Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [6]  PRZYJAC. [2]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Marcin Ciesielski
Pamiętnik internetowy
Walka z kontuzją.

Marcin Ciesielski
Urodzony: 1974-07-12
Miejsce zamieszkania: Skierniewice
1 / 3


2014-05-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Kontuzja (czytano: 847 razy)

 

Po roku od rozpoczęcia regularnych treningów biegowych doznałem kontuzji. Ból w kolanie, który zacząłem odczuwać w nocy po przebiegniętym Orlen Warsaw Maratonie uniemożliwia mi dalsze bieganie od ponad miesiąca. Ale od początku. Jesienią ubiegłego roku postanowiłem, że spróbuję przebiec Orlen Warsaw Maraton i zacząłem intensywne przygotowania od startu w półmaratonie Św. Mikołajów w Toruniu, plan realizowałem na przebiegnięcie swojego pierwszego maratonu w 4h. Pierwsze problemy zaczęły się na początku stycznia, kiedy podczas ćwiczeń siłowych odczułem ból w śródstopiu prawej nogi. Fizjoterapeuta ztejpował mi nogę i zalecił tygodniową przerwę w treningach oraz zaprzestanie tego typu ćwiczeń na miesiąc. Następnie w lutym zacząłem mieć problem z mięśniem gruszkowatym, który doskwierał mi przy długich wybieganiach, szczególnie gdy biegłem po nierównym terenie lub śniegu. Masaże i rozciąganie pomagały ale musiałem zatrzymywać się w trakcie wybiegania. 30 marca, 2 tygodnie przed maratonem przebiegłem Półmaraton Warszawski w czasie 1.41.51 i czułem się fantastycznie, jednak podczas ostatniego wybiegania przed maratonem, znów ból w udzie dał o sobie znać. Podczas maratonu do 27 kilometra było bardzo dobrze, biegłem na 3.50, jednak poczułem ból gruszkowatego i musiałem się znów się zatrzymywać i go rozciągać, zacząłem biec etapami z przerwami na rozciąganie i skończyłem z czasem 4.09. Wyczerpany dotarłem do domu i położyłem się wcześnie spać odczuwając ból w udzie i pachwinie prawej nogi podczas chodzenia. W nocy gdy się obudziłem i postanowiłem iść do łazienki odczułem duży ból w kolanie, który uniemożliwił mi jego zgięcie, dalej już nie dało się spać i przemęczyłem się przed telewizorem do rana. Rano poszedłem do przychodni, ale w związku z faktem, że nie bywam tam często i nie byłem przyzwyczajony do kontaktu z naszą „służbą zdrowia” od samego początku czułem się zaskoczony. Aby dostać się do ortopedy trzeba mieć skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu (kilka godzin czekania) a najbliższy możliwy termin wizyty to za 2 miesiące, zbyłem śmiechem Panią pielęgniarkę i postanowiłem działać. Znajomy fizjo dał mi kontakt do ortopedy, który za godziwą zapłatą obejrzał mi kolano i nic nie stwierdził, wysłał na USG. Lekarz przeprowadzający badanie USG (za godziwą zapłatą) stwierdził uszkodzenie łękotki przyśrodkowej w jakimś tam rogu. Ponowna wizyta u ortopedy, który stwierdza, że to przy moich objawach jest wręcz nieprawdopodobne. Wizyta u fizjo i rehabilitacja kolana na zasadzie zachowawczego leczenia łękotki z zaleceniem braku obciążania kolana i normalnym chodzeniu. Po 2 tygodniach ból przestał bardzo doskwierać i tylko coś ćmiło w kolanie, brak doświadczenia i moja osobista głupota spowodowały, że postanowiłem spróbować pobiegać. Po 1 okrążeniu na bieżni, znów kolano zaczęło boleć gdzieś po bokach i w środku i na tym się skończyła biegowa przygoda. Fizjoterapeuta zaleca leczenie zachowawcza jeszcze z miesiąc i jeśli ból nie przejdzie rezonans kolana. Przez ten rok strasznie uzależniłem się od biegania i hektolitrów wylanego potu. Męczę się strasznie bez wysiłku, ale teraz nauczony doświadczeniem czekam, wypoczywam, rehabilituję i tyję.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Marco7776
00:42
marczy
23:53
Citos
23:38
macius73
23:37
15Kowal
23:00
jantor
22:59
Merlin
22:52
Namor 13
22:37
INVEST
22:24
tomasso023
22:22
zbyszekbiega
22:13
Arti
22:11
Wojciech
22:01
ŁukaszK
21:50
enemigo
21:49
japa
21:39
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |