2017-03-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| XXXI BIEG ZAŚLUBIN KOŁOBRZEG 2017 15KM (czytano: 720 razy)
Jak zwykle inauguracja sezonu biegowego w Kołobrzegu.Tradycyjnie Rungryf jedzie busem w 18 biegaczek i biegaczy.Udało się zaparkować busa sposobem za taśmą i wozem strażackim blisko mety i startu. Biuro zawodów dobrze zorganizowane.Ładna granatowa koszulka w pakiecie i aktualny kalendarz biegowy. Na ścianie przypięte zdjęcia darmówki z poprzedniego roku - znalazłem również siebie. Jest słonecznie i dość ciepło jak na połowę marca, więc jak zwykle góra długa, a spodenki krótkie. Jest dość czasu , aby towarzysko pokonwersować ze znajomymi biegaczami z Polski. Krótka rozgrzewka, wspólne zdjęcie (tym razem Marek nie biegnie i robi zdjęcia osobiście ) i na start. Nie wiem w jakiej jestem dyspozycji, bo choć w grudniu i styczniu Zbychu trochę masakrował mnie na treningach to prawie cały luty ciągnĘła mi się infekcja zatokowa i biegałem w kratkę. W ręku dzierżę optymistyczną rozpiskę na 1:03:45.
Obok mnie stoi Mirek, mający ambicję dokopać mi po raz pierwszy na tym dystansie.
Mówi, że pobiegnie w tempie 4:10. Błogosławię go i życzę powodzenia. Dla mnie to zbyt szybko. Strzał i go on. Pierwszy kilometr jak zwykle za szybko 4:00 , następny również - 4:08, potem nieco wolniej, ale cały czas trochę szybciej niż plany. Czuję moc, samopoczucie bardzo dobre, nic mnie nie boli i krążeniowo- oddechowo wydolnie. Mirek dość szykbo znika mi z pola widzenia. Po drugim kilometrze wyprzedza mnie kolega po fach z Kołobrzegu - to niestety źle rokuje na naszą korporacyjną rywalizację w tegorocznych Mistrzostwach Polski .
Trzymam się jednak swojego zaplanowanego komfortowego tempa. W tym roku dużo szybkich zawodników ,bo wciąż ktoś mnie wyprzedza, a ja czynię to z rzadka. W drugiej połowie dystansu biegnę z na czarno zamaskowanym nieco młodszym zawodnikiem.Wciąż zmieniamy się na prowadzeniu i trzymamy się razem. Na 3 km przed metą dostrzegam ok. 150 m przede mną Mirka co zmusza mnie do nieco wcześniejszego przyspieszenia niż planowałem. Nie ma to jak pogoń za zwierzyną :). Sukcesywnie zbliżam się do niego i na kilometr przed metą jest już tylko 20 - 25 m z przodu. Na przedostatnim zakręcie ogląda się i dostrzega mnie, a już marzyłem, że wyskoczę przed metą z za pleców.. Ma jeszcze dość sił, żeby przyspieszyć. Ja też dostaję dodatkową dawkę adrenaliny i gonię go dalej.Niestety nie mam już sił na super finisz końcowy i dobijam do mety 2 s. za Mirkiem z nową, wspaniałą życiówką 1:03:33 (stara poprawiona o 50 s.) dzięki koledze - podziękowania za metą.Bardzo ładny medal do mojej muzealnej kolekcji.Przebieram się w suche rzeczy i nauczony zeszłorocznym doświadczeniem najpierw pędzę na grochówkę.
(Rok temu zabrakło jej). Najedzony mogę iść pod prysznic. Generalne do pryszniców dowożą autokarem na stadion Kotwicy(super zaplecze). Ale w przeddzień przeczytałem na fejsie, że są wejściówki na basen do 2 sanatoriów po 50 sztuk do odebrania w biurze zawodów.
Odbierając pakiet nie zdążyłem się o nie zapytać, a miła Pani obdarowała mnie ostatnią wejściówką do Muszelki, gdzie miał być prysznic, basen i sauna. Koledzy żartowali, że rozpoznała ginekologa po oczach. Pędzę więc tam w kurtce i krótkich spodenkach
przez główny kołobrzeski deptak i słyszę co chwilę, teatralny szept okutanych na zimowo jeszcze spacerowiczów, że jakiś wariat poczuł wiosnę i paraduje na krótko.
Muszelka okazała się całkiem ekskluzywna - zaliczyłem prysznic, jaccuzi i dwie sauny, tudzież poznałem sympatycznego biegacza ze Słupska.
Na koniec dekoracje przy kawie,piwie i drożdżówkach. Tylko Adran miał szczęście wylosować telefon, ale nie czekał i zapewne w domu pluł sobie w brodę.
Na mega endorfinowym haju wróciłem do domu ze świetlaną perspektywą tegorocznych startów.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Jarek42 (2017-03-14,21:37): Gratuluję wyniku. Kiedyś biegałem w Kołobrzegu, ale teraz tak "daleko" się nie zapuszczam. Nabiegałem nawet życiówkę.
Ada0628 (2017-04-15,18:35): No to gratuluję tej wywalczonej życiówki i następnym razem nie daj się Mirkowi :) Ty sobie poszedłeś pod cieplutki prysznic a reszta naszych wariatów poszła kapać się do morza ;)
|