redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  biegowaamatorszczyzna (2016-10-31)
  Ostatnio komentował  biegowaamatorszczyzna (2016-10-31)
  Aktywnosc  Komentowano 1 razy, czytano 276 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2016-10-31, 10:59
 Czasem biegowe fatum nad nami wisi
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/
Zanim rozwinę dzisiejszą myśl, chcę napisać, że nie jestem przesądny. Wręcz przeciwnie, uważam się za sceptyka w tej materii. Ale jednak coś w tym jest. No, ale zacznijmy od początku. To miał być piękny maratoński rok. Założenie, a w zasadzie dwa założenia były proste, Przede wszystkim celem nadrzędnym było zrobienie Korony Maratonów Polski, czyli do poznańskiego maratonu zrobionego w zeszłym roku. Drugim celem było poprawienie rezultatu z Poznania, gdzie złamałem 4 godziny o niecałe 30 sekund. Tym razem miało być poniżej 4 godzin o przynajmniej kilkanaście minut. W tym celu dosyć mocno, jak na mnie przepracowałem treningowo dosyć mocno. Były i rytmy i podbiegi i bieżnie i inne takie treningowe cuda.

Po tak przepracowanej zimie i wiośnie do Dębna, praktycznie jechałem „jak po swoje”. Niestety, okazało się że… No właśnie co że. Pierwsza opcja jest, że maraton nie wybacza najmniejszych przeoczeń, jakim w moim przypadku było testowe założenie pierwszy raz nowych butów. Drugą opcją jest, że biegowe tegoroczne fatum po raz pierwszy swoje zęby wyszczerzyło. Co się stało nie będę już bił piany, gdyż to napisałem w relacji. W każdym razie dobiegłem lekko zakrwawiony z czasem gorszym o ponad 20 minut za planowanymi do złamania 4 godzinami. No, ale jak to się mówi pierwsze „śliwki robaczywki”.

Do Krakowa jechałem już z odpowiednimi butami i wydawało się, że nie ma bata muszę 4 godziny na luzie złamać. No, ale fatum, albo znowu moja zbytnia fantazja pieczę nade mną trzymały. Najpierw tuż przed startem zjadłem coś, czego nie powinienem, a potem na trasie izo zrobiło resztę. No i zrobiła mi się rewolucja żołądkowa i zwroty górne. No i marzenia o dobrym czasie znowu odbiegły w siną dal. Dobiec do mety dobiegłem, ale czas znowu o kolejne 20 minut gorszy od tego, który uzyskałem w Dębnie, czyli zabrakło mi 40 minut do 4 godzin.

Do Wrocławia jechałem już przygotowany i nastawiony odpowiednio. Odpowiednie buty, z żywieniem także uważałem, ale to co tam było to już musiało być fatum. Chociaż… No właśnie gorąco równo było dla wszystkich, ale tylko jak wpadłem na genialną myśl, żeby przebiec w upale maraton na dwóch łykach wody. No i się skończyło jak się skończyło. Prawie godzinę spędziłem pod czujnym okiem służb medycznych, którym cudem w ostatniej chwili uciekłem, by 20 minut przed obowiązującym limitem czasu bieg ukończyć. Oznaczało, to że był to mój najgorszy czas ze wszystkich do tej pory uzyskanych. No, ale czwarty klejnot do Korony Maratonów Polski był zdobyty i brakowało mi tylko Warszawy, by Korona była moja.

No, ale fatum czuwało i do Warszawy nie dojechałem. Podsumowując mogę napisać, ze w tym roku pod względem osiągnięcia planowanych celów, to całkowita i kompletna du.. znaczy się pupa. Mam co prawda 4 klejnoty w Koronie Maratonów Polski, ale do skompletowania całości muszę poczekać do września przyszłego roku. Czasy, które w tym roku uzyskałem, nie tylko na Królewskim Dystansie, ale na wszystkich przetuptanych trasach biegów zorganizowanych o wiele minut odbiegały od moich najlepszych do tej pory uzyskanych. Powoli zbliżają się okresy podsumowań i robienia planów na przyszły rok. Myślę, że odpuszczę sobie stawianie celów i robienie planów, bo moje cholerne fatum nie śpi i czuwa. W tym roku jeszcze z pewnością start w Biegu Niepodległości i no zobaczymy, coś m jeszcze tam po głowie biega. Ale na razie cii, bo to cholerne fatum. Ale ja nie jestem przesądny. Za to fajne trzy zdjęcia z Dębna, Krakowa oraz Wrocławia, które wpis ten prowadzą.

Z drugiej strony, jak tak sobie analizuję, to dobiegam do wniosku, że zrobiłem w tym roku, wszystkie możliwe błędy, których przed poważnym startem, każda osoba biegająca jak ognia powinna się wystrzegać. No, ale właśnie dlatego jestem biegaczem amatorem

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768