Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [33]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Pamiętnik internetowy



Urodzony:
Miejsce zamieszkania:
114 / 120


2013-03-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Szczygieł to wierny ptak... (czytano: 445 razy)
(POPRAW WPIS , ZMIEŃ ZDJĘCIE , USUŃ ZDJĘCIE)

 

Dzisiejszy poranek, mimo dość silnego słoneczka, nie nastrajał zbytnio do biegania. Na termometrze -6, a drzewaaa kooołysaaaały się dość żwawawawo od silnego wiatruuuuu-uhuhu. Wczoraj w miarę ostro na transporterze - może dziś jednak zostanę w domu? Nieee, jeżeli dziś nie zrobię jakiejś trzydziechy, to mogę odpuścić maraton 14 kwietnia. Nie ma letko, jak to się mówi. Do roboty!!! Na śniadanie wciągnąłem owsiankę plus kawałek chleba z masłem i z konfiturą z jagód, do tego mały banana i kilka łyków kawy z mlekiem. Poczekałem, aż się to wszystko ułoży we wnętrzach, przygotowałem izotonik (woda, maltodekstryna, troszkę miodu i szczypta soli) i nałożyłem na siebie pięć warstw odzieży, w tym dwa polarki. W międzyczasie zrobiło się trochę cieplej, tak ok. -4 w słońcu. Tak ogacony podjąłem dość duże wyzwanie treningowe. Pobiegłem na starą trasę w stronę Dell`a. Zacząłem w 6:35 i dobiegłem w 35:14 do dellowskiego kółka (5,2 km). Miałem zamiar przebiec je (3,6 km) sześciokrotnie. Piękna sprawa: cały czas słońce, odcinek w kierunku zachodnim z dobrym wiatrem w plecki, asfalt czyściutki, leci się nieźle. Niestety, droga powrotna (kawałek w kierunku tak raczej na Białoruś) to zmaganie z silnym, mroźnym wiatrem. Mimo wszystko dało się biec w następujących tempach:

1. 23:00
2. 22:31
3. 22:48 (tu pobrałem i oddałem płyny = można odjąć ze 40
sekund)
4. 21:04
5. 21:50

Na czwartym kółku to już była Syberia!!! Jak ja wykręciłem taki czas? Wiatr wzmógł się do tego stopnia, że trening zmienił charakter na siłowy. Na wypadek, gdyby ktoś się napatoczył i zapytał, dlaczego biegam w taką pogodę, miałem w zanadrzu (za pazuchą) odpowiedź, że przygotowuję się do wyprawy na Spitzbergen i muszę się przyzwyczajać do mrozu. Ale nikt się nie trafiał - tam dzisiaj było po prostu odludzie. Spotkałem tylko znajomego rowerzystę, który klął na czym świat stoi, że wiatrzysko rower mu przewraca. Postanowiłem więc skrócić trening do pięciu kółek, bo dalsze latanie groziło w najlepszym wypadku przeziębieniem, a tu jeszcze 5 km do domu, z tego na 100% 2,5 km pod wiatr! Masakra biegowa! Wracam więc do domu w czasie 33:38 i na ostatnim kilometrze "przyspieszam" do 5:40 na km, ale to już było wynikiem zmęczenia i dość silnego wiatru w plecy. Tętno 150 bpm. Przebiegłem ok. 28,5 km. Mimo, że to nie "trzydziecha", to dobry trening, bo i w większości negatywne splity i zostawiłem na asfalcie trochę tłuszczu - po treningu ważyłem 74,8 kg. No i dziękuję też moim skrzydlatym koleżkom - szczygłom, które jak kiedyś witały mnie na każdym kółku. A teraz idę trochę przytyć: pieczona kaczuszka, warzywka i kaszka gryczana. Smacznego!

Aaaaa, jeszcze dobry kawałek mi się znalazł. Może ktoś pamięta: http://www.youtube.com/watch?v=IrthE_waCV8


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


7024 (2013-03-27,14:29): Leśny, czy to aby nie jest kaczy kuper? moja ulubiona część tego pysznego ptactwa!:)
(2013-03-27,20:10): Podziwiam za samozaparcie - mnie mróz jest straszny!







 Ostatnio zalogowani
AntonAusTirol
14:21
Yatzaxx
14:21
ksieciuniu1973
14:18
mieszek12a
14:14
Mirek73
14:04
Mircoh
13:48
BemolMD
13:48
lordedward
13:36
Wojciech
13:32
przemek300
13:21
jacek50
13:02
piotr72gd
13:00
StaryCop
12:59
BornToRun
12:55
cinekmal
12:46
tomako68
12:39
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |