Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [278]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
410 / 483


2013-10-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
13.10.2013 Poznań Maraton. (czytano: 856 razy)



Nie wiem który to był mój maraton, pewnie coś między 12 a 15-ym ale był najdziwniejszy ze wszystkich. Nie byłam do niego przygotowana. Pojechałam do Poznania tylko dlatego, że brakowało mi atmosfery dużej imprezy i byłam właściwie przekonana, że zejdę z trasy po połówce. Ale to jest maraton.. no i właśnie można się zdziwić. Przynajmniej ja jestem zdziwiona od niedzieli. Do krakowskiego maratonu przygotowywałam się raczej rzetelnie a umarłam po pierwszych kilometrach. Tym razem moje przygotowanie opierało się na jednym treningu w tygodniu i to przez całe wakacje aż do teraz. Z tym, że były tylko dwa porządne biegi. Dwa tygodnie temu 25 kilometrowe wybieganie i zeszłotygodniowa Babia Góra. Raczej trudno powiedzieć żebym się przepracowała..

Na starcie nie wiedziałam gdzie się ustawić, nie wiedziałam na co mnie stać. W ogóle nic nie wiedziałam, więc ustawienie się w jednej linii z Miłoszem, z balonami na 5h było tak samo dobrym pomysłem jak każdy inny. Niespodzianką było to, że od początku był luz. Gorzej. Musiałam zaciągać ręczny, bo spaliłabym tak jak w Krakowie. Wytrzymałam tak do 15 kilometra. Na 15 doszłam do wniosku, że skoro mnie nosi to jednak warto zaryzykować i pobiec choc trochę szybciej, żeby na mecie było mniej niż 5h. Ale się bałam, że słono za to zapłacę. Tymczasem nie działo się absolutnie nic. 36 kilometr przyniósł oczekiwany kryzys, ale zniosłam go zupełnie nieźle. Tak naprawdę źle poczułam się dopiero na 39. Tylko, że to już były ostatnie trzy kilometry więc psychicznie było ok. Wiadomo było, że dam radę. Na ostatnim punkcie dwie ostatnie kostki cukru wrzuciłam do paszczy i na tych kostkach dobiegłam do mety. Czas 4h 57’ i coś tam, coś tam -zadowala mnie tak jakby to była życiówka.

Nie ogarniam o co chodzi z tym moim bieganiem. Jestem przygotowana i rozkładam bieg jak dziecko. Nie jestem przygotowana i bez problemu lecę sobie na luzie na pięć godzin.. choć mogło być lepiej.. ech.. Chciałabym dokładnie opisać co się działo ale jakoś tym razem chcę chyba zostawić wszystko dla siebie. Napiszę tylko, że dla mnie Poznań jest magiczny, ma najlepszy maraton w Polsce, piękną trasę i kibiców doskonałych i niespotykanych w Polsce ilościach. I nie lubię z Poznania wyjeżdżać, choć nigdy w życiu nie chciałabym w nim mieszkać. Jednak Żory to Żory. Ale Poznań.. kocham chyba. :)

PS. Miłosz trochę się wygłupiał na trasie i kiedy jeszcze biegliśmy razem mówił np. „trzymaj – się – prawego – pasa – za pięćdziesiąt – metrów – skręć – w – prawo”. Kiedy już zostałam sama trochę mi się to udzieliło i dobiegając do dużej grupy kibiców albo co gorsza do jakiegoś dopingującego zespołu włączało mi się „uwaga-niebiezpieczne-miejsce”. A to dlatego, że od razu zaczynałam przyśpieszać i musiałam bardzo, ale to bardzo pilnować, żeby nie wypstrykać się z sił. Trochę się udawało a trochę nie.

PS. Może jednak jutro opiszę to porządnie.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2013-10-15,09:04): ja też nie mogę zrozumieć tych maratonów; kazdy jest inny i w każdym coś nowego odkrywam. Najważniewjsze, że jesteś szczęśliwa i zadowolona, bo po to głównie biegamy:). Gratuluję!!!
KR (2013-10-15,09:18): Gratulacje. Jakbym widział siebie na wiosnę podczas maratonu w Katowicach: brak czasu na przygotowania ale chęć przebiegnięcia przy przepracowanym minimum jest silniejsza niż wszystko. Będzie więcej czasu na trening wrócą lepsze wyniki.
straszek (2013-10-15,09:48): Zaciąganie ręcznego na pierwszej połówce - to świetny sposób! Też to stosuję :))
snipster (2013-10-15,09:59): hmmm tak na mój chłopięcy umysł, to na wiosnę byłaś zajechana, a teraz wypoczęta ;) potwierdza się chyba również to, że jak się na początku człowiek oszczędzi, to później jest łatwiej. Tylko bieganie a tym bardziej Maraton to taki "lekko" nieprzewidywalny typ, w którym coś dokładnie przewidzieć przed startem jest cholernie ciężko. Iza, najważniejsze, że jesteś zadowolona, bo to owocuje na przyszłość :) Gratki :)
papaja (2013-10-15,10:18): Opisałaś porządnie! Krótko, zwięźle i na temat. Już ja znam to "porządnie" - 10 stron A4 :))))
Truskawa (2013-10-15,10:22): Dziękuję Paweł. :) I bardzo miło było Cię spotkać. :)
jagódka (2013-10-15,10:22): Ogromnie się cieszę, że tak ładnie Ci się biegło!:))A co do wrażeń i odczucia, że wiem, że nic nie wiem to u mnie było bardzo podobnie, dziwnie jakoś, ale nadzwyczaj lekko i przyjemnie, jeśli na 39 km może byc przyjemnie, ale wszyscy wiemy o co chodzi:))
Truskawa (2013-10-15,10:23): A no właśnie Jacku, ja też miałam być w piątek ale się porobiło i mogłam jechać dopiero w sobotę rano. Poznania nie zwiedziłam ale za to miałam niezły ubaw z Miłosza. Za głupawkę w Kórniku mogłabym go ozłocić. :))
Truskawa (2013-10-15,10:24): Kazik, bardzo bym chciała żeby tak było i żebym potrafiła sobie powiedzieć stop. Trochę chyba przesadzałam z bieganiem na wiosnę. Mam nadzieję, że wnioski zostały wyciągnięte. :)
Truskawa (2013-10-15,10:26): No właśnie Straszku, wszyscy mądrzy stosują a jak kto głupi to tak biega tylko wtedy jak jest na musiku. No.. może nie jest ze mną aż tak źle ale to chyba dopiero drugi albo trzeci maraton gdzie potrafiłam sobie ściągnąć cugle na początek. :)
Truskawa (2013-10-15,10:27): I ja bym się Piotrek pod Twoją diagnozą podpisała. Było za dużo i na to za dużo na koniec dołożyło się za ciężko. Może gdybym zrezygnowała z Greifa byłoby inaczej, gdybym potrafiła początek pobiec wolniej. Gdyby, gdyby i gdyby.. Było minęło. Rozum WRÓC! :)
Truskawa (2013-10-15,10:28): Powiem Ci Asia, że tak mogłoby być. 10 A4 z Poznania wychodzi jak nic. :))) Ale w punktach nie udałoby mi się tego niapisać, a pamiętam, że lubisz. :DD
Truskawa (2013-10-15,10:29): Jasne, ze wiemy Karolina! A przy okazji, ciasto było doskonałe! Wrodzona nieśmiałość nie pozwoliła mi opachać się nim do bólu. :)
andbo (2013-10-15,10:42): Wygląda na to, że po prostu kochasz Poznań i nie możesz / nie chcesz szybciej skończyć!! Spróbuję i ja może w 2014, a jak się nie uda to ...jeszcze potem.
Piotr Fitek (2013-10-15,10:45): gratulacje za dobry kolejny maraton:)
(2013-10-15,11:52): to dlatego, że bieganie jest w głowie, nie w nogach. Rozpykałaś te zawody mentalnie. No stress, no pressure. Nie było tremy więc Cię nie zjadła ;)
michu77 (2013-10-15,12:28): kurcze... jakoś Ciebie iza nie wyłowiłem z tłumu biegaczy ;(
michu77 (2013-10-15,12:29): ...ale dopingowałem wszystkich po równo ;p
michu77 (2013-10-15,12:35): ...a imię miało być z dużej litery, ale nie mogę już poprawić ;p
Rufi (2013-10-15,12:53): Według mnie z głową masz cos nie tak. Teraz biegłaś zupełnie na luzie. Bez żadnej presji na wynik "bo przecież skoro trenowałam to powinnam pobiec tyle i tyle". Czyli podejście na luzie jest najlepsze. Kolejny raz potwierdza się to że głowa potrafi nas sparaliżować. Gratulacje oczywiście :-)
kudlaty_71 (2013-10-15,15:58): ...kolejny raz wielkie gratki Iszko :)...ja w tym roku poznałem na własnej skórze magię Berlina, debiutując w maratonie...natomiast magię Poznania zamierzam poznać w przyszłym roku :)...
Inek (2013-10-15,16:05): Krótkie, rzeczowe uwagi Miłosza bywają bardzo przydatne na trasie /wiem to z Katowic/. Największe gratulacje należą się jednak oczywiście Tobie, Iza:) Brawo!!!
(2013-10-15,22:15): cyt "na tych kostkach dobiegłam do mety" - nasuwaja sie trzy mozliwe interpretacje: 1) najprostsza - na kostkach cukru 2) techniczna - na kostkach brukowych 3) fizyczna - na kostkach stóp? ;-) ew. na kostkach rąk? ;-)
Marfackib (2013-10-16,10:54): Gratki Izabelo. Wypatrywałem Cię przed startem i nie wypatrzyłem niestety. Pozdrowionka :-)))
jacdzi (2013-10-16,11:11): Super bieglas, czas tez dobry, usmiech na buzi na mecie - czego chciec wiecej? Pewnie kolejnego maratonu.
Truskawa (2013-10-17,08:22): A co się ma nie udać Andrzej. Uda się. Musi się udac, bo to najlepszy polski maraton. :)
Truskawa (2013-10-17,08:23): Dziękuję Piotr. :)
Truskawa (2013-10-17,08:24): Chyba tak do końca jednak nie było Wojtek. W nocy nie mogłam spać, a do piątego kilosa czułam ściśniętą przeponę. Na szczęście pamiętałam żeby rozluźniać mięśnie i potem już jakoś poszło. Potem było bez stresu. A potem to już byłam za bardzo zmęczona na stres. :))
Truskawa (2013-10-17,08:26): Michał, to wszystko przez niebieską HRmaxową koszulkę. :))
Truskawa (2013-10-17,08:27): Dzięki Ela. :) A że z głową jest nie tak to wiem. Od dziecka. ;)
Truskawa (2013-10-17,08:28): Dziękuję Aniu! A Ty nie biegłaś??
Truskawa (2013-10-17,08:29): Dziękuję! A w przyszłym roku biegniemy razem Wojcieszku! :)
Truskawa (2013-10-17,08:30): Miłosz to marnuje talten Ignacy. Jesli ten dzieciuch potrafi tak biegać na luzie, gadając całą drogę, to jakby biegał gdyby to było na poważnie? A poza wszystkim to po prostu bardzo sympatyczny gość. :)
Truskawa (2013-10-17,08:31): Wszystkie trzy trafne Piotrek. :))
Truskawa (2013-10-17,08:32): A bo ja z tyłu byłam Marku. Byłam przecież na trasie ponad godzinę dłużej niż Ty. :)
Truskawa (2013-10-17,08:33): Jacku, z czasu jestem tak zadowolona jakby to była życiówka. NIe sąsdziłam, że w ogóle mogę dobiec do mety. A zobaczyć Twoją roześmianą gębulę na trasie to było doświadczenie bezcenne!
Woland (2013-10-18,17:01): Gratulacje!!
Truskawa (2013-10-21,08:25): Michale! Ty tutaj?? Dziękuję! I jestem w cieżkim szoku. Jak miło Cię widzieć! :)







 Ostatnio zalogowani
KKFM
09:10
Falko
08:52
lecho
08:47
BemolMD
08:38
Bartaz1922
08:21
kostekmar
08:01
emka64
08:01
Namor 13
07:53
janusz9876543213
07:48
."RoBsoN".
07:42
konsok
07:34
marswi60
07:33
młodyorzech
06:18
Andrzej5335
06:04
Lektor443
02:14
velica
01:43
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |