Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [18]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
krunner
Pamiętnik internetowy
Biegiem przez Kampinos

Arek
Urodzony: ----
Miejsce zamieszkania:
13 / 45


2013-09-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Bemowo, w pierwszej setce, ale bez życiówki (czytano: 592 razy)

 

Bemowo to jedna z dzielnic Warszawy. Po raz piąty odbył się tu Bieg Przyjaźni Bemowa. Bieg jest rozgrywany na terenie Osiedla Przyjaźń, pomiędzy domkami ... fińskimi :)
Zawsze jak tam jestem, to wiem, że coś mi nie pasuje, te domki są zupełnie inne niż reszta naszego polskiego krajobrazu :)
Osiedle Przyjaźń powstało w 1952 roku jako miejsce zamieszkania dla radzieckich budowniczych Pałacu Kultury i Nauki. Robotnicy zamieszkali w barakach, a inżynierowie, kadra zarządzająca - właśnie w takich domkach.
Domki zostały przywiezione, rzecz jasna, z Finlandii, w zamian za węgiel z warszawskich kopalń :), ale podobno dużo takich domków można spotkać na Śląsku. Potem, w 1955 roku po zakończeniu budowy PKiN, domki zostały przekazane warszawskim uczelniom i zaczęli w nich mieszkać studenci.
Z powyższego opisu wynika, że bieg jest rozgrywany w idealnych warunkach. Nic bardziej mylnego. Biegłem już tu w 2011 roku (mój drugi bieg uliczny) i ... uliczki są wąskie, zastawione samochodami, trasa biegu składa się z 27 (słownie: dwudziestu siedmiu) zakrętów, w większości pod kątem prostym i dwóch agrafek. Jednym słowem - kwadratowy labirynt :) Myślę, że to o jakieś dwadzieścia cztery zakręty i dwie agrafki za dużo.
Na plus - trasa jest idealnie płaska, bieg kameralny (400 osób), mężczyźni biegną oddzielnie, a kobiety oddzielnie, czyli mniej jest omijania i uważania na zagubione i zdublowane, ale dzielnie walczące sierotki, dodam - sierotki zdarzają się także wśród mężczyzn. Na plus także termin biegu, 15 września, koniec lata. Te plusy i minusy wypisałem sobie jeszcze przed biegiem, żeby nie było potem, że narzekam i uprawiam gdybologię (swoją drogą to popularne zjawisko na portalach biegowych).
Zresztą biegi w Warszawie i okolicach skłaniają do pytań typu "co lubisz - dużo zakrętów pod kątem prostym i agrafki, a może upał w lipcu, dziesięć tysięcy biegaczy na trasie, czy może wreszcie brak atestu :) ?" No dobra, koniec narzekania, naciskam palcem na klatkę piersiową i wciskam przycisk "POLE TURN OFF" :)
Bieg na zakończenie 25. tygodnia mojego 24-tygodniowego planu, no tak, jakoś tydzień temu nikt nie chciał zorganizować atestowanej piątki, pomimo faktu, że skończył mi się plan treningowy :). Podsumowanie treningów, moje wnioski i spostrzeżenia zamieszczę za miesiąc. Dziś opis samego startu.

Trasa z atestem PZLA: Tak
Waga przed startem: 80.1 kg
Pogoda: 17 st., pełne zachmurzenie
Czas brutto: 21:46
Czas netto z garmina (od linii startu do mety): 21:39.83
Średnie tętno: 182 bpm (92% HrMax)
Klasyfikacja: Mężczyźni - 72/337

Obudziłem się w niedzielę rano około dziewiątej, pakiet odebrałem poprzedniego, spodenki i koszulka przygotowane, buty również miały swoje święto (tzn. zostały wyczyszczone :)), garmin, timex, w towarzystwie brakowało tylko numeru startowego. Na śniadanie dwie kromki chleba z dżemem (dżem kupuję tylko przed zawodami :)), potem przypinam numer (widziałem ostatnio w Decathlonie ... pasek na numer startowy, rety - czego to kreatywni nie wymyślą).
Przyjechałem na miejsce biegu godzinę i dziesięć minut przed startem, jeszcze padał drobny deszcz, ale wkrótce przestał. Zaparkowałem o tej godzinie bez problemów. O 12:00 wystartowały dzieci w biegu na ok. 1 km, pocieszny widok, najmłodszy miał może ze 3 lata, a może i nie. O 12:15 start biegu kobiet, prowadząca po pierwszej pętli miała czas ok. 9:10, szybko, naprawdę szybko, a ja poszedłem się rozgrzewać. Pięć minut przed startem ustawiamy się w strefach startowych, pada strzał.

Pierwszy kilometr 4:14.12
Zaczynam bieg, jest bardzo wąsko i dość tłoczno, zamierzałem pobiec ten kilometr w 4:20, ale wyszedł nieco szybciej. Przy tempie 4:15 nie czuję mocnego wejścia w BC3, myślę, że uda się ten bieg przebiec po 4:15 od początku do końca.

Drugi kilometr 4:15.96
Trzymam tempo, widzę kota (tak, kota :), takie zwierzę), który jest zdezorientowany, siedzi w ogródku, ale ma ochotę śmignąć do drugiego i przebiec ścieżkę, którą biegniemy. Wlatuje mi pod nogi, ale widzi, że go uderzę, więc zatrzymuje się, ślizga się na asfalcie, komicznie to wygląda. Profi-podskokiem ratuję mu życie, przeskakuję nad nim jak nad płotkiem, ratując mu żebra, albo łapy :), dobrze, że to był dopiero drugi kilometr. Słyszę śmiechy z tyłu :) i komentarze "miał farta", ciekawe kogo mają na myśli

Trzeci kilometr 4:18.85
Zwalniam lekko, w sumie do końca nie wiem, dlaczego, to wymusza w pewnym sensie trasa i brak miejsca.

Czwarty kilometr 4:22.98
Tego zwolnienia nie mogę sobie trochę wybaczyć. To pewnie wynikało z faktu, że trzymałem się pleców jakiegoś biegacza,
a on biegł wolniej niż moje docelowe tempo. Wąsko, wąsko, wąsko. Niestety.

Piąty kilometr 4:15.33
Przyspieszam, na ostatnich 300 metrach w ogóle nie patrzę na zegarek. Dobry, finiszowy kilometr. Tętno 192 bpm, to nie był bieg na 100%, na pewno nie, trochę szkoda.

Ostatnie 50 m 12.59 sek (4:11/km)
To nie był jakiś szybki finisz, chyba byłem zbyt pewny, że życiówka jest w garści i że na zegarku na pewno pojawi się coś poniżej 21:30, a tak nie było.

Po biegu spotkałem kolegę Bartka (kapolo), zrobił życiówkę, 23 minuty połamane (gratulacje!), chwilę porozmawialiśmy.
Organizator na stronie podaje tylko oficjalny wynik brutto (niestety!), wynik netto nie jest podany, czyli mam te kilka sekund doliczone do oficjalnego czasu.
Patrząc na czas z garmina, przez dwa lata poprawiłem się na tej trasie o około 40 sekund, tylko dwa lata temu dałem na tej trasie z siebie wszystko, dochodziłem do siebie z 15 minut, a dziś, jak już napisałem - nie było na maksa.

Po biegu zrobiłem sobie analizę składu ciała, mam odrobinę za duże BMI, trochę za dużo tłuszczu, ale za to za mało wody :)
Teraz przede mną dwa tygodnie bez biegania, a potem wolne, spokojne bieganie bez celu. To był ostatni start w tym roku.
Idę napić się wody :)
Ahoj!

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2013-09-16,09:54): Gratuluję Arku :)
snipster (2013-09-16,10:55): masz jeszcze parę startów w Stolicy tego roku, np. Bieg Niepodległości, zatem masz w czym wybierać ;) dopiero wrzesień, dasz radę :)
kapolo (2013-09-16,14:19): Mam podobne odczucia co do mojego występu. Mimo życiówki jest lekki niedosyt. Zastanawiam się czy dałem z siebie wszystko. Wychodzi mi, że nie. Z drugiej strony po 3,5 km walczyłem o przetrwanie. Nie zdołałem przyspieszyć. Starałem się utrzymać tempo, co nie do końca mi wyszło. mimo wszystko progres dosyć spory.
krunner (2013-09-16,18:45): @Pawle, dzięki, trochę zabrakło do celu, ale postęp jest, to najważniejsze
krunner (2013-09-16,18:46): @Piotrze, fakt, nie poszedłem na trening w poniedziałek, smętnie :) Przemyślę sprawę...
krunner (2013-09-16,18:50): @Bartek, piątki są strasznie wredne :), tam każde 10 sek ma znaczenie i trzeba się nauczyć je biegać. I też te zmęczenie, ta intensywność 95% HrMax, tego też się uczysz.







 Ostatnio zalogowani
Citos
16:00
flatlander
15:59
gtriderxc
14:57
edgar24
14:41
kirc
14:37
waldekstepien@wp.pl
14:28
stanlej
14:18
czewis3
14:05
PRE
14:00
1223
13:44
kolor70
13:36
mabeh
12:54
maur68
12:53
SzyMen
12:45
kostekmar
12:33
p.1
12:25
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |