Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 320 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Czynniki zewnętrzne jako warunek poprawy wyników
Autor: Łukasz Panfil
Data : 2006-05-15

Wszelka literatura fachowa oraz prasa specjalistyczna analizując aspekt progresji wyników, skupia się z reguły na modyfikacji treningu oraz innowacjach związanych z suplementacją i odżywianiem. Nie neguję ważności tychże elementów. Bez usystematyzowanego, objętego w konkretne ramy treningu nasze wyniki napewno nie „pójdą” do przodu. Właściwy, przemyślany trening to konieczność, bez której dalszy rozwój nie będzie możliwy. Również odpowiednie uzupełnianie start, wywołane procesem treningowym jest konieczne. Są to więc zagadnienia oczywiste.

Zauważyłem jednak, iż nie dla wszystkich oczywista jest jeszcze bardziej prozaiczna otoczka, która ma olbrzymi wpływ na nasze sportowe plany. Otoczkę tą określiłem mianem „czynników zewnętrznych”. Postanowiłem zakwalifikować do nich:

- SEN – z fizjologicznego punktu widzenia jest określany jako spoczynek układu somatycznego, przeciętnie około 1/3 doby przypada na ten stan. Przekładając to na język bardziej zrozumiały, sen daje wytchnienie wszystkim mechanizmom ludzkiego organizmu. Jest ulgą dla spracownych organów, daje energię do kolejnych zmagań wynikających z trybu i konieczności jakie stawia życie istoty ludzkiej.

- STRES – w literaturze fachowej czytamy: "stan mobilizacji organizmu będący reakcją na negatywne bodźce fizyczne i psychiczne". Pojęcia tego nie trzeba chyba tłumaczyć, napewno każdy doświadczył w mniejszym lub większym stopniu tego bardzo nieprzyjemnego uczucia. Stres wybija nas zupełnie z rytmu, powoduje zmniejszenie efektywności naszych działań, odciska swoje piętno praktycznie na każdej płaszczyźnie naszego życia.

- PLAN DNIA – jest to czynnik najbardziej zależny od nas, w zależności od możliwości czasowych jesteśmy w stanie indywidualnie go modelować. Powielając te same schematy codziennie, doprowadzamy do tego iż stajemy się świetnie zaprogramowanym zegarem biologicznym. Ktoś powie – wpadamy w rutynę, nieprawda, po prostu dostosowujemy rozkład naszych zajęć do tego co kochamy najbardziej, a czy miłość może być monotonna...?

- TRENING O STAŁEJ PORZE – jest to właściwie składowa poprzedniego punktu, jednak szczególnie chcę zwrócić na to uwagę. Trening jednego dnia o 6:30 rano, a następnego o 21:00 napewno nie będzie tak efektywny jak ten sam, ale zrealizowany codziennie o tej samej porze.

Aby uzmysłowić jak dużo zależy od wyżej wymienionych punktów posłużłem się żywym, autentycznym przykładem. Poniższa tabela obrazuje oddziaływanie omawianych czynników na poziom rezultatów.



Kolor niebieski (-) – oznacza poprawę wyników w stosunku do aktualnego rekordu życiowego o konkretną liczbę sekund.

Kolor czerwony (+) – pogorszenie wyników o wymienioną liczbę sekund.

b.w. – bez wyniku, zawodnik nie startował na tym dystansie w danym roku.

Do analizy posłużyłem się sylwetką młodego zawodnika – X, na poziomie drugiej klasy sportowej. Przyczyną tego jest fakt iż w tym przedziale wiekowym występuje dynamiczna poprawa wyników. Powodowana jest ona jeszcze końcówką rozwoju organizmu jak i dużymi rezerwami tkwiącymi w samym treningu.

Istota treningu u zawodnika X była realizowana prawidłowo. Bez względu na warunki zewnętrzne, które zostały wymienione (sen, plan dnia, poziom stresu), trening był zawsze wykonywany od A do Z. Również obudowa witaminowa pozostawała elementem niezmiennym. Nie można więc dopatrywać się jakiegoś uchybienia co do tych dwóch wymienionych punktów. Zmienną natomiast były tzw. czynniki zewnętrzne.

W wieku 19 i 20 lat zawodnik miał zapewnione idealne warunki do realizacji treningu: trening zawsze o stałej porze – godz 15:00, regularne spożywanie posiłków, sen z reguły w godzinach 23:00-7:30. Jako brak stresów przyjąłem standardowe zmaganie się przeciętnego człowieka z przeciwnościami dnia codziennego. Nic dodać, nic ująć – żadnych dodatkowych problemów. Kolejne lata to najpierw stagnacja, a następnie regres wyników. Powód? Przede wszystkim stres związany z wystąpieniem sytuacji w życiu, których zawodnik mógł zdecydowanie uniknąć. W 95% stres był wynikiem działań analizowanego biegacza. Można zauważyć iż stres stanowi fundament piramidy destrukcji. Na nim opierają się kolejne niepowodzenia. Jego następstwem jest brak snu, zawodnik albo nie był w stanie wykonać treningu z założoną intensywnością, albo wykonanie odbywało się znacznie większym nakładem sił. Reorganizacja dnia w mniejszym stopniu wiązała się ze stresem, jednak pośrednio łączyła się z nim również. Co za tym idzie trening odbywał się w godzinach zupełnie różnych. Miałem nie pisać o odżywianiu, jednak wspomnę tylko o porach posiłku, które również były "postawione na głowie".

Pod koniec 23 roku życia, u biegacza zaczęła się ponowna stabilizacja życiowa. Jak zaczęła procentować w kolejnym roku mozna zaobserwować.

Mamy więc przekrój i pewien obraz sytuacji w jakich omawiany zawodnik wówczas się znajdował. Dodać trzeba iż nie występowały żadne poważniejsze kontuzje mogące mieć wpływ na osiągane czasy. Rekord życiowy na 10km w 21 roku życia spowodowany był chwilową stabilizacją , tak jak i wynik na 3km (obydwa uzyskane w tym samym tygodniu). Katastrofę można prześledzić rok później, wręcz drastyczne obniżenie poziomu. Nadmieniam iż zawodnik nie był typem "imprezowicza", nie popadał również w żadne nałogi. Nie muszę chyba sam formułować wniosków, napewno nasuwają się one każdemu w jednakowy sposób po przestudiowaniu tego materiału.

Chciałbym się podzielić jeszcze kilkoma spostrzeżeniami:

W wielu fachowych poradnikach przedstawiono sztywne zasady dotyczące snu, z reguły mówią one o niskiej temperaturze w pomieszczeniu, o wywietrzonym pokoju, o kolacji minimum 3godz przed snem. Po rozmowach z wieloma biegaczami muszę podważyc te powszechne teorie. Każdy z nas jest indywidualnością i każdy inaczej reaguje na określone warunki. Dlaczego osobnik "ciepłolubny" na siłę ma się "katować" spaniem przy otwartym oknie. A sprawa posiłku? Owszem, organizm lepiej wypoczywa z pustym żołądkiem, który nie musi wykonywać w nocy dodatkowej pracy. Ale taka sytuacja często prowadzi do tego iż z głodu nie mozemy zasnąć. Trzeba więc chyba wybrać mniejsze zło, sami musimy stwierdzić co dla nas lepsze... Również pojmowanie snu w noc przed startem ma indywidualny wymiar. W większości uważa się iż sen w noc przed biegiem nie jest znaczący dla wyniku, a wpływ mają wszystkie noce wstecz . Przychylam się do tego wniosku, na starych wjadaczach brak snu w przedzień startu nie powoduje paniki ani dodatkowych stresów. Napewno jednak są osoby, u których działa to inaczej.

Jeżeli chodzi o stres tu sprawa bardzo się komplikuje. Jest niestety cała masa sytuacji życiowych, które uczucie stresu wywołują w nas bezwiednie. Jest to czynnik, który możemy modyfikować w zdecydowanie najmniejszym stopniu. Jednak nie potęgujmy sytuacji, w których na stres mamy wpływ, nie warto tworzyć sobie dodatkowych problemów.

Otaczanie się całkowicie biegani

em, życie wyłącznie wokół tego, zatapianie się cały czas w tą tematykę ma zgubny wpływ. Muszę być szczery i przyznać się, że sam musiałem z tym walczyć. Jednak stwierdzam iż branie oddechu od biegania jest bardzo zdrowe. Błędem jest zbytnie skupianie się na biegu w dzień startu, lepiej zmienić otoczenie na mniej sportowe, porozmawiać z ludźmi niż obcować wyłącznie z własną osobą i „spalać” się psychicznie myśląc o czekającej nas walce. Również wieczne życie w "sportowym celibacie" nie zawsze przynosi efekty.

Czasami dobrze jest odciążyć się psychicznie, rozerwać się, poszaleć. Oby tylko to nie stało się systematyczną regułą! Znałem przypadki zawodników, którzy prowadzili się wręcz z perfekcyjną przesadą. Jeden z nich w trzech kolejnych startach uzyskiwał prawie identyczny wynik. W tygodniu poprzedzającym kolejny bieg udał się "rozerwać" z przyjaciółmi. Podszedł do startu z większym luzem psychicznym i osiągnął rezultat prawie o klasę lepszy od poprzedniego!

W napisaniu powyższego tekstu kierowała mną chęć uzmysłowienia ile niespożytych rezerw może drzemać w oczywistych, aczkolwiek często bardzo lekceważonych aspektach. Mam nadzieje, że analiza i porady, które tutaj zawarłem przyczynią się do poprawy wyników osób zamierzających z nich skorzystać. Jak już wcześniej napisałem nie wszystkie elementy jesteśmy w stanie poprawić. Życie dyktuje nam warunki i to od nich jesteśmy uzależnieni. Myślę jednak, że każdy jest w stanie wyciągnąć dla siebie jakąś pomocną informację. Życzę więc wszystkim dalszego doskonalenia swoich biegowych parametrów, a co za tym idzie dalszej poprawy rekordów życiowych!

Łukasz Panfil



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
wwdo
18:51
gpnowak
18:50
b@rtek
18:26
INVEST
18:22
jann
18:16
kubawsw
18:12
Henryk W.
18:12
Hieronim
17:59
przystan
17:39
kasjer
17:11
marczy
16:50
RobertLiderTeam
16:44
biegacz54
16:33
Citos
16:27
Darmon
16:14
mirotrans
16:11
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |