|
| 2016-09-06, 12:27 Przygotowania na tydzień przed maratonem
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/ | Na początku, jak zwykle w tym miejscu . Michu nie olewam nikogo moją nieobecnością w Krynicy, gdyż czy będę czy nie na wyniki to nie powinno mieć żadnego wpływu. A tu jest bój o Koronę Maratonów Polski i dla biegacza nie ma wielu ważniejszych rzeczy. Dlatego myślę, że każda z odwiedzających mnie osób i głosujących zrozumie i zaakceptuje mój wybór. W końcu wszyscy jesteśmy biegaczami i bieganie jest naszym życiem i pasją. A gdy mamy wybór start w maratonie czy może jakaś nagroda, to sami sobie odpowiedzmy. Tak jak już nie raz pisałem najpierw jestem biegacze, a potem blogerem, dlatego start w maratonie jest ważniejszy niż potencjalny odbiór nagrody z plebiscycie.
Do maratonu we Wrocławiu pozostało 6 dni. Tylko i aż 6 dni. Niecały tydzień. Pytanie, które się nasuwa: co jeszcze można zrobić przez te parę dni. Przed wcześniejszymi startami w Szczecinku, Poznaniu, Dębnie i Krakowie to w ostatnim tygodniu praktycznie do dnia góra dwóch do startu, to ciągle płonął ogień treningowy. Może nie była to pożoga, ale płonęło i to zdrowo. Treningowy dym ciągle na moimi tuptającymi ścieżkami się unosił.
W tym ( jak i już trochę z zeszłym ) tygodniu zmieniam metodę treningu. Jak to Andrzej powiedział: „mamy w tym miesiącu dwa maratony, jeden musisz potraktować luźniej, by na drugi uderzyć z pełną mocą. Do tego musisz po ciężkiej treningowej pracy nabrać sił i świeżości. Musisz nabrać świeżości”. No i w tym tygodniu nabieram tej świeżości. Oznacza to bardzo spokojne, luźne treningi, bez zbytniego przyśpieszania i tras bez nadmiaru kilometrowego. Budzę w sobie głód biegowy, a także pragnienie biegowe połączone z pożądaniem.Jak wyglądają treningi? Bardzo spokojnie i jak na mnie luźniutko. Co drugi dzień robię sobie dyszkę, gdzie staram się utrzymać jakieś tam określone tempo. I tak jeszcze jutro i w piątek sobie potupałam. Do tego oczywiście jeszcze różne formy treningu mentalnego połączonego z wyobrażeniowym, czyli takie nasze biegowe hokus-pokus. Cel jest prosty. Kiedy stanę w strefie startu chcę mieć podświadomą pewność, że zrobiłem wszystko, co mogłem. Jaki jedna będzie tego wynik to się okaże podczas tej najprawdziwszej na trasie realizowanej weryfikacji. |
|