Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 



Ostatnio zalogowany

Przeczytano: 240/57126 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:9.3/3

Twoja ocena:brak


Nocna Masakra 2007
Autor: Grzegorz Flunt
Data : 2007-12-20

VI Nocny Ekstremalny Rajd na Orientację
Międzyrzecz 14-16.12.2007
Dystans : 100 KM

14 grudnia 2007 roku wybrałem się na ultramaraton na orientację w miejscowości Międzyrzecz na dystansie 100 KM. Większość moich znajomych zakończyła rok biegowy i w żaden sposób nie dało rady ich namówić, lecz ma to pewne zrozumienie gdyż na taką odległość trzeba się długo przygotowywać. Dojazd na imprezę kosztował mnie 4 przesiadki - na miejsce biegu dojechałem dopiero o 23 a więc po... 16 godzinach!

Na miejscu spotkałem się z kolegą Pawłem Oleszczukiem, z którym startowałem w Maratonie Komandosa i wiedziałem, że pobiegnie w umundurowaniu, bo lubi biegać w taki sposób jak ja. Pieszo udaliśmy się na miejsce spoczynku, trochę pogadaliśmy, po czym poszliśmy spać. Tylko, że zmęczenie wynikające z długiej podróży spowodowało, że zaspaliśmy i pojawiły się myśli czy pobiec czy zrezygnować bo o 7:30 był start a my na końcu miasta... Jednak zbyt dużo przeznaczyliśmy na wyjazd, więc założyliśmy mundury wraz z ciężkimi plecakami i wyruszyliśmy pieszo do biura zawodów a więc przez całe miasto (dodatkowe 5 KM). Przyznam się szczerze, że za cenę wpisowego 60zł dostaliśmy w pakiecie tylko mapę, która jak się później okazało była stara i miała błędy.



Rys.1 - most na trasie marszobiegu...



Za dnia wybieraliśmy punkty w terenach zalesionych, które łatwiej było odnaleźć. Na uwagę zasługuje fakt, iż idąc zwykłym tempem żołnierskim nadrobiliśmy stratę późniejszego startu, mimo iż mieliśmy na sobie kompletny ekwipunek wojskowy (prócz broni oczywiście), który jakby nie patrzeć, ważył dużo, ale było fantastycznie i nie czuło się tego ciężaru. W nocy było trudniej gdyż nawet najlepszy nawigator w ciemności ma problemy a do tego dochodziło zmęczenie - a przy zatrzymaniu się na chwilkę oziębienie organizmu. Punkty Kontrolne były rozmieszczone na Poj. Łagowskim, Bruździe Zbąszyńskiej i Poj. Poznańskim. Krajobraz, który zmieniał się jak w kalejdoskopie powodował, że wiedzieliśmy, dlaczego wybraliśmy ten marsz. Ogrom wąwozów, bunkrów, mnogość lasów i czyste powietrze dawało siłę do walki.

W czasie poszukiwań PK nr.2 natknęliśmy się na grupę 30 rozpędzonych dzików na szczęście nie goniących nas gdyż nie było gdzie uciekać (brak drzew). Nie każdy ma okazję widzieć coś takiego na co dzień. W trakcie poszukiwań kolejnych PK ukazały się błędy mapy a mianowicie pojawiła się miejscowość KAŁAWA dwa razy. Oczywiście powodowało to problemy, bo i kolarze na trasie się trochę pogubili i pytali gdzie są. Żołnierze jednak muszą znać swoja pozycję więc udzieliliśmy pomocy.



Rys.2 - wejście do jednego z licznych bunkrów



Muszę zwrócić uwagę na jeszcze jedno - podczas marszobiegu na orientacje ideą jest by z pomocą kompasu i mapy odnaleźć PK. W Nocnej Masakrze organizator pochował karty z tyłu drzew co utrudniało odnalezienie punktu bo stało się obok drzewa i się go nie widziało. Co było w nocy – to już każdy sam stwierdzi na własnej skórze gdy w lesie będzie musiał obejrzeć kilkanaście sztuk według wskazówki – skupisko olch na południowym skraju cypla. Ten, kto nigdy nie startował w takim biegu powie, że to masakra. Wcale nie i nawet dodam, jedzenie jest tak w niewielkich ilościach, że nikt by nie uwierzył.

