|
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO | Dyscyplina | | Status | Wątek aktywny ogólnodostępny | Wątek założył | szlaku13 (2011-01-28) | Ostatnio komentował | Damek (2011-02-02) | Aktywnosc | Komentowano 89 razy, czytano 779 razy | Lokalizacja | | Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona: 1 2 3 4 5 | POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2011-01-28, 10:21 Samotność długodystansowca
Świetny tekst... życiowy, bo na pewno wielu z nas zmaga się nie tylko z wysiłkiem, ale przede wszystkim z opisanymi przypadkami braku zrozumienia, duchowego wsparcia itp...
Dobry tekst, zakończony jeszcze lepszą puentą... |
| | | | | |
| 2011-01-28, 10:33
Artur miałem nadzieję że będę pierwszy ale mnie wyprzedziłeś;P
Tomku gratuluje wspaniałego tekstu, który naprawdę daje do myślenia. Wszystko napisane pięknym językiem. Już wyobrażam sobie Twoje oceny w szkole za wypracowania;) |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-01-28, 10:41 Swoją przestrzeń trzeba miec
A mnie się wydaje, że jak ktoś kocha to zrozumie.
Zbieranie znaczków drugiej połowie też może się nie podobac.Zawsze może się coś nie podobac.
Ja moich zabrałam parę razy na moje tupanie, co by zobaczyli jak się matka, żona i babka wygłupia :))
Oni wiedzą, jak zaczynam kąsac, do lasu każą mi iśc i wracam jak nowonarodzona.
Artykuł świetny, ale tragiczne jeżeli ktoś tak ma w domu. |
| | | | | |
| 2011-01-28, 10:41
Ten świetny tekst, to dobry materiał instruktażowy, by w wyborze partnera/ki kierować się umysłem a nie samymi oczami. Związek biegacz + biegaczka, lub biegacz/ka + inny sportsmen, wydaje się więc idealny, ale nie możemy wówczas zapominać o innych wspólnych domowych obowiązkach. On oprócz pracy tylko biega, ona także, jest pięknie jak w bajce a w domu brud i smród, jedzenia brak, dzieci "w drodze" brak i nie zapowiada się by kiedyś były i właściwie po za wspólnym bieganiem panuje jeden wielki nieład. Taka sytuacja będzie całkowitą odwrotnością powyższego tematu. A więc też nie dobrze, jak partnerzy biegacze zapominają o otaczającym ich świecie. Kiedyś poruszyłem podobny temat. Swoją drogą, co mają powiedzieć himalaistów, którzy wyjeżdżają w góry np. na 4 miesiące? |
| | | | | |
| 2011-01-28, 10:49
Trafny tekst przypominający moje początki biegania:
" Jest samotny w tym co robi i spotyka się często z brakiem zrozumienia ze strony rówieśników a nawet z wyśmiewaniem się. Tutaj duże znaczenie ma charakter takiego młodego człowieka i wsparcie ze strony rodziców, nauczycieli, trenerów"
z tym że co zrobić jeżeli oprócz wyśmiewania nie masz tego wsparcia u rodziców, nauczycieli i trenera...? Bo ja zaczynając jedyne wsparcie miałem u jednego, powtarzam jednego kolegi.....
|
| | | | | |
| 2011-01-28, 10:51
2011-01-28, 10:33 - dzaczyk021193 napisał/-a:
Artur miałem nadzieję że będę pierwszy ale mnie wyprzedziłeś;P
Tomku gratuluje wspaniałego tekstu, który naprawdę daje do myślenia. Wszystko napisane pięknym językiem. Już wyobrażam sobie Twoje oceny w szkole za wypracowania;) |
Darku, zazwyczaj dostawałem trójki, bo nie zawsze pamiętałem o postawieniu przecinka, a to dla mojej polonistki było priorytetem:) |
| | | | | |
| 2011-01-28, 10:51
Co mają powiedzieć przyszłe żony himalaistów? Pewne rzeczy powinno się uzgodnić przed małżeństwem.
A co do opinii postronnych osób, sąsiadów, żuli, przechodniów, to chrzanić ich opinię. Gorzej z nie rozumiejącym naszych upodobań mężem lub żoną. Najgorzej dobrać sobie partnera bez zainteresowań, którego trzeba będzie non stop do czegoś "pchać" czasem przymuszać do znalezienia sobie zajęcia, by się nie nudziła. Chyba że taka osoba akceptuje nasze bieganie i wręcz wspiera nas w działaniu.
Czytając powyższy tekst, zastanawiam się ile czasu taki biegacz może znoscić, ciągłe dogadywanie partnera, wyśmiewanie czy jakiekolwiek inne nieprzyjemności? Wszystko ma swoje granice i w końcu dmuchany balon pęka. I co? albo rozwód, albo wysłuchiwanie partnerskich uwag albo rezygnacja z biegania (przynajmniej częściowa)? |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-01-28, 10:53
2011-01-28, 10:41 - wiosna napisał/-a:
A mnie się wydaje, że jak ktoś kocha to zrozumie.
Zbieranie znaczków drugiej połowie też może się nie podobac.Zawsze może się coś nie podobac.
Ja moich zabrałam parę razy na moje tupanie, co by zobaczyli jak się matka, żona i babka wygłupia :))
Oni wiedzą, jak zaczynam kąsac, do lasu każą mi iśc i wracam jak nowonarodzona.
Artykuł świetny, ale tragiczne jeżeli ktoś tak ma w domu. |
Słusznie prawisz:)) W dobrze dobranym związku takie sytuacje nie będą się zdarzać. Opisana przez Tomka sytuacja jest tragiczna ale wg mnie marginalna i rzadko zdarzająca się w świecie biegowym. |
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:03 Normalne i smutne
Kolejny super tekst. Sprawa druga, doczekaliśmy takich czasów, że coraz więcej ludzi jest samotnych. W dzisiejszych czasach trudno żyć we dwoje kiedy jedna osoba nie toleruje drugiej. Oczywiście nie chodzi mi o tylko o bieganie ale także o inne upodobania drugiej osoby. Za moich czasów większość ślubów to dziewczyna 19 - 21 lat a chłopak do 25 lat. Dzisiaj 30 letnie dziewczyny nie wychodzą za mąż bo robią kariery są samowystarczalne i chcą mieć problemów życiowych. Może moje wywody poszły za daleko ale tak to obecnie widzę. |
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:32
Tekst bardzo ciekawy i skłaniajacy do wielu przemysleń.
To prawda, ze wiele osób przezywa podobne historie. Ale rozważając przypadek opisanego biegacza zadam pytanie. Dlaczego wracając z treningu nie kupił On swieżego pieczywa, dlaczego nie przygotował śniadania i nie obudził z uśmiechem na twarzy swojej żony. Jestem njiemal pewna, ze chetnie wysłuchałaby jego opwieści o porannych przezyciach w czasie treningu. Ale nie, On nie pomyslał o śniadaniu, o tym, ze jego zona może dzień wczesniej do 1 w nocy, kiedy On juz smacznie spał gotowała obiad na drugi dzień, prasowała ubrania w tym i jego strój sportowy. Z jednej strony wymagamy zrozumienia, empatii, z drugiej bardzo często skupiamy się na samych sobie i na swoich potrzebach.
Prosze mi wierzyć, ze nie ma nic bardziej irytującego, kiedy padamy na przysłowiowy ryj, a nasza druga połowa uwaza, ze to nasz problem i chce jeszcze abysmy w pełni zaspokajali jego wszelakie potrzeby. Trudno cieszyc sie z dokonań drugiej osoby, jezeli jest ona slepa na nasze przeżycia... |
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:37
Mezalians 21 wieku. Kiedyś było mniej rozwodów i więcej dzieci, bo ludzie dobierali się według wykształcenia, zainteresowań, religi czy poziomu intelektualnego. Obecnie żeni się każdy z każdym, jak popadnie (np. Polka poznaje jakiegoś tam Aborygena lub innego Hucuła i już wielce zakochana)a i ludzie są co raz słabsi psychicznie. Każde małe niepowodzenie, zazdrośc, bo tamten ma dom i samochód a my nie, burzy związki. W dodatku nie pewność czasów w jakich żyjemy, obawa o utratę pracy, ciągły pęd za pieniądzem. Obecnie więcej jest chyba rozwodów jak ślubów. Swiat schodzi na psy. |
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:39
Ja biegam, mąż gra w siatkówkę a syn...ma dziewczynę. Każdy posiada swój kącik zainteresowań i o to chodzi :))))). Można nie akceptować tego, że druga połówka pije, bije albo kradnie ale, że biega??? Jeżeli w związku brak zrozumienia to raczej trudno w nim wytrwać. Nie wyobrażam sobie bym warczała na swojego ślubnego tylko dlatego, że wstał skoro świt i wybiera się na ryby albo na grzyby. A brudnych ciuchów nigdy nie piorę! Robi to pralka i za to ją kocham. Podpisał: Szop Pracz ;p. |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:41 :)
Gratulacje! Świetny tekst. Widzę, że większość spotkała się z sytuacją opisaną w tekście. Zatem to zjawisko powszechne.
Moim zdaniem jest jednym ze zjawisk, wywołanych brakiem tolerancji. No i może nie na równi, ale ja bym podciągał takie zachowanie do negatywnych zachowań na tle rasowym.
Ja w moim mieście a mieszka w nim ok. 40 tys. os., jestem uważany za chorego psychicznie, kiedy jestem na treningu, a biegam stosunkowo żwawo (rek. żyć 10km <33min) to myślą, że coś ćpam. Bo codziennie "idiota", "pedał" i "łobuz"- biega. Nie mówiąc o moim osiedlu, gdzie każdy sąsiad, gdyby mógł rozszarpał by mnie na strzępy. Zazdrość?
A najlepsze jest to, że jak przyjeżdża rodzina:
babcia- "po co się tak męczysz? Po co ci to?"
brat mamy- " może zmienisz zdanie i przestaniesz biegać"
mama-" odpuść sobie dzisiaj" (codziennie)
Jedynym wsparciem dla mnie są wskazania garmina po treningu...
|
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:42
2011-01-28, 11:32 - frangula napisał/-a:
Tekst bardzo ciekawy i skłaniajacy do wielu przemysleń.
To prawda, ze wiele osób przezywa podobne historie. Ale rozważając przypadek opisanego biegacza zadam pytanie. Dlaczego wracając z treningu nie kupił On swieżego pieczywa, dlaczego nie przygotował śniadania i nie obudził z uśmiechem na twarzy swojej żony. Jestem njiemal pewna, ze chetnie wysłuchałaby jego opwieści o porannych przezyciach w czasie treningu. Ale nie, On nie pomyslał o śniadaniu, o tym, ze jego zona może dzień wczesniej do 1 w nocy, kiedy On juz smacznie spał gotowała obiad na drugi dzień, prasowała ubrania w tym i jego strój sportowy. Z jednej strony wymagamy zrozumienia, empatii, z drugiej bardzo często skupiamy się na samych sobie i na swoich potrzebach.
Prosze mi wierzyć, ze nie ma nic bardziej irytującego, kiedy padamy na przysłowiowy ryj, a nasza druga połowa uwaza, ze to nasz problem i chce jeszcze abysmy w pełni zaspokajali jego wszelakie potrzeby. Trudno cieszyc sie z dokonań drugiej osoby, jezeli jest ona slepa na nasze przeżycia... |
Też uważam, że tekst jest ciekawy, ale niestety- ilu biegaczy, tyle historii i każda jest inna. Ja na przykład rano biegam- wyprowadzając psa, z którym po treningu idę po pieczywo na śniadanie, przygotowywane prze mojego męża :)) ja to mam dobrze... |
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:47
2011-01-28, 10:49 - Krzysiek_biega napisał/-a:
Trafny tekst przypominający moje początki biegania:
" Jest samotny w tym co robi i spotyka się często z brakiem zrozumienia ze strony rówieśników a nawet z wyśmiewaniem się. Tutaj duże znaczenie ma charakter takiego młodego człowieka i wsparcie ze strony rodziców, nauczycieli, trenerów"
z tym że co zrobić jeżeli oprócz wyśmiewania nie masz tego wsparcia u rodziców, nauczycieli i trenera...? Bo ja zaczynając jedyne wsparcie miałem u jednego, powtarzam jednego kolegi.....
|
podobnie miałem ja. Tyle, że nie miałem wsparcia u nikogo.
A najgorszy był sam początek kiedy biegałem po 2, 4 km dziennie, ale codziennie. Moi rodzice myśleli, że coś mi się z głową stało. Dlatego Polska to dziki kraj;/
Na ciemnoskórego mówią murzyn albo czarnuch. I gapią się jakby coś im zrobił.
Żeby kogoś obrazić powiedzą Żyd.
|
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:47
żona mogłaby też wstać z zagrzanego wyra jak mąż a nie nudzić się jak diabeł na pokucie i zaskoczyć umordowanego biegacza - wielkiego człowieka porannego czynu - gorącą kawką i bułeczką z masełkiem. Na pewno wtedy biegacz, będący przecież osobą inteligentną i wrażliwą (bieganie tak sprawia)należycie się odwdzięczy, bo po takim czymś musi! i kupi kobiecie kwiaty, zmieni firany albo poodkurza dywana;> Trzeba sobie prawić takie wzajemne przyjemności a będzie chyba ok? |
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:49
masz rację Paweł, ale takie zachowania to rzadkość...
|
| | | | |
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:52
2011-01-28, 11:42 - ewamonika napisał/-a:
Też uważam, że tekst jest ciekawy, ale niestety- ilu biegaczy, tyle historii i każda jest inna. Ja na przykład rano biegam- wyprowadzając psa, z którym po treningu idę po pieczywo na śniadanie, przygotowywane prze mojego męża :)) ja to mam dobrze... |
:)))No fakt masz sie dobrze:))). |
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:54
2011-01-28, 11:47 - Paweł II Yazomb napisał/-a:
żona mogłaby też wstać z zagrzanego wyra jak mąż a nie nudzić się jak diabeł na pokucie i zaskoczyć umordowanego biegacza - wielkiego człowieka porannego czynu - gorącą kawką i bułeczką z masełkiem. Na pewno wtedy biegacz, będący przecież osobą inteligentną i wrażliwą (bieganie tak sprawia)należycie się odwdzięczy, bo po takim czymś musi! i kupi kobiecie kwiaty, zmieni firany albo poodkurza dywana;> Trzeba sobie prawić takie wzajemne przyjemności a będzie chyba ok? |
W każdej pasji chyba chodzi o to, żeby się oderwać po prostu od codzienności. Ja zawsze powtarzam, że jak bym nie biegała to ani moja rodzina nie mogła by ze mną wytrzymać, ani ja ze sobą a tym bardziej ja z nimi. Uff, ale to zakręciłam. Biegam, żeby cudownie żyć, reszta jest sprawą do dogadania. Mój mąż ma za to motor i też ma swój relax... Ja czasem przejadę się jako pasażer, on czasami wynudzi się na biegu, czekając aż doczłapię się do mety... i wszyscy są szczęśliwi... :) |
| | | | | |
| 2011-01-28, 11:55
2011-01-28, 11:47 - Paweł II Yazomb napisał/-a:
żona mogłaby też wstać z zagrzanego wyra jak mąż a nie nudzić się jak diabeł na pokucie i zaskoczyć umordowanego biegacza - wielkiego człowieka porannego czynu - gorącą kawką i bułeczką z masełkiem. Na pewno wtedy biegacz, będący przecież osobą inteligentną i wrażliwą (bieganie tak sprawia)należycie się odwdzięczy, bo po takim czymś musi! i kupi kobiecie kwiaty, zmieni firany albo poodkurza dywana;> Trzeba sobie prawić takie wzajemne przyjemności a będzie chyba ok? |
Pewnie, ze mogłaby:))). I zapewne w wielu domach tak to wygląda:))) Wszystko jest kwestią dogadania sie co i jak i przestrzegania tych nie koniecznie pisanych reguł:))). Ale jak to z regułami bywa, dotyczą one wszystkich stron:))). |
|
|
|
| |