Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [2]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Prus
Pamiętnik internetowy
BIEGOWY TURYSTA

Tomek Prus
Urodzony: 1975-02-01
Miejsce zamieszkania: Poznań
23 / 26


2014-08-05

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Przetarcie pętli komornickiej WPN (czytano: 2417 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.wielkopolskipn.pl/obrazy/file/3%20aktywnosci%20_wpnpng.png

 

Przetestowałem pierwszą z czterech nowych oficjalnych tras (bieg, NW, biegówki) po WPN - pętlę komornicką. Było piękne piątkowe popołudnie, pierwszy dzień sierpnia, godzina 16. Temperatura około 26-28 stopni, jeszcze dość mocne słońce. Pomysłodawcy trasy proponują rozpocząć ją z parkingu pod Mauzoleum Bierbaumów lub pobliskiego parkingu przed Muzeum Narodowym Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego, przy ul. Dworcowej w Szreniawie. Na start można też dojechać pociągiem relacji Poznań-Grodzisk Wielkopolski, wysiadając właśnie na stacji Szreniawa.

Po rozgrzewce na parkingu (92 m n.p.m.) przekraczamy ostrożnie Grajzerówkę – czasem pędzą nią zmotoryzowani wariaci nie zważający na żadne ograniczenia prędkości. Grajzerówka to droga przebiegająca przez Wielkopolski Park Narodowy z Komornik (z drogi nr 5) do Jezior, gdzie nad Jeziorem Góreckim wybudowano rezydencję dla Greisera, w latach 1939-1945 namiestnika Rzeszy w Kraju Warty. Mieści się tam dziś siedziba Dyrekcji WPN oraz Muzeum Przyrodnicze. Droga jest wykonana w technologii płyt betonowych wylewanych na miejscu. Na prawie całej długości droga jest jednopasmowa z mijankami. Te mijanki to oczywiście najgroźniejsze momenty dla biegaczy i rowerzystów poruszających się wzdłuż Grajzerówki.
Po przekroczeniu szosy wbiegamy na dość szeroką drogę leśną prowadzącą na odcinku ok. 2,15 km przez Las Wirski aż do ostrego skrętu w prawo w szlak rowerowy Wiry – Jarosławiec. Cały ten odcinek był dotąd wyłączony z ruchu turystycznego i służył wyłącznie jako wewnętrzna droga zakładowa WPN. Spotkanie na nim strażnika Parku groziło pouczeniem, upomnieniem a nawet mandatem. Co gorsza, strażnicy zawracali takiego delikwenta, choć czasem był on tylko kilkaset metrów od pozostawionego na parkingu auta. A zawrócenie na legalny szlak oznaczało kilka kilometrów naokoło ekstra. Możemy się poczuć nieco jak odkrywcy tego ukrytego dotąd fragmentu Parku. Choć dominują tu raczej dęby i sosny, to wzdłuż samej drogi rośnie sporo kasztanowców. Niestety większość brązowych liści leży już na ziemi. Szrotówek kasztanowcowiaczek i tutaj dotarł. Jeśli biegamy wcześnie rano mamy wtedy największe szanse na spotkanie jeleni, saren, dzików lub lisów. O tej porze roku szczególnie łatwo spotkać sarny, które widząc nas nie mogą uciec tak szybko jak zwykle, muszą bowiem trochę zwolnić i poczekać na swoje młode. Droga biegnie cały czas pod górę, w najwyższym punkcie osiągając wysokość 121 m n.p.m. Potem schodzi w dół, a następnie zupełnie się wypłaszcza.

Na zakręcie w prawo na szlak rowerowy (2,15 km) postawiono kierunkowskaz „pętla komornicka”. Spotkamy tu już przeważnie więcej rowerzystów i pieszych, czasem zdarzy się też jakiś samochód, którego kierowcę nawigacja wyprowadziła na najkrótszą drogę nad jezioro, czyli na manowce. Droga przez las jest tu jeszcze trochę szersza. Po chwili mijamy po prawej Leśniczówkę Wiry (2,4 km) gdzie oprócz kierunkowskazu postawiono jeszcze nową dużą mapę WPN, ze wszystkimi aktualnymi szlakami. W tym miejscu łączą się przebiegi „pętli komornickiej” z „pętlą puszczykowską”, aby prowadzić do Jarosławca wspólnie. Zaczyna się krótki i stromy podbieg na 108 m n.p.m. (2,6 km), aby przejść w bardzo długi, łagodny i prosty jak strzała zbieg do miejsca parkingowego (5 zł opłaty za parkowanie samochodu osobowego na parkingu WPN) przy Grajzerówce (4,13 km, 92 m n.p.m.), skąd drogą z betonowych płyt sznurek letników ciągnie w kierunku plaży nad jeziorem Jarosławieckim. Płyty kończą się przy szkółce leśnej (4,9 km), potem kawałeczek piaskiem i na wysokości Leśniczówki Jarosławiec (5,1 km) skręcamy w prawo w stronę plaży. Tu też znajduje się pierwszy na trasie toi-toi (5,17 km), a kawałek wcześniej (5 km) jest czasem czynna w sezonie budka z napojami i przekąskami. Plaża znajduje się przy kąpielisku strzeżonym na jeziorze Jarosławieckim (jezioro rynnowe o pow. lustra wody - 12,70 ha, głębokości maks. - 6,18 m, głębokości średniej - 3,59 m, długości linii brzegowej - 2327 m), dając unikatową możliwość popływania na terenie parku narodowego.

My nie dobiegamy jednak niestety do samej plaży i nie zażyjemy kąpieli, tylko skręcamy lekko w prawo, na zielony szlak pieszy biegnący jeszcze kawałeczek wzdłuż brzegu jeziora Jarosławieckiego. Szlak zielony skręca potem (5,88 km) ostro w prawo, my biegniemy jednak dalej prosto, co wskazuje nam też kolejny drogowskaz „pętli komornickiej”. Skręcamy lekko w prawo dopiero po chwili (6,08 km) – odnajdując następny drogowskaz – i zaraz wybiegamy z lasu na polną drogę (6,26 km) biegnącą przez wzniesienie Rosnówko (91 m n.p.m.) i rozległe pole uprawne Hilarówko. Droga jest na szczęście porośnięta z obu stron drzewami, więc nadal biegniemy w przyjemnym cieniu. Wzbogaca się ona po chwili w pozostałości „kocich łbów”, co nie jest już najmilszą okolicznością dla naszych podmęczonych już nieco stóp. Po chwili (6,67 km) nasza droga zyskuje oznaczenia żółtego szlaku rowerowego, będą nam one towarzyszyły aż do pierwszych zabudowań Szreniawy. Odcinek ostatnich 800 m jest to również dziewiczy kawałek Parku, oddany dopiero teraz do użytku aktywnym turystom.

Na 7,79 km nie biegniemy dalej prosto w stronę torów kolejowych oraz drogi nr 5, tylko skręcamy lekko w prawo, w czym pomaga nam następny drogowskaz „pętli”. Jeszcze około kilometra biegniemy prościutką polną alejką do zabudowań Szreniawy, celując w piękną ceglaną bramę dawnego folwarku, a potem skręcamy ostro w prawo (8,77 km) wg drogowskazu pętli, aby obiec teren Muzeum Rolnictwa. Chociaż to już prawie końcówka pętli, musimy się mocno skupić, aby w lesie po lewej stronie dostrzec kolejny drogowskaz „pętli” (8,92 km). Wbiegamy w wąziutką ścieżkę, co chwilę mijając małe białe tabliczki szlaku NW, wyznaczonego tu przed dwoma, może trzema laty. Ścieżka wije się i kluczy ciągle pod górę, aż docieramy na wypłaszczenie (118 m n.p.m.) przed Mauzoleum Bierbaumów (9,4 km). Widzimy w oddali wieżę w stylu neogotyckim z czerwonej cegły i wstawkami ze sztucznego kamienia, o wysokości 22 m. Jest to mauzoleum pierwszych właścicieli majątku w Szreniawie, zbudowane najprawdopodobniej w 1860 roku, według projektu Martina Gropiusa. Ufundował ją najprawdopodobniej Leonhard Bierbaum, gdzie w kaplicy grobowej, w części parterowej wieży-mauzoleum, pochował swoją tragicznie zmarłą córkę. Nie wiadomo jednak, czy był to jedynie grobowiec. Prowadzące na górny taras schody, wskazują, iż mogła już w tamtych czasach służyć za punkt widokowy. Wieża od 2001 roku pełni funkcję stacji edukacyjnej Wielkopolskiego Parku Narodowego. Wewnątrz budynku znajduje się ekspozycja muzealna oraz fotorelacja z przebiegu prac remontowych. Wspinając się po 124 stopniach, dostaniemy się na taras widokowy, z którego rozpościera się widok na Poznań, a przy dobrej widoczności można dojrzeć także Górę Moraską. Tuż przed nami widzimy też kilka leśnych sławojek. My skręcamy jednak ostro w lewo. I lecimy z górki na pazurki, przeskakując korzenie i kamienie. Dolatujemy tak z powrotem do ul. Dworcowej w Szreniawie (9,7 km), skręcamy w prawo i za chwilę DOMYKAMY PĘTLĘ KOMORNICKĄ (10,1 km)!!!

Jeśli ktoś po takiej wycieczce zgłodniał, może posilić się w niewielkiej „Pierogarnii” (czynna 11-17h, oprócz poniedziałków) naprzeciwko parkingu przed Muzeum Rolnictwa. Dużą atrakcją jest samo Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Spożywczego. Czynne jest ono w sezonie zimowym od 9 do 15h (oprócz poniedziałków), zaś w sezonie letnim od 9 do 17/18h (oprócz poniedziałków). Dużo szczegółów znajdziecie na www.muzeum-szreniawa.pl. Wieża Bierbaumów czynna jest tak jak Muzeum Rolnictwa, pod którego zarządem się znajduje. Bilet normalny do muzeum i wieży kosztuje 12 zł, do samej wieży – 3 zł. W soboty wstęp jest bezpłatny.

Mój premierowy przebieg zakończył się po 57 minutach, ale nie czas był tu najważniejszy. Starałem się obserwować, chłonąć, trochę zdjęć w locie zrobić. Jak tylko odsapnąłem, zaryczały syreny w Muzeum Rolnictwa. Przez minutę stałem w postawie zasadniczej, a myślami byłem w Warszawie, 70 lat temu.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2014-08-06,08:35): nigdy tam nie biegałem :(, a powinienem spróbować zmienić czasami otoczenie. Z opisu wynika, że jest bardzo uroczo. Muszę się kiedyś zmobilizować.







 Ostatnio zalogowani
Wojtek23
16:45
mc42
16:43
pol1948
16:42
Marco7776
16:42
orfeusz1
16:38
Tomek71
16:30
wwdo
16:30
janusz9876543213
16:29
Artur z Błonia
16:24
marian
16:15
Tyberiusz
16:13
Darasek
16:12
timdor
16:09
Struś Emu
15:26
Kravis
15:21
jacek wąsik
14:59
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |