2013-03-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kocyk i Herbert von Karajan... (czytano: 473 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=ia8ceqIDSJw
Miałam dzisiaj w planie intensywny trening (ostatnio prawie wszystkie moje treningi są intensywne i bardzo mnie ten fakt cieszy. To znaczy, może nie tyle cieszy mnie to, że są intensywne, ale to, że daję radę:)
No i pewnie bym się na ten planowany intensywny trening udała, ale... najpierw poszłam na spacer z Tungą.
I to był ten moment, kiedy w moje myśli wkradło się ziarno wątpliwości.
No bo jakże to tak? Zimno, stópki mróz ścina, wiatr lodowaty, zaczęło mieść śniegiem (gdzież ta wiosna, do kroćset?!), a ja mam z domu wyjść?
Znów?!!
Wróciłam do domu, okryłam się szczelnie ciepłym kocem i wyszukałam sobie Requiem Mozarta w wykonaniu Filharmoników Wiedeńskich pod batutą Herberta von Karajana.
No dobra, Herbert von Karajan należał do NSDAP, był dyrektorem pierwszej sceny III Rzeszy, podobno tyranizował muzyków, ale jak on prowadził orkiestrę!
Nie czuję Wagnera, więc nic na temat "związku" Herbarta z Ryszardem (muzycznego rzecz jasna) nie wiem, ale jak on potrafi prowadzić orkiestrę po nutach Mozarta! Boże mój!
Geniusz w interpretacji (klasycznej do bólu) geniusza!
Requiem nie jest łatwym utworem (no, umówmy się, msza żałobna to jednak nie jest muzyka rozrywkowa), jest natomiast utworem bez reszty przeze mnie uwielbianym.
Swego czasu miałyśmy z moją siostrą taką małą, świecką tradycję, że zawsze w dzień Wszystkich Świętych szłyśmy na koncert Capelli Cracoviensis (na ogół u Franciszkanów lub u Świętej Katarzyny) na Requiem Mozarta właśnie. W starym gotyckim kościele, w półmroku i chłodzie, chłonięte każdą cząstka ciała. Na ogól ludzie wychodzili z tych koncertów w głębokim milczeniu i (przynajmniej po nas sądząc) dość długo dochodzili do siebie.
Dziś otwarłam sobie do kompletu tekst Requiem (łacina i tłumaczenie) i ....
Ech, no, ja też myślę o śmierci. Jak chyba każdy :)
Rex tremendae majestatis,
Qui salvandos salvas gratis,
Salva me, fons pietatis.
I tak to piękne i ambitne plany podbiegów przegrały w konfrontacji z Mozartem, Karajanem i ciepłym kocem.
Jutro na wszelki wypadek nawet o Karajanie nie pomyślę:)
Nie mój typ ;)
Zabieram ciepły koc i idę dalej...
W linku zdolny i ambitny austriacki Grek prowadzi Filharmoników Wiedeńskich.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora jacdzi (2013-03-19,10:57): Zdecydowanie wole Mozarta. Hepatica (2013-03-19,11:03): :)))To dzisiaj Gabrysiu natura uśpiona przez śnieg zachęca Cię do rozgrzewki przy szufli:))). Mozart wysiada:) Pójdziesz pobiegać po zaspach:))) mamusiajakubaijasia (2013-03-19,12:02): Już odśnieżyłam:( Pójdę pobiegać jak Jerzyś będzie w szkole muzycznej. Ramion nie czuję. To nie jest zajęcie dla kobiety! (Odśnieżanie - nie bieganie. Na ramionach ani na rękach nie biegam.)
|