Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [91]  PRZYJAC. [91]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Magda
Pamiętnik internetowy
Ziorko do ziorka

Magdalena R-C
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: hożuf
828 / 949


2014-08-30

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Jesień, poruczniku. (czytano: 430 razy)

 

W sumie, zazwyczaj już w pierwszych dniach sierpnia pojawia się ten zapach jesienny. Dni są już krótsze, a wieczory podszyte chłodem, od ziemi już ciągnie, opadają pierwsze liście, reszta się przebarwia. Wszystkie owoce są dojrzałe, słodkie, po niektórych zostało już tylko wspomnienie, pojawiają się grzyby. Robi się ostatnie zaprawy, nalewki z orzechów prosto z drzewa, w zielonych skorupkach...

Nim jeszcze otworzę rano oczy, już zaczynam gimnastykę. Kilka niespiesznych ruchów, później już na stojąco kilka asan, skłonów i wymachów, przeciąganie. I mały truchcik. Ćwiczenia właściwe i bieganie główne- popołudniu.
Biegam w bawełnie. Wszystkie techniczne koszulki leżą w szufladach ładnie złożone w kosteczkę. Primo, żeby spełniały swoją rolę, musiałyby być obcisłe, a tak naprawdę to mają kontakt z moją skórą na ramionach tylko, bo na biuście się nie liczy- po drodze jest jeszcze stanik, więc nie wiem czemu się tak podniecamy tymi technicznymi "cudami", skoro w większości przypadków one nie mają szansy prawidłowo zadziałać... A, secundo, śmierdzą nieprzeciętnie, nawet nie można ze znajomymi zagadać, tylko trzeba uciekać i to koniecznie z wiatrem.
Bawełna nie śmierdzi. Też nie przylega, więc i nie chłodzi. I zdecydowanie jest mi w niej przyjemniej. Pewnie niektórzy będą uważać to za herezje, ale tak jest. Od biegania w bawełnie się nie umiera!


Część sypialniana jest już praktycznie skończona. Na ścianie nad łóżkiem jest już naklejka, którą kilka lat temu znalazłam na szablonerii. Jest półeczka ze świecznikami, pewnie będą też zdjęcia. Czas zabrać się za kominek. Bo na duży pokój wciąż nie mam pomysłu, wciąż go nie czuję, chociaż przynajmniej pojawiają się różne pomysły i może w końcu coś się z tego ulęgnie. W przedpokoju dostawiliśmy małą szafę, bo nie było gdzie trzymać słoików z zaprawami, dżemami, marynowanym czosnkiem i oczywiście nalewek. Rykoszetem zyskaliśmy lustro. A ja przy okazji odkryłam w sobie miłość do wiercenia w ścianach.
Łoles też ma swoją podstawkę pod miseczki, dla psa zdrowiej, żeby miał miski na wysokości sznupy, poza tym zrobiłam to ze starej szafeczki ściennej, i przynajmniej mam gdzie schować jego suchą karmę. W końcu zamawia się tego kilkanaście kilo i gdzieś to trzeba trzymać.


W piątek byłam ostatni dzień w pracy. Koniec koszmaru i pracy bez przerw. A tak się fajnie zapowiadało, miało być tak super. Kij im wszystkim w plecy.
Tego ostatniego dnia jedna z klientek, po zwykłej, kilkuminutowej rozmowie, bez załatwiania czegokolwiek, bardzo mi dziękowała. Powiedziała, że jestem taka miła i kompetentna, że zupełnie inaczej się ze mną rozmawia niż z tymi osobami, z którymi miała wcześniej do czynienia. Podbudowała mnie tym. A na koniec życzyła wielu łask bożych. Normalnie nie lubię wtykania tych bożych łask, ale są chwile i ludzie, dzięki którym bardzo to doceniam i ten zwrot staje się talizmanem, może przez szczerość intencji, a nie tylko powiedzenie dla powiedzenia?
To błogosławieństwo wzięłam za dobrą wróżbę i serdecznie za nie podziękowałam.




Czas pochować lekkie ubrania, wyciągnąć kurtki, przejrzeć zapas rękawiczek, czapek i szalików, może trzeba coś dokupić.
Wypadałoby też przejrzeć ciuchy biegowe. W końcu moją zimową biegową kurtkę z Tchibo mam od zarania dziejów (i nadal ma się dobrze!), pisałam o niej w pierwszym swoim wpisie na tym blogu, który ma datę 11.11.2007.!!!


Jesień będzie bogata na wiele sposobów.

Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga







 Ostatnio zalogowani
Wojciech
15:24
valdano73
14:57
Januszz
14:57
Yatzaxx
14:55
ruda17347
14:51
Admirał
14:50
irek998
14:42
KonradG
14:15
górnik
14:14
Pieczarix
14:03
stanlej
13:51
42.195
13:38
marian
13:36
Kmicic
13:35
lordedward
13:26
flatlander
13:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |