Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
135 / 338


2013-08-18

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
słodyczy czar (czytano: 490 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://youtu.be/RF0HhrwIwp0

 

Wiadomym jest, że każdy... no może nie każdy, ale w większości, biegacz to myśliwy - taki myśliciel, który wierci swoje różne stany podświadomości najczęściej podczas różnego rodzaju biegania. Czasem nieświadomie, kiedy wpada się w trans i jest się w innym świecie, a czasem świadomie, kiedy np. próbuje siebie samego oszukać, szczególnie na mega zmęczeniu, bądź podobnej "ciężkiej" sytuacji.

Ostatnio spotyka mnie co chwila jakieś ekstremum, czyli albo upał, albo duchota, albo ulewa czy wieczorne zimne wręcz śmiganko.

Myślałem do niedawna, że moje bebechy się przystosowują do memłania treningowego... ale jak mawia słynne, chinolskie powiedzenie:
"Pewność siebie to przyczyna wszelkich wtop". Byłem zbyt pewny i się mało nie hmmm doczekałem awarii.

Kiedyś lecąc sobie szybszy odcinek w lesie, kiedy byłem naładowany mentalnie i przygotowany na ostre doznania, bo tempo progowe wywołuje różne doznania... doznałem właśnie tego specyficznego przewracania w bebechach. Pamiętam wtedy tę złość, bo k...ałem sam na siebie, że nawpierniczałem się słodyczy przed biegiem i niestety musiałem przerwać zmagania i chwilę odpocząć. Na szczęście obyło się bez krzaków, a tam las niestety iglasty, więc by bolało ;)

Pamiętny tamtych szaleństw już nieco bardziej uważałem, jednak kto, jak kto, ale ja, łasuch... bez słodyczy się nie mogę obejść :)

W środę, mimo upału postanowiłem poszaleć parę powtórzeń 3km odcinków.
Podczas pierwszej serii zamieniłem się w myśliwego. Na początku próbowałem nie myśleć o bieganiu, bo zmęczenie jakieś takie dziwne czułem, jednak po chwili musiałem włączyć tryb "oszukiwacza samego siebie". Bebechy zaczynały się przewracać.

Tak sobie myślałem, że ci wszyscy marketingowcy odnośnie diet dla łasuchów, czy innych podobnych, to źle kombinują.
Zamiast haseł, że słodycze tuczą, tłuszcz i te sprawy jakiś niewidzialny Cholesterol (jak czegoś nie widać, to przecież tego nie ma hi hi ;)... powinni zmienić podejście.

Na każdej paczce tych wszystkich smakołyków powinien być wielgaśny napis czarnymi literami na białym tle
"słodycze doprowadzają do nadpobudliwości jelit, co może grozić paniczną próbą szukania toalety"

Po skończonej pierwszej serii w środę myślałem tylko o tym, czy moje bebechy się uspokoją, czy będę mógł dokończyć zmagania z trójtysiączkami, czy jednak...
Nie wiem jakim cudem, ale truchcik jakoś uspokoił "napięcie", jednak jak rozpocząłem drugą serię... myślałem tylko o dwóch rzeczach i na pewno nie było to tempo wskazywane na Gremlinie ;)

Nawet obecność fajnej dziewczyny, która sobie truchtała na stadionie i rozciągała na trawie nie pomagał.
Czułem się jak góra Figi, która czeka tylko na najmniej sprzyjającą okoliczność, żeby eksplodować ;) Jeju, wtedy to ja się chyba modliłem, żeby czegoś nie okazać jak przebiegałem obok tej dziewczyny. Przypominały mi się te wszystkie pierniczki, ciasteczka i czekolada pochłaniane po obiadku w pracy.
Myślałem sobie, ty .......................................... kiedyś, kilka razy już to przechodziłeś.

