Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [117]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
gerappa Poznań
Pamiętnik internetowy
gerappa

Agnieszka
Urodzony: 1979-10-29
Miejsce zamieszkania: POZNAŃ
120 / 180


2012-06-17

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Takie dni muszą się zdarzać… (czytano: 963 razy)

 

Czasem udaje mi się nad sobą panować. Czasem potrafię wyjść z siebie i udawać, że to nie moje ciało, że to nie ja … porażka ma tylko matkę a sukces wielu ojców :) coś w tym jest. Bardzo zależało mi na wspaniałym wyniku maratonu w Krakowie. Tłumaczyłam sobie, że wynik powinien mnie cieszyć - tylko ja wiedziałam co te nerki robiły ze mną na trasie. ukończyłam go. To powinno być najważniejsze. Nie wygrałam maratonu ale wygrałam z maratonem. Tego się trzymałam w chwilach kiedy schodziłam w doliny.

Najtrudniej było wytłumaczyć Ludziskom co ja tam takiego nawywijałam, że tak to wszystko wyszło. Otrzymałam ‘na pw’ kilka cennych uwag, sugestii, porad i kilka fajnych listów z treścią motywującą. Po maratonie najtrudniejsze były pierwsze 2 dni … a potem każdy następny … do najbliższych zawodów. Przed samą sobą udawałam trochę, że tych zawodów nie było, że ten incydent się nie zdarzył, chwilami wymazałam go z pamięci.

Dziś, kiedy minęły już prawie 2 miesiące, patrzę na to jeszcze inaczej. Wiedziałam, że włożyłam mnóstwo pracy w przygotowania i jeśli się teraz poddam… to będzie najgłupsze, co mogę zrobić. Szkoda to wszystko zmarnować. Jeden kiepski trening o niczym nie świadczy i tak potraktowałam ten maraton – jak trening. Postanowiłam się dobrze zregenerować i wszystko przemyśleć, na lekkich treningach wszystko od nowa sobie w główce poukładać. Nie było to łatwe… bo najtrudniej jest oszukać samego siebie … i jeśli inni przypominają jaka jest rzeczywistość … wciąż zadając pytania… dlaczego, co się stało, a czemu, jak myślisz ? takie pytania wiele mogą uzmysłowić ale mogą też zmęczyć.

Wiele łez wylałam, choć tego nie chciałam. Wiele razy już prawie płakałam ale nie zaczęłam. Wiele razy … wiele razy… i wiele razy też udawałam, że to nie ja, że to nie jest mój wynik… wychodziłam na treningi jak zawsze, piłam i spałam jak zawsze… leczyłam swoje nerki i robiłam ‘swoje’. Jedno tylko zmieniłam: sposób odżywiania. Byłam tak wkuta po tym Krakowie… że postanowiłam wypracować sobie swój własny ulubiony, najbardziej komfortowy sposób odżywiania w czasie tygodni treningowych, w dniach przedstartowych i startowych. Udało się. Testowałam ‘mój nowy jadłospis’ z bardzo dobrym skutkiem.

Walka o powrót do normalności trwała dość długo…, bo bardzo trudno jest po porażce uwierzyć znów w siebie. Kiedy inni wokół odnoszą sukcesy, kiedy widzisz ich uśmiechniętych a ty z trudem … się nie rozpłakujesz. Jedynym dobrym scenariuszem jest obrócić się na pięcie i szybko jakoś rozładować emocje... by nie pokazać łzy… by nie pęknąć. Najlepszym sposobem jest iść i sprawić sobie przyjemność. Dla mnie najprzyjemniejsze było bieganie. Każdym kilometrem rozładowywałam emocje a każdy następny krok sprawiał, że było mi lżej…. Próbowałam wmówić sobie, że nie biegam dla wyników - ale to było tak nieprawdziwe... że nie działało.

Starałam się być głucha na wszystko to, co sprawia, że czuję się gorzej. Cieszyłam się sukcesami innych, gdzieś tam w środku iskierka nadziei nie zgasła, wiedziałam, że przyjdzie taki czas, kiedy i mnie będzie stać na więcej. Bo jeśli inni mogą to i ja będę mogła. Bo przecież wielu jest takich jak ja. Nie zawsze wszystko wszystkim wychodzi. Nie chciałam tracić czasu na rozpamiętywanie porażki. Życie jest zbyt krótkie. Trzeba ostro zakasać rękawy i trenować, biegać i poznawać siebie samą każdego dnia lepiej. I tak mijały tygodnie na pocieszaniu samej siebie. Tłumaczyłam sobie ile jest za mną, że nie jestem taka najgorsza i że moja kondycja jest dobra tylko chwilowo słaba. Że normalnie to jest inaczej…

Dziś myślę, że ‘maratońska lekcja’ miała drugie dno. Nie chodziło o trasę czy też o wynik… chodziło o mnie. Wygrałam z maratonem dwa razy: raz na trasie, nie poddałam się i raz jeszcze ‘po’ , podczas tygodni regeneracji. Zwyciężyłam własne słabości i nauczyłam się rozganiać ciemne chmury. Walka z czymś, co może nie istnieje, z czymś czego nie widać, toczyła się a ja nie byłam tego świadoma. Teraz to wiem. Takie dni jak ten w Krakowie muszą się zdarzać. To co nas nie zabije – wzmocni.

Na zdjęciu :) POWER


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


mamusiajakubaijasia (2012-06-18,05:42): Bardzo fajny wpis. A wnioski trafne:) Powodzenia w poznawaniu siebie:))
robaczek277 (2012-06-18,07:54): Super sprawa, zycze jak najwiecej takich sukcesow
jacdzi (2012-06-18,18:17): Maraton to wspaniala lekcja. Uczymy sie na niej wielu rzeczy, ale najbardziej poznajemy sami siebie.
doktorek33 (2012-06-18,21:09): Raz udało mi się zrobić fajną życiówkę, wydawało mi się że teraz będzie tylko lepiej. Niestety myliłem się, startując w następnym maratonie nawet nie myślałem o złym wyniku. Źle oceniłem panujące warunki i dostałem szkołę, której nigdy nie zapomnę, bo ledwo ukończyłem bieg. Straciłem pewność siebie i bardzo bałem się następnego maratonu. Już nie byłem pewny, czy dam radę dobiec do mety. Odzyskałem wiarę 10.06.2012 pamiętając o tym, że nie zawsze wyjdzie mi tak jak to sobie wymarzyłem i każdy - nawet najgorszy wynik - będzie dobrym wynikiem, bo w końcu chodzi tu o dobrą zabawę. PS. Do zobaczenia w Pszczewie!
gerappa Poznań (2012-06-18,21:12): do zobaczenia!
snipster (2012-06-20,09:06): spokojnie i cierpliwości, luźna łydka popłaca :) trzeba tylko się zresetować i zacząć od początku, tak jakby ten kolejny raz był tym pierwszym, mając jednak doświadczenie z tych poprzednich. Pozytywne nastawienie i będzie super :)
Marysieńka (2012-06-22,12:39): Też tak mam, że im więcej daję z siebie tym więcej oczekuje od siebie....ale życie lubi płatać figle....ale cóż byłoby warte, gdyby wszystko układało się tak jak sobie zaplanowaliśmy:))







 Ostatnio zalogowani
kirc
10:46
bielu72
10:44
bunioz
10:34
rys-tas
10:33
emka64
10:28
stanlej
10:05
irek998
09:59
Ty-Krys
09:40
cichy1981
09:36
lachu
09:34
Mikesz
09:04
Admin
08:58
Wojciech
08:57
platat
08:54
anielskooki
08:22
Volter
08:19
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |