Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [71]  PRZYJAC. [87]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
snipster
Pamiętnik internetowy
rozrewolweryzowany rewolwer, stół z powyłamywanymi nogami...

Piotr Łużyński
Urodzony: 1977-05-23
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
48 / 338


2012-04-30

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Weekend pozytywnych emocji (czytano: 578 razy)

 

Tym razem będzie coś optymistycznego, bo ostatnie przeżycia i wpisy były jakbym za chwilę miał popełnić Harakiri albo Sepuku w iście zmultiplikowanym albo stochastycznym stylu... cokolwiek by to nie znaczyło ;)

Szklanka jest w połowie pusta
Szklanka jest w połowie pełna

Jako niezłomny pozytywista optymista, staram się wszędzie i każdemu wpajać to drugie, samemu jednak czasem wdaje się w to pierwsze, chyba na własne życzenie. Mam tu na myśli przede wszystkim Kraków, oraz po części Dębno, które mocno mnie zmaltretowało psychicznie, Kraków zresztą również. Gnanie na wariata, udziwnianie, komplikowanie, kombinowanie, zamiast trochę zwolnić, cieszyć się radością wszystkiego dookoła. Jesteśmy przecież i tak drobnym ziarenkiem na pustyni wieczności, nie mówiąc już o Galaktyce ;)
Ktoś tu napisał bardzo fajną rzecz, zresztą tu co chwila ktoś pisuje mądre rzeczy ;)
Bieganie w tylnej grupie biegaczy na maratonach, zresztą nie tylko, niesie za sobą mnóstwo radości, której nie widać i nie czućw grupie trzaskającej iskry z przodu. Trochę to mnie wciągnęło, ściganie z własnym sobą, zamęczanie się, a wystarczy tylko lekko podnieść głowę, zwolnić, spojrzeć wokół, jest tyle ciekawych rzeczy i ludzi ;)
Po Krakowie powoli dochodzę do siebie, jednak kostka tyci odczuwalna, rzepka również, no i jakoś tak pogoda... pozytywnie ładuje emocje ;)

Weekendzik rozpoczął się piekniasto, w Sobotę obok Zielonej Góry był Crossik po lasach, gdzie piaseczku nie brakowało, słoneczko przypiekało, no i atmosfera superancka.
W Krakowie powtarzałem sobie, miesiąc przerwy albo przynajmniej tyle przerwy, żeby nie czuć wspomnianej kostki i rzepki. Poczytałem sobie o tej mojej rzepce, podejrzenia padają na uraz jakiegoś zespołu mieśnia czy tam mięśni, które mają początek w plerach a kończą się na piszczelach... czy jakoś tak. Zacząłem się specyficznie rozciągać co jakiś czas i tyci pomaga, jednak Zespoły nie zawsze są fajne ;) Fajnie, że idzie ku lepszemu :)

Wracając do Crossu postanowiłem jednak wystartować... jedynie dlatego, że kiedyś tam opłaciłem całe 30 zeta ;) przy okazji miało być sporo ludziuff, więc nie mogłem ominąć takiej imprezki. Postanowiłem nie gnać, jednak pierwszy kilos i tempo jak na asfaltowej dyszce, walnąłem się w głowę w myślach i zwolniłem, miała być zabawa a nie kolejna mordęga. Po chwili jednak pomysł utrzymywania tempa około maratońskiego, co mi się w sumie spodobało. Upał walił mocno, co było widać po wszystkich, szczególnie na mecie.
Wpadłem na metę w iście "Everybody"s was kung-fu fighting" stylu (albo jak w Matrixie), no ale było wesoło ;)
Zagryzając pomarańcze na mecie (to jest zajefajny pomysł organizatora) widziałem, jak inni również się cieszą, rodzinki, dzieciaki, nawet psiaki były zadowolone. Impreza udała się superancko poza paroma drobnymi rzeczami, jednak jak na debiut wyszło git :)
nawet koszulka w rozmiarze XXL mnie nie zasmuciła, zawsze może służyć jako piżama dla koleżanki - zapisy przyjmuję już osobno :P ;)

Wieczorkiem uzupełniłem pizotoniki ze znajomymi przy GrandPrix na żużlu, a dnia następnego żałowałem, że aż tyle się "nawodniłem" nimi ;) jeju ten kac... ;)

Z rana odkurzyłem mojego czarnoniebieskiego rumaka, dopompowałem koła, spakowałem gumę (dętkę) w plecak bo różnie to bywa, drobne, dowód, telefon i wyruszyłem popedałować hmmm złe słowo, wyruszyłem rowerkiem przed siebie ;)
Pierwsze kilosy to jakaś masakra czachy, dojechałem do Odry i już było ok, no to nie było sensu wracać ;)
Pocisnąłem nad jeziorko, pan przy bramce mnie wpuścił za firko na ośrodek (eee jak pan na chwilę to wchodź pan), spotkałem nawet znajomych.
Skorzystałem z okazji zanurzenia się, co było ewenementem, woda mówiąc delikatnie... pizgawica ;) ale czadowo mimo wszystko ;)
Potem skoczyliśmy na smażoną rybkę, która była jakoś specyficznie robiona na czosnku... pycha, oczywiście z zimną colką i frytuniami ;) jakoś o kalorie nie dbam ;)
Powrót bez koszulki, bo jakoś nie chciało mi się ubierać... wywoływać poruszenie na wieściach, szczególnie wśród lokalesów "ty pa jaki cwaniak zapier....a" ;)
no i w sumie nie tylko wśród nich, nawet jeden Bociek postanowił mi się przyjrzeć z góry... tylko nie wiem co to ma oznaczać, że w ciąży niby jestem ? ;)
Mimo wiatru, fajowo było pośmigać, uwielbiam takie wypady, no i kilometraż 93km również fajowy ;)
Muchy w zębach, nic to, było fajowo...
Tylko ja i moja przestrzeń nanana ;)

Mega duża dawka pozytywnych emocji, oraz przede wszystkim - Endorfin, które jeszcze krążą ;)
Szklanka jest w połowie pełna

tego mi brakowało ;)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


jacdzi (2012-04-30,06:51): No i ile radosci! Ilez pozytywnej energii!
dario_7 (2012-04-30,09:20): Nie no, w ciąży chyba nie jesteś, wszak gumę spakowałeś ;) A co do kostki i rzepki to jakiś "oszuścik" z Ciebie - takie hołubce na mecie!!!???... ;) Gratki świetnego czasu i miejsca w sobotę!!! Było mega czadowo! ;)))
snipster (2012-04-30,09:28): Jacku, tego zawsze jest za mało ;)
snipster (2012-04-30,09:31): Dario haha wiesz, z gumą nigdy nic nie wiadomo ;)
Honda (2012-05-01,10:59): Mega pozytywny weekend, aż się buła do monitora cieszy czytając takie rzeczy ;)
snipster (2012-05-01,11:18): Honda :) i tak ma być, koko dżambo i do przodu ;)
gerappa Poznań (2012-05-01,20:26): ... i takiego Snipiego chyba Wszyscy Kochają :) !
gerappa Poznań (2012-05-01,22:24): na mnie z góry dziś barobił ptak... w sumie lepiej ze trafilo na moje udo niz do piwa... ale kupa byla z malego ptaka... z bociana bym nie chciała oberwać :)
snipster (2012-05-01,22:26): no to chyba masz szczęście... jutro w totka zagraj ;)
Truskawa (2012-05-02,12:03): Piotrek super ale mam wrażenie, że Ty przez cały wpis jadłeś. :))))
snipster (2012-05-02,12:08): haha :) nie, ale chyba byłem głodny, nie pamiętam już ;)
wiewiorka (2012-05-05,17:54): Zajrzalam dzis do Ciebie, szukajac jakiej dawki pozytywnej energii - bo moja mnie chwilowo/deszczowo/pochmurnie/ opuscila. No i a jakzez - tylko pompowac te energie od Ciebie jak paliwo :-)( lub jak krew, ale wampirem chyba - chyba?? nie jestem ;-) Super POZYTYWNIE zarazasz ;-)
snipster (2012-05-05,18:04): Wiewióreczko, a to nie koniec ;) Weekend się jeszcze nie zakończył ;)







 Ostatnio zalogowani
łuki86
20:13
Wojciech
20:05
Pawel63
20:03
Ty-Krys
19:52
kos 88
19:48
Artur Walkowiak
19:33
kmajna
19:13
Hari
19:09
POZDRAWIAM
18:57
CZARNA STRZAŁA
18:30
plomyk20
18:16
Cynka
18:02
LukaszL79
17:43
chris_cros
17:16
Falko
17:11
franus
16:57
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |