redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  biegowaamatorszczyzna (2017-03-24)
  Ostatnio komentował  alojza (2017-03-30)
  Aktywnosc  Komentowano 2 razy, czytano 334 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2017-03-24, 20:36
 Przekleństwa osób biegających
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/
Nasza biegowa pasja, to nie tylko ogień, radość i pełnia spełnienia. Czasem, jak w życiu są chwile złe, które nie przynoszą nam nic dobrego, a często pod dużym znakiem zapytania stawiają sens dalszego tuptania. W zasadzie możemy napisać, że są dwa takie, jak to można przekleństwa, które wiszą nad naszymi głowami.

Pierwsze to oczywiście kontuzja. Coś, na co w zasadzie nie mamy żadnego wpływu, co wcześniej, czy później każdą osobę tuptającą spotka. Kontuzje mogę być poważniejsze, mogą być tylko drobnymi urazami, ale wszystkie wpływają na nas w ten sam sposób. Deprymują, powodują większą czy mniejszą niechęć biegową i często dobijane są różnymi czarnymi myślami: „ a po cholerę mi to, może już czas odpuścić”. Jak już napisałem wcześniej, niezależnie jak mało amatorsko trenujemy i jak poważnie do naszej pasji podbiegamy, to jak jest nam pisana, nie ma opcji by jej uniknąć. A to źle staniemy, a to w dziurę wpadniemy, a to ktoś na nas wleci. Powodów, przyczyn mogą być dziesiątki i nie sposób nad nimi zapanować. Raz na jakiś czas, czasem dłuższy, czasem krótszy ale praktycznie każdą osobę tuptająca dopadnie. Ona się czai gdzieś z boku i tylko czeka na swoją szansę…

Drugie przekleństwo dla nas tuptających to biegowy kryzys emocjonalno-osobowościowy. Można go określić bardzo krótko: nie chce się nam biegać. Na zasadzie, „było minęło, czas zmienić zainteresowania”. W odróżnieniu od kontuzji, tutaj nie mamy fizycznego, tylko psychiczne, które tak naprawdę jest chyba dużo groźniejsze od urazu fizycznego. Wszyscy wiemy, że rany fizyczne jest dużo łatwiej wykurować, niż psychiczne. Tutaj się nam nie tyle nie chce, ile zaczynamy odczuwać biegowstręt. Nie ma siły, by się zebrać i ruszyć na trening. Nie możemy się nawet zmusić, a to już jest problem.

No i tutaj mam podstawowe pytanie: jak walczyć z tymi przekleństwami. Z kontuzją walczyć się nie da. Ją trzeba wyleczyć, przeczekać i ruszyć znowu w biegowe tango. Ani dzień wcześniej, ani dzień później. Nie ma praktycznie innej opcji. Można sobie oczywiście biegać na kompie, można jako wolontariusz do różnych imprez biegowych się zgłaszać, jeżeli oczywiście, kontuzja nie jest na tyle poważna, że jesteśmy unieruchomieni. Ale trzeba czekać, liczyć dni i nie zagaszać biegowego ognia w duszy. Na urazy fizyczne konieczna cierpliwość i spokój ducha. A co z biegowstrętem psychicznym? Tutaj to jest prawdziwy problem. Można szukać różnych wyjść z sytuacji, rozmawiać ze znajomymi biegającymi, może też bywać na imprezach, ale istnieje ryzyko, że wstręt się powiększy. Można, też jak w pewnym dowcipie o zapale do pracy, czyli usiąść cichutko w kąciku i czekać aż biegowstet ucieknie. Nie jestem alfą i omegą, a każda osoba jest inna i ma inne psychiczne i duchowe uwarunkowania. Coś co pomoże jednemu, niekoniecznie drugiemu, a zaszkodzi trzeciemu. Dlatego jak dopadnie, to walczyć ze wstrętem tak, jak potrafimy zdając sobie sprawę, że jest on naturalną częścią naszej pasji i podobnie jak kontuzja nieuchronnie wcześniej czy później nas dopadnie.

To były przekleństwa, które w taki czy inny sposób nas dopadają i na które mamy większy lub mniejszy wpływ. Ale są jeszcze takie, na które nie mamy żadnego wpływu i albo się im poddamy, albo nie. Dotyczy to szczególnie czynników atmosferycznych, występujących przed czy w trakcie naszego tuptania. Wszystkie możliwe ekstrema pogodowe, jak upał w Grodzisku ( na zdjęciu ten wpis prowadzącym ukazany), burze, deszcze, grady, mrozy czyli wszystko, z czym mierzyć się musimy. Chociaż akurat te przekleństwa, dają czasem fajnego biegowego kopa, czyli punkt widzenia zależy od punktu bieżenia, znaczy się się biegnięcia.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)


alojza

Ostatnio zalogowany
2017-04-25
20:07

 2017-03-30, 18:42
 Re:
na samą myśl o kontuzjach przechodzi mnie dreszcz... ale taka jest prawda. Pan Wojtek opisuje swoją kontuzje kolana na blogu KS Staszewscy, pokazuje jak wraca do formy - motywujące.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768