Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [27]  PRZYJAC. [216]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Katan
Pamiętnik internetowy
Beyond the horizon

Tomasz Katan
Urodzony: 1978-01-15
Miejsce zamieszkania: Mysłowice
209 / 296


2014-04-10

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Harpagan Rządzi (czytano: 855 razy)

 

Harpagan rządzi
Świetnie zorganizowane zawody, wszystko zapięte na ostatni guzik. Jedynie pozostaje chwalić i czekać na zapisy na następny rok. Rzadko teraz startuję, więc mam wielki głód zawodów, ale dzięki temu wróciłą do mnie pewna normalność, którą jako organizator zawodów zatraciłem. Tzn. przestać zwracać uwagę na pierdoły i skupić się tylko na bieganiu. Bo tak naprawdę, ważne jest aby trasa liczyła tyle ile miała liczyć, godzina startu była jasno określona i aby bezpiecznie można było przybiec na metę. Czy jest medal czy nie ma sprawa drugorzędna, tak samo koszulka czy posiłek. Nawet woda na trasie ( jeśli miała być a jej nie ma to problem rzeczywiście) zawsze można wziąć ze sobą małą butelkę i bez problemu dobiegnie się do mety.
Najwięcej chyba mają do powiedzenia ci co dobiegają w środku lub na końcu swojej stawki wiekowej. Najlepsi ale korzystają w znikomym stopniu z wody, albo w ogóle nie – a reszta często szuka usprawiedliwiena dla swego słabszego wyniku. Bo za gorąco, za zimno, za dużo górek i tak dalej. To są dla mnie te pierdoły.
Reasumują chylę czoło przed organizatorami.

A mój start.
Gdyby dzień wcześniej, ktoś mi powiedział, że pobiegnę 46:13 to brałbym to w ciemno. Ale w dniu zawodów czułem się naprawdę dobrze. Mocno zmotywowany, skupiony. Rozgrzewka ponad 20 minutowa chyba nigdy wcześniej mi się nie zdarzyła. I to nie jakieś wymachy nogami, ale mocna rozgrzewka, tak aby potem tylko przekręcić klucz i do przodu.
W założeniu chciałem pobiec szybciej niż w Ustroniu 46:43 – ale bałem się, że temperatura mnie osłabi i nie dam rady. W Ustroniu trasa jest płaska – a tu kilka długich podbiegów się trafiło, a i zbieg nie był tym co dodaje sił.
W każdym razie z takim nastawieniem wchodziłem do boksu.
Start o dziwo 4:28 – wydawało mi się od razu, że za mocno więc następny kilometr 4:43 ale potem już równo 4:28 z przerwą na wodę i mocny podbieg gdzie wróciłem do 4:43 – wszystko szło fantastycznie. Głowa pracowała, nogi również. Z każdym metrem doganiałem zawodników, przeganiałem, gdy słyszałem doping ( Celina i Staszek – dzięki) przyspieszałem i naraz na ostatnim kilometrze na którym miałem jeszcze przyspieszyć coś się stało. Nie wiem co? Mogę tylko przypuszczać dlaczego tak się stało. Ale co tak naprawdę mi się przytrafiło tego nie wiem. Ostatni kilometr przebiegłem ponad 40 sekund wolniej od pozostałej średniej. A wydawało mi się, że biegne mocno. Zmęczony, ale nie na tyle by mi pikawe wysadziło. Normalnie jak na finiszu. Na mecie potrzebowałem chwili, aby dojść do siebie. A tu taki zawód 5:12 ostatni kilometr.

Jestem pewien, że to za słabe przygotowanie. Ale mimo wszystko było to dla mnie zaskoczeniem, że nawet nie wiem jak ktoś wyciągnął wtyczkę z prądem. Myślę, ż włąśnie to mnie spotkało.

Stało się, ważne, że zrobiłem co miałem zrobić.
Kolejny etap to kwietniowe GP i do pobicia 31:38 na 6,7 km.
Trasa jest trudna, zarówno w jedną jak i drugą stronę. Znam ją doskonale bo głównie właśnie tam biegam – czy to mi coś ułatwia, że znam prawie każdy centymetr – zdecydowanie czuje się bardziej bezpieczny na trasie. Znam pułapki w które nie należy wpaść. Ale też znam uczucie przytkania kiedy zaczyna się bardzo długi finisz. Właściwie większa cześć 3 okrążenia to finisz.

No zobaczymy. To już za kilka dni.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


(2014-04-10,21:29): Tomek, przy nastawieniu Twoim, że prawie wszystko w biegu to pierdoły, nie wróże sukcesu w rozwoju Twoich zawodów. Chociaż, co fakt to fakt, w styczniu woda może się nie przydać. HARPAGAN SOSNOWIEC, istotnie, MEGA.
Katan (2014-04-11,11:35): Wg. mnie to pierdoły. Dla mnie jako zawodnika. Jako organizator muszę patrzeć na ogół zawodników - tu bierze się trochę inną odpowiedzialność i przygotowuje się wszystko co możliwe aby zapewnić zawodnikom komfort. Ale sam przyznasz, że posiłek regeneracyjny po biegu na 10 km to dużo ponad standard - kto tego potrzebuje ? To samo punkt z wodą na maratonie co 5 km jak wielokrotnie postuluje się na forach po biegu w którym temperatura osiągnęła 18 - 20 stopni. Jogging jest sportem dla wszystkich - starty w zawodach nie są dla wszystkich. Do każdego startu należy się przygotować - bo to jest współzawodnictwo - jeśli ktoś jest przygotowany to naprawdę nie potrzebuje wiele by być zadowolonym. Marudzą ci co się nie przygotowali. Poza wyjątkowymi wpadkami organizatorów - ale to są wyjątki. Jako organizator chcę aby zawodnicy dostali wszystko w granicach rozsądku. Ale jako biegacz nie obrażę się jak za pasta party muszę zapłacić lub po biegu zabraknie dla mnie medalu bo było tylko 200 a ja byłem 210. Cóż stało się - następnym razem muszę być lepszy. ale to chyba temat na nowy blog ;)







 Ostatnio zalogowani
cumaso
16:13
rys-tas
16:00
inka
15:31
kmajna
14:52
milosz2007
14:45
janeta75
14:41
andreas07
14:39
uro69
14:32
chris_cros
14:22
platat
14:19
michu77
14:18
ruzga99
14:07
INVEST
14:03
gustav000
14:00
TomekSz
13:59
Wojciech
13:51
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |