Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [117]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
gerappa Poznań
Pamiętnik internetowy
gerappa

Agnieszka
Urodzony: 1979-10-29
Miejsce zamieszkania: POZNAŃ
138 / 180


2012-10-09

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
czy to prawda, że biega głowa ? (czytano: 1444 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=12zPU-8bsTE

 

Ostatni raz tak w siebie wierzyłam kilka lat temu. Byłam pewna tego co robię, czego chcę i na co mnie stać i wiedziałam, że jestem silna i jaki mam cel. Byłam świadoma tego, że może nie być łatwo i czekają mnie pewnie trudne chwile ale… sama tego chciałam, pewnie do końca wtedy nie wiedziałam co robię … ale tak chciał każdy kawałek mnie, chciał spróbować czegoś, co być może wypełniłoby we mnie brakujące ogniwo.

Jak łatwo jest w siebie zwątpić, jak trudno jest w siebie uwierzyć… mówi się, że wszystko zależy od nas samych, jak kierować własnym umysłem tak, żeby nie ostawił nas na boczny tor. Jak dokonać właściwego wyboru? Czym się różni zachłanność od dobrego apetytu. Jak pokonać chwile słabości, zwątpienia, skąd i w jaki sposób czerpać siłę?

W ubiegłym roku byłam bliska dwukrotnie złamania 50 min na dystansie 10 km. Za pierwszym razem w Rakoniewicach potem w Luboniu. Potem przyszła zima a po niej wiosna. Marcowa Maniacka Dziesiątka wszystkich zaskoczyła lipcową pogodą :) i o złamaniu 50 minut można było tylko pomarzyć.

Nie lubię biegać dyszek. Nie lubię i nie umiem biegać szybko. Moje treningi były bardziej pod maraton, długie i spokojne wybiegania. Ten rok był na zbudowanie bazy wytrzymałościowej. Starałam się biegać systematycznie, lekko i niezbyt szybko. Chciałam by prędkość przyszła do mnie sama. Nie chciałam nic wymuszać. Gdzieś wcześniej przeczytałam, ze podstawowym błędem maratończyków jest za szybkie bieganie na treningach i … postanowiłam sprawdzić to twierdzenie. Dziś mówię, że to prawda. W moim przypadku się sprawdziło.

Z Maciejem nie jedną pizzę żeśmy zjedli, nie jedno piwko wypili… znamy się dość dobrze. Już kiedyś próbował dopchać mnie do mety w niespełna 50 minut … brakło 7 sekund … wówczas poddałam się w środku, głowa zachowała się jak dupa …w ciągu roku wiele się zmieniło, że dziś jestem ‘sztywniejsza’ i :) ‘ninja nie może być miętki’ :) Obiecałam, że dam z siebie wszystko, wierzyłam, że można, że się uda, że ja potrafię. Już wtedy powiedział mi, że kiedyś się uda. Wybraliśmy się do Rakoniewic każdy miał swoje zamiary. W jego oczach widziałam na przemian troskę o to czy się nie poddam, czy nie będę jęczała, że …’nie dam rady…, dajmy spokój…, za szybko biegniemy…’ i wiarę, że od listopada ubiegłego że wstydu nie będzie :) – byłam mu to zwyczajnie winna.

Już przed startem uprzedziłam go, że ja nie gadam, że się koncentruję na krokach i pracy ramion, ze zakładam słuchawki na uszy i ze on ma tylko biec a ja obiecuje się nie zgubić i trzymać blisko … ale się na mnie spojrzał… prawie zagrzmiało… :) - to na ile biegniemy? –się zapytał – no na 49, łamiemy 50, no może 45 i roześmiałam się – wiedział, ze żartuję :) Zaczęliśmy lekko, a jednak szybko, w ogóle jak się tak na niego patrzy jak on biegnie to wydaje się, że on prawie stoi w miejscu… że tak tylko sobie truchta i generalnie to tylko taki tam spacerek jest. Dobrze, ze nie miałam żadnej miarki, bo jak bym widział te prędkości, które Maciej widział już na pierwszych kilometrach… to bym pewnie wymiękła na sam ich widok .

Pierwszy kilometr – ciasno. Drugi kilometr – wcale nie ciężko. Teren nieznany, Kibiców chyba nawieźli z sąsiednich wiosek :) tyle ich było. Ja słuchawki w uszach – play lista pt. AgaWiksa :) [ja wiedźma biorę miotłę i lecę :) ]. Trzeci kilometr, czuć wiaterek. Pojawiła się myśl: niebawem pojawi się punkt z piciem, trasa miała dwie pętle więc chyba nie zrobią punktu odświeżania na 5tym i 10 tym… tylko raczej ok. 4 i 8smego km… trzeci kilometr jakoś minął. Maciej ciągle się oglądał czy jestem … - jestem, jestem Maciej, :) dobrze się trzymam, dobrze się czuję… a że kaszlę i że się smarkam – połowa biegaczy tak ma jesienią, to jeszcze pozostałości po zapaleniu zatok sprzed dwóch tygodni.

Koncentrowałam się na biegu, na krokach na pracy ramion, starałam się nie wybijać z rytmu, biec jednostajnie, zapatrzyłam się w jego kroki, w tułów, w pracę ramion i ogólnie w niego – było mi tak miło jak on tak ‘wolno’ sobie płynął [później się okazało, że to złudzenie] – pracował brzuch, pracowała klatka piersiowa oddychała a głowa była wytrenowana… tak bo ją trenowałam od poniedziałku. Powiedziałam sobie: choć raz spróbuję nie wymięknąć, że potraktuje tą dychę jak 10 kropek [termin zaczerpnięty z bloga Snipiego ] i co kilometr jedna będzie znikać :) nogi szly, nic nie bolało, nic nie doskwierało, wiedziałam, że mam fajny bezkontuzyjny sezon za sobą, że życióweczka na polówce jest już ładna :) że wynik z maratonu też [prawie] mi się podoba i teraz przyszedł czas na dychę i że to moja ostatnia szansa w tym roku… .

No… na trzecim kilometrze użyłam mojej tajnej broni :) w dekolcie miałam zatankowaną sikawkę: wielkanocne jajo. Wyjęłam sobie i siknęłam cienkim siurem do ust. Mm bosko :) mały łyk – wystarczył, by zwilżyć gardło, odświeżyć smak w ustach i tak ogólnie zrobiło mi się weselej. Bo ja miałam wodę – wszyscy dookoła - nie :) pewnie pognałam przed siebie – tzn za Maciejem. No i minęłam flagę z wielką cyfrą 4. Potem był wodopój – kiedy inni się zatrzymywali jak tup tup równiutko z boku przed siebie :) Maciej ma długie nogi – mógł sobie pić ile chciał – łatwo potem nadrobił … ja nie lubię takich zrywów, wprowadzają mnie w stan zadyszki … a potem to już trudno mi odzyskać równowagę – a to już tylko prowadzi mnie do zgonu.

Gdzieś na agrafce mijałam Emilię... dzieliło nas może 200 lub 300 metrów... myślę sobie co ona tak wolno biegnie... [później okazało się, że to ja biegnę szybko a ona trochę szybciej i że jej wcale tak źle nie idzie :)
Piąty kilometr kończył się gdzieś przed rynkiem a do szóstego to jakoś minęło. Na końcu 6stego km był punkt z nagłośnieniem: Pan do mikrofonu krzyczał: to już tylko niespełna 4 km przed wami! Dacie radę! Przygotujcie swe ciała do finiszu!

… zrobiłam jak kazali – spodziewałam się na siódmym lub ósmym km kryzysu. I byłam na to przygotowana. Nie poddam się. W słuchawkach Gossip :)
‘…Move in the right direction
Face my fears
Move in the right direction

I’m doing fine
One step closer every day at a time
I won’t lose my mind, lose my mind…’

Równo, równo, do mety już blisko. Minął siódmy. Zaczął się ósmy. Trasa niosła a ja nadal ćwiczyłam swą głowę. Czy to prawda, że biega głowa ? jak biega głowa – to dlaczego nogi tak zasuwają ? a jednak bieganie głową trochę męczy. Bo ciągle trzeba o czymś pamiętać… a to, ze pracuj ramionami, ze kolana wyżej, ze się odbijaj, ze piety zadzieraj, ze dupa ma pracować, ze brzuch napięty, że oddychaj, że nie doprowadzaj do zadyszki, że przecież wiesz, że kryzys przyjdzie i że wiesz co masz wtedy robić: robić swoje! Realizować plan, kropka po kropce! A zostały już tylko dwie, dwie ostatnie małe kropki. Nie wiedziałam jaki mam czas, czy jest zapas, czy jest strata. Czy to takie ważne? Masz się koncentrować na krokach, na oddechu itd. Itd… i masz biec. Trzymaj się Macieja a nie zginiesz, on biegnie do mety a ona jest już blisko.

Zaciągnęłam się głęboko powietrzem i trwałam na tym dziewiątym kilometrze z myślą.. byle do 10tego. Czekałam na flagę z cyfra 9. A jej nie było i nie było… kiedy ona będzie? Kiedy skończy się ten 9ty km?! Co on taki długi. Zniecierpliwiona wyjęłam słuchawki w uszy przygotowując się do przyspieszenia. – Maciej, ile mamy do mety? – odpowiedział: 500 metrów! – o kurde – przegapiłam flagę – trzeba się zbierać! – krzyczę : ciągnij i wydarł do przodu… - dodaję zasapana: ale nie aż tak! - obok śmiech Biegaczy, z którymi biegliśmy od jakiegoś czasu :) - Maciej biegnij obok mnie- wystukaj mi rytm i wystukał i dopingował meta blisko i parłam do końca nie odpuściłam, wygrałam ten bieg! Wpadając na metę wypatrywałam zegara, jaki ja mam czas ?! – nic nie widać przez to słońce!

No to pytam się Macieja ile mamy? udało się ? Złamaliśmy ? Mówi, że on ma 47:59. Co ?! udało się! No tak, a ja wbiegłam dwa kroki za nim … czyli ja pewnie mam … no ciekawe… Potem moje obawy się potwierdziły 00:48:00 netto :) to się nazywa zającowanie :)
a potem do mnie dotarło, że my każdy kilometr musieliśmy pokonać poniżej 4"50 a przecież ja wcale nie robiłam takich szybkich treningów, że ja tak szybko nie biegam. Czyżbym miała dziś dobry dzień ?

Ten start to nie było zwykłe bieganie, to był trening umysłu, ośrodka sterowania ciałem.

Zainspirowana wpisem na stronie:
http://www.run-passion.pl/2012/09/29/maratonskie-bledy/

W najbliższą niedzielę kolejna próba: Maraton Poznań. Od poniedziałku trenuję znów swój umysł. Nie poddam się, Nie poddam się. Uda mi się :D


w linku: Gossip - taki fajnie nadawała mi rytm w Rakoniewicach i jeszcze w uszach mi brzmi :)

a na zdjęciu: gotowi do startu :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


renia_42195 (2012-10-09,21:02): Gratuluję :)
adamus (2012-10-09,21:12): A w Poznaniu będzie conajmniej....... 3:59:xx, w Poznaniu będzie good ;))
Namorek (2012-10-09,22:27): Gratulacje - PIĘKNY WYNIK !!!
jacdzi (2012-10-10,06:56): Gratuluje 48"! Faktycznie nasze nastawienie decyduje o sukcesie.
michu77 (2012-10-10,08:14): No proszę, jaki ten Maciek ma wpływ na kobiety... A poza tym, to chyba nie lubisz biegać sama ;-)
tygrisos (2012-10-10,08:44): Gratuluje, czwórka z przodu to jest coś :)
kaniemic (2012-10-10,21:36): Brawo "Siostra" witamy w klubie 40stek;)!
bartus75 (2012-10-11,08:58): fajny opis 10!km czyta sie tak jakby to był maraton :) ciągła walka krysyzy finisz GRATULACJE !! wszystko jest w naszej głowie ... nogi są wytrenowane przebiegniętymi kilometrami
tdrapella (2012-10-11,13:23): Aga, wielkie gratulacje pokonania glowy i super zyciowki. Do zobaczenia w Poznaniu. Mam nadzieje, ze tym razem sie uda odnalezc :€
Inek (2012-10-11,22:31): Gratulacje! Piękne, przekonywujące złamanie 50:) Powodzenia w Poznań Maraton :)
Aga Es (2012-10-12,21:05): No nie pogadasz!Śliczny wynik.Gratulacje,Aga!
miriano (2012-10-30,06:57): Gratuluję ...co głowa pomyśli to ciało wykona :)







 Ostatnio zalogowani
widziu
20:32
BOP55
20:31
rezerwa
20:23
benfika
20:22
kaes
20:16
Rafu
20:14
BTK
20:09
Qba23
19:59
lupusfalco
19:47
M@rlon
19:46
tomasso023
19:38
Stonechip
19:28
Wojciech
19:11
maraton56
18:57
Zikom
18:31
marek0304@vp.pl
18:30
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |