| | | |
|
| 2012-09-04, 16:04 Relacja z ultramaratonu górskiego TDS
Gratulacje!!! W tym co piszesz zawierają się także moje doznania z tego biegu. A szczególnie ostanie podejście pod Col de Tricot, z tą różnicą że siłą napędową w moim przypadku były miotane pod nosem wiązanki przekleństw. Pozdrawiam: Piotr |
|
| | | |
|
| 2012-09-04, 17:41
Wspaniały wyczyn i piękna relacja! To nieprawdopodobne, jak wiele jest w nas siły, której sobie na co dzień nie uświadamiany. UTMB to moje marzenie - mam nadzieję, że kiedyś je spełnię ;) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-09-04, 20:23
dziękuję Bartku
bardzo miło czyta się tę opowieść, rzadko się zdarza mężczyzna tak pięknie piszący o swoich przeżyciach i emocjach, nieukrywający słabości
czytanie Twojej relacji to była prawdziwa przyjemność
wszystkiego dobrego :) |
|
| | | |
|
| 2012-09-04, 20:24
Dzięki za miłe słowa :) Chyba trudniej mi było ogarnąć swoje myśli i je spisać niż przebiec tą trasę, pozdrawiam |
|
| | | |
|
| 2012-09-04, 20:24
jeszcze raz gratuluję i zazdroszczę!!! |
|
| | | |
|
| 2012-09-04, 20:58
Zazdroszczę... bardzo przyjemnie się czytało, niemal ... sam się poczułem jakbym brał udział w tym biegu.
Może kiedyś podejmę wyzwanie, ale ... jeszcze dużo czasu upłynie... ;-) |
|
| | | |
|
| 2012-09-04, 21:20
szacunek twardy człowieku... może kiedyś...
tak sobie siedzę i myślę, że jakbym miał wybór jak zejść z tego świata to może właśnie tam i w takich okolicznościach :)ale ...za dużym grzesznikiem jestem :) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-09-04, 21:59
Gratulacje! To jest coś!! |
|
| | | |
|
| 2012-09-04, 22:20
Chapeau bas... i zazdrość. |
|
| | | |
|
| 2012-09-04, 23:59
Jedna z najciekawszych i najlepszych relacji biegowych jakie czytałem, dlaczego? Ekstra język wciągający jakby się tam było... ;-)
BRAWO ! |
|
| | | |
|
| 2012-09-05, 00:01
bardzo dobrze się czyta, chciałbym wiecej. masz talent. pisz.
pozdrawiam.
|
|
| | | |
|
| 2012-09-05, 08:27
W tegorocznej edycji Ultra-Trail du Mont-Blanc TDS był niewątpliwie najtrudniejszym biegiem... Miałem to szczęście, że na ten pogodowy front alpejski zostałem rzucony następnego dnia, gdy organizatorzy zdążyli wyciągnąć wnioski z Waszych doświadczeń i szybko poskracali trasy CCC oraz UTMB, jednak z drugiej strony czuję się w pewnym sensie "oszukany", jak gdyby pozbawiono mnie czegoś bardzo ważnego... Gratuluję i pozdrawiam! :) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-09-05, 08:45
Na dzień przed biegiem rozmawiałem z biegaczami oczekującymi na UTMB i CCC. Byli przejęci i zdeterminowani podobnie jak ja. Wiem, że dla większości z nich to był start życia i pewnie są bardzo rozczarowani. Trzymam kciuki za ich powodzenie za rok.Przyznam się szczerze, że w chwilach największego zmęczenia, myślałem- przerwijcie wreszcie to szaleństwo! Dzisiaj oczywiście jestem bardzo szczęśliwy z ukończenia całości biegu. Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam tych którzy tam byli i tych których nie udało mi się zniechęcić do pojechania tam w przyszłości. :)) |
|
| | | |
|
| 2012-09-05, 09:22
Gratuluję Ci z całego serca, bo wiem co się działo na trasie.
Alpy uczą pokory!
Uważam , że pomimo trudnych warunków, i tak, o tym czy ukończymy ten bieg decyduje głowa.
To właśnie w niej trwa ciągła walka.
Jeśli wysiądą nam nogi, siądzie kondycja a głowa będzie pracowała, to jesteśmy w stanie dojść do mety.
Choćbyśmy mieli najlepsze markowe ubranie, najlepsze buty i serwis co 20 km,to przegramy, jeśli głowa odmówi współpracy.
Bardzo się cieszę ,że powiększyłeś grono rodaków , którzy ukończyli ten ciężki bieg i jeszcze raz GRATULUJĘ!!! |
|
| | | |
|
| 2012-09-05, 15:33
Gratuluje! Tez biegłam:) I ukończyłam:) Przeżycia bardzo podobne, aczkolwiek też osobiście trochę inne. Też miałam założenia czasowe, ale aura wszystko przekreśliła, był tylko jeden cel- dotrwać do końca. Cieszę się, że było nam dane przebiec cały dystans i zrobiliśmy to w takich warunkach, jakie były. Bez rodziny na trasie, przyjaciół czekających z suchymi rzeczami na Cormet De Roselend i bez jedynej osoby na trasie szczególnie w nocy, z którą można było pogadać. Już dzisiaj wiem, że wrócę tam i zrobię to jeszcze raz. Bo ta trasa śladem książąt Savoy jest niezwykle piękna. |
|
| | | |
|
| 2012-09-05, 19:40 Wielkie brawa Bartosz,Natalia i wszyscy którzy wytrwali...
Jak to czytam to aż mi sie łezka kręci bo dopiero teraz dochodzi do mnie czego dokonaliśmy i w jakich warunkach...Bartosz,Natalia ja skończyłem na 312 miejscu także pewnie gdzies tam się mijaliśmy,ale w takich chwilach extremalnego zmęczenia pewnie SIEBIE nie zarejestrowaliśmy...u mnie największym problemem był pęknięty but na 65km potem już tylko było gorzej,wpadało mi dużo błota i stopę miałem w stanie krytycznym,chyba tylko silna wola i moja głowa pozwoliły mi walczyc o ukończenie,no i fakt że miałem moich bliskich na mecie tez był znaczący...drugim moim problemem była lampka czołówka,wziąłem za słaba i w tej mgle i deszczu w nocy praktycznie nic nie widziałem leciałem albo za kimś albo na czuja...generalnie zawody były bardzo trudnei tym bardziej jestem tak jak i WY szczęśliwy z ukończenia...ale juz postanowiłem że za rok tam wrócę żeby znowu poobcowac z tą niesamowitą naturą i magią tych gór...WIELKI SZACUNEK dla WSZYSTKICH którzy ukończyli,byli tam oraz tych KTÓRZY nas wspierali z kraju i śledzili live!!!! |
|
| | | |
|
| 2012-09-06, 09:52
Natalia, Jacek dzięki że się odezwaliście! Widzę, że podobnie jak mnie cały czas trzymają Was emocje. Nie wiem czy zauważyliście, kończyliśmy bieg niedaleko po sobie :). Ja również serdecznie Wam gratuluję i pozdrawiam, może następnym razem uda nam się spotkać. |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-09-06, 12:24
Wspaniała relacja! Piękny opis i niesamowita walka. Szczerze podziwiam wszystkich którzy ukończyli ten bieg. Po takich przejściach, czy jest coś w życiu codziennym co może wydawać się zbyt trudne, aby to przezwyciężyć? Jeszcze raz gratuluję. |
|
| | | |
|
| 2012-09-06, 21:44 Nie biegam (tak intensywnie) ale z wnioskuję z opisu
Bartek, przyznaję, nie byłem tam, nie biegłem.
Fakt.
Ale znam siebie, potrafię też "wyestymować" Twoje możliwości(swoje znam) i na tej podstawie wyciągam wnioski.
Możemy się założyć, że zaczniemy trening dziś. Ja, jako leszcz w bieganiu, ty, prawie weteran, i za rok będziesz, przed metą, patrzył mi na plecy.
Jedna aspekt, którego się, w tej chwili boję, to indywidualna wytrzymałość ale psychiką już teraz, po opisie wnoszę, zostajesz w tyle.
To nie przechwałki, to nie prowokacja, to kwestia doświadczenia życiowego, uważam, może dać istotną przewagę.
Sprawdzimy?
|
|
| | | |
|
| 2012-09-07, 09:53
2012-09-06, 21:44 - Survivor napisał/-a:
Bartek, przyznaję, nie byłem tam, nie biegłem.
Fakt.
Ale znam siebie, potrafię też "wyestymować" Twoje możliwości(swoje znam) i na tej podstawie wyciągam wnioski.
Możemy się założyć, że zaczniemy trening dziś. Ja, jako leszcz w bieganiu, ty, prawie weteran, i za rok będziesz, przed metą, patrzył mi na plecy.
Jedna aspekt, którego się, w tej chwili boję, to indywidualna wytrzymałość ale psychiką już teraz, po opisie wnoszę, zostajesz w tyle.
To nie przechwałki, to nie prowokacja, to kwestia doświadczenia życiowego, uważam, może dać istotną przewagę.
Sprawdzimy?
|
Się kolega chyba leciutko zapędził.
To nie takie proste wirtualnie przebiec sobie przez Alpy.
Znam jednego gościa z super psychiką i bardzo dobrą wytrzymałością, i z super doświadczeniem i.....główka wysiadła.
Jak przyznał, sam nie wiedział kiedy.
Życzę CI z całego serca , aby Twoje plecy oglądało jak najwięcej ludzi, ale.... to nie takie proste
|
|