| | | |
|
| 2011-12-22, 10:53 Dariusz Sidor: od fascynacji po życiówkę - cz.1
I chyba właśnie to "chwalenie się"tak bardzo ludzi ekscytuje i podnieca... |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 10:54
2011-12-22, 10:53 - mariusz67 napisał/-a:
I chyba właśnie to "chwalenie się"tak bardzo ludzi ekscytuje i podnieca... |
Jak się złamie 3:00:00 w maratonie to jest się czym chwalić. Sam chciałbym, ale nie mogę :-) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 10:58
2011-12-22, 10:54 - Admin napisał/-a:
Jak się złamie 3:00:00 w maratonie to jest się czym chwalić. Sam chciałbym, ale nie mogę :-) |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 11:03
2011-12-22, 10:58 - lechu93 napisał/-a:
Zrób tooo!! |
Dzisiaj nie mogę, bo wiozę mamę po zakupy. Jutro muszę umyć auto. W sobotę nie biegam, w niedzielę kościół. W poniedziałek wracam do Torunia, we wtorek bank, w środę porządki, czwartek podpisanie umowy - sam widzisz - nie ma kiedy zrobić tych 3:00:00, człowiek chce, ale nie ma kiedy pobiec :-) |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 11:12
2011-12-22, 11:03 - Admin napisał/-a:
Dzisiaj nie mogę, bo wiozę mamę po zakupy. Jutro muszę umyć auto. W sobotę nie biegam, w niedzielę kościół. W poniedziałek wracam do Torunia, we wtorek bank, w środę porządki, czwartek podpisanie umowy - sam widzisz - nie ma kiedy zrobić tych 3:00:00, człowiek chce, ale nie ma kiedy pobiec :-) |
ja mam dużo czasu, mogę więc maraton w 5 godzin ale Ty jak nie masz czasu to musisz łamac 3 godziny jak drut, nie wymiguj się |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 11:53
Nigdy nie zapomnę mojej próby złamania 3 godzin we Wrocławiu w 2010r. Mimo wielu chęci trochę zabrakło i wyszło netto 3h i 2 sekundy. Na początku myślałem że się rozpłaczę ale po chwili to już mi się chciało śmiać. |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 12:02
Ja swoją przygodę z bieganiem zacząłem na dobre 2 lata temu od zamiaru startu właśnie w maratonie. To magia tego dystansu sprawiła - pobiegło wcześniej 2 moich sąsiadów, więc czemu nie ja - że ja też się wziąłem za bieganie.
Ale z czasem zweryfikowałem swoje poglądy odnośnie "konieczności" biegania maratonów i teraz żałuję, że już go pobiegłem. Dlatego zrobiłem swego rodzaju "reset" ustawień i wybieram inną drogę do maratonu - pierwszą z opisanych w artykule - czyli od dystansów krótkich a szybkich...
Ale przyznaję - to MARATON mnie przyciągnął do biegania. Czas w moim debiucie we Wrocławiu 2010 mieścił się w widełkach autora - 3h33min. Teraz, chociaż wiem że teoretycznie stać mnie na więcej, nie przygotowuję się pod kątem 42km - to musi poczekać.
Ale magia złamania 3h tli się... |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 14:11 Granica trzech godzin.
Złamać trzy godziny to moje wielkie marzenie. Niestety coraz trudniej będzie je zrealizować. Miałem dużą szansę w Toruniu w 2006 roku ale upał mnie pokonał. |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 14:17
Darek ma rację co do magii "złamania 3 godzin w maratonie". Ja jednak od kilku lat bardziej zafascynowany jestem dystansem 100 km i poprawianiem życiówki na tym dystansie. Kilka lat temu i dla mnie maraton był czymś wielkim. Jednak po przebiegnięciu tego dystansu kilkudziesiąt razy słowo "maraton" oswoiło się i zmalało jego znaczenie. Maraton stał się bardziej długim treningiem niż wyzwaniem. Wtedy "setka" zajęła miejsce "magicznego dystansu". Każdemu maratończykowi polecam choć raz posmakować setki.
A co do Admina. Michał też miał kiedyś odpowiedni czas i szanse aby złamać "trójeczkę", ale wtedy wolał biegać setkę i sztafety 24h. I chyba tego nie żałuje? |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 14:58
Cóż dodać....zgadzam się ze wszystkim i czekam na kolejną część ;) |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 16:53 Mój pierwszy maraton
Pamiętam go dokładnie, to był mój szósty bieg w życiu. Postanowiłem sobie na 50-tkę ( tak naprawdę miałem już 51) zrobić prezent i ukończyć maraton w czasie poniżej 4 godzin. Pamiętam start, pamiętam bieg do 30 km. To co było później to była walka o przetrwanie i tylko dzięki koledze który mnie wspierał na trasie ukończyłem ten maraton w 4:03. Wcześniej był 35 i 40 km i myśl w głowie,...co ja tutaj k....wa robię i po co mi to jest potrzebne. Później meta, nie mogę się schylić aby odpiąć chipa, gdy się już schyliłem nie mogłem się podnieść. Po piętnastu minutach zacząłem kombinować co by tu zrobić aby pobiec lepiej. I to w tym bieganiu jest najpiękniejsze. To że dystans czasem nas sponiewiera to nic, ważne, że potrafimy szybko się podnieść i myśleć o ponownym starcie eliminując w okresie przygotowawczym jakieś błędy. Gdy tak czasem myślę o tych "życiówkach" to dochodzę do wniosku, że gdyby się zawsze realizowały pewnie szybko byśmy dotarli do granicy swoich możliwości. A tak, to krok po kroczku, minutka za minutką, zbliżamy się do miejsca które jest dla nas niedostępne i czym później tam dotrzemy tym dłużej będziemy chcieli wojować. To tak na pocieszenie dla tych którym może w tym roku się nie udało,...")) |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 17:31 dziś debiut, jutro wielkie nadzieje
Mój debiut w maratonie przypadł w Poznaniu w 2011 roku,a czas osiągnięty 3.05 wydaje się całkiem zadowalający zwłaszcza, że przygodę z bieganiem rozpocząłem 5 miesięcy wcześniej. Myślę, że jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli to rok 2012 powinien minąć pod znakiem złamania owej magicznej granicy 3.00. Teraz wiem jakie to trudne zadanie, czas pokaże! |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 22:48
Wyniki poniżej 2:30 są dostępne nielicznym amatorom na świecie i mimo tego nie stanowią przepustki do świata sportu kwalifikowanego. By się tam dostać trzeba pokonać kolejny 10-cio minutowy próg, ale ten już jest dla amatorów całkowicie niedostępny.
tu sie nie zgodzę - poniżej 2:20 biega troche amatorów - a w Japonii to nawet poniżej 2:10 biegają :) |
|
| | | |
|
| 2011-12-22, 23:02
2011-12-22, 22:48 - slawek_ napisał/-a:
Wyniki poniżej 2:30 są dostępne nielicznym amatorom na świecie i mimo tego nie stanowią przepustki do świata sportu kwalifikowanego. By się tam dostać trzeba pokonać kolejny 10-cio minutowy próg, ale ten już jest dla amatorów całkowicie niedostępny.
tu sie nie zgodzę - poniżej 2:20 biega troche amatorów - a w Japonii to nawet poniżej 2:10 biegają :) |
Dzisiaj nie ma podziału na amator czy zawodowiec. Wielu ludzi uważa, że jeśli ktoś pracuje zawodowa i biega to jest amator, dlaczego, może ma dwa zawody. Może być rekordzistą świata i pracować za biurkiem obijając się, bo co to za praca. Pracować fizycznie i trenować to wyczyn. Zresztą czytałem gdzieś artykuł, w którym autor pisał, że przedwojenni Japończycy pracowali gdzieś na polu biegając i udeptując chyba jak dobrze pamiętam a do tego potem jeszcze biegali kilkadziesiąt km. A wyniki robili bagatela ok 2.30, co jak na tamte czasy były to wyniki topowe. |
|
| | | |
|
| 2011-12-23, 07:55
2011-12-22, 23:02 - harpaganzwola napisał/-a:
Dzisiaj nie ma podziału na amator czy zawodowiec. Wielu ludzi uważa, że jeśli ktoś pracuje zawodowa i biega to jest amator, dlaczego, może ma dwa zawody. Może być rekordzistą świata i pracować za biurkiem obijając się, bo co to za praca. Pracować fizycznie i trenować to wyczyn. Zresztą czytałem gdzieś artykuł, w którym autor pisał, że przedwojenni Japończycy pracowali gdzieś na polu biegając i udeptując chyba jak dobrze pamiętam a do tego potem jeszcze biegali kilkadziesiąt km. A wyniki robili bagatela ok 2.30, co jak na tamte czasy były to wyniki topowe. |
zaiste, co to za praca za biurkiem
gratuluję |
|
| | | |
|
| 2011-12-23, 09:27
2011-12-22, 23:02 - harpaganzwola napisał/-a:
Dzisiaj nie ma podziału na amator czy zawodowiec. Wielu ludzi uważa, że jeśli ktoś pracuje zawodowa i biega to jest amator, dlaczego, może ma dwa zawody. Może być rekordzistą świata i pracować za biurkiem obijając się, bo co to za praca. Pracować fizycznie i trenować to wyczyn. Zresztą czytałem gdzieś artykuł, w którym autor pisał, że przedwojenni Japończycy pracowali gdzieś na polu biegając i udeptując chyba jak dobrze pamiętam a do tego potem jeszcze biegali kilkadziesiąt km. A wyniki robili bagatela ok 2.30, co jak na tamte czasy były to wyniki topowe. |
Robercie, pięknie biegasz ale czasem ponosi Cię ułańska fantazja. Nie bardzo rozumiem Twoją tezę jakoby nie było podziału na amatorów i zawodowców oraz jestem przekonany o tym, że praca umysłowa potrafi być niezwykle wyczerpująca. Pamiętaj też, że wśród pracowników fizycznych trafiają się lenie,... |
|
| | | |
|
| 2011-12-23, 10:23
2011-12-22, 23:02 - harpaganzwola napisał/-a:
Dzisiaj nie ma podziału na amator czy zawodowiec. Wielu ludzi uważa, że jeśli ktoś pracuje zawodowa i biega to jest amator, dlaczego, może ma dwa zawody. Może być rekordzistą świata i pracować za biurkiem obijając się, bo co to za praca. Pracować fizycznie i trenować to wyczyn. Zresztą czytałem gdzieś artykuł, w którym autor pisał, że przedwojenni Japończycy pracowali gdzieś na polu biegając i udeptując chyba jak dobrze pamiętam a do tego potem jeszcze biegali kilkadziesiąt km. A wyniki robili bagatela ok 2.30, co jak na tamte czasy były to wyniki topowe. |
Oj, ktoś tu się zagalopował.
Naprawdę praca za biurkiem może być wyczerpująca psychicznie i fizycznie. I twierdzenie, że praca za biurkiem to "obijanie się" się, jest co najmniej dla wielu osób krzywdzące.
W tym sezonie łączyłam 2 prace umysłowe, studia podyplomowe i jedną z aplikacji prawniczych. Czyli 4 razy biurko. Taaa, na pewno się obijałam. Przy egzaminach zwłaszcza.
Wiem, że świetnie biegasz. Nie wiem jaką masz pracę.
Ale...
Zmusić się do treningu 3-4 razy w tygodniu po średnio 12 godzinach dziennie na d... przy pracy/ ksiązkach i 4 godz. dojazdów.
Potem jeszcze ponad 30 startów, w tym maratony i setka.
Wierz mi, że nie jest łatwo :-)
A podział uważam, że jest. Ja amatorką jestem na pewno. Zawodowstwo wiąże się - moim zdaniem - z wynikami i nagrodami, sponsoringiem itp. rzeczami, które pozwalają się z biegania utrzymać.
Choć, zgadzam się że są osoby łączące pracę zawodową i bieganiem też niemalże zawodowym np. Dominika Stawczyk.Ale to tylko wyjątki potwierdzające regułę :-) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2011-12-25, 12:40 Vilnius Marathon & Półmaraton Mikołajów w Toruniu.
Tegoroczny maraton w Wilnie ukończyłem w t = 3h12min,zaś Półmaraton Mikołajów w Toruniu, w t < 1h24min.
Jestem bardzo zadowolony z wyniku stolicy Litwy, ponieważ byłem nastawiony na 3h30min, w marzeniach było 3h20min, zaś rzeczywistość pozytywnie zaskoczyła.
Wyniki w Wilnie i w Toruniu stanowią dla mnie podstawę pokusy do złamania 3h w maratonie.Na razie tylko pokusa w dalszych marzeniach, ponieważ myślę,że teraz będzie kolejno: 3h10min, 3h7min,3h5min oraz 3h3min (3:03, DYWIZJON 303...). A może kiedyś poniżej 3h.
Ale jeśli dałbym radę złamać 3h w maratonie, to wówczas taki dystans jako fragment triathlonu IRON MAN ukończyłbym śmiało w t << 3h30min. I dlatego mam taką motywację do złamania 3h w maratonie. |
|
| | | |
|
| 2011-12-27, 12:44
Bardzo świetny artykuł. Po pierwszej części czekałem z zaciekawieniem na drugą, a teraz już czekam na trzecią. Dla mnie ten tekst - bomba! |
|
| | | |
|
| 2011-12-27, 13:03
2011-12-27, 12:44 - Mijagi napisał/-a:
Bardzo świetny artykuł. Po pierwszej części czekałem z zaciekawieniem na drugą, a teraz już czekam na trzecią. Dla mnie ten tekst - bomba! |
Przyłączam sie do pochwał, świetny, zwięzły tekst dla tych również co wiele wiedzą (jak czasem i ja...).
Mam nadzieję że w 3 części będzie o aspekcie psychicznym przygotowań a potem strategii walki z dystansem - czekam by porównać z osobistymi doświadczeniami (na tych polach niestety dałem mocno d...). |
|