Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [5]  PRZYJAC. [111]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
żiżi
Pamiętnik internetowy
Zmień swoje życie na lepsze :)

Angelina Woyczyńska
Urodzony: 19..-09-17
Miejsce zamieszkania: Leszno
236 / 369


2014-10-02

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Maraton Rysia po raz drugi. (czytano: 591 razy)

 

Zapowiadało się fantastycznie,po pierwszej edycji byliśmy nieco co nieco mądrzejsi:)))).Pogoda dopisywała-przede wszystkim nie padało.Start mieliśmy zaplanowany na 19:51..tym razem jako drużyna 4 osobowa mieliśmy powalczyć z Kąckim terenem i go prześwietlić na wylot.Organizator zapowiedział,że ta edycja będzie trudniejsza od pierwszej...i tak było.Najważniejsze to nie szarpać się i wyrywać do przodu dopóki nie zapoznamy się z mapą...a tu na 3 minuty przed naszym startem org "wymyślił" pierwsze zadanie....2 osoby z drużyny, w założonych okularach przez ,które nie było nic widać miały przenieść na papierowym podstawku ..jajko..niby parę metrów,ale jednak zawsze jest jakieś ryzyko np.trzęsące się ręce:)))).Wystartowaliśmy.Myślę sobie nic takiego ot zwykłe bieganie,znalezć pierwszy punkt potem pójdzie nam jak po maśle..nic bardziej mylnego.Obserwując drużyny ruszające przed nami zauważyliśmy,że nie ma takich samych kart startowych,owszem punkty na mapie wszystko to samo,ale kolejność ich szukania była pomieszana...jak się potem okazało,niestety dostało nam się od tej gorszej strony...czysto i przejrzyście tym razem sprecyzowane punkty,niewiadome wyjaśnione jeszcze przed startem....11 punktów i niby 42 kilometry..już z pierwszym PKJ były problemy:wbiegliśmy ścieżką na jakąś łąkę,trawa niestety była mokra,ale co tam z poprzedniego Rysia pamiętałam,że jest to nieuniknione-ale już na pierwszym PK?no cóż....okazało się,że wbiegliśmy w jakiś ślepy zaułek bo przed nami płynęła sobie jakaś rzeczka...to wróciliśmy by obiec ją,po krzakach,weszliśmy w jakiś las...gdzieś nam mignęło światełko-jest!jest punkt...PK J okazał się bazą jakieś bimbrowni za to,że odkryliśmy ich bazę musieliśmy wykonać zadania...4 osoby do zadania tego nie było ostatnio:Andrzej strzelał,Kinga tarzała się pod tunelami z folii a ja miałam się wciągnąć na linię na drzewo i ściągnąć zawieszoną butelkę-nie muszę chyba mówić,że mi się nie udało-ale na pocieszenie tylko faceci to zadanie zaliczali.Jest!pierwszy punkt zaliczony teraz nam pójdzie o wiele lepiej...punkt I był w miarę blisko położony więc ,aż takich trudności nie mieliśmy....na tym punkcie z kolei ja z Kingą(przypomniały mi się lata dzieciństwa,na wsi,gdy trzeba było przygotować drzewa na zimę) miałyśmy za zadanie przeciąć piłą drzewo...metodą "moja-twoja" udało nam się:)...i tu zaczęło się..czas nie jest z gumy..punkt H okazał się naprawdę punktem na H....tutaj odkryliśmy,że każdy z punktów możemy odnalezć jedynie nadrabiając drogi,obiegając punkty z drugiej strony...droga prowadząca do tego punktu okazała się kolejną ślepą "uliczką" kończącą się przy rzece i to dodajmy takiej,której za nic nie dało by się przejść(były też takie pomysły,bo po jakimś czasie w tym samym punkcie znalazło się tam kilka drużyn)...to była jakaś czarna dupa..punkt jest..wszerz ,wzdłuż obeszliśmy a punktu jak nie ma tak nie ma....i w tym momencie właśnie doszliśmy do wniosku,że obiegamy punkt dookoła,2h?2,5h ?stracilismy na staniu w tym punkcie i zastanawiając się o co kaman?ile razy wbiegaliśmy w jedną i tą samą ścieżkę?nie pamiętam.....trochę kilometrów nadrobiliśmy,ale lepsze to niż marznąć..w pewnym momencie już mi się robiło chłodno..punkt H odnaleziony i znienawidzony zaliczyliśmy błyszcząco:ekipa moja miała za zadanie podciągnąć mnie na linie ,gdzie na drzewie wisiała kartka i tam miałam do zapamiętania zdanie,które po powrocie na dół miałam powtórzyć :"Czytanie jest tym samym dla umysłu czym gimnastyka dla ciała"...chyba dobrze zapamiętałam.Następne punkty tak właśnie szukaliśmy,ale nadal błądziliśmy-mapa okazała się bardzo skąpa w oznaczenia,żadnych punktów szczególnych,budynków-chcieli trudniej-było.Na punkcie G standardowo ratowaliśmy na polanie :masaż serca -pierwsza pomoc.Zmęczenie juz dawało mi się znać,ale nie wymiękałam.Ostatnim naszym punktem ,który znalezliśmy była baza Rosjan i tam znów ktoś musiał się czołgać...po tym punkcie stwierdziłam na głos,że ja już nie chcę,chcę wracać do Kątów-tak czy siak nie zdązymy nawet w limicie znalezć tych punktów a według obliczeń trzeba by było przebiec około 70 kilometrów-biegu ultra nie planowałam,nie chciałam psuć zabawy,ale wiedziałam,ze jeszcze jeden taki niesmak jak PK H i po zabawie.Strategicznie,żeby nie biec bezsensu "po drodze" postanowiliśmy zaliczyć jeszcze jeden punkt..ale znowu znalezliśmy się w czarnej dziurze:łąka,las..kurcze kazdy kawałek przejrzany i nic..okazało się,że nie tylko my błądzimy..czyli dobrze nawigowaliśmy .....zrezygnowalismy..bawiliśmy się w swoim towarzystwie fantastycznie...nie żałuję tych ślepych zaułków -było ciekawie....jedyne czego żałuję to tego,że widziałam jak biegacze oszukują,niestety w ruch poszły telefony,byliśmy świadkami nawigowania telefonicznego...naprawdę przykro nam było..wiadomo,że zwycięstwo nam nie groziło ale zasada fair play do niej zawsze się stosowałam i zastanawiam się jak czuli się ci co oszukiwali?bo mnie sumienie nie dało by żyć..przykro mi i żal mi organizatorów...okazało się,że nie tylko jedna drużyna oszukiwała na zakończeniu organizator przekazał nam,że jakaś drużyna była "podwożona" samochodem...brak słów...a chciałam wpisać tą imprezę w rubryczkę moich ulubionych...na liczniku prawie 50 kilometrów,niesmak,oszustwo...nie tak się chce bawić..organizatorzy podwyższyli poprzeczkę,zadania były bardzo intrygujące i ciekawe(po zdjęciach widziałam,że pomysłowość nie zna granic),stopień trudności również wysoki...org obiecał,że to już więcej się nie powtórzy,ale jakim sposobem?..pomimo wszystko tej wyprawy nie przekreślam:zakwasy,fajna wyprawa z rodzinką ze znajomymi...gratuluję oszustom.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2014-10-03,08:04): a ja gratuluję Tobie uczciwego ukończenia i pomysłu na fajną zabawę. Pozdrawiam.
Truskawa (2014-10-03,08:37): Brzydzą mnie wszelkie przejawy oszustwa na zawodach. Ohyda. Najważniejsze i tak było samo uczestnictwo i dajnie spędzony czas. Tego Ci zazdroszczę. Może za rok spróbuję, bo mnie zaintrygowałaś tym wpisem. :)
Namorek (2014-10-03,21:55): Gratulacje ! A swoją drogą nie bardzo rozumiem entuzjazm z takiej imprezy . Może jestem już za stary albo zbyt sztywny ? W każdym razie mieliście moc wrażeń . :-)
sopel (2014-10-06,18:54): Co tam oszuści Żiżi zawsze jacyś się znajdą ! Najważniejsze że my znowu trochę sobie pobłądziliśmy po moich okolicach ! :)
żiżi (2014-10-10,16:46): Ja Romku dziwię się Twojemu zdziwieniu:)))
żiżi (2014-10-10,16:47): Sopel było jak ostatnio-zA..BIŚCIE:))







 Ostatnio zalogowani
ab
13:25
szakaluch
13:20
BOP55
13:14
marczy
13:06
rezerwa
12:57
Bartuś
12:55
Fred53
12:54
aschro
12:46
Andrzej5335
12:41
apiwonski
12:29
rys-tas
12:10
i_cyt
12:08
dejwid13
12:02
janusz9876543213
12:01
benfika
11:40
luki8484
11:34
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |