redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  Marek Szopa (2006-07-20)
  Ostatnio komentował  JerzyBEDNARZ (2006-07-20)
  Aktywnosc  Komentowano 2 razy, czytano 141 razy
  Lokalizacja
 Komańcza - Ustrzyki Górne

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



ANONIM

(Marek Szopa)

 2006-07-20, 19:00
 recenzja III Biegu Rzeźnika
Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że Bieg Rzeźnika (z Komańczy do Ustrzyk Górnych) jest najtrudniejszym technicznie dystansem do pokonania w naszym kraju. 1 lipca br. w niesprzyjającej dżdżystej aurze ponad 40 par wyruszyło na ten morderczy dystans. Niewtajemniczonym nadmienię, że bieg rozgrywa się w sercu Bieszczadów po czerwonym szlaku, trasie usianej kamieniami, korzeniami, a w niektórych miejscach pędami jeżyn. Owa karkołomna nawierzchnia, po której niekiedy jedynie kozica górska dałaby sobie radę, biegnąc, czyni właśnie ten bieg tak nieprzystępnym. Drugi czynnik to niespotykane na innych trasach biegowych stromizny, które można jedynie pokonać, idąc. Kto był na przełaju w Czarnkowie, ten doznał jedynie namiastki tego, co może zastać na Biegu Rzeźnika. Konsekwencją stromych podbiegów są niebezpieczne zbiegi, które wymagają od biegacza dobrego wyczucia w nogach, że nie wspomnę już o gigantycznej pracy mięśni, jaką nogi muszą wykonać na stromiznach. Po trzecie stopień trudności tkwi w odległości, jaką trzeba pokonać. 75 kilometrów z zaledwie czterema punktami odświeżania musi robić wrażenie na tle niejednego biegu maratońskiego. W końcu takie "detale", jak zmienność pogody (głównie skoki temperatury), dobra znajomość trasy i chyba najważniejsze: dobór obuwia i uniwersalnego jak na te warunki stroju, czynią ten bieg niezmiernie trudnym, ale jednocześnie bardzo atrakcyjnym. Można by zaryzykować stwierdzenie, że jest to połączenie sportu z ekstremalną turystyką. Trasę się pokonuje nie ot tak, lecz żeby porywalizować z innymi drużynami. (Regulamin wyklucza uczestnictwo indywidualne ze względów bezpieczeństwa i możliwości zabłądzenia). Po zaliczeniu tego dystansu śmiało mogę powiedzieć, że jest on w zasięgu każdego amatorsko uprawiającego biegi długie. Organizatorzy zadbali o to, aby każdy realnie myślący o ukończeniu tego biegu mógł się zmieścić w limicie czasu wynoszącym 16 godzin. Pytano mnie, jak się ma wydatek energetyczny na takiej trasie do stopnia zmęczenia na płaskiej trasie maratońskiej. Pragnę uspokoić wszystkich, którzy ukończyli maraton na ostatnich nogach i myślą, że Bieg Rzeźnika jest zupełnie poza ich zasięgiem. Maraton to intensywny wysiłek poniesiony w stosunkowo krótkim czasie, niejednokrotnie sprawiający większy ból niż rodzaj wysiłku w Biegu Rzeźnika. W Bieszczadach trasa wymasza na nas częste spowolnienia (chód pod górę, ostrożne zejścia, kamienista trasa, punkty odświeżania), stąd jesteśmy w stanie zachować tę energię na dłuższy czas. Tutaj przygotowanie biegowe jest tak samo ważne jak siła biegowa (dobre przygotowanie mięśni nóg). Liczy się też odporność na różne niewygody, jak obtarcia, odwodnienie, akcesoria, które należy zabrać na trasę. Reasumując, można chyba dojść do wniosku, że bracia Bienieccy, pomysłodawcy tego biegu, zgotowali nam nie lada wyzwanie, z jakim przyjdzie się zmierzyć wszystkim chętnym w przyszłym roku. Chwała im za wysiłek w organizacji i ulokowanie trasy w Bieszczadach. Choćby z tego względu, pełnego kontaktu z dziewiczą naturą gór, warto wybrać się w Bieszczady. Czego, jako uczestnik, bym oczekiwał od organizatorów w przyszłym roku? Wszak jest to bieg dla twardzieli, nie mam zastrzeżeń co do trasy. Ale po biegu chętnie bym wziął prysznic w pobliżu mety i wypił dwa, a nie jedno, piwo. W punktach odświeżania postarałbym się o batony wysokoenergetyczne lub żele, a nie marsy lub snickersy. Żałuję, że nie byłem na zakończeniu, ale byłem tak zmęczony, że o 18 oddałem się w objęcia Morfeusza. Nie lepiej zakończenie zorganizować w Ustrzykach Górnych i tam przenocować?
Marek Szopa

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


ANONIM

(JerzyBEDNARZ)

 2006-07-20, 21:49
 przebiegłem-wiem-nieżałuję!
Nie w tym roku, lecz w zeszłym zaliczyłem Rzeźnika, wiem cóż to jest. Wy w tym roku w deszczyku, my rok temu w wielkim upale, co lepsze? Recenzja - nic dodać, nic ująć. Trzeba za rok znów zaliczyć, to dla ludzi umiejących pokonywać wytrzymałościowe trasy. Tęsknię za Rzeźnikiem!!!

  SKOMENTUJ CYTUJĄC


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768