Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [18]  PRZYJAC. [278]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Truskawa
Pamiętnik internetowy
Biegam, więc żyję.

Izabela Weisman
Urodzony: 1972-02-
Miejsce zamieszkania: Żory
314 / 483


2012-03-07

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
wesoła historia ze smutnym zakończeniem. (czytano: 894 razy)

 

O zwierzętach które były kiedyś przy nas nigdy się nie zapomina. Ostatnio coś bardzo tęsknię za moim pinczerkiem, Tłustym Maciuchem. W blogu, który usunęłam w zeszłym roku był o nim wpis, ale chyba musi być też w tym.. Bo to był bardzo fajny pies.

1 Po pierwsze ucieknier. Od szczeniaka włóczył się po całych Żorach. Wykorzystywał cwaniak każdą chwilę naszej nieuwagi, a kiedy podrósł sam nauczył się otwierać bramę. I to wcale nie jest żart. Ponieważ nasza brama zamyka się na zasuwkę Maciek wyczaił, że jeśli będzie cierpliwie uderzał nosem w skrzydło bramy, to zasuwka w końcu się przesunie i wypuści go na wolność. Latał potem po całym mieście i zawsze wracał. Jak był młody to wracał brudny i śmierdzący a jak się zestarzał to na ucieczce zachowywał się godnie i po powrocie nie trzeba było go prać. Mój wet nie raz i nie dwa mi mówił gdzie to on naszego psa nie widział i groził mi palcem, ze w końcu kiedyś zapłacę mandat. :)

2. Po drugie niesamowity żarłok. Uwielbiał astystować Marcina babci Eli przy posiłkach. A uwielbiał dlatego, ze babcia strasznie nieuważnie konsumowała i co chwilę coś „przypadkiem” spadało jej z talerza. Dzięki takiemu trybowi odżywiania Maciuś bardzo szybko zaczął przypominać pączka. Z wizerunkiem sarenki rozstał się właściwie dożywotnio.

Do dzisiaj też wspominamy jak pewnego razu straciła się cała miska śledzi. U nas jednak podchodzi się do takich rzeczy ze stoickim spokojem. Nie ma, znaczy komuś smakowały i tyle. No.. sprawa wyjaśniła się rano kiedy cała sień była .. no zasiusiana. Okazało się, ze michę śledzi wielkości Maćka zeżarł sam Maciek.. pić mu się po tym chciało niemiłosiernie to i sień ucierpiała w nocy.. :)))

Szłam też z nim kiedyś na spacer.. spotkał opuszczony kawałek mięsa.. nie, to nie był kawałek. To był solidny kawał mięcha. Wiecie co, nigdy nie wiedziałam żeby mięso zniknęło tak szybko. On dobrze wiedział, że mu to zabiorę więc żebym przypadkiem nie zdążyła po prostu to połknął.. widziałam jak to mięsko przesuwa się przez gardełko do pojemnego brzuszka.. :))

3. Absolutny pies pacyfista. Nigdy nie słyszałam, żeby na kogoś warczał. Nie warknęł nawet wtedy kiedy Monika ciągnęła go za ten przyrząd służący do siusiania.. A płakał jak dziecko i tak szczerze mówiąc to myślałam, że to on krzywdzi Monikę. Na miejscu okazało się, że jest odwrotnie. Malutka Monia stała nad psinką, ciągnęła go wiadomo za co, a on leżał na grzbiecie i płakał..

4. A nie, przepraszam! Raz warczał. To było po tym jak sobie przytargał z miasta reklamówkę zepsutych bułek. Moja dobra teściowa chciała mu to zabrać, ale jak wyciągnęła rękę to Maciuch pokazał zęby. Pierwszy i jedyny raz w życiu. A i tak dał sobie to w końcu odebrać. Bo to ugodowy pies był.

5. Właśnie! Ugodowy. Miał swoją ryczkę, postawioną przy kaloryferze, którego gołą ręką nie można było dotknąć nie narażając się na poparzenie. Maciek i owszem, sypiał na tej ryczce, zwinięty w kłębek i do tego jeszcze przykryty ręczniczkiem. No w razie jakby mu zimno było. Niestety po jakimś czasie kotka Yodyna stwierdziła, ze to jest idealne miejsce na drzemki, a miejsca na ryczce było tylko na jedno zwierzątko. Kiedyś zastałam taką scenę. Yodyna na ryczce z miną obojętną. Obok Maciek z rozpaczą na twarzy. Jak weszłam to rozpacz w oczach kierował raz na kotkę raz na mnie dając mi jasny sygnał „zrób coś”. Nie kwapiłam się do tego więc najdelikatniej jak umiał wyciągnął spod Yodyny swój ręczniczek, położył go obok ryczki i z głośnym westchnieniem położył się na nim obok kota i krzesełka.. :)

5.Maciek był zapalonym biegaczem. Nie wiedziałam o tym dopóki sam mnie nie zmusił żebym go zabrała. No komu by przyszło do głowy zabierac ratlerka na bieganie? Bo mi nie przyszło, ale kiedyś w końcu mu uległam i zabrałam. Od tego czasu biegał ze mną. Był psem idealnie posłusznym. Stój i zostań miał opanowane.

Czasami zdarzało się, że biegając po Folwarkach spotykałam kogoś znajomego. Zatrzymywałam się wtedy żeby pogadać. Maciek tego nie tolerował. Przez cały czas jak stałam podskakiwał jak sprężyna na wysokość mojego biodra i robił to tak długo aż porzucałam stan stojący na rzecz biegu. Był szczęśliwy. :)

Niestety potem Strabag zaczął budować moją wytęsknioną A1. To było na polnej drodze. Biegłam lewą stroną, Maciek prawą. Ten samochód z tyłu usłyszałam w ostatniej chwili. Wiedziałam że Maciek pod ten samochód wbiegnie. Po prostu wiedziałam. Ale po głowie i tak biegały myśli. Jak go zawołam, to do mnie przybiegnie i wpadnie pod auto. Jak go nie zawołam to on i tak przybiegnie do mnie i tak wpadnie pod auto.. i tak było. Maciucha życie skończyło się na tej drodze ale ja o nim wciąż pamiętam. I wiąż pamiętam jak na mnie patrzył ostatni raz kiedy leżał na trawie. Czyli tak jak mówiłam, zabiło go bieganie.. :)

Wiecie, że zwierzęta które kochacie, które latami mieszkają z wami, które was kochają, dzielą z wami radości i troski a niekiedy i łóżka są utylizowane? Dla mnie to ohyda. Moje zwierzęta śpią sobie w naszym lesie, przy naszej działce. I nadal są kochane choć już nieobecne. A teraz to idę ryczeć bo znowu za nim tęsknię. I to tyle.


Ja jeszcze tylko szybkiego peesa dodam. Maciuch miał w sumie tylko te dwie wielkie miłosci. Bieganie i jedzenie. Bieganie go zabiło ale jedzenie niemal też. On kochał jeść mrówki. Jeść! I kiedyś jak te mrówki się wyroiły to moja teściowa je wtyruła. Cały plac pokryty był trupkami mróweczek, a Maciek był wtedy najszczęśliwszym psem na świecie ale o tym dowiedzieliśmy się rano. Myśleliśmy, że to teściowa te trupki posprzątała a to niestety Macius wszyskie zeżarł razem z trucizną. Cudem! go wtedy uratowały dwie panie lekarki. Do dzisiaj nie wiem jak on przeżył tę historię ale faktem jest, że darowały mu jeszcze trzy lata życia. :) To tak na koniec, żeby nie było smutno. :)

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Rufi (2012-03-07,10:28): NO kurde, najpierw się poryczałam ze śmiechu a potem z żalu :-(
DamianSz (2012-03-07,10:29): Za dużo czytania - spytam się co pisałas o tym piesku przy okazji w Bochni ,-)
Truskawa (2012-03-07,10:30): Miałam tak samo jak to pisałam. Smiałam się do siebie a potem się poryczłam. :(
Truskawa (2012-03-07,10:31): Ale ja Ci nie opowiem bo nie potrafię. Ja tylko umiałam to napisać. :)
Rufi (2012-03-07,10:33): Aha, ja też tęsknię za Rufi :-( I obawiam się, że jednak żadnego psa nie będę tak kochać jak kochałam ją :-(...może jak zacznę z Mirką regularnie biegać.....
Truskawa (2012-03-07,10:37): A może Ela zwierzęta tak jak ludzi, docenia się po śmierci? Ja się na Maciucha głónie wkurzałam, bo on cały czas był w ruchu. Ten pies po prostu miał ADHD a to na moje nerwy dobrze nie działało.. no a potem niestety ..
Rufi (2012-03-07,10:41): Mhm, bo Nadia to anemiczka....
Truskawa (2012-03-07,10:42): :))) nie, ale ona jest jednak wybiegana. no chyba, ze ma wolne, bo jej sie np. łapy goją to już mnei też zaczyna doprowadzać do rozpaczy. :)
Rufi (2012-03-07,11:10): O Boziu jaka śliczna fotka :-D
papaja (2012-03-07,11:19): Czy to wszystko nie są pomówienia? Z wyglądu anioł, nie pies :)
papaja (2012-03-07,11:20): No. I też się poryczałam, kurde.
Rufi (2012-03-07,11:22): Hmm, czy na fotce widać to za co ciągnęła Monika? :-)
jacdzi (2012-03-07,11:26): Moj ukochany FIGO lezy na dzialce pod drzewem, a jego olejny portret wisi przy kominku.
Truskawa (2012-03-07,11:27): Wiesz Euwś, ja się kiedyś z tego śmiałam. Ale człwiek uczy się tez przez doświadczenie. A doświadczenia mam własnie takie jak napisałaś.
Truskawa (2012-03-07,11:28): Anioł.. Anioł?! A jaki anioł Aśko ma ADHD? :))))
Truskawa (2012-03-07,11:29): Oczywiscie Ela. To jest włąsnie TO!! :)))
Truskawa (2012-03-07,11:29): No i masz Jacek.. teraz będę żałowała, że moje zwierzaki w oleju nie sa uwicznione.. i to wcale nie żart. :(
Rufi (2012-03-07,11:30): Z olejem to trochę pojechaliście. Ale to jest pomysł. Dam do druku w dużym formacie Rufitkę i powieszę na ścianie.
Truskawa (2012-03-07,11:33): No Jezu Ela, to ja tez muszę. :))))
tytus :) (2012-03-07,11:36): tak już jest z tymi naszymi futrzakami, mój Brutus odchorował pryskanie chwastobójem, piekły go łapki to sobie wylizał, Czarek bił głową ( a jest kupą mięśni) w bramkę aż drut puszczał i był wolny, na wolności nigdy nikomu nic nie zrobił
Hepatica (2012-03-07,11:37): :) Piękne wspomnienia wspaniałego psa. Czasami myslę, że człowiek bez psa nie potrafiłby być czlowiekiem... Nasza Wira, to już staruszka:(((, ale jeszcze próbuje z nami biegać, a apetyt tez jej nie upuszcza:)))
tytus :) (2012-03-07,11:44): a jeszcze napisz co to ryczka, bo to ze ślounskiej godki
Marysieńka (2012-03-07,11:45): Na chwilkę zapomniałam o czekającej mnie operacji...."superowa" była ta twoja psinka:))
ania* (2012-03-07,12:37): Maciej jak nic - indywidualistą był pełnym pyskiem ;-) a na olejną zawsze można go "wciągnąć" ;-)) Mojego Tobiego pochowałam w lesie o 1. w nocy, na jego ulubionej polanie. Chyba napiszę i o tym wkrótce Izabelo :-)
snipster (2012-03-07,13:17): hehe Nonszalancki ten Maciuś był ;) mrówki nosem :)))
Truskawa (2012-03-07,13:50): Nie no nie mogę. Głową po drutach? Ze też to psiko przeżyło takie wyczyny. :) A co do ryczki Tytus, to ja nie do końca wierzę, że to słowo jest śląskie. Ja sie z tym słowem wychowałam, a ja przecież pomorzanak z Krajny jestem :D I żadnych ślązaków w mojej rodzinie nie było! :)
Truskawa (2012-03-07,13:51): Krysiu, czy to znaczy, że Wira osiągnęła już rozmiary mega pączka? :)))
Truskawa (2012-03-07,13:52): W takim razie Mrysiu tym bardziej się cieszę, że to dzisiaj napisałam. Nie myśl o operacji. I tak przyjdzie. Ale za to potem bdziesz miała luzik. :)
tygrisos (2012-03-07,13:52): Wzruszyłem się troche :) Jak chcesz olej to podaj cene i sie coś wymyśli :)
Truskawa (2012-03-07,13:52): A ja to bardzo chętnie przeczytam Aniu. :) A wybierasz się może na bieg z łapką do Bydgoszczy?
Truskawa (2012-03-07,14:02): Nie no Ty jesteś niemożliwy. :) A jak podam śmieszną? :)))
tygrisos (2012-03-07,14:16): to bedzie szkic 9 x 13 ;) Ale wtedy nie będzie widać sama wiesz czego i Ela Ci nie daruje :D
Truskawa (2012-03-07,14:18): no byłoby super, ale skąd mam widzieć ile takie 9/13 kosztują? napiszę stówę, a się okaże że trzy razy tyle. :))
Rufi (2012-03-07,14:25): O nieee, bez TEGO szkic nie będzie prawdziwy! Protestuję! Całe szczęście, że Rufi tego nie miała :-) Też mi. TEGO nie szkicują phi!....to jak się dowiem jaka cena to Rufitkę też zamówię....jeśli mogę oczywiście :-)
tygrisos (2012-03-07,15:01): Pytałem Futrzaka (Kicios) i mówi, że jak dwa od razu to za 100 może być tak 40 x 50 :)
Rufi (2012-03-07,15:36): Ojej a jak dlugo to zajmie? Michu ma 18.03 urodziny :-)
tygrisos (2012-03-07,17:24): Na 18-tego tylko w akrylu, olej nie wyschnie.
Truskawa (2012-03-07,17:51): No to co Eluś?
Rufi (2012-03-07,19:28): Wchodzimy w to. Tylko trza zdjecie wybrac tak ?
agawa (2012-03-07,20:05): Żal Maciucha, żal...
Truskawa (2012-03-07,20:07): NO też tak myślę. Zamawiamy a Maciek powie nam szczegóły? :)
Truskawa (2012-03-07,20:08): Żal Aga. Napisałabym jedna rzecz ale ludzie cieżko przyjmują pewne fakty do wiadomosci więc nic więcej nie pisze. :)
tdrapella (2012-03-07,23:36): Psy są wspaniałe, ale nie wiem czy się kiedyś zdecyduję na posiadanie jakiegoś. To jest odpowiedzialność za to zwierzę, a przy naszym jeżdżeniu do Polski i z powrotem to spory kłopot, a zostawiać bym nie chciał u kogoś innego. A może po prostu jestem zbyt wygodny... A co się stało z Rufi?
Truskawa (2012-03-08,10:12): No co Ty Tomek! Dzieci masz przecież to już większej odpwiedzialności nigdy na siebie nie weźmiesz. :) Psy są przekochane, nawet te pyskate a na Rufi przyszedł już po prostu czas. :(
tygrisos (2012-03-08,12:04): (: To czekam na wzory i Kicios zabiera sie do dzieła :)
Truskawa (2012-03-08,12:24): Ustalamy tylko z Elą szczegóły i damy Ci zara znać. A ten Maciek z poprzedniego wpisu mógłby być?
Rufi (2012-03-08,16:17): Dopiero teraz doczytałam o tych mrówkach :-)))) buhahahahaha, no kocham tego Maćka. Niech jeszcze raz mi się przyśni!!!! :-) Ciekawe swoją drogą jak zareaguje na mrówki Mirka :-)
Inek (2012-03-09,13:22): ...I wiąż pamiętam jak na mnie patrzył ostatni raz kiedy leżał na trawie... -dobrze, że chociaż mógł patrzeć na swoją ukochaną Panią, w tych trudnych chwilach, to było dla niego jakąś ulgą, dobrze że przy nim byłaś do końca.







 Ostatnio zalogowani
Pędziwiatr
10:27
aniaf
10:15
qbuś
10:07
Admin
10:03
stanlej
10:02
slaw.rost
09:27
batoni
09:26
apacz08
09:15
MEDA
09:08
Gapiński Łukasz
09:03
Stonechip
08:56
wochu6662
08:17
mariuszkurlej1968@gmail.c
08:12
platat
08:10
Darekkloda
07:35
IR@S
07:29
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |