|
POWRÓT DO LISTY WĄTKÓW DYSKUSYJNYCH
| | | | |
| 2011-06-26, 11:43 Podziękowanie
Dziękuję bardzo wszystkim osobom, które uczestniczyły przy udzieleniu mi pierwszej pomocy na trasie biegu , w szczególności mojemu partnerowi ,Ratownikom GOPR – Grupa bieszczadzka- Cisna , Zespołowi Medycznemu Pogotowia Ratunkowego w Cisnej oraz Organizatorowi VIII Biegu o Puchar Rzeźnika Stowarzyszenie OTK Rzeźnik za zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim zawodnikom uczestniczącym w biegu.
Z wyrazami szacunku B.Biernat
PS. Do zobaczenia na IX Biegu o Puchar Rzeźnika.
Pozdrawiam gorąco wszystkich uczestników biegu.
|
| | | | | |
| 2011-06-26, 13:17
po zeszłorocznym rozeznaniu Rzeźnika tym razem los spłatał figla.
od 4 czerwca 2010 umówiłem się, że ze Scorpio ruszamy na HC w VIII edycji.
skończyło się w 12 minucie. dotarliśmy jeszcze do Żebraka i nawet wyprzedzaliśmy sporo par. tam zabawa dla mnie się skończyła. rok z kawałkiem minął w 720 sekund - najgorszy moment w mojej krótkiej biegowej karierze. przez kolejne 2 godziny łudziłem się, że ból przejdzie, ale na zbiegach to była żenada.
Jacek pognał dalej. fantastycznie.
między Berehami a Ustrzykami odnotował 3. czas etapu !!!
byłby 18., ale stał się przeze mnie od 17k turystą.
mam nadzieję, że uda mi się go namówić na szaleństwo za rok.
ja zapraszam z kolei na NOCNĄ ŚCIEMĘ... pierwszą edycję czegoś specjalnego... |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-06-26, 13:18 Biegacz- niebiegacz?
Trafiłem przypadkiem na ten artykuł i bardzo nie spodobało mi się w nim pierwsze zdanie autora. Jak wy się do tego odnosicie? Czy dla was biegaczem jest też tylko ta osoba, która przebiegła Rzeźnika? |
| | | | | |
| 2011-06-26, 13:23
... aaa i fantastycznie było wielu z Was podziwiać na punktach od Cisnej do mety...
... z zawodnika przeszedłem na stronę kibiców... warto było... odciążyło mi to głowę, choć chciałbym być na miejscu każdego z biegnących...
... gorąco pozdrawiam mel, maryśkę, dudę, basa, corvusa, dzikiego, andantego, nowego kumpla rafała i jego fantastyczną koleżankę, marka sz. i wszystkich których znam i nie znam z imienia czy też ksywki...
co cię nie zabije to cię wzmocni?
zobaczymy za rok. |
| | | | | |
| 2011-06-26, 13:23
2011-06-26, 13:17 - SFX napisał/-a:
po zeszłorocznym rozeznaniu Rzeźnika tym razem los spłatał figla.
od 4 czerwca 2010 umówiłem się, że ze Scorpio ruszamy na HC w VIII edycji.
skończyło się w 12 minucie. dotarliśmy jeszcze do Żebraka i nawet wyprzedzaliśmy sporo par. tam zabawa dla mnie się skończyła. rok z kawałkiem minął w 720 sekund - najgorszy moment w mojej krótkiej biegowej karierze. przez kolejne 2 godziny łudziłem się, że ból przejdzie, ale na zbiegach to była żenada.
Jacek pognał dalej. fantastycznie.
między Berehami a Ustrzykami odnotował 3. czas etapu !!!
byłby 18., ale stał się przeze mnie od 17k turystą.
mam nadzieję, że uda mi się go namówić na szaleństwo za rok.
ja zapraszam z kolei na NOCNĄ ŚCIEMĘ... pierwszą edycję czegoś specjalnego... |
Nie marudź, nie Twoja wina. Gdyby nie Ty w ogóle bym nie spróbował Rzeźnika. Okazał się nie taki straszny. |
| | | | | |
| 2011-06-26, 13:39
2011-06-26, 13:18 - przemo66 napisał/-a:
Trafiłem przypadkiem na ten artykuł i bardzo nie spodobało mi się w nim pierwsze zdanie autora. Jak wy się do tego odnosicie? Czy dla was biegaczem jest też tylko ta osoba, która przebiegła Rzeźnika? |
Dotąd nie wypowiadałem się na temat Rzeźnika. Teraz mogę bo go bo go głównie przeszedłem. Moim skromnym zdaniem, przebiec się nie da, nawet czołówka nie biegnie całego dystansu. Trasę się pokonuje,o bieganiu trudno mówić. Nