Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
165 / 338


2014-01-16

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
(nie)planowanie (czytano: 664 razy)

 

Pechowo coś ten rok się zaczął dla mnie.
Na jesień snułem plany, niczym Napoleon, czy przywódca Rzymskich Rzymian, jednak jak w słynnym porzekadle "opowiedz Bogu o swoich marzeniach, to cię wyśmieje" (albo jakoś tak) muszę wrócić do szeregu i przemyśleć wszystko na nowo.
Psem Szarikiem nie jestem, bo mój trop o którym pisałem okazał się mało skuteczny.
Choróbsko minęło prawie kompletnie, po katarze śladu prawie nie ma, po cherlaniu również, no i to jest jedyny pozytyw ostatnich dni.

Powróciłem i przeprosiłem się na dobre z gimnastyką, trochę ćwiczeń "core", oraz parę takich tam na ręce, korpus i nogi. Dołożyłem unoszenie prostej nogi leząc bokiem. Jest cholernie trudno wykonać to w ilości 50 razy. Po 10 czuję już zmęczenie, po 30 prawie niemoc mięśniową. Ostatnie 20 robię ostro siebie zmuszając. Jestem pikuś i to mały. Wciąż podejrzewam, że to jest przyczyną mojego problemu z prawą nogą.

Po kilku dniach ból przeszedł, zniknęła również odczuwalność tej mojej przypadłości i myślałem już, że jest chyba ok.
We wtorek wyskoczyłem jednak na truchcik, 20 minutowy. W szmaciakach, aby trochę rozruszać łydki, bo bieganie w tym "czymś" polega wyłącznie na bieganiu na palcach. Buty są jak prawie baletki.

Biegło, a raczej truchtało mi się luźno i fajnie, prawie nic nie czułem w mojej prawej nodze. Myślałem wtedy, że jest już ok.
Po powrocie i rozciąganiu (delikatnym oczywiście), małej kolacyjce jednak czułem trochę bok tej cholernej nogi.
Następny dzień nie był już różowy i na nowo czułem pasmo od biodra do kawałka powyżej kolana. Głównie biodro po boku i okolice czworogłowego z boku. Nie mogę tego namierzyć.
Tekst o ITBS przeczytałem kilka razy i nijak mi to nie pasuje do mojego stanu rzeczy.


Anyway czeka mnie dłuższy rozbrat z bieganiem. Niestety.
Niestety plany o maratonie na wiosnę muszę znowu... znowu odłożyć między bajki. Znowu myślałem o Łodzi i po raz drugi okazuje się to splotem nieszczęścia.
Po cichu nawet rozmyślałem o Rotterdamie, który jest w tym samym terminie. Wycieczka pociągiem na dłuższy weekend do Holandii wydawała się lekko szalona, ale i ciekawa i nie tak straszna.

Rozmyślałem też o zmianie w planach treningowych. Chciałem spróbować czegoś nowego.
Plany na stronie Garmina wyglądają ciekawie i inaczej. Maraton metoda Hansonów jeszcze lepiej.
Powoli układałem jakiś tam schemat w mojej głowie bazujący na biegach w tempie maratonu, przedzielony BNP czy interwałami, a nawet sprintami 100m/300m.
Ech... długo by opisywać... w skrócie - porzekadło z początku wpisu.

Na razie zostaje mi planowanie wirtualne, rozmyślanie również wirtualne, chociaż z elementami realnymi w postaci fotek z biegów.
Miałem częściej pisywać o moich przygotowaniach, na razie jednak zostaje mi błądzenie na orbicie, niczym wolny elektron.

Powrót zapowiada się znowu w kolorach Rocky`ego.
Kurcze, a tak było fajnie już, a wszystko przez jeden głupi zbieg...

No nic, muszę czekać aż przestanie boleć, przestanę to czuć, potem jeszcze kilka dni i chyba zacznę od roweru stacjonarnego, bądź w terenie jak zima sobie pójdzie.
Na razie jednak odlatuję na swoją orbitę.



Aloha

pl

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


żiżi (2014-01-16,20:09): Czasami tak bywa,że nasze plany...nie realizują się,ale może Twoje po prostu przesuną się tylko w czasie:)tymczasem kuruj się.
(2014-01-16,20:16): będzie dobrze Piotrek, trzymam kciuki.
snipster (2014-01-16,20:18): Dzięki ŻiŻi ;) mam nadzieję, że lekko się przesunie, tylko lekko, no ale zobaczymy
snipster (2014-01-16,20:19): Dzięki Woście, żeby to tylko od kciuków zależało... ;)
maleńka26 (2014-01-16,21:05): Nie mogłam sobie odmówić przeczytania Twojego wpisu,(Wiedza o prawie musi poczekać).Czytanie Twojego bloga jest przyjemnością ,choć nie ukrywam współczuję Ci ,że znowu nie możesz biegać. Witaj w gronie domowników.Ja też jeszcze pauzuje.Piotruś szybkiego powrotu do zdrowia.Pozdrowionka
snipster (2014-01-16,21:19): Lucy, skup się na nauce, blog nie ucieknie... chyba, że jakieś chochliki znowu napsują bazy tego serwisu ;)) również życzę szybkiego powrotu na biegowe ścieżki, bo można przegrać z kimś, można przegrać z samym sobą, ale nie można przegrać z kontuzją :)
(2014-01-16,21:33): no to skoro nie mozesz biegac, to moze rozwiniesz inne ciekawe tematy osobiste :-) ku uciesze licznie tu zgromadzonych białogłów :-)
snipster (2014-01-16,21:44): Piter, a co? masz siostrę na wydaniu? ;)))
paulo (2014-01-17,08:22): Piotrze, przykre to i na pewno trudne do zaakceptowania. Niemniej zawsze możesz wracać na MP, by podładowac swoją psyche :) Wytrwałości!
snipster (2014-01-17,08:38): Paulo, luźna łydka... od MP nie orbituję ;)
krunner (2014-01-17,10:08): Hmm, a ja przewrotnie napiszę, że przerwa może Ci dobrze zrobić ;) Więcej przerw życzę ;) A maraton... młody jeszcze jesteś ;)
snipster (2014-01-17,10:18): Arku, leżąc... smażąc się w saunie o tym samym pomyślałem ;) ale z drugiej strony ten 2013 rok nie był aż tak intensywny, w porównaniu do 2012. Zawsze należy jednak szukać pozytywów w negatywach, chociaż to jest cholernie trudne. Nie można robić tego, na co ma się ochotę i jest średnio fajnie.
michu77 (2014-01-17,10:26): ...faktycznie, u mnie też pechowy początek nowego roku, względnie koniec starego ;p
snipster (2014-01-17,10:29): Michu, ale po wszystkim jaki wypoczęty będziesz ;) wymarzone setki czy inne ultra wciągniesz "jak śniadanie" ;)
papaja (2014-01-17,10:49): Z lekka ponury ten wpis, ale się nie dziwię... Uszy do góry! :)
snipster (2014-01-17,11:05): Papaja, niemoc biegowa jest ponura, niestety ;) ale następny wpis będzie optymistyczny, przyrzekam i obiecuję ;)
dario_7 (2014-01-17,13:03): A ja mam tylko jeden plan na ten rok - wrócić do biegania ;)))
snipster (2014-01-17,13:53): Dario, to jest idealny plan ;) no i bardzo prosty :)
piTTero (2014-01-17,20:42): Snipster, łączę się z Tobą w bólu, dosłownie.. ja zafundowałem sobie kontuzję na początku grudnia, jednak z bólem dotrwałem do połowy miesiąca, kiedy to kończyłem swój biegowy sezon, wolne 2 tyg., po bólu ani śladu więc zacząłem truchtać.. po tygodniu w wolnym tempie zrobiłem dłuższe wybieganie i problem wrócił, nie wiem co to jest i nie wiem jak z tym walczyć, postanowiłem wznowić swoje roztrenowanie do końca stycznia a wtedy się zobaczy. Generalnie mam podobną wizję do Twojej tzn. poczekać aż ból zniknie + kilka dodatkowych dni. Życzę powrotu do zdrowia:)
snipster (2014-01-17,20:51): Piter, o masakra... nie wypada mi nie życzyć Tobie szybkiego powrotu do sprawności ;) oby te kilka...naście dni pomogło i Tobie i mnie ;)
Truskawa (2014-01-19,01:34): Chyba jednak czeka Cię jakaś porządna wizyta u fizjoterapeuty. Zdrowia Piotr.
snipster (2014-01-19,16:56): mam nadzieję, że zniknie to za kilka dni. Na razie idzie w dobrym kierunku







 Ostatnio zalogowani
Admin
08:34
GriszaW70
08:32
platat
08:28
Deco
08:13
młodyorzech
08:09
dejwid13
08:01
Yatzaxx
07:54
kris64
07:53
bobparis
07:38
gdarek7
07:03
Januszz
06:36
Stonechip
06:25
jaro109
06:14
KKFM
06:14
Spychalski
06:13
marczy
01:19
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |