2013-02-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Powrót ! (czytano: 349 razy)
Aż osiem dni przerwy . To strasznie długi czas . Tak długo nie biegałem .
Kolano nadal dolega lecz nie mam ochoty nadal mu ulegać .
Czas zakończyć ten szantaż . Tak należy to nazwać – szantaż bo cóż to innego ?
Codziennie pieszczę moje kolanko różnymi maściami . Codziennie piję miksturę „glukozaminową” lecz poprawy nie widać .
A więc czas podejść do tego problemu w zupełnie inny sposób .
Sobota godzina 20-ta . Naciskam przycisk ON na mojej prywatnej bieżni .
Wchodzę na pas i ruszam .
Początkowo powoli aby nie przestraszyć tego szantażysty . Chyba nie zauważył że uczestniczy w biegu
Budzi się powoli , z niedowierzaniem , że się jednak odważyłem . Ostrzegał mnie , że jak ponownie zacznę biegać to dopiero da mi popalić .
Po 2 kilometrach dochodzi do niego , że to jest jednak bieg .
A więc zaczyna początkowo nieśmiało a później coraz mocniej krzyczeć , że : „nie życzy sobie” .
„Że za wcześnie” i chcąc mi to udowodnić uruchamia czynniki szantażu .
Zaczynam odczuwać ból . Lecz go ignoruję zwłaszcza , że do końca tego nagłego treningu pozostało już tylko 400 metrów .
I po chwili koniec biegu , przechodzę do marszu .
Mój szantażysta ukontentowany !
Aby pokazać że docenia moją decyzję o zakończeniu biegu wyłącza odczucie bólu .
Jestem szczęśliwy . Udało się , jednak udało mi się go oszukać .
Niedziela rano , ubieram strój biegowy , wskakuję do samochodu i wyruszam na niedzielny trening .
Moje kolano jeszcze śpi . Ten szantażysta nie zdaje sobie sprawy z moich „niecnych” planów .
Jeżeli przebiegłem wczoraj 3 kilometry to dzisiaj czas na 15 kilometrów .
Zmuszę go do pracy , za wszelką cenę .
Startujemy z Sebą około 9-tej rano . Przed rozpoczęciem treningu informuję Sebastiana, że dzisiaj tylko 15 kilometrów .
Muszę oszczędzać moje kolano .
Na twarzy mojego towarzysza biegowego pojawia się niepokojący uśmiech .
Chyba coś chłopak kombinuje .
Moje podejrzenia nie były bez podstawne . Tak prowadzi nas przez las , że ostatecznie zaliczamy pełny półmaraton .
A mój szantażysta początkowo zaczyna się buntować . Lecz ostatecznie widząc , że nic to nie daje – poddaje się .
Tym razem okazało się , że równie dobrym lekarstwem na dolegliwości bólowe jest ruch .
Gdybym czekał na moment pełnego przyzwolenia ze strony mojego kolana to zapewne do wiosny bym musiał czekać .
A szantażysta obecnie siedzi cicho - jest zapewne zmartwiony porażką .
I planuje kolejny ruch przeciwko swojemu Panu .
Aby mu dogodzić nadal piję miksturę „glukozaminową” oraz dopieszczam go przy pomocy specjalnych maści przeciw bólowych i przeciw zapalnych .
A niech ma . Niech czuje się doceniony . Niech ma poczucie , że dbam o niego .
Cały czas mam świadomość , że mógłby być bardziej przebiegły i bardziej uparty , a wówczas metoda „klin klinem” nic by nie dała .
Mam tylko nadzieję że moje prawe kolano nie będzie zazdrosne o swojego brata bliźniaka .
Muszę kończyć aby również zająć się tym drugim . Lepiej uprzedzić ewentualne obstrukcje z jego strony .
Wszak obydwa stawy kolanowe współpracując ze sobą pozwolą mi swobodnie biegać .
A więc do dzieła – czas na pieszczoty !
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2013-02-12,08:53): życzę zwycięstwa w walce z kolanem. Marysieńka (2013-02-12,12:40): Osiem dni to dużo???? Chciałabym tak krótką przerwę mieć w bieganiu...zdrówka dla "kolanka:)) jacdzi (2013-02-12,22:59): Niby osiem dni nie wydaje sie duzo, a jednak dla nas "nawiedzonych" to jak wiecznosc. Obys mogl szybko "powrocic do zywych". 1katarzynka (2013-02-13,00:20): Romku- ja Tobie zazdroszczę - moja przerwa trwała ponad miesiąc , ale z drugiej strony niesamowice później po takiej przerwie to BIEGANIE smakuje... Namorek (2013-02-13,07:34): Moi kochani dziękuję za miłe słowa . Po niedzielnym bieganku wróciłem na trasy . We wtorek wieczorem zaliczyłem normalny trening - 15 km . Nic nie dolega ! Marysiu trzymam kciuki za Ciebie ! :-) renia_42195 (2013-02-14,01:50): dasz radę :) nie ma innej opcji :)))
|