redakcja | kontakt | prenumerata | reklama | Jestes niezalogowany  |  ZALOGUJ  

AKTUALNOSCI
ARTYKUŁY
BLOGI
ENCYKLOPEDIA
FORUM
GALERIA
KALENDARZ
KONKURSY
LINKI
RANKING
SYLWETKI
WYNIKI
ZDJĘCIA
METRYKA WATKU DYSKUSYJNEGO
  Dyscyplina  
  Status  Wątek aktywny ogólnodostępny
  Wątek założył  Admin (2008-02-28)
  Ostatnio komentował  Japco (2008-03-03)
  Aktywnosc  Komentowano 46 razy, czytano 976 razy
  Lokalizacja
 aaa - brak lokalizacji
Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona:    1  2  3  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH



Kamus
Kazimierz Musiałowski

Ostatnio zalogowany
2024-04-16
20:04

 2008-03-01, 13:16
 Jedno ciśnie się na usta : PROFILAKTYKA
Brakuje tego w służbie zdrowia, brakuje w rozwoju motoryzacji i dróg w Polsce. Wszystkich po kolei rządzących bym tutaj...zrugał, wraz z rozwojem motoryzacji nie ma "rozwoju" dróg.Ja także bym nie jechał 50/h takim samochodem. Czy wystarczy znak ustawiny na kilka lat "garb na jezdni"? Założę się, że nagle przystąpi się tam do naprawy tego oddcinka jezdni.Mieli pecha przypłacili za to życiem i zdrowiem.W Toruniu jest rondo, gdzie posadzono wokół krzewy, nie widzać dokładnie kto skąd jedzie,obcy kierowcy "traca tam głowę". Autoholowanie ma tam "kasę" codziennie. Co na to Miejski Zarząd Dróg? nic krzewy rosną nadal.Pozdrawiam

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Japco
Łukasz Jabłoński

Ostatnio zalogowany
2012-12-02
17:34

 2008-03-01, 22:16
 
Należy pamiętać, że znaki drogowe nie robią na nas wrażenia. Często się nawet łapię na tym, że nie wiem, jaką prędkością mogę jechać... Jak człowiek jeździ 20 km/h więcej niż jest dozwolone, to często robi za zawalidrogę. W takim dziwnym kraju żyjemy, w którym fikcja jest dopuszczalna. Chyba że ktoś kogoś chce uwalić, to wtedy przepisy nagle mają być stosowane...

Znaki sobie stoją. I co? Zdajemy sobie sprawę, że ktoś je postawił, aby uprzykrzyć życie kierowcom. Łamiemy przepisy i jesteśmy bezkarni. Czy przejmujemy się wtedy jakimiś ostrzeżeniami i ograniczeniami? Nie. Może wypadałoby gdzieniegdzie podwyższyć prędkość, ale także wymusić przestrzeganie ograniczeń. Może warto zerwać z fikcją?

Na trasie do Słupska mam Czarną Dąbrówkę. Po drodze zaliczam jeszcze jakieś ograniczenia prędkości, m.in. chyba do 50 lub 60 km/h na jakichś szczątkach asfaltu, na których dwa samochody mijają się z trudem. Jadę oczywiście ze 100 km/h, abym się z nikim nie musiał mijać. I dojeżdżam w końcu do Czarnej Dąbrówki. Ograniczenie do 40 km/h, a ja mam 60... i po hamulcach. Po przejechaniu mostku skręca się niemal 90 stopni w prawo, zjeżdżając w dół. Wypadnięcie z drogi niemal gwarantowane. Bardzo rzadko zdarzają się miejsca, w których znaki powinny być respektowane, dlatego często się zdarzają sytuacje takie, jak wcześniej opisana z torami i 50 km/h.

Kiedyś koleżanka mnie wyśmiała, gdy powiedziałem, że w nocy przez wioski wolę jechać na 3. biegu, bo wiem, że nie będę jechał za szybko. Przypomniałem jej o tym, gdy znajomy innej koleżanki wbił się w autobus. Wiem, jestem cyniczny, ale wolę być cyniczny, niż głupi lub szybko poddający się wpływowi innych.

Pozdrawiam,
Japco

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

 



bialykrzys

Ostatnio zalogowany
---


 2008-03-01, 22:35
 
2008-03-01, 22:16 - Japco napisał/-a:

Należy pamiętać, że znaki drogowe nie robią na nas wrażenia. Często się nawet łapię na tym, że nie wiem, jaką prędkością mogę jechać... Jak człowiek jeździ 20 km/h więcej niż jest dozwolone, to często robi za zawalidrogę. W takim dziwnym kraju żyjemy, w którym fikcja jest dopuszczalna. Chyba że ktoś kogoś chce uwalić, to wtedy przepisy nagle mają być stosowane...

Znaki sobie stoją. I co? Zdajemy sobie sprawę, że ktoś je postawił, aby uprzykrzyć życie kierowcom. Łamiemy przepisy i jesteśmy bezkarni. Czy przejmujemy się wtedy jakimiś ostrzeżeniami i ograniczeniami? Nie. Może wypadałoby gdzieniegdzie podwyższyć prędkość, ale także wymusić przestrzeganie ograniczeń. Może warto zerwać z fikcją?

Na trasie do Słupska mam Czarną Dąbrówkę. Po drodze zaliczam jeszcze jakieś ograniczenia prędkości, m.in. chyba do 50 lub 60 km/h na jakichś szczątkach asfaltu, na których dwa samochody mijają się z trudem. Jadę oczywiście ze 100 km/h, abym się z nikim nie musiał mijać. I dojeżdżam w końcu do Czarnej Dąbrówki. Ograniczenie do 40 km/h, a ja mam 60... i po hamulcach. Po przejechaniu mostku skręca się niemal 90 stopni w prawo, zjeżdżając w dół. Wypadnięcie z drogi niemal gwarantowane. Bardzo rzadko zdarzają się miejsca, w których znaki powinny być respektowane, dlatego często się zdarzają sytuacje takie, jak wcześniej opisana z torami i 50 km/h.

Kiedyś koleżanka mnie wyśmiała, gdy powiedziałem, że w nocy przez wioski wolę jechać na 3. biegu, bo wiem, że nie będę jechał za szybko. Przypomniałem jej o tym, gdy znajomy innej koleżanki wbił się w autobus. Wiem, jestem cyniczny, ale wolę być cyniczny, niż głupi lub szybko poddający się wpływowi innych.

Pozdrawiam,
Japco
Nie widze nic cynicznego w Twojej wypowiedzi wiec nie badź tak surowy dla swojego poglądu, nie jesteś również hipokrytą co w tym wątku niektórym się zdarza, ważne że dostrzegasz sytuacje, w których zrobiłeś coś nie tak, autorefleksja lepsza jest niż wszelkie ostrzezenia i znaki. To bardzo wazny głos w tej dyskusi, dotknąłeś obszaru fikcji, o którym mówi się bardzo cicho. Dobry głos.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Oczko

Ostatnio zalogowany
2022-01-04
22:00

 2008-03-03, 11:14
 Żal
LINK: http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/news/zientarski-zrozpaczony,1068998
Trzymajmy kciuki za Maćka. Pomódlmy się za nich.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA


Henryk W.
Henryk, Piotr Witt
MaratonyPolskie
TEAM


Ostatnio zalogowany
2024-04-15
16:40

 2008-03-03, 12:12
 Straszne.
2008-03-03, 11:14 - Oczko napisał/-a:

Trzymajmy kciuki za Maćka. Pomódlmy się za nich.
To straszne doświadczenie dla rodziców.

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA
  PRZECZYTAJ MÓJ BLOG (24 wpisów)
  ZOBACZ GALERIĘ MOICH ZDJĘĆ (100 sztuk)


Japco
Łukasz Jabłoński

Ostatnio zalogowany
2012-12-02
17:34

 2008-03-03, 23:11
 
2008-03-01, 22:35 - bialykrzys napisał/-a:

Nie widze nic cynicznego w Twojej wypowiedzi wiec nie badź tak surowy dla swojego poglądu, nie jesteś również hipokrytą co w tym wątku niektórym się zdarza, ważne że dostrzegasz sytuacje, w których zrobiłeś coś nie tak, autorefleksja lepsza jest niż wszelkie ostrzezenia i znaki. To bardzo wazny głos w tej dyskusi, dotknąłeś obszaru fikcji, o którym mówi się bardzo cicho. Dobry głos.
Chyba nie wszystko napisałem. W tamtym wypadku autobusowym ostatecznie zginęły dwie osoby, a ja mailując z Danii próbowałem się dowiedzieć, czy sprawy z ubezpieczycielem są załatwiane - autobus należał do firmy, w której pracuję. Koleżanki miały mi za złe, że interesują mnie tylko pieniądze, a ja nie widziałem powodu, dla którego miałbym się interesować ofiarami.

Po moim powrocie okazało się, że sprawy odszkodowawcze nie były załatwione, ale jakiś czas później koleżanki zaczęły wołać, że chcą mieć premię za to, że mnie w pracy zastępowały...

I teraz jest pytanie: czy one są normalne, czy ja jestem normalny z moim zimnym podejściem do sprawy? Może z zimnym, ale jak jest robota, to moim zdaniem trzeba ją zrobić, a nie zgrywać "płaczkę żałobną".

Podobne podejście miałem do wypadku polskich lotników - rząd nie powinien się zająć rozpaczaniem, lecz powinny zostać złożone kondolencje i odpowiednia komisja powinna się zabrać za robotę. Ot, wszystko.

W przypadku tego wypadku forumowicze kłócili się o coś. Konkretnie trudno zrozumieć nawet, o co poszło. Dla mnie kierowca i pasażer są winni. Może nie w majestacie prawa, ale tak zwyczajnie ponoszą solidarną odpowiedzialność. Sprawa jest podobna do sytuacji, w których żona Wam mówi, żebyście zwolnili. Widać, że kierowca i pasażer nie mieli nic przeciwko takiej jeździe.

Tak samo jak czasem koledze mojemu przyjdzie do głowy wchodzenie w zakręty z poślizgiem na lodzie. Jak bym nie chciał z nim jechać, to bym nie jechał, albo bym kazał mu przestać. Ale skoro się tym także bawię, to ewentualnie będę mógł mieć przede wszystkim do siebie pretensje o to, że wyląduję w szpitalu. W końcu znam możliwości kolegi, możliwości jego samochodu, czasem nawet dobrze znam zakręty.

Z drugiej strony łapię się na tym, że bardziej ryzykuję, gdy nikogo w samochodzie nie wiozę. Wychodzę z założenia, że sam się mogę rozwalić. Co innego, gdybym naraził kogoś innego na utratę życia lub zdrowia. Nie wszyscy tak jednak mają, albo z czasem taka postawa zanika.

A, i nie uważam, aby cynizm był czymś złym. Często to jest trzeźwe i mniej zakłamane spojrzenie na świat. Może też trochę "zimne", ale lepiej "zimne", niż na wierzchu "gorące", a w rzeczywistości zakłamane.

Pozdrawiam,
Japco

  SKOMENTUJ CYTUJĄC
  NAPISZ LIST DO AUTORA

Wątek wielostronicowy, wyświetlana strona :1  2  3  

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ W TYM WĄTKU

POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH





Serwis internetowy EUROCALENDAR.INFO
post@eurocalendar.info, tel.kom.: 0512362174
Zalecana rozdzielczosc: 1024x768