2015-06-22
Dostęp do
wpisu:
Publiczny
| Brodnica jest super (czytano: 433 razy)
Volvo Triatlon Series – Brodnica za nami. Dla mnie druga ćwiartka Ironmana w tym roku zakończona pięknym osiągnięciem. Jest nowa życiówka, jest poniżej 3 godzin i jest wreszcie odzyskane przywództwo w stadzie, czyli w rodzinie :) Ale od początku.
Brodnica po raz kolejny w miniony weekend gościła triathlonistów. W pięknej scenerii pagórkowatych terenów, czyli wymagającej trasie rowerowej, zmienionej i zarazem trudnej trasie biegowej oraz w zimnej wodzie przyszło nam rywalizować na trzech różnych dystansach (1/8, 1/4 i 1/2 Ironmana). Do mojej ćwiartki byłem nastawiony bardzo bojowo, ze względu na trochę słabszy czas jaki sobie wymarzyłem w Sierakowie jak i przez idealną pogodę do wysiłku fizycznego. Nie padało i temperatura raczej schładzała niż podnosiła ciśnienie.
I znów bez jakiegokolwiek czasomierza począwszy od jeziora poprzez strefę zmian, wyścig rowerowy i bieg za miasto, przy wspaniałym dopingu kibiców wpadam na ostatnią prostą przed metą i nie wierzę własnym oczom; na tablicy świeci się 2:58 :) Dla mnie to rekord świata, który zawdzięczam dzięki bieganiu. Tak, właśnie dzięki niemu mogłem cieszyć się w sobotę życiówką. Ostatnią część zawodów, dystans 10,5 km pokonałem w 50 min, co po pływaniu i rowerze uważam za niezły wyczyn :)
Tyle przeżyć, walki z samym sobą, że starczy to na najbliższe dni i tygodnie. Ile znaczy pozytywne myślenie i odpowiedni dobór tego, co się je i pije podczas zawodów. Oprócz izotonika zrobionego domowym sposobem z miodu, cytryny i soli miałem z sobą skondensowane mleczko w tubce, które sprawdziło się dla mnie znakomicie. Olbrzymi zastrzyk energii. W czasie zawodów mówiłem sobie: „nie mogę doczekać się finiszu, jestem świetnie przygotowany i poradzę sobie z każdą górką i chwilową słabością na trasie. Ukończę ten triatlon z sukcesem. I się udało :) Najtrudniejsze było jak zwykle pływanie. Nawet przez moment zwątpiłem, czy dopłynę, bo w pewnym momencie nieźle napiłem się wody :( Potem jednak było już tylko lepiej, a wiejący wiatr mówił mi, że już nic i nikt nie odbierze mi zwycięstwa nad samym sobą.
Jak przyjechałem w czwartek do Brodnicy, to w niczym mnie ona nie zachwyciła. Nic się nie działo, zamarłe miasteczko, ani śladu o tym, że szykuje się tu jakaś znacząca impreza. W pewnym momencie nawet zwątpiłem, czy aby do właściwej Brodnicy dojechałem :) W piątek było już trochę lepiej. Widać było pierwszych triathlonistów i ludzi pracujących nad organizacją. Nadal jednak nie byłem przekonany do tego miejsca. Jednak to, co przeżyłem w sobotę na trasie oraz na mecie i to nieopisane szczęście sprawiło, że zapamiętam to miasteczko wyjątkowo i może jeszcze tam kiedyś powrócę :)
- na zdjęciu tuż po zawodach w geście tryumfu. Nie mogło być inaczej :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu
Hung (2015-06-22,16:00): Nie chcę Cię martwić ale to nie domowy izotonik ani mleczko w tubce spowodowały przypływ wiary i energii a woda z jeziora.
paulo (2015-06-22,16:14): widzisz Marku, czasami człowiek może się pomylić :)
henryko48 (2015-06-22,17:01): Brawo,moje gratulacje,wielki wyczyn,pozdrawiam.
soev (2015-06-22,21:55): pięknie! brawo :)
paulo (2015-06-23,07:42): Madziu, pozdrawiam :)
paulo (2015-06-23,07:42): Heniu, trzymaj się :)
snipster (2015-06-23,09:46): Gratulację odzyskania przywództwa w stadzie ;] no i nowej życiówki :)
paulo (2015-06-23,10:15): pewnie mój Siostrzeniec z tego się nie cieszy, ale zadałem jemu niezłą zagwostkę :) Czuję, że na tej płaszczyźnie może się jeszcze wiele dziać :)
krunner (2015-06-23,21:07): Nooo, pięknie :) Gratuluję życiówki, Pawle. Siostrzeniec ma zagwozdkę...
paulo (2015-06-24,08:35): Arku, jest super :)
Joseph (2015-06-24,16:41): Brawo, Trójkołamaczu :)
paulo (2015-06-25,07:56): Łukaszu, jest dobrze :), a może będzie jeszcze lepiej :)
|
