąpielowych również by sie w nim zmieścił.
Więc, cóż to za wyzwanie?
Ja maraton nazywam zawsze po imieniu. Dla mnie dorosłej osoby biegnącej w obuwiu biegowym to jest bardzo duże wyzwanie. Pracuję na to ciężko. Może nie stosuję Galloweya z premedytacją a raczej słucham swojego organizmu. Na maratonie dla odsapnięcia i uzupełnienia płynów przechodzę do marszu przy punktach żywieniowych. Faktycznie nie jestem typowym biegaczem ba ciężko mnie nazwać maratończykiem. Czy przeszkadza mi jak inni to wyśmiewają. Nie. Dlaczego? Ponieważ to co robię daje mi wielką satysfakcję i fun.
Cieszy mnie to, że każdy zwykły tuptacz może wziąć udział w maratonie i zmierzyć się z tym dystansem. Rzeczywiście biegi na całym świecie coraz bardziej mają charakter rekreacyjny i są bardziej świętem, spotkaniem przyjaciół i bardzo dobrze. To o wiele zdrowsze niż cotygodniowe starty na wysokich obrotach.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (46 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (2 sztuk)


sugar32
Katarzyna K.

Ostatnio zalogowany
2022-10-26
12:05

 2011-10-29, 09:16
 
Ja biegam od niedawna i przeważnie obstawiam tyły,a więc można się domyśleć że wybitnym biegaczem nie jestem.Brałam już udział w paru biegach nawet dwa maratony przebiegłam.Ja imprezy biegowe - biegam ( jest to zgodne z moim sumieniem)ale jednocześnie wcale nie przeszkadza mi jak ludzie po drodze odpoczywają- maszerując to jest ich sprawa.Może kiedyś na jakimś biegu i mi zabraknie sił i będę musiała przejść do marszu ???Jak to mówią " Nigdy nie mów nigdy ":))Najważniejsze że coś robimy ,ruszamy się ,spotykamy i to jest fajne.Książkę kupiłam i stwierdzam że jest bardzo pomocna zarówno dla początkujących jak i zaawansowanych biegaczy.pozdrawiam wszystkich biegaczy:))

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (3 sztuk)


kasjer
Grzegorz Perlik

Ostatnio zalogowany
2024-05-07
17:58

 2011-10-29, 12:32
 
Czy są na tym forum pokonujący dystanse metodą Gallawaya? Co mówią dzień po biegu swoim znajomym? Że biegli czy że stosowali marszo-bieg? A jak powiedzą, że metodą Gallowaya to jaki jest komentarz? Czy przypadkiem nie słyszą - eeee, to ty nie biegasz bo coś kombinujesz?

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (129 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (41 sztuk)


XcatharsisX
Mariusz Ko¶cielski

Ostatnio zalogowany
2012-03-26
19:43

 2011-10-29, 18:28
 ...
Myślałem o tym troche ostnio, przeczytałem tekst w ktorym ktoś tam napisał że "w momencie kiedy ruszysz d... z fotela i wyjdziesz biegac juz jestes zwyciezca" Dla mnie bieg nie jest formą rywalizacji ... rywalizacji z kimś kto biegnie ogok mnie w jednym biegu... za każdym razem rywalizuje z samym sobą - podczas startów, często podczas treningów... W sumie mało obchodzi mnie co robi ktoś obok :) czy biegnie na maksa czy nie, czy w super butach czy bez, tyłem, w klapkach, z piwem ... czy idzie... nie moja sprawa...
Zmierzam do tego, że chciałbym pozdrowic tych co dużo pracują, mają dzieci, żony, mężów - pełno obowiązków ... i mimo tych obowiązków walczą o to by ruszyc d... i wyjsc pobiegac, pochodzic, pojezdzic... i tych co walczą by ukończyc maraton tak jak potrafią - wierzę że ci co kończą go w 2.15 i ci co kończą go w 4.55 :) dają z siebie wszystko... każdy na swój sposób.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (1 wpisów)


silver2687
Krzysztof Cichowski

Ostatnio zalogowany
2024-04-25
09:40

 2011-10-29, 19:06
 
Przeczytałem właśnie cały temat i jestem zszokowany. Tym, że niektórzy kompletnie nie potrafią wymieniać poglądów, nie potrafią przyjąć poglądów innych i od razu rodzi się taka kłótnia. Myślałem, że biegacze reprezentują pewną grupę ludzi na poziomie, którym taka forma ruchu sprawia przyjemność - jak widać sami między sobą nie pałają zawsze przyjaźnią i uprzejmością. Ktoś niefortunnie użyje jakiegoś słowa, to od razu jest to mu wytykane, licytowanie się swoimi osiągnięciami - naprawdę tylko na tyle niektórych stać?
A jakie jest moje zdanie nie powiem, bo zaraz ktoś mi wytknie że mam inne poglądy niż on i jestem do d...

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (10 sztuk)

 



Junak
Zbigniew Janowicz

Ostatnio zalogowany
2023-01-24
18:07

 2011-10-29, 21:13
 
Ze mnie to taki biegacz że ja dopiero od dzisiaj wiem o metodzie Golloweya. Ale czy to grzech? Nie wiedząc o niej stosowałem ją już bo inaczej nie mogłem. W 11biegach jakich startowałem to chyba w czterech trochę dystansu przeszedłem. Ja tym się nie chwalę bo wolałbym przebiec skoro to nazywa się bieg. Po prostu brak siły biegowej , brak kondycji, za krótko(pół roku)biegam.Znam biegaczy którzy ukończyli parę maratonów ale obiecują sobie że następny cały przebiegną. Gdyby klasyfikowano tylko tych którzy np. Maraton w Poznaniu przebiegli, to nie byłoby żadnego rekordu frekwencji i emocje byłyby na pewno o wiele mniejsze. Gdyby mnie było na to stać to przebiegłbym ten maraton w wszyscy 2.4.58 zgarnął Volvo, nagrody i pobiegł(bo przecież nie poszedł) do domu. Pozdrawiam Zbyszek

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


XcatharsisX
Mariusz Ko¶cielski

Ostatnio zalogowany
2012-03-26
19:43

 2011-10-30, 08:42
 
jaka tam kłótnia:) przeciez dyskutujemy sobie tylko :) kazdy pisze jak to widzi i co uważa :) i tyle:)

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (1 wpisów)


kasjer
Grzegorz Perlik

Ostatnio zalogowany
2024-05-07
17:58

 2011-10-30, 21:41
 
Zaglądam czasem w profile biegaczy i zauważyłem, że są tacy od którch nawet pan Galloway mógłby się uczyć. "Biegam od 4 m-cy. Nie trenuję dużo bo nie mam czasu z powodu pracy. A do tego palę jeszcze papierosy. Po 3 m-cach biegania raz w tygodniu zaliczyłem pólmaraton w 1:30 a w następnym m-cu poznański maraton 3:45"
Po co czytać wypociny jakiegoś Gallowaya? Lepiej się o takich osób biegania uczyć:)))

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (129 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (41 sztuk)

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  3  4  5  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH




 Ostatnio zalogowani
Citos
18:29
bobparis
18:19
Bartu¶
18:12
skuzik
18:04
marekcross
18:01
szyper
17:58
INVEST
17:51
kubawsw
17:51
Stonechip
17:39
mieszek12a
17:10
Andrzej5335
17:07
waldekstepien@wp.pl
16:54
42.195
16:48
biegacz54
16:29
czewis3
15:40
Wojciech
15:09
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |