2012-06-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kumulacja (czytano: 890 razy)
![](sylwetki/opusta_d.gif)
Dawno nie napisałem niczego na blogu. Ot, brak czasu. Czasem brak czasu na pisanie, czasem nawet na trening… Poudzielałem sie trochę na forach, czasem kłócąc się niemiłosiernie.
Po maratonie w Jelczu miałem 3 tygodniową przerwę w startach, wypełnioną odbudową szybkości do nadchodzących czerwcowych startów głównie na 10 km. Pierwszy start z całej serii to Siechnice - "dyszka" w ciekawym, dosyć urozmaiconym terenie. Przyjechałem całkowicie nieprzygotowany (jak nie trenuję pod konkretny bieg, to uważam że nie jestem przygotowany), do tego po dosyć ciężkiej końcówce tygodnia w pracy (dłuugo na nogach, krótki sen). Pogoda też nie była sprzyjająca - żar z nieba… Po mocnym starcie (tempo 1 km - ok. 3:10) i wrażeniu lekkości udało się przebiec najszybciej 1 z 3 pętli (czas 11:24 / 3,33 km), jednak około 5 km "odcięło" mi paliwo i bieg już był tylko na "dobiegnięcie" - 7 miejsce w open (nagradzane do 6.), tylko nagroda za najszybszą pętlę… Czas końcowy też słabo - ponad 37 minut.
Kolejny tydzień udało już się dobrze przepracować treningowo i w weekend mogłem stanąć na starcie z poczuciem pełnej gotowości. 2 czerwca w sobotę pobiegłem 5 km (raczej 5,4) w Długołęce - szybki lokalny bieg, 2 miejsce open (wspaniały wielki puchar!), a następnego dnia dobrze rozgrzany wywalczyłem "życiówkę" w Oławie - 9 miejsce open, 1 miejsce m-30, czas 34:39. Byłem bardzo zadowolony, pobiegłem mocno, trzymając cały czas stałe tempo i walcząc z konkurentami z mojej kategorii, do mety wbiegłem niemal na plecach nieosiągalnych dla mnie dotąd faworytów. Cały bieg rozegrałem taktycznie - nie za szybki początek, pilnowanie swojego miejsca, udana kontra wobec atakujących rywali i podstawa - równe, mocne tempo, bez rzucania się.
Kolejny bieg - w środę przed Bożym Ciałem, 10. Artemisu w Lesie Osobowickim. 10 km leśnymi drogami - udało się znowu i zakończyłem 2 w open oraz 1 w kat. m-30. Czas - 2 minuty lepszy niż przed rokiem. Osobowice zawsze mi dają biegową satysfakcję - tutaj odniosłem swój pierwszy sukces zdobywając 1,5 roku temu trofeum w kategorii wiekowej…
I ostatni bieg tej "kumulacji" - Żmigrodzki Bieg Smoka, 10 km. Polubiłem bieganie "dyszek", nie robią na mnie już żadnego wrażenia - biegnie się lekko, łatwo jest trzymać tempo (chociaż zawsze, oprócz Oławy, za szybko startuję). Dlatego do Żmigrodu przyjechałem na luzie, bez stresu startowego. Trochę za szybki start w połączeniu z trasą (dużo ostrych zakrętów i 5x agrafka) spowodowały że nie złamałem 35 minut, ale w tak doborowym towarzystwie 7 miejsce open i 2 w m-30 osłodziły nieco poczucie "straconego" czasu…
Porównując wyniki moich ostatnich biegów z tymi samymi sprzed roku, udało mi się przebiec z czasami o ok. 2 minuty lepszymi na 10 km. Więc jednak da się. A skoro da się, to może na jesień przesunę życiówkę na 10 km na 33:xx...
Teraz znowu przerwa w startach - za 2 tygodnie Prusice (oczywiście "dycha"). A na razie mocne treningi, bo wyniki bez pracy nie przychodzą :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |