redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  biegowaamatorszczyzna (2016-10-08)
  Ostatnio komentował  dziesiatka (2016-10-08)
  Aktywnosc  Komentowano 2 razy, czytano 288 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



biegowaama...
Paweł Kempinski

Ostatnio zalogowany
2018-07-17
07:24

 2016-10-08, 09:01
 Należymy do elity elit
LINK: http://biegaczamator.blog.pl/


Ostatnio wpadło, czy może wbiegło mi przed oczy zdjęcie, czy może rysunek, z którego wynika, że tylko 0,01% procent ludzi decyduje się na przebiegnięcie, czy może raczej przebiega dystans biegu maratońskiego. Czyli możemy napisać, że jeden promil społeczeństwa podejmuje ryzyko i wyzwanie związane z pokonaniem Królewskiego Dystansu. Może tak jest na świecie, ale odnoszę wrażenie, że my Polacy zdecydowanie nadbijamy średnią W końcu, jeżeli zakładamy za różnymi danymi statystycznymi, że w kraju żyje 38 milionów i 530 tysięcy ludzi, to w tym przypadku możemy się pobawić w łatwą arytmetyką. Wynika z niej jasno, że 10% to będzie 3 mln 853 tysiące, 1%, 385 tysięcy z hakiem, 0,1% to 38530, a jeden promil czyli 0,01 to wybiega raptem 3853 osoby. W moim odczuciu dużo więcej Polaków pokonało już ten dystans. Tak jak napisałem wcześniej, możemy śmiało napisać, że u nas w kraju my zdecydowanie nadbijamy średnią. Zacznijmy od tego, że tak na oko, bo oczywiście nie ma precyzyjnych danych, w taki czy inny sposób czypo amatorsku może nas biegać zdecydowanie ponad 10% całej krajowej populacji. Tyle, że jest to bieganie spokojne, ostrożne dla radości i frajda. A radość i frajda dla jakiś 90% z biegających kończy się dyszce, no może podkóweczce, czyli dla osób nie w temacie, nie mówimy o naszym narodowym alkoholu, tylko półmaratonie. Maraton, to już zupełnie inna bajka. Jutro w Poznaniu mamy zapisanych ponad 6700 osób. Wiadomo, że część z tego to są obcokrajowcy, ale spokojnie możemy przyjąć, zdecydowanie ponad 6000 to pewno będą nasi rodacy. Kiedy tak patrzę i analizuję, to wg mojego skromnego zdania możemy śmiało założyć, że mamy w Polsce zdecydowanie więcej niż sto tysięcy osób, które pokonały już Królewski Dystans, więc w Polsce to nie pobiegnie w promile, ale raczej w dziesiąte części procenta. A jeżeli nie to, to z pewnością będzie to mocne piwo, a może nawet lżejsze winko.

Co i tak nie zmienia faktu, że nie wierzę, żeby więcej niż 1% naszych rodaków pokonało już odległość, jaką niesie za sobą odległość wymaganą do pokonania maratonu. W końcu tak naprawdę, to nie jest normalna odległość do pokonania. Z drugiej strony ktoś może powiedzieć, ale po cholerę tak się katujecie? Przecież to nie jest normalne, by człowiek biegał ponad 42 kilometry jednym ciągiem. Przyjemne jest bieganie na 5 km, na 10 km jeszcze także. Półmaraton, jak ktoś jest wybiegany jeszcze też do przyjemnych może się zaliczyć. Jednak pokonanie za jednym ciągiem bez niczego, w zasadzie bez zagrychy ponad 42 kilometrów, to dla około 90% z nas biegających ma już w sobie niemały pierwiastek masochizmu. Nie mówię już o osobach, które wcale nie biegają. To jest zupełnie inna bajka i ludzie, którzy żyją w zupełnie innym świecie niż my.

Jednak nawet dla wybieganych i wytrenowanych biegających pokonanie 42 kilometrów to już jest wojna. To wojna z samym sobą, ze swoimi słabościami, strachami i wszystkimi duchowymi upiorami, które na karku po 30 kilometrze nam się objawiają rozdzierając nas na strzępy. Doskonale wiem o czym w tym momencie skrobię, bo chociaż nie jest biegowym tytanem, tylko klasycznym przeciętnym biegaczem środka stawki, to jednak 5 maratonów udało się pokonać. Zgadza się, że nie jest to imponująca liczba, ale jednak kilka razy mi się udało. Co prawda ostatni start we Wrocławiu to było raczej doczołganie się do mety, ale cel został osiągnięty.

Dlatego każdy, kto w niedzielę stanie w strefie startu w Poznaniu może sobie powiedzieć: „ tak ja też należę do elity elit”, gdyż śmiało możemy tak nazwać wszystkich, którym chociaż raz w życiu udało się pokonać dystans biegu maratońskiego. Dlatego już teraz trzymam za Was wszystkich kciuki. Jesteście wielcy dacie radę. Jeżeli, czego nikomu nie życzę, trafi Was to co mnie we Wrocławiu, nie walczcie do końca, tylko zachowajcie rozsądek i zejdźcie z trasy. To co ja zrobiłem, że na upartego, czy na chama, ale się doczołgałem, wcale nie jest rozsądne. Wiele jeszcze startów przed nami i zawsze to sobie możecie odbić. Ja wiem, dobrze się pisze siedząc przed kompem, ale zupełnie inaczej jest na trasie, gdzie adrenalina nas pcha do przodu i mówi: jeszcze tylko jeden kilometr i drugi, a potem trzeci, a nawet czwarty. I tak dalej i tym podobne, aż do 42 kilometra i tych metrów, które po tych pokonanych kilometrach zdają się nie mieć końca.

Ale nie pozostawię Was samych. W okolicy 10.00 przybiegnę na rondo Starołęka i postaram się Was wspierać tak jak będę mógł. Dla każdego słowo wsparcia i jak ktoś zechce to piątka, ale wiem że parę osób to bardziej osłabia niż wspomaga. Jednak wpierał będę tak, jak się da. Już teraz trzymam kciuki za wszystkich, którzy jutro pobiegną.

Na koniec jeszcze jedna refleksja. Jak widziałem nie udało się zapełnić listy startowej. Limit zawodników na poziomie 8 tysięcy zapisanych trochę ponad 6700. W sumie, to trudno się dziwić. W końcu to nie przelewki, to nie dyszka czy nawet półmaraton. To jest bieg dla tych, co oprócz biegowej pasji mają w sobie nie tylko szczyptę masochizmu, o której już wspomniałem, ale też nie mało szaleństwa. Bo to nie jest normalne biegać takie odległości i jeszcze płacić za to. Wiem coś o tym, bo parę tych startów mam już na rozkładzie. Nie muszę dodawać, że poznański już także, tyle że w zeszłym roku. No, ale jak pisałem wierzę w Was, dacie radę i bezpiecznie dotrzecie do mety. Niech biegowa moc będzie jutro z Wami wszystkimi. Kiedy staniecie w strefie startu to powiedzcie sobie: jesteśmy tutaj, to nasz czas. Nasze wyzwanie, nasze zwycięstwo, które za parę godzin stanie się udziałem każdego z nas. Jedni szybciej drudzy wolniej, ale wszyscy dotrzyjcie bez kontuzji do mety. Bo to, że będziecie wykończeni, wyczerpani i wyprani z resztek sił, to jest pewne. W końcu to maraton, a jego bez bólu, męki i cierpienia, żaden zwyczajny amator, jakich jest nas około 90% w całej stawce nie pokona. Byłoby dziwne, gdyby tak było. Wierzę w Was jutro Maratończycy. Jesteście nimi i każdy z Was jutro tak może się nazwać. Dla wielu z Was będzie ból, będzie zwątpienie, chwile słabości oraz wielkie kryzysy, ale dacie radę. To będzie Wasz dzień. W końcu jesteście elitą elit. I to nie tylko biegową.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (8 wpisów)


dziesiatka
Dariusz Woyczyński

Ostatnio zalogowany
2020-06-06
20:16

 2016-10-08, 11:33
 
pisać możesz co chcesz, to wolny kraj
ale jedna uwaga-doucz się matematyki. Promil to 0,1% a nie 0,01

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768