Kiedy kończyłem drugą serię miałem dosyć, chciałem wracać do domu, żeby powiedzieć "królestwo za wc", jednak po początkowym truchcie przypomniałem sobie kiedyś przeczytaną maksymę jakiegoś kogoś, odnośnie tych trójtysiączków "jak już zaczynasz, to rób wszystkie serie, albo żadnej, bo efekt jest dopiero przy trzeciej serii".
Nie pamiętam jak ja wtedy się oszukiwałem, ale napięcie pewnych mięśni, o których raczej mało co myślimy, było mega wielkie, żeby tylko dokończyć i dobiec jakoś do domu.

Uff udało się, ale było naprawdę średnio ;)

Jestem uzależniony od dwóch rzeczy, od biegania i od słodyczy. Zapewne kilka również by się znalazło, ale... jak to było w podstawówce "jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce" czy jakoś tak ;)

Jak tu się ograniczyć ze słodyczami... no jak żyć Panie Premierze bez słodyczy? ;)




PS. w linku "Sex on Fire", a co? temat zastępczy odnośnie słodyczy... ;)

...a właśnie, z tym Sex on Fire to czułem w Sobotę, jak na lekkim kacu wybrałem się w największy upał do lasu na średnie śmiganie 21km.
Kac czuł się jak sex, ale ja wręcz odwrotnie. Sprawdziło się jednak przysłowie, że na kaca najlepsza jest praca. Wieczorkiem, po zachodzie słońca wybrałem się jeszcze na małe roztruchtanie. Było mega fantastycznie, a warunki wręcz odmienne, chłodnawo i czadersko. Aż nie mogłem pół nocy zasnąć ;)

Miło jest czuć taką bombę endorfinową, kiedy człowiek sobie dokręcą czasem śrubę, albo przechodzi katorgę, jak w środę...
To był ciężki tydzień, głównie za sprawą słodyczy ;)



Aloha

pl

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2013-08-19,09:13): zawsze jak czytam Twpoje blogi, to zasanawiam się, co dzisiaj wymyślił Piotr:) Jestem generalnie pod wrażeniem mnogości wątków poruszanych przez Ciebie :)
snipster (2013-08-19,09:33): Paulo.... to życie, to życie ;)
Truskawa (2013-08-19,11:19): PO prostu leję z tego "królestwa za wc". :)))))
snipster (2013-08-19,11:33): Iza, wtedy miałem śmiech przez łzy... i zagryzione wargi ;)
Kaja1210 (2013-08-19,14:14): Podziwiam samo-zaparcie :) choć w tym konkretnym przypadku bardziej przydatna dla biegacza jest zdaje się druga część wyrażenia :)
snipster (2013-08-19,14:38): hehe Kaja, dowcip ci się wyostrzył ;)
jacdzi (2013-08-19,22:47): Slodycze to moj najwiekszy wrog! Powinni zakazac ich sprzedazy!
Kaja1210 (2013-08-20,09:16): Ależ Piotrze, to tylko empatia w najczystszej postaci (hehe).
snipster (2013-08-20,10:46): Jacku, wróg nie wróg, ale smakowity ;)
snipster (2013-08-20,10:47): Kaja, jasne jasne, ja nic nie mówię przecież (hehe) ;)
dario_7 (2013-08-21,12:08): To teraz już wiem czemu podsuwasz mi ostatni kawałek czekoladki!!! ;)))
snipster (2013-08-21,13:16): haha :) ktoś musi jeść te ostatki ;)
(2013-08-21,13:41): są też dobre słodycze - prawdziwy miód i prawdziwa czekolada :-)
snipster (2013-08-21,14:01): Piter, ale nie po obiadku do syta przed bieganiem... ;) miodek lubię na śniadanko przed dłuższym bieganiem z 2-3h







 Ostatnio zalogowani
Andrea
17:04
dammy
17:02
wochu6662
16:49
stanlej
16:43
marczy
16:29
bunioz
16:10
MarcinMC
16:09
jery
15:57
marciner
15:53
Andrew67
15:25
Pędziwiatr
15:06
Wojciech
15:00
Marcin1982
14:57
Gapiński Łukasz
14:55
alex
14:49
karollo
14:46
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |