2014-05-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Starty w zawodach po maratonie (czytano: 688 razy)
Wyprawa do USA zakończona. Czas wrócić do rzeczywistości i zastanowić się nad kolejnymi startami w zawodach wszak ostatnie 7 miesięcy przygotowywałem się do sezonu biegowego.
Już w niedzielę - 4 maja 2014 - wystartuje w 3 edycji Run Toruń 10 km. Startowałem w pierwszym biegu i było bardzo ciepło więc wynik był średni. Zająłem też 3 miejsce w mistrzostwach Torunia. Rok temu byłem w NZ i musiałem odpuścić więc wracam po rocznej przerwie.
Po maratonie nie odpocząłem jeszcze zbyt mocno lecz już 5 razy biegałem. Czuje się trochę zamulony toteż cudów nie oczekuje po tym starcie. Do tego dochodzi ponowne dostosowanie się po zmianie strefy czasowej. Szacuje, że jeśli nie będzie wiatru i nie będzie zbyt ciepło powinienem pobiec w okolicach 34:30 - 35:00 przy rekordzie życiowym 33:14. Na pewno będzie fajnie wrócić pobiegać w Toruniu i powalczyć w mistrzostwach mojego miasta pod nieobecność Krzysztofa Bartkiewicza i Kamila Leśniaka.
Tydzień później - 11 maja 2014 - jadę rozliczyć się z półmaratonem do miejscowości Troki na Litwie. Nie startowałem jeszcze w tym kraju. Puma jest sponsorem więc w połączeniu pojawie się tam i ja. Trudna trasa podobno więc też nie na rekordy życiowe.
Kolejny weekend to Bieg Lwa w Tarnowie Podgórnym (18 maja 2014) w którym nie startuje ale spikerze więc tylko 17 maja 2014 wchodzi w rachubę do startu w zawodach. Zastanawiam się nad Świeciem (I Bieg Rycerski 10 km) i Gnieznem (Bieg Europejski 10 km). W tym drugim już startowałem dwa razy więc może warto odwiedzić nowe miejsce? Do przemyślenia.
Dalej nie wybiegam w przyszłość ale na pewno chciałbym do czerwca trochę pobiegać w zawodach. Zrobić lekkie roztrenowanie i szykować się na jesień.
Zastanawiam się czy pobiec maraton. No i jeśli tak to który. Po głowie chodzi mi Frankfurt, La Roche i Porto. W Październiku jadę do Pekinu ale chyba pobiegnę tylko półmaraton ze względu na zanieczyszczenia powietrza (opinia wielu znajomych). Jeśli zdecyduje się na maraton to muszę być pewien, że jadę po rekord życiowy, a nie na wycieczkę...
Szmajchel z kolei kusi na etapowy bieg górski na 117 km w lipcu... Jeszcze się zastanawiam.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |