Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [126]  PRZYJAC. [286]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
mamusiajakubaijasia
Pamiętnik internetowy
"Byle idiota pokona kryzys; to co cię wykańcza, to codzienna harówka" - Antoni Czechow

Gabriela Kucharska
Urodzony: 1972-08-26
Miejsce zamieszkania: Rudawa / Kraków
361 / 580


2011-01-31

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Przypowiastka... (czytano: 789 razy)

 

W średniowieczu zatrudniono młodego malarza, aby stworzył fresk nad głównym ołtarzem pewnej paryskiej katedry. Tematem fresku miało być życie Chrystusa. Artysta pracował wiele lat w pocie czoła, a malowidło zyskało wielka sławę. Nie zostało jednak ukończone. Artysta, mimo najszczerszych wysiłków, nie umiał odmalować dwóch twarzy: młodego Jezusa i Judasza Iskarioty. Ilekroć próbował wypełnić te puste miejsca, efekty nie harmonizowały z resztą dzieła.
Artysta bardzo nad tym ubolewał i nie mógł zrozumieć, dlaczego pomimo talentu nie może ukończyć malowidła. Codziennie modlił się o natchnienie. Jednego razu idąc przez miasto, napotkał grupkę bawiących się dzieci. Był wśród nich chłopiec o twarzy anioła, z którego biła czysta dobroć. Artysta poprosił go, żeby zgodził się pozować mu do wizerunku młodego Jezusa. Po uzyskaniu pozwolenia rodziców, chłopiec pozował malarzowi. Ukończony wizerunek uznano za arcydzieło. Malarz ciągle jednak nie mógł znaleźć kogoś, kto mógłby mu posłużyć jako wzór Iskarioty.
Historia rozterek artysty rozeszła się po kraju. Zaczęli zgłaszać się ludzie uważający się za posiadaczy podłych, zdeformowanych bądź nikczemnych fizjonomii. Ale w przekonaniu artysty żaden nie nadawał się do roli zdrajcy. Szukał twarzy tak spodlonej i zrujnowanej nieprawością, że wszyscy, którzy by na nią spojrzeli, zobaczyliby w niej grzech wcielony. Mijały lata, a artysta często zachodził do kościoła i modlił się o natchnienie. Pragnął ukończyć malowidło, ale skrycie liczył na to, że nigdy nie zobaczy twarzy Judasza, że nie ma na świecie ludzkiej twarzy tak pogrążonej w grzechu, żeby służyć mu za idealny wzór.
Któregoś popołudnia, gdy siedział w kościele, jakiś żebrak pokuśtykał przez nawę i ukląkł na stopniach ołtarza. Okrutnie cuchnął, a strzępy ubrań wisiały na jego wynędzniałym ciele. Nie był stary, ale garbił się, jakby przygniatał go jakiś olbrzymi ciężar ciemnych wspomnień. Dokładnie takiej twarzy szukał artysta. Zabrał nędzarza do domu, nakarmił go, obmył jego schorowane ciało, przyodział go i rozmawiał z nim ciepło jak z przyjacielem. Polecił swoim dzieciom traktować gościa z największym szacunkiem. Jego żona, kobieta dobra i pobożna, gotowała mu smaczne posiłki. Ale biedak zachowywał się, jakby był z kamienia. W ogóle nic nie mówił.
Chętnie jednak pozował artyście. Mijał tydzień za tygodniem, prace postępowały, a żebrak od czasu do czasu spoglądał na własną podobiznę pojawiającą się na malowidle. Dziwny żal i trwoga przesłaniały mu oczy. Pewnego dnia, widząc niepokój modela, artysta przerwał pracę i odłożył pędzel. "Przyjacielu - powiedział. - Masz w sercu jakąś troskę. Co cię trapi?" Wtedy mężczyzna ukrył twarz w dłoniach i rozpłakał się. Po dłuższej chwili podniósł oczy i popatrzył na malarza. "Nie pamiętasz mnie? - zapytał. - Przed wielu laty pozowałem ci do obrazu młodego Jezusa."



Taką oto opowiastkę znalazłam w czytanej ostatnio książce. (Nota bene nieprawdopodobnym gniocie).
Pomijam tu język, jakim jest napisana.
Dobra literatura to to nie jest, ale....
...ta opowieść mi się spodobała.
Nie będę nawet starała się jej rozebrać na czynniki pierwsze i przeprowadzać jej analizy, bo wcale to takie łatwe nie jest.
Nasuwa mi się zbyt wiele wytłumaczeń, alternatywnych rozwiązań, wniosków, tudzież nauki na przyszłość, ale...



Odwieczna fascynacja pięknem i potworną szpetotą tej samej osoby jest chyba jednym z kodów literackich.
Vide: "Portret Doriana Graya".

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


dyzio1t (2011-02-01,08:16): Niewinność dziecka + pokusy codzienności = człowiek upadły.
jacdzi (2011-02-01,14:56): Nieraz piekno jest gleboko schowane.
Gerhard (2011-02-02,09:52): Do mnie przemawia bardziej historyjka przytoczona (chyba) przez De Mello: W sądzie amerykańskim kobieta zastrzegała się, że nie będzie obiektywnym ławnikiem, "bo jak tylko zobaczyłam twarz oskarżonego to wiem, że jest winny". "Proszę się nie przejmować swoimi uprzedzeniami, wskazała Pani na prokuratora".







 Ostatnio zalogowani
Lektor443
02:14
velica
01:43
barthex
00:55
teresa.tatys@gmail.com
22:57
Wojciech
21:51
gpnowak
21:50
czewis3
21:49
kos 88
21:44
ona
21:38
annaklama
21:31
Seba7765
21:24
zorza
21:18
tete
21:04
Przemek_Czersk
20:57
Jans
20:37
JolaPe
20:35
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |