Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [2]  PRZYJAC. [11]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Pamiętnik internetowy



Urodzony:
Miejsce zamieszkania:
4 / 6


2013-04-29

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Samozwańczy faworyt (czytano: 341 razy)
(POPRAW WPIS , ZMIEŃ ZDJĘCIE , USUŃ ZDJĘCIE)

 

Po sukcesie Gdynia Salomon Trail postanowiłem udać się na wydawałoby się małą kameralną przełajówkę do Linii.

Analizując uczenie, po korze na drzewach, powiewie wiatru i kwitnących tulipanach w moim ogrodzie jechałem tam wywalczyć pierwsze w karierze podium.

Kilka godzin przed godziną zero byłem na miejscu. Czułem niepokój, gniew, złość – wszystko w czym lubię biegać. Dzikość serca.

Ponieważ odczuwałem skutki Gdyńskiego Trail’u postanowiłem rozpieścić moją „lepszą lewą nogę” nadwyraz dziarsko.

Poprowadziłem wyjście ze stadionu i był to ostatni moment w którym jeszcze pachniało mi podium.

200 metrów, tyle czasu byłem samozwańczym faworytem, samotnym liderem, jeźdźcem bez głowy.

7600 metrów spowiła mgła, marzenie bogactwa i sławy przybrało formę marzenia zciętej głowy.

Do pierwszego okrążenia trzymałem się dzielnie, z każdym następnym coraz mocniej odczuwałem Gdyńskie cross country.

Nie ma usprawiedliwienia, to element tej gry.

Nie słońce, nie deszcz, nie buty, nie pogoda, nie chłopiec który zabiegł mi drogę i nie wiewiórka która nasrała na ścieżkę biegową.

Kaszebe, moja krew jest stąd, i tu zawsze nabieram szacunku do tych ludzi. Do kur mijanych po drodze, do strażaków pilnujących trasy, do zwycięzców biegu i największy do ludzi którzy nigdy nie narzekają na status życia.

Nikogo tu nie boli głaz Syzyfa.

Na stadionie pojawiłem się jako 14. Bieg ukończyłem na 15-tym miejscu. Podium kiwało mi się niczym samotna boja na morzu. 7800 - 32 minuty.

Między ludźmi rozbiłem namiot ze zmęczenia.

Ktoś dał mi reklamówkę z Kaszubskimi kartami do gry i medalem, ukrytym gdzieś w środku.

Są rzeczy których nie możesz kupić, za wszystkie inne zapłacisz kartą Maestro master card


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Inek (2013-04-29,23:25): Regeneracja! Nieraz przyjdzie po kilku dniach albo i nie, przeważnie w pełni okazuje się to na trasie. Ważne, że walka była podjęta!
Patriszja11 (2013-04-30,21:14): I to jest właśnie najpiękniejsze w bieganiu trailowym, że nigdy nie wiesz jaki będzie kolejny bieg i z kim przyjdzie się zmierzyć, czasem wydawałoby się mała kameralna impreza gromadzi wybitnych biegaczy tego gatunku, dlatego trzeba by zmienić stwierdzenie "jesteś tak dobry jak Twój ostatni bieg" na "jesteś tak dobry jak Ci którym ostatnio dotrzymałeś kroku" :)







 Ostatnio zalogowani
Nicpoń
00:56
cinoslaw
00:15
japa
00:02
stanlej
23:57
eldorox
23:46
BTK
23:17
Ziuju
23:13
alex
23:06
tomasso023
22:51
Marco7776
22:51
Stonechip
22:50
soniksoniks
22:17
elefantus
21:52
Mirek73
21:19
42.195
21:02
kornik
20:56
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |