Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 336/136428 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:9.3/7

Twoja ocena:brak


Moskiewski Maraton Pokoju
Autor: Michał Gawroński
Data : 2008-09-18

Moskiewski Międzynarodowy Maraton Pokoju, MMMM 2008, Moskwa, 14 września 2008

Wielu kolekcjonerów startów w zagranicznych z pewnością zaciekawi kilka informacji o przebiegu tegorocznego Moskiewskiego Międzynarodowego Maratonu Pokoju. Miałem w nim przyjemność uczestniczyć, jako jeden z dwóch Polaków, w towarzyszącym biegu na 10 km startowała również jedna Polka.

Zapis na Maraton przeprowadziłem przez stronę internetową maratonu, wysyłając meila z wszystkimi potrzebnymi danymi. Nie otrzymałem zwrotnego potwierdzenia, lecz krótki telefon do biura utwierdził mnie, że wszystko jest w porządku, a opłatę startową w wysokości 40$, lub 1000 RUR mogę wnieść na miejscu. Obowiązek posiadania zaświadczenia lekarskiego podany w regulaminie nie dotyczył obcokrajowców.


Rys.1 - Start


Sposobów dojazdu oraz noclegów nie opiszę, ponieważ mieszkam obecnie w pobliżu Moskwy.

Biuro Maratonu mieściło się tuż obok linii startu i mety, na tyłach Placu Czerwonego, z fantastycznym widokiem na Sobór Wasyla Błogosławionego. Miasteczko namiotowe mieściło prawie wszystko, co potrzebne dla mało wymagającego maratończyka.

Na miejscu byłem o 8.15 i nie uświadczyłem tłoku, zresztą rejestracja obcokrajowców odbywała się w osobnym namiocie, a biorąc pod uwagę obecną sytuację międzynarodową, nie było w nim tłoku do końca zapisów. Tuż przed startem oddałem rzeczy do depozytu. Według informacji w trakcie zapisów, w maratonie wzięło udział około 1 tysiąca osób, natomiast w towarzyszącym biegu na 10 km wystartowało kilka razy więcej zawodników.


Rys.2 - Publiczność


Relację piszę przed ogłoszeniem wyników, więc dane mogą być niedokładne, jak zresztą większość spraw organizacyjnych w tym Maratonie. Należy uprzedzić wszystkich wybrednych biegaczy przed startem w Moskwie, że tylko odległość pomiędzy uzbrojonymi w bojowe pałki żołnierzami ochraniającymi bieg, była w Moskwie idealnie przewidywalna i wynosiła 20 metrów na całej trasie. Reszta spraw, na które normalnie zwracamy uwagę była nie do końca przewidywalna.

Czego nie należało oczekiwać? Otóż, nie ma było oznaczeń kilometrów na trasie, żadna z map przygotowanych przez organizatorów nie pokazywała jej prawidłowego przebiegu. Według regulaminu trasa miała mieć trzy pętle, w tym jedną o długości 10km, co jak należało podejrzewać oznaczało pierwszą pętlę, dla startujących wspólnie z maratończykami zawodników biegu na 10km. Tak nie było, o dodatkowych nawrotach dowiedzieliśmy się już na trasie.


Rys.3 - Zbieg z pierwszej petli


Bardzo współczułem tym, którzy nie znali rosyjskiego. Ot stał sobie jeden z organizatorów na środku ulicy obok pachołka i spokojnie mówił, nawet nie krzyczał – „tu jest nawrót na ostatniej pętli”. Wszystko przebiła nieoczekiwana dodatkowa agrafka o długości ponad 4 km tuż przed linią mety. Kosztowało mnie to trochę nerwów! Nie mogłem pojąć dobiegając w pobliże mety, jak to możliwe, że mam tak dobry czas i właśnie ta agrafka pomogła mi to zrozumieć.

Z finiszowego sprintu przeszedłem w człapanie i zaliczyłem tą agrafkę, gapiąc się na pobliski Pałac Kultury i wyobrażając sobie miny wszystkich tych nieszczęśników, którzy jak ja zamiast mety zobaczyli machających ludzi, wesoło pokrzykujących „ za 2 km nawrót”! Już na mecie poznałem historię sympatycznego Słowaka, który nie rozumiejąc „porządkowych” skręcił na metę. Kiedy skakał z radości zadowolony z życiowego rekordu, dowiedział się, że nie przebiegł całości i musi wrócić na trasę. Nie podszedłem do niego żeby pogadać, wystarczyło go zobaczyć po tej karnej rundce.


Rys.4 - Chleb z sola.


Biegacze z poprzednich edycji maratonu określali trasę, jako monotonną. Owszem biegnie się tam i z powrotem wzdłuż rzeki, ale za to cały czas jest kontakt z pozostałymi uczestnikami, co mi bardzo odpowiada. Poza tym trudno oczekiwać w tak wielkim mieście przytulnej trasy, prowadzącej wąskimi uliczkami w centrum. Dla niewtajemniczonych podpowiem, że w Rosji zawsze trzeba patrzeć pod nogi. Trasa na głównej alei daje szanse na minimalną ilość niespodzianek ulicznych.
Obsługa na trasie nie była przesadnie rozbudowana. Punkty odświeżania oddalone od siebie o 5km przy temperaturze powietrza w okolicach 8 stopni wystarczały. W pojemnikach z napisem Gatorade była herbata cytrynowa, wody dużo, nie zabrakło znanego z opowieści razowego chleba obficie posypanego solą.


Rys.5 - Zwyciezca


Publiczność tworzyli głównie wspomniani milczący żołnierze, z naszywek podejrzewam, że byli to spadochroniarze. Dopiero na mecie usłyszałem dopingujących kibiców.

Zakończenie biegu nie odbiegało od standardu. Dostałem medal, koszulkę, Red Bulla i trzy babeczki z dżemem wiśniowym. Nie pytałem o masaż, chyba go nie było. Pryszniców nie było na pewno.

Po krótkim spacerze wokół miasteczka maratońskiego, pożegnałem się z jego atmosferą i udałem na spacer po Placu Czerwonym, z medalem dumnie błyszczącym się na piersi.

Zdjęcia:Dariusz Kostkowski



Komentarze czytelników - 16podyskutuj o tym 
 

benek

Autor: benek, 2008-09-19, 22:20 napisał/-a:
Michała znam już kilka lat. Kiedyś za juniora biegał na bieżni i robił bardzo dobre wyniki. Teraz biega niezle maratony. Ostanio miał problemy z nogą i praktycznie w ogole nie biegał. Przebywał 2 tygodnie temu w Toruniu (ostanie kilka miesiecy pod Moskwą) i oczywiscie spotkalismy się i razem z Sebastianem Chojnackim z Torunia namawialismy do startu w tym biegu :) no i do napisania relacji która jest swietna.

Michał nieprzygotowany przebiegł ten maraton w 3:20 i przezył swietna przygode. I opowiadał jak na treningach ludzie (zwykli) pozdrawiaja go i zycza wszystkiego dobrego.

Z tego co wiem to sa tam nagrody pieniezne. Chciałbym kiedyś tam wystartować :)

 

Krzysiek_biega

Autor: Krzysiek_biega, 2008-09-19, 23:34 napisał/-a:
Nagrody są pieniężne plus dodatkowo bonusy za czas. Pierwszy zawodnik nie złamał bariery 2:20 więc taki bonus nie był przyznany, za zwyciestwo po odliczeniu podatku dostał ok 8 tys. PLN w przeliczeniu na zlotowki

 

Krzysiek_biega

Autor: Krzysiek_biega, 2008-09-19, 23:39 napisał/-a:
Nie wiem co ty kolego doświadczyłeś, ale proszę przedstawić dowody że niby oni się tak szprycują. Wygrał akurat powszechnie zanny Iwan Babarika który startuje jak mi wiadomo w maratonach na zachodzie gdzie praktycznie wszędzie ma kotrole.
Swoją drogą nie wiem czy bym psychicznie wytrzymał biegnąc w czołówce i nie znając trasy. Zapewne przy ucieczce wpuscili by mnie w pole - abym tylko nie wygrał....

 

januszjoger57

Autor: januszjoger57, 2008-09-20, 09:04 napisał/-a:
czytam, że trasa była obstawiona żołnierzami. Jest to najłatwiejsze zabezpieczenie trasy, tania siła robocza. widocznie tak sobie zrobili ustawienie.
Co by było jakby w tym roku gęściej byli ustawieni żołnierze w Dębnie? Też stali w lesie.
Co innego jakby na trasie stali z bronią, może mają już na stałe rozpracowane, bo to się stosuje podczas przejazdow delegacji rządowych.

 

januszjoger57

Autor: januszjoger57, 2008-09-20, 09:10 napisał/-a:
ciekawy artykuł był odnośnie Moskwy napisany przez Kolegę (nie pamiętam - chyba z Lublińca ) przed 2-3 laty w Joggingu, jego przygody,obniżenie wpisowego itd, wtedy jedyny startował w tym maratonie.
Napewno będzie więcej relacji z Rosji, bo zaklad naszego kolegi rozrasta się.

 

kazb

Autor: kazb, 2008-09-23, 22:04 napisał/-a:
Rewelacja!Widać, że sprzyja Ci ruskie żarcie - POWER niesamowity, gratuluję dobrego czasu;)Mam nadzieję, że niebawerm będzie okazja ku temu, abyś opowiedział mi jeszcze parę pikantnych szczegółów z pobytu...pozdrawiam.
Kaziu

 

januszjoger57

Autor: januszjoger57, 2008-09-24, 15:32 napisał/-a:
Kaziu!
Ty tesz masz szansę z Firmy tam wyatartować.

 

Kamus

Autor: Kamus, 2008-09-27, 10:07 napisał/-a:
Wraz z kilkoma kolegami, miałem to szczęscie kiedyś zaliczyć maraton w Kaliningradzie.Biegalismy wokół jeziora, fakt asfalt pofałdowany pamiętający czasy lat przedwojennych. Koszulkę i medal trzeba było wyżebrać od Orga. z torby.Jedynie co pamiętam to gorący doping i pomoc wolontariuszek, które nam "czaj z wkładką" podawały.Zdziwiło nas wówczas zjawisko, żę wódkę można było kupić jak u nas piwo w puszce!
Wracając do porównań: nasze maratony to "Pewexy" patrząc na zaopatrzenie zawodników.
Gratululę pięknego art.
Pozdrawiam

 

Miro

Autor: Miro, 2008-10-03, 07:15 napisał/-a:
Rosja i pokój...

 

2P

Autor: pp, 2008-10-03, 21:53 napisał/-a:
"Nie mogłem pojąć dobiegając w pobliże mety, jak to możliwe, że mam tak dobry czas i właśnie ta agrafka pomogła mi to zrozumieć."

Ten fragment podoba mi się najbardziej, gratulacje ukończenia.

Czy to największy maraton w tym kraju czy są większe ? , bo wynik jakiś słaby

 



















 Ostatnio zalogowani
kasar
23:18
damiano88
23:07
zorza
23:06
Krzysiek_biega
22:47
grzedym
22:32
Iryda
22:31
tomasso023
22:25
andrzejgonciarz
22:24
Marek.run
22:17
Roxi
22:07
dionizy62
22:04
13
21:57
ula_s
21:55
rysiuparowoz
21:55
kornik
21:49
akforce
21:41
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |