Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
125 / 338


2013-06-18

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
interpunkcja (czytano: 565 razy)

 

W sobotę chciałem napisać małe podsumowanie paru miniowych dni biegowych, wszystko za sprawą ostatniego akcentu przed wyjazdem w Dolomity, jednak byłem tak wymłócony mentalnie, że zaniechałem. Jak już siadać, to nie dla dwóch zdań.
Chciałem napisać, że przeżyłem jeden z trudniejszych treningów w moim krótkich żywocie biegacza. Na więcej nie miałem po prostu sił i weny twórczej aby opisywać swoje przemyślenia, które można było sprowadzić do wspólnego mianownika - masakra.

Na przestrzeni kilku dni dochodzę jednak do wniosku, że po piątkowym krótkim 14km rozhasaniu w lesie olałem temat regeneracji. Po biegu wciągnąłem Danio i mały łyk wody. To wszystko. Potem polazłem na kilka piwek i zapomniałem, że nic nie jadłem.
W sobotę mimo bułki z miodem na śniadanie i 2h odpoczynku po tym czymś, wskoczyłem w buty... plecak z wodą i żelami na plecy i pognałem. W planie miałem powtórkę sprzed tygodnia, czyli niecałe 35km pośród Wzgórz Piastowskich.
Tej soboty jednak po 12km miałem już dosyć, byłem wypompowany jak szlafrok, a odczucia były dość traumatyczne. Dociągnąłem do końca pętli i wróciłem jakoś do domu zaliczając "tylko" niecałe 29km.
W niedzielę po konkretnej regeneracji paliwowej (różnego rodzaju papu) wyleciałem na wspólny trening z chłopakami z Bractwa Biegaczy. Zrobiłem w sumie 23 i pół km i czułem się świetnie.

Moje sobotnie biadolenie zmieniło się w coś zupełnie innego.
Mam swój kolejny dowód na to, że jak "sobie nie pościelisz, to się nie wyśpisz". Czyli bez regeneracji można co jedynie sobie piwko wypić i pójść na grilla, a nie konkretne bieganie.

Dla mnie w niedziele to był swoisty wyczyn, jednak jak zobaczyłem dystans Dario i Maryśki, to stwierdziłem, że nadal jestem pikuś. Ja zrobiłem w 3 dni niecałe 67km po wzgórzach, lasach i piaskach, oni to w jeden dzień po Karkonoszach.
No ale, co innego ja, co innego oni.

Zabawne, albo raczej ironiczne, ale w sobotę kiedy biegłem jedną zapomnianą ścieżką, przypomniałem sobie, że jechałem zawsze tą ścieżką kiedyś, dawno... temu.

To były czasy, kiedy to trenowałem do Mistrzostw Europy Juniorów, chyba w 95 albo 96 roku.
Po treningu na strzelnicy wskakiwałem w krótkie spodenki, koszulkę i jakieś buty, śmigałem wtedy do lasu na Wzgórza na rowerze góralu i tam relaksowałem się, czasem robiąc jedną lub dwie górki na maxa. To również był okres około-wakacyjny.
Przypomniałem sobie te "tamte" katiusze cielesne. Wtedy to przyniosło efekty pośrednie, zająłem w 95 w Zurychu 7 miejsce, najlepsze z polskich karabiniarzy ;)

Te moje obecne katowania może i jakoś pozwolą mi teraz w jednym kawałku ukończyć Cortina Trail, raptem 46km...

Na razie jakoś po dwóch miesiącach ganiania po lesie stwierdzam, że biegi górskie (nadal) nijak mnie nie ciągną do siebie. Nie ma jak na razie chemii, a jedyne co mnie "in plus" ładuje, to... widoki.
Bieganie po górach, gdzie nie ma biegania tylko jest podchodzenie, kłóci się z moją wyidealizowaną ideą "biegania", jako bieganie. No bo co to za bieganie, gdzie można tylko podchodzić, bo się nie da biegać? ;)
Tyle, tylko tyle i aż tyle. Zobaczymy co powiem za niecałe dwa tygodnie ;)

Od poniedziałku jestem w delegacji w Wawce. Z każdą wizytą to miasto się zmienia. Coraz mniej słońca, coraz większe budynki.
Nie mogę zrozumieć tej amerykańskiej mody tutaj.
Wszyscy rano latają z kubkami z kawą w łapie do pracy z jakiś Starbaksów czy podobnych. Dla mnie to wręcz śmieszne :)
Inna sprawa. Dziwi mnie, że w Stolicy, centrum, ulica zamknięta z powodu budowy 2 linii metra na ogrodzeniu jest info:
"budowa drugiej linii metra - sorry for any inconvenience"

Czy to Manhattan, czy jednak stolica Państwa Polskiego? ciężko napisać "przepraszamy za utrudnienia"? trzeba po anglosasku wyłącznie?

Jeżdżąc po Europie, wszędzie się widzi flagi państwowe na jakiś większych budowlach. Amerykanie, czy Turcy, wręcz do zrzygania pastwią się swoją narodowością. W Warszawie przechadzając się na "Jana Pawła II" czy "Marszałkowskiej" jak człowiek przystanie rozglądnąć się jakie to ładne wieżowce tu pobudowali nie dostrzeże żadnej flagi. Nawet na PKiN.
Nie, nie jestem z PISu, ani innych prawicowych oszołomów od Korwina, ale czasem zachodniowatość większa od zachodu... mnie wręcz dziwi w tej Warszawie. Odnoszę wrażenie, że wszyscy tu jarają fajury, mają wyłącznie ajfony, robią miliardowe biznesy, mają-chwalą się-szczycą się doktoratami a w tramwaju/metrze połowa jedzie albo akurat wraca z jakiegoś melanżu. Druga połowa obywateli po prostu w ciszy i spokoju pracuje.
Hmmm pomarudziłbym jeszcze sporo, ale nikt nie lubi słuchać marudzenia ;)


Z biegowego punktu widzenia wybrałem się na Kabaty. To takie miejsce na dole mapy w Warszawie, gdzie metro kończy swoją jazdę, a po wyjściu i minięciu supermarketu rozpoczyna się Las.
Fajny, bardzo fajny lasek, w którym sporo osób sobie jeździ na rowerach i biega. Jest parę fajnych tras. Czuć wilgoć i jest ciemno. Zajebiaszczy klimat :)
W pewnym momencie łapa od pozdrowień wręcz nie opada, ale to takie fajne uczucie mówić co chwila "cześć", "witam", "siema", "ahoj", "hola", "ejoooo" :))) CZAD :)


Dobra, dość tego marudzenia.
Na razie wiem tylko tyle, że nie wiem w jakich butach polecę po tych górach. W sobotę stwierdziłem, że zaklepałem Adidasy Kanadia, które kupiłem na zimę. Wyjechałem je głównie w śniegu, mimo iż wielkiego kilometrażu nie zrobiłem. Były dobre, bo miały "koreczki" jako podeszwę. Moje stopy w nich już nie mają komfortu, są betoniaste. Skoro tak je odczuwam po lataniu w lesie, to coś jest nie tak już z nimi.

Przez chwilę nawet myślałem, żeby polecieć w oczojebnych startówkach Asicsa tri, ale to chyba zbyt szalony, nawet jak na mnie, pomysł ;)
Jak będzie pogoda, to kto wie ;)

Jak to piszę Maryś - najważniejsze to chcieć, reszta jakoś sama poleci. Chociaż jakoś nie czuję ciśnienia z tym wyjazdem do Włoch. Taki po prostu urlop, luźna łydka wręcz ;)



Aloha

pl

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2013-06-19,08:18): mimo tych niedogodności biegowych to i tak jesteś dla mnie prawie zawodowcem. Tyle kilosów w tak krótkim czasie... Szok, ale przykłady ponoć pociągają, więc może kiedyś? :)
tdrapella (2013-06-19,08:47): A mnie wlasnie te gorskie "chodzenie" wciaga bardziej niz klepanie asfaltu. A jeszcze bardziej wciaga mnie teraz BnO. Istny czad :) Jak mi sie uda w glebokim lesie znalesc ta wstazke czy lampion to ciesze sie jakd dziecko. Choc na razie z bieganiem ma to niewiele wspolnego :) Kilometrarz jak dla mnie masz i tak duzy. Ja przed rzeznikiem w tym roku przebieglem 100km... w trzy miesiace :)
Marysieńka (2013-06-19,09:05): Snipi....założę się że wrócisz....zakochany :))
snipster (2013-06-19,09:29): Paulo, czasem można się tak zatracić, że kilosy same się nabiegają ;) no ale czasem, trzeba wręcz zagryźć wargi i gnać do przodu :) najlepsze jest jednak to, że zawsze jest uśmiech na końcu i o to właśnie chodzi :)
snipster (2013-06-19,09:33): Tomku, czytałem twoje historie :) las to inna para kaloszy. Uwielbiam śmiganie po lesie wśród drzew i tak dalej ptasiorów czy wiewiórek. Kumpel bawi się w BnO a raczej JnO rowerem ;) to już totalny sajgon
snipster (2013-06-19,09:34): Maryś, w brunetce czy blondynce? ;)
Kaja1210 (2013-06-19,11:31): "Zazdraszczam" takich dylematów :) do tego w tak pięknych okolicznościach przyrody.
jacdzi (2013-06-19,11:43): Refleksje warszawskie niezwykle trafne, miasto niestety nie zyskuje uroku. Kabaty zas lubie za ich biegowa atmosfere.
snipster (2013-06-19,11:47): Kaja, niczym kobiety "nie mam w co się ubrać" ;)
(2013-06-19,11:52): Nie zjadły Cię w Kabatach komarzyska? ;-)
snipster (2013-06-19,11:55): Jacku, Kabaty mają swój urok ;) mi się spodobało to, że są długie proste i wszystko jest osłonięte gęstymi i wysokimi drzewami.
snipster (2013-06-19,11:56): Piter, w lesie nie, ale jak stanąłem przed wejściem do metra aby się porozciągać na chwilę, to użarły mnie chyba od razu 3 na raz :)
Truskawa (2013-06-19,18:02): Znam to zdjęcie. Wiem co gość mówi. Kocham ten film. :))
Truskawa (2013-06-19,18:04): No jak można zapomnieć, że się nie jadło! Należy się upomnienie a następnym razem nagana. Dbaj o siebie!
Truskawa (2013-06-19,18:07): I bardzo dobrze, że biegi górskie Cię nie pociągają. Przecież wszyscy nie muszą być tacy sami. Trzymam kciuki za Twój/Wasz występ na obczyźnie. Powodzenia Piotrek. A jakby tak udało Ci się przypadkiem sprać dupę starszyźnie... Za to też będę trzymałą kciuki, przy całej symaptii jaką mam do Marysi i Daria. :) Lecisz chłopaku! :)
snipster (2013-06-20,09:00): Iza, ta scena jest chyba najlepsza w Pulp Fiction :) z regeneracją... a raczej z papu to tak wciągnąłem się w wir wydarzeń i piwko, że zapomniałem o zamówieniu jakiegoś makaronu czy pizzy ;) co do gór... to różnie bywa, lubię las, pagórki i te pe, a góry to już osobna bajka kaloszy
Marysieńka (2013-06-20,09:03): Snipi....czy ja słówkiem wspomniałam o kobietkach??? Wrócisz zakochany w biegach górskich....a w kobietce chyba już jesteś zakochany prawda???? :))
snipster (2013-06-20,09:12): Maryś, no nie wiem, chociaż góry lubię od strony nartowej w zimie ;) podczas biegu szkoda się zatrzymywać na dłuższą chwilę, aby podziwiać okoliczności przyrody, jak na nartach... no chyba, że rekreacyjnie się leci...
dario_7 (2013-06-21,14:52): No to ja przypomnę koledze jego słowa sprzed niespełna dwóch lat z opisu zbiegu z Kasprowego: "Koniec zbiegu [...] nogi jak z waty ale to nie ważne - JEST ZAJE...FAJNIE, rozumiem w tym momencie ludzi, którzy startują w Rzeźniku! Szacun, może kiedyś..." :))) - no to może jednak trochę ciągną te biegi górskie, co?? ;)))
snipster (2013-06-21,15:34): w Zakopcu to ja tylko chodziłem, jedynie na sam koniec z Kasprowego mogłem poszaleć... a tu już trzeba będzie gnać od początku, nie mówiąc o dystansie zdecydowanie większym ;) zresztą trochę mi się przestawiło od tamtej pory...







 Ostatnio zalogowani
LukaszL79
14:54
42.195
14:47
kasjer
14:40
Borrro
14:33
marek1977
14:31
biegacz54
14:28
ronan51
14:23
marczy
14:18
benfika
14:18
rzemek1980
14:05
czewis3
14:01
gpnowak
13:58
BOP55
13:54
krzybocz
13:54
Wojciech
13:53
cinekmal
13:52
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |