|
| 2013-08-09, 22:25
2013-08-08, 22:10 - van napisał/-a:
Też tak myślę. Tanio i do syta, a dla chętnych otwarty dostęp do wszelkiej maści dragów. Zakazywanie ludziom odurzania się jest równie skuteczne jak kościelne apele o seksualną wstrzemięźliwość. Nie ma tematu konsumpcji bez kwestii produkcji i dystrybucji. Schizofrenia prawna powoduje, że np. ćpać można, ale wytwarzać i handlować dragami nie wolno. Można zarabiać na prostytucji, ale bez pośredników, penalizacji podlega jedynie stręczycielstwo. Doczekamy się taniej wódki, legalizacji „miękiszu” i prostytucji. Jeśli obywatel chce „odpłynąć”, czy pociupciać poza domem, to państwo powinno ze swej strony mu to ułatwić, dbając jedynie o ograniczenie skutków ubocznych tych radości, takich jak np. rozprzestrzenianie chorób wenerycznych, czy zamachów na cudze mienie i zdrowie pod „wpływem”. I tu jest, Mars, pole dla edukacji. Zanim ludziom czegoś zakażemy, najpierw dajmy im szansę poznać temat i dojrzeć do samodzielnej decyzji. |
Przyznaję Ci rację w kwestii edukacji :-)
Alkohol powinien być tani i łatwo dostępny, tak jak jest teraz. Nie powinno się tworzyć w Polsce takich zakazów jak w Szwecji bo to jednak do niczego dobrego nie prowadzi. Ludzie zaczynają w domach i piwnicach produkować nielegalnie alkohol i raczej nikt ich przed tym nie powstrzyma. No chyba żeby państwowe służby masowo robiły przeszukania domów w poszukiwaniu nielegalnych używek, ale bez żadnej podstawy, podejrzenia tego nie wolno robić.
Powinno się edukować społeczeństwo o szkodliwości i skutkach nadmiernego picia i dopiero później ludzie samodzielnie podejmą decyzję ile i jak często będą pić. To już jest ich sprawa i nie powinno się tego zabraniać. Najważniejsze to aby przez nadmierne picie nie przyczyniali się do szkód dla państwa a zwłaszcza nie krzywdzili innych osób.
Najlepiej edukować już w podstawówkach. Można też robić kampanie reklamy społecznej, choć one są mało skuteczne.
A szkody spowodowane nadmiernym piciem w Polsce są różne:
- wypadki spowodowane przez pijanych kierowców – czasami niczemu nie winna obca osoba zostaje kaleką do końca życia albo ktoś przez pijaka ginie.
- leczenie odwykowe
- leczenie schizofrenii rozwiniętej przez alkohol
- i jakże ważne, choć mało się o tym mówi - leczenie osób współuzależnionych – czyli psychoterapia osób z syndromem DDA – Dorosłych Dzieci Alkoholików. Jest to wieloczynnikowe zaburzenie osobowości spowodowane dorastaniem w rodzinie w której był alkoholizm, przemoc słowna i/lub fizyczna między rodzicami. Czasami także skierowana do dziecka. Osoby takie wytwarzają w dzieciństwie mechanizmy obronne, które pomagają im przetrwać psychicznie w tych trudnych warunkach domowych. Lecz w dorosłym życiu te mechanizmy wytworzone w kształtującej się w dzieciństwie osobowości utrudniają normalne funkcjonowanie, normalne życie i są trudne do usunięcia. Czasami rozwija się później depresja, różnego rodzaju lęki i nerwica natręctw – i mamy obraz dorosłego człowieka skrzywdzonego w dzieciństwie przez rodzica – alkoholika. Często skrzywdzonego na całe życie. Psychoterapia prowadzona przez psychologa specjalistę trwa zazwyczaj kilka lat, opłacana najczęściej z NFZ i często nie przynosi pełnego wyleczenia. Jeśli jest depresja, lęki lub nerwica to potrzebna jest także pomoc psychiatry, na którego wizyty też idzie państwowa kasa.
Jakiś czas temu czytałem o tym i uważam, że jest to jedna z największych szkód spowodowanej przez alkoholika dla innej osoby.
Gorsze jeszcze jest, jeśli ktoś przez alkoholika musi do końca życia być przykuty do wózka inwalidzkiego. A takich osób jest niemało.
Szkód tych nie da się przeliczyć na żadne pieniądze.
|
|