Z tym prestiżem tytułu to tak trochę górnolotnie napisane - lekko się przykurzył. Na rozdaniu medali niewiele osób poza samymi zainteresowanymi - i to głównie w momencie nagradzania swojej kategorii - wszystko po łebkach, wciśnięte w ciasny hall budynku przy pergoli stadionu... Prowadzący przekręca nazwiska biegaczy (dosyć znane we wrocławskim środowisku biegowym), każdy podchodzi - hop medalik i do domu.
A jakże szumna nazwa: Otwarte Mistrzostwa Wrocławia...