Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 


RANKING IMPREZ SPORTOWYCH

IMPREZA: 29. Vienna City Marathon (2012-4-15)

WYSTAWIONE OCENY I ICH AUTORZY

AUTOR
WYSTAWIONA OCENA
UZASADNIENIE
wiadran
Jarosław Kożdoń
Żory
Niewymiękacze /TL Row Rybnik / Inżynieria Biegania

Ostatnio zalogowany
2023-12-16,22:05

Na minus na pewno drożyzna, jest to bodaj pierwszy start, który uznaję za drogi i raczej denerwuje mnie, kiedy ktoś zawody ze startowym za 50zł uznaje za drogie, bo dostał tylko koszulkę. Mam również jakieś podstawowe odniesienie do zagranicznych realiów.
Jednak w cenie 75€ jest pakiet startowy bez koszulki - jedynie kilka sponsorskich gadżetów (niewiele wartych), no 2 worki się mogą przydać, względnie solidne są...
Koszulka? ładna, techniczna... 30€... koszulka pamiątkowa bawełniana/polo - 25€ (czy jakoś tak). pocztówka okolicznościowa - 1€ (normalne pocztówki kosztują w Wiedniu ~0.4€), jakby nie patrzeć "zbiera się".
Dojazd na start itd wymaga użycia metra (jak nie dojazd na start, to powrót na start z mety) - niestety brakowało jakichkolwiek zniżek czy jednorazowych, darmowych przejazdów metrem dla biegaczy (mi to nie przeszkadzało bo w Wiedniu zabawiłem trochę dłużej i bilety miałem wielodniowe, ale myślałem, że takie miejskie przejazdy to swoisty standard :) ). No chyba, że coś przeoczylem, ale regulamin i ulotki przejrzałem kilka razy.
Organizacja - trochę chaotyczna, nie tyle że bez nadmiernej troski o biegaczy, ale jakby bez przejmowania się o nich w ogóle.
Strefa mety średnio zorganizowana, dojście do depozytu w ciężarówkach zajęło mi kilka minut, po opuszczeniu strefy mety już cały dygotałem z zimna, do ciężarówek było kilkaset metrów - tylko na co dzień... ale po przebiegniętym maratonie, z niezginającym się już kolanem i cały rozdygotany (wcześniej starałem się choć trochę nawodnić w strefie mety wodą i piwem, bezalkoholowym ;) niestety nie było owoców nawet tam... szkoda - bo w trasie nic nie jadam) była to strasznie ciężka, długa i męcząca trasa.
Dodam, że gdyby nie wsparcie techniczne w postaci narzeczonej było by jeszcze gorzej - brak wyraźnych oznaczeń, brak mapek (niby przeglądnąłem jak wygląda strefa mety, ale niestety po niecałych 2:45 przebierania nogami zapomniałem... pomijając że w praktyce pewne rzeczy wyglądają inaczej niż na schematach...) spowodował u mnie poczucie zagubienia. Narzeczona wypatrzyła depozyty wcześniej.

Reszta wspaniała i podnosi ocenę biegu. Fajna trasa, mimo zakończenia ~7km pod górkę (i pod wiatr ;) ) dość szybka, bardzo ciekawa (przynajmniej na tyle na ile byłem w stanie rzucić okiem od czasu do czasu wokół siebie), mało torowisk i brzydkich kostek brukowych (było trochę, ale ogólnie dość równy asfalt) i przede wszystkim ciągnie się cały czas względnie blisko centrum - był bodaj jeden jedyny odcinek długości około 1km, gdzie było niezbyt wielu kibiców - reszta trasy fantastycznie kibicami usiania, a bezpośrednio przed metą - marzenie biegacza! strefa ekstremalnego natężenia fonicznego z gardeł obserwatorów/kibiców! niezapomniane :)
Ponadto sporo świetnych pomysłów na zwiększenie atrakcyjności maratonu dla biegaczy i ich towarzyszy, impreza w hali bankietowej ratusza na przykład, zaproszenie Heilego i Pauli itp (pewnie za to tak dużo płaciliśmy na każdym kroku ;) coś za coś).
W dodatku trasa była świetnie zabezpieczona - nie wiem jak wyglądało to na "tyłach biegu", przy czasach powyżej 4, czy 5h, ja osobiście nie widziałem żadnych problematycznych sytuacji.
I kolejna świetna rzecz - muzyka w kilku (chyba ponad 5) miejscach trasy i to nie na zasadzie rozłożenia głośnika, czy 2 - głośniki były rozstawiane na długości wielu metrów co jakieś kilkanaście, może do 30m, a z nich leciały same motywujące i fajne kawałki, bardzo mi się to podobało (z muzyką ze Star Wars przy przekraczaniu mety na czele :) )

podsumowując w kilku słowach:
minusy:
- drożyzna i "komercha" (robienie kasy "jak się da" na biegaczach)
- chaotyczna organizacja (start/meta/okoliczności bezpośrednio wokół biegu)

plusy:
- dobra organizacja i zabezpieczenie trasy
- imprezy towarzyszące i dodatkowe "atrakcje"
- interesująca, "szybka" i atrakcyjna trasa biegu (prowadząca przez centrum miasta, bez biegania po zadupiach, a nawet jeżeli za zadupie uznać park Prater - to kibiców było wszędzie mnóstwo)
- kibice i atmosfera na trasie





PS @Marcin Piechowicz - to z winietą było nie na miejscu i niesmaczne... za wycieczkę na maraton (np.) do wrocławia z (np.) krakowa trzeba by zapłacić więcej niż za winietę w Austrii... i to wycieczkę W JEDNĄ STRONĘ, powrót kolejne tyle...
8€ za kilkudniową winietę uważam - w porównaniu do naszych realiów - za śmieszny i niewielki pieniądz ;)


gtriderxc
Marcin Piechowicz
Sobótka
WKB Piast

Ostatnio zalogowany
2024-02-11,21:14

Spędziłem ogólnie bardzo przyjemny weekend i chyba tylko z tego powodu szarpnę się na aż 5 gwiazdek na 10. To był mój 23 maraton i drugi w Wiedniu ogólnie. Poprzednio biegłem tam w 2007 roku i obiecałem sobie, że nigdy więcej Wiednia! Tyle, że do samego miasta mam sentyment, jak również kogoś, kogo należało w końcu odwiedzić. I chyba z tego tylko powodu, po krótkiej rozmowie na Skype, zapisałem się...
To do rzeczy! Z 23 przerobionych maratonów, ranking dwóch najgorszych imprez otwiera 1.Łódź 2008
2.Wiedeń 2007
Pomimo to postanowiłem dać szansę Wiedniowi w roku 2012. Do momentu minięcia tabliczki na 5 kilometrze miałem zamiar oczernić tę imprezę na 1/10 lub max 2/10. Organizacyjnie lipa! Potem człowiek zaczął biec, to humor się poprawił, by znów pogrążyć się po minięciu linii mety: "gdzie jest mój samochód". Ano jest 3km od startu. A od mety do startu? Od mety do startu nikt nie wie. Każdy na ulicy wskazuje tylko drogę do metra, które prowadzi na start. I teraz: od startu do mety 3km do auta, od mety do auta również 3km. Skończmy może już te rozważania wynikające z braku zorganizowania się przed startem. Niestety nie miałem na to czasu. Zostawmy teraz moje dziwne problemy w spokoju i oczerniajmy dalej. Totalny haos na linii startu. Niby były jakieś tam sektory. Praktycznie wyglądało to tak, że każdy miał kropkę na numerku, która nie wiadomo z czym była powiązana. Rozumiem że kolor kropki był jakoś powiązany z banerem sponsora. Nie miałem czasu doczytać tego w regulaminie. Niestety ludzi mi podobnych były setki. Wiązało się to z tym, że pierwsze kilometry "biegu" przypominało rugby, parkour lub skoki przez płotki. Zauroczony maratonem we Frankfurcie, gdzie startuje dwa razy więcej osób jestem wysoce zniesmaczony koniecznością ścigania się przez pierwsze 3-4km z weekendowymi biegaczami, lecącymi na 4:30. I oby chociaż 4:30! Kolejna sprawa pomijając już chaos linii startu i rozbicie startu i mety na dwa różne miejsca to Transport worków ze startu na metę właśnie. Typowa dla zawodów sportowych szatnia-przechowalnia to w Wiedniu ciężarówki. Ciężarówki, do których trzeba oddać rzeczy najpóźniej do 8:15 (start o 9). Wyobraźcie sobie teraz co się działo na mecie, gdy nagle kilkaset osób chce odebrać swoje rzeczy. Pomijam już kolejki, nie sposób pominąć jednak bezpieczeństwa. Byłem w stanie zabrać sobie każdy z worków, leżących w mojej puli numerowej. Do takiego depozytu można oddać co najwyżej brudne skarpetki. Może od razu zostawić je gdzieś pod drzewem na ulicy? Zabawną rzeczą jest też to, że mój numer mógł odebrać każdy poza mną. Nie zdążyłem po niego do 18 w sobotę, a bez problemu wydano go obcej mi osobie, poproszonej o to przez znajomych. Czy to ujma? No nie, czepiam się. Teraz ale czepiania się koniec! Przechodzimy do największej lipy tej imprezy! Wiedeń! Tak... byłęm w Wiedniu? Fajnie co? Chcecie mnie dotknąć? Byłem w TYM właśnie, pięknym i wspaniałym mieście. I co? I przebiegłem się trzykrotnie nudną, długą szeroką ulicą. Maraton nie jest poprowadzony tak, aby było ciekawie, tylko tak aby organizatorom było wygodnie. Nie mówię, że trasa jest poprowadzona totalnie przez pola, bo jest kilka miejscówek no i wspaniała meta na miarę Berlińskiej Bramy Brandenburskiej, ale trasa nie robi wrażenia jak Praga, Wrocław, Kraków, Berlin czy Frankfurt. Masz worek pieniędzy i chcesz jechać na maraton za granicę? Polecam Frankfurt nad Menem w październiku. Nie zapomnisz tej imprezy do końca życia. A jeśli masz dwa worki pieniędzy, pojedź do Wiednia. Przygotuj się na masę dodatkowych kosztów jak Pasta party (ok, wiem że to nie koszt te kilka euro ale chociażby we Frankfurcie jest już wszystko w cenie). Przygotuj się na nietani nocleg, jeśli spanie w aucie jest dla Ciebie extremą i nie masz tam znajomych. Zapoznaj się dobrze z liniami metra i znów KUP SOBIE bilet, który jest niemalże niezbędny do przebiegnięcia tego maratonu. Znajdź sobie gdzieś miejsce na przechowanie rzeczy, kup winietę na autostradę, może moja ocena jest negatywnie przesadzona ale mam porównanie do wielu innych imprez i wierzcie mi, że wolę maraton w Ostrowie Wielkopolskim, o którym zapewne większość z Was nigdy nie słyszała, niż kolejny Wiedeń.



















 Ostatnio zalogowani
rolkarz
10:28
jann
10:23
jaro109
10:11
dejwid13
09:52
Wojciech
09:51
Januszz
09:27
Gapiński Łukasz
09:27
waldekstepien@wp.pl
09:27
marswi60
09:17
conditor
09:10
rdz86
08:58
runner
08:48
Romin
08:40
TomekSz
08:34
Jorgen P..
08:21
Admirał
08:19
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |