|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | Admin (2012-02-15) | Ostatnio komentował | wiechu44 (2012-02-18) | Aktywnosc | Komentowano 44 razy, czytano 409 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 3 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2012-02-15, 11:36 Historia pewnego medalu
Panie Michale, dziękuję za ten piękny artykuł. Pokazuje on, że maraton to nie tylko zwycięstwa. I nie będę wstydził się przyznać, że się bardzo nim wzruszyłem. |
| | | | | |
| 2012-02-15, 12:05
LINK: http://tatromaniak.blog.pl/archiwum/?rok=2008&miesiac=10 | Ja miałem podobny motyw w 2008 roku, debiutowałem w maratonie w Poznaniu; tak wtedy pisałem
2008-10-14 10:09:24 >> kilka uwag na marginesie niedzielnego maratonu
Ja maraton MUSIAŁEM ukończyć, ten bieg zadedykowałem ciężko choremu bratu, cały czas po głowie chodziła mi myśl- jak ja sobie poradzę z maratonem , to ty Bracie MUSISZ sobie poradzić z tą francą, która wyniszcza Twój organizm.
Mi się udało, Mariuszowi też do cholery MUSI się udać, mimo, że po biegu dostałem SMS-a, że jest coraz gorzej.
BRACHU TRZYMAJ SIĘ,...
dwa tygodnie poźniej niestety pisałem
2008-10-26 14:27:36 >> smutno mi
Umarł Mariusz, widziałem Go ostatni raz wczoraj wieczorem,
Bratanek zadzwonił rano z informacją o śmierci
a ja wiedziałem ,
możecie się smiać, ale Mariusz odwiedził mnie, obudziłem się o wpół do czwartej czując Jego obecność, przewinęły mi się obrazy z życia , widziałem Go jak brał ślub prawie dokładnie 34 lata temu, jak szliśmy razem na mecze Wisły i wiele innych migawek z życia......
Żegnaj Bracie......
i w intencji Brata i dla niego zrobiłem Koronę Maratonów Polskich, takie postanowienie podjąłem biegnąc w dniu śmierci brata w paprocanach w 2008 roku. |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-02-15, 12:13
Michale piękne i wzruszające! Brak mi słów, żeby napisać coś więcej...
...marcheweczka... |
| | | | | |
| 2012-02-15, 12:18
Magiczna historia i maraton jak widać jest magicznym dystansem... |
| | | | | |
| 2012-02-15, 12:36
Piękna historia, aż się wzruszyłem. |
| | | | | |
| 2012-02-15, 12:44
Myślę, że historia ta nie potrzebuje komentarzy. A znając Ciebie wiem, że w Łodzi trójka połamana! |
| | | | | |
| 2012-02-15, 12:46
Dla wielu z nas jest bardzo ciężko po czasami wielotygodniowych, morderczych treningach w dniu startu pogodzić się z brakiem fizycznej dyspozycji jeśli takowa nastąpi. Jeszcze gorzej pogodzić się nam z myślą przegranej w najważniejszych życiowych zmaganiach. Ale tak już jest, że nie zawsze wygrywamy i musimy się z tym godzić w pokorze. Dystans maratoński na pewno uczy pokory ale i zaprawia w bojach. Powodzenia w Łodzi. |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-02-15, 13:03
Piękny artykuł!!! Sam walczyłem na tym dystansie w tym samym czasie i wiem co to była za WALKA!!! |
| | | | | |
| 2012-02-15, 14:57 ...
Bardzo się wzruszyłam...trochę łez... takie życie... Strata bliskiej osoby to bardzo trudny czas - miałam siostrę... i bardzo mi jej brakuje.
Też dostałam medal bez zawieszki... Zeszłam z trasy na 20 km...i tak jak Ty nie znając miasta, wracałam nieznanymi mi ulicami miasta... ciężkie wspomnienia.
Ale też się odbudowałam w kolejnym maratonie:)
|
| | | | | |
| 2012-02-15, 14:58
Historia chwytająca za serce.
Michał dasz wiarę, że biegliśmy w 12 PM przez pewien moment ramię w ramię. Do tego Ty walczyłeś we Wrocławiu ze swoimi słabościami, a ja w tym czasie zmagałem się z maratonem w Krynicy.
Powodzenia życzę.
Masz silną głowę, a to w maratonie bardzo ważne. |
| | | | | |
| 2012-02-15, 18:26 bieg
bardzo pouczająca historia która nie zakończyła się "szczęśliwie" niestety,wiem coś na temat tej choroby bo pracuję w hospicjum dla dzieci,miałem też chęci zejścia z trasy maratonu 1 października 2011 w Toruniu kiedy to żel energetyczny popiłem izotonikiem i zaczęło się? po trzecim "rzyganiu" miałem nogi z waty i brak sił na cokolwiek? ale było to już na 5 z 6 kółek i postanowiłem biec dalej chociaż sensacje żołądkowe miałem jeszcze z 5 razy? na metę dotarłem z prawie godzinnym poślizgiem niż moje możliwości blady jak ściana aż moi znajomi pytali czy jeszcze żyję?ha ha ha Ale piszę to dlatego że z trasy nieraz bardzo łatwo jest zajść ale bardzo trudno potem wrócić? Nie wiem jak bohater artykułu ale ja nie żałuję biegu do końca choć odwodnienie było spore a takie zejście może wejść w krew i potem przy byle trudnościach znów się powtórzyć?Ale życzę Michałowi złamania trójki i może coś więcej? |
| | | | | |
| 2012-02-15, 18:35
Szacun Michale
byłem wtedy we Wrocku jako debiutant, maraton również mnie sponiewierał, również odebrałem swoje w Poznaniu
jak to ktoś pięknie kiedyś ujął "nie jest sztuką wygrywać kiedy wszystko wokół sprzyja, lecz jest sztuką podnieść się i walczyć po przegranej" |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-02-15, 19:03 wspomnienie
Witam wszystkich.
Chciałem podziękować za pochlebstwa, za współczucie i wiarę.
Wszystko to są cenne wskazówki, jednak trenować muszę dalej twardo, systematycznie i sumiennie, dopiero wtedy możliwy jest sukces. Do napisania tego artykułu skłonił mnie po prostu Walentynkowy dzień. Spędziłem go w żoną, natomiast moja mama była sama, tak chciała ten dzień spędzić. Byli zawsze jak papużki nierozłączki a teraz wszystko się zmieniło. Myśle, że jestem twardy i dam sobie rade, jednak muszę pomóc mamie się pozbierać. Co nas nie zabije to nas wzmocni - musze się przyznać, że coś w tym jest. Kurcze jak tu zrobić jutrzejszy trening, śniegu napadało po kolana. Pozdrawiam. |
| | | | | |
| 2012-02-15, 20:52 ..
Niesamowita historia... Tyle chciałabym napisać, ale słowa ugrzęzły mi w gardle, niech więc zostanie tak, jak jest... Jesteś niesamowicie silnym człowiekiem, Twój tata na pewno jest z Ciebie dumny! |
| | | | | |
| 2012-02-15, 21:10
2012-02-15, 19:03 - michal71 napisał/-a:
Witam wszystkich.
Chciałem podziękować za pochlebstwa, za współczucie i wiarę.
Wszystko to są cenne wskazówki, jednak trenować muszę dalej twardo, systematycznie i sumiennie, dopiero wtedy możliwy jest sukces. Do napisania tego artykułu skłonił mnie po prostu Walentynkowy dzień. Spędziłem go w żoną, natomiast moja mama była sama, tak chciała ten dzień spędzić. Byli zawsze jak papużki nierozłączki a teraz wszystko się zmieniło. Myśle, że jestem twardy i dam sobie rade, jednak muszę pomóc mamie się pozbierać. Co nas nie zabije to nas wzmocni - musze się przyznać, że coś w tym jest. Kurcze jak tu zrobić jutrzejszy trening, śniegu napadało po kolana. Pozdrawiam. |
Przewrotny los rozpisuje nam różne scenariusze, ale życie wciąż trwa, więc biegniemy dalej... Też startowałem wtedy we Wrocławiu, i tak samo szykowałem się na życiówkę, która również musiała poczekać na Poznań. Ubiegłoroczne wrocławskie piekiełko pozwoliło mi utrzymać założone tempo jedynie do trzydziestego kilometra, a potem było już tylko człapanie do mety...
A jutro chyba wskoczę w biegówki - warunki wyśmienite, a Bieg Piastów tuż, tuż! |
| | | | | |
| 2012-02-15, 21:11
2012-02-15, 14:57 - AgnieszkaBR napisał/-a:
Bardzo się wzruszyłam...trochę łez... takie życie... Strata bliskiej osoby to bardzo trudny czas - miałam siostrę... i bardzo mi jej brakuje.
Też dostałam medal bez zawieszki... Zeszłam z trasy na 20 km...i tak jak Ty nie znając miasta, wracałam nieznanymi mi ulicami miasta... ciężkie wspomnienia.
Ale też się odbudowałam w kolejnym maratonie:)
|
A ja znam osobę która zeszła na 10 km. i też dostała tylko nie wiem czy zawieszką. Czy to sprawiedliwe. |
| | | | | |
| 2012-02-15, 22:42 Bywa też i inaczej
Najpierw pozdrawiam jako kolega z trasy tamtego maratonu.
Ja znam nieco inną historię z ubiegłorocznego Wrocławia. Jeden z biegaczy trzymal się dobrze gdzieś do 27 km. Wtedy "odcięło mu prąd". Usiadł, a jak doszedł do siebie zdecydowal się zejść z trasy. Schował numer do kieszeni i ... No właśnie, jakoś trzeba wrócić, środek trasy, miasta nie znał, wszedzie wokół trasy korki, ani tramwaju, ani taksówki. Rozgląda się, myśli, nawet zapytał przechodnia - nic, żadnego pomysłu. Jedyne co mu przyszło do głowy to iść wzdłuż trasy. I zaczął iść. Po jakimś czasie pomyślał, że szybciej dotrze do jakiejs komunikacji jeśli zacznie biec. No i pobiegł. Minął 30 km i doszedl do wniosku, że skoro tak to chyba najprościej będzie jesli dobiegnie do mety. Wyciągnął numer z kieszeni, przypiął i pobiegł dalej. I dotarl do mety, było poniżej 5 godzin, chociaż grubo ponad godzinę więcej niż poziom jego normalnej dyspozycji. No i medal ma z zawieszką. Tak też się zdarza.
Pozdrawiam, rig |
| | | | |
| | | | | |
| 2012-02-15, 22:57 ...ojojoj
nie mam na swoim koncie dużo startów - raptem 26 - stan na dzień dzisiejszy...
mimo to byłem świadkiem kilku zasłabnięć na trasach biegowych, gdzie ludzie wyglądali jakby mieli za chwilę spotkać się z kostuchą... myślę, że wiele tych osób już dalej nie kontynuowało biegu, ale czy dostali medale za nie ukończenie biegu???
jedna osoba przypłaciła to utratą nerki - jak się nie mylę, to było na Cracovia Maraton, ale nie jestem pewien...
...ciekaw jestem czy za takie poświęcenie też dostała medal??? ;D
ale do czego zmierzam... i to mi się już nie podoba - dostałeś medal pomimo, że zszedłeś z trasy!
układy?? układziki?? znajomości, bo Twój tata był znaną lubianą osobą!?
znasz osobę Jana Niedźwiedzkiego - biegającego Polskiego Ułana - człowieka, którego rak zjada od ponad 25 lat!?
ten staruszek jest na tyle ambitny i honorowy, że pomimo swojej zaawansowanej choroby - na medal zawsze zasługuje - po prostu go językiem "łopatologicznym" wybieguje!
podobno Pan Janek już ze względu na bardzo zły stan zdrowia przestał biegać maratony i półmaratony.. :o(
kolejna osoba Barbara Szlachetka - znasz???
ta kobieta biegała z rakiem - raz po 40 dniach po przebytej chemioterapi - prosto ze szpitala udała się na maraton - umierała w biegu, biegła z łzami w oczach, z wielkim grymasem na twarzy, ale docierała do mety i nie liczyła na żadną litość, względy i układziki!
"INNI" co nic nie wiedzą na temat Jana Niedźwiedzkiego i Barbary Szlachetki - niech się wstydzą i czym prędzej nadrobią zaległości!
Twoja historia dla mnie nie jest wzruszająca, a już zupełnie nie mam szacunku do osób, które jak to wspomniałem mają jakieś "specjalne zasługi"
zasady fair-play idą już w H...J!
a już na zakończenie... życzę Ci szczerze, abyś w uczciwy sposób złamał 3 godziny w maratonie! :DD
dziękuję za uwagę.... marcin m. |
| | | | | |
| 2012-02-15, 23:39
Przepiękna historia, nic więcej z siebie wydusić nie potrafię. A wypowiedzi powyżej nie skomentuję, bo jest kompletnie nie na miejscu. |
| | | | | |
| 2012-02-16, 00:08
2012-02-15, 22:57 - marcin m. napisał/-a:
nie mam na swoim koncie dużo startów - raptem 26 - stan na dzień dzisiejszy...
mimo to byłem świadkiem kilku zasłabnięć na trasach biegowych, gdzie ludzie wyglądali jakby mieli za chwilę spotkać się z kostuchą... myślę, że wiele tych osób już dalej nie kontynuowało biegu, ale czy dostali medale za nie ukończenie biegu???
jedna osoba przypłaciła to utratą nerki - jak się nie mylę, to było na Cracovia Maraton, ale nie jestem pewien...
...ciekaw jestem czy za takie poświęcenie też dostała medal??? ;D
ale do czego zmierzam... i to mi się już nie podoba - dostałeś medal pomimo, że zszedłeś z trasy!
układy?? układziki?? znajomości, bo Twój tata był znaną lubianą osobą!?
znasz osobę Jana Niedźwiedzkiego - biegającego Polskiego Ułana - człowieka, którego rak zjada od ponad 25 lat!?
ten staruszek jest na tyle ambitny i honorowy, że pomimo swojej zaawansowanej choroby - na medal zawsze zasługuje - po prostu go językiem "łopatologicznym" wybieguje!
podobno Pan Janek już ze względu na bardzo zły stan zdrowia przestał biegać maratony i półmaratony.. :o(
kolejna osoba Barbara Szlachetka - znasz???
ta kobieta biegała z rakiem - raz po 40 dniach po przebytej chemioterapi - prosto ze szpitala udała się na maraton - umierała w biegu, biegła z łzami w oczach, z wielkim grymasem na twarzy, ale docierała do mety i nie liczyła na żadną litość, względy i układziki!
"INNI" co nic nie wiedzą na temat Jana Niedźwiedzkiego i Barbary Szlachetki - niech się wstydzą i czym prędzej nadrobią zaległości!
Twoja historia dla mnie nie jest wzruszająca, a już zupełnie nie mam szacunku do osób, które jak to wspomniałem mają jakieś "specjalne zasługi"
zasady fair-play idą już w H...J!
a już na zakończenie... życzę Ci szczerze, abyś w uczciwy sposób złamał 3 godziny w maratonie! :DD
dziękuję za uwagę.... marcin m. |
Komentarz zupełnie nie na miejscu natomiast co do historii to jest poruszająca, a co się tyczy otrzymanego medalu to już raczej decyzja dyrekcji wrocławskiego maratonu a nie układów, takie jest moje zdanie.
Może i to nie fair według Ciebie, wielu innych ludzi może uważać podobnie ale zawodnik nie wyprosił medalu tyko go po prostu dostał pocztą i nie kompletny więc nie ma się o co oburzać.
Wydaje mi się że przemawia przez Ciebie zazdrość, tyle w temacie.
Tobie Michale życzę samych sukcesów i coraz lepszych wyników i żyj nadal w myśl zasady, co nas nie zabije to nas wzmocni - POWODZENIA |
|
|
|
| |
|