Nasz prowiant składał się wody mieszczącej się w wojskowych camelbackach, która jest podstawowym elementem. Do tego batony Marsy, batony sezamowe, kanapki z chleba razowego + czosnek i cebula, pomidory luzem, kawa i witaminy. W razie mogącej się zmienić pogody dodatkowa ochrona z odzieży, 2 para butów, akcesoria pozwalające przygotować coś ciepłego, folie NRC, apteczka PP, telefon komórkowy itp. Aby ukończyć taką trasę wystarczy regularnie codziennie biegać, więcej jeść warzyw ograniczając mięso i cieszyć się z każdego metra podczas rozbiegania. Żadnych kombinacji z odżywkami czy skomplikowanymi treningami.



Rys.3 - napis na pamiatkowej koszulce za 25 pln



Najlepsze, co mnie spotkało i mojego kompana na tej imprezie, zresztą innych też - to ostatnie kilometry do mety. Była to droga 3 E 65, płaski jak stół asfalt, który na zmęczonych stopach wywoływał jeszcze większe męki. Wiem, zaskoczę wielu, ale wtedy nie przejmujemy się tym, bo radość z pokonania kilkudziesięciu KM skutecznie maskowała ból i zawsze jest szkoda, że się za chwilę skończy gdyż dla biegacza taka impreza to święto i możliwość pokazania światu tego, co najlepsze w naszym sporcie. Przed metą ujrzeliśmy biegacza który biegł. Osłupiałem, gdyż po 100 KM ciężkiego marszu na orientacje w nocy z ujemną temperaturą trochę niecodzienny widok.

Dotarliśmy na metę i tu zgrzyt - nie było nikogo z organizatorów prócz człowieka zajmującego się obsługą informatyczną, który poprosił abyśmy się udali na spoczynek. Gdy zapytaliśmy się kiedy będzie coś do jedzenia odpowiedział że rano będzie śniadanie. To już było nie na miejscu bo biegacz po 100 KM jest bardzo zmęczony i prócz uzupełnienia płynów należy mu się posiłek. Pójście spać bez jedzenia może spowodować że człowiek się nie obudzi.



Rys.4 - puchary



Przykład jest z 1 Półmaratonu w Ełku gdzie kilka km przed metą stracił przytomność a po bezskutecznej reanimacji żołnierz, który jak się później okazało nie uzupełniał płynów i to było tylko niecałe 20 KM! Mieliśmy wynajęty hotel gdzie o 4 rano poprosiliśmy o przygotowanie obiadu, który mieliśmy w cenie noclegu za 60zł. W dalszym ciągu zastanawiamy się za co zapłaciliśmy, bo za koszulkę chciano 25zł, za zniżkę PKP która powinna być za darmo tu kosztowała 3zł, nocleg 15zł a do dyspozycji była umywalka i wrzątek co jak organizator zaznaczył w regulaminie, że jest to w pakiecie startowym. Może i to nie są wielkie kwoty, ale jak poskładać wszystko razem z dojazdem jest do ogromna kwota. Na ogół podmioty organizujące piszą, że bieganie to najprostsza i najtańsza forma aktywności fizycznej. Najprostsza tak ale najtańsza nie i dobrze że organizator nie pobrał klimatycznego...

Dumny jestem, że po raz kolejny reprezentowałem WKB META Lubliniec. Wy jednak drodzy biegacze zwracajcie uwagę na zgrzyty i informujcie innych o tym, bo zostawianie dla siebie tego typu informacji pokara was surowo w przyszłości i wtedy pretensje będziecie mieli tylko do siebie Na zakończenie chciałbym podziękować wszystkim osobom, dzięki którym mogłem wyjechać na ten rajd. Mimo małych zgrzytów nie żałuję że tam pojechałem.

Grzegorz FLUNT



Komentarze czytelników - 2podyskutuj o tym 
 

MatiMKL

Autor: matiMKL, 2007-12-31, 22:39 napisał/-a:
podziwiam , naprawdę podziwiam : )

 

miedzyrzeczanin

Autor: miedzyrzeczanin, 2008-01-13, 00:21 napisał/-a:
Mieszkam w Międzyrzeczu i widziałem co nie co... z tej imprezy i musze przyznać rację, że organizacja nie była najlepsza... Okolice naprawde są bardzo ładne i dobre do zwiedzania(szczególnie środek bunkrów).P.S. Porozmawiam z jednym z organizatorów i przekaże te uwagi. Pozdrawiam

 



















 Ostatnio zalogowani
  Tomasz.Warszawa
08:03
ozzy
07:58
slawek_zielinski
07:46
biegacz54
07:40
BemolMD
07:37
Deja vu
07:29
mariuszkurlej1968@gmail.c
07:29
bobparis
07:22
Brytan65
07:15
Admirał
07:00
kwierzba
06:59
edpokorny
06:58
CZARNA STRZAŁA
06:38
pomidor83
06:35
Jurek3:33:33
01:02
camillo88kg
00:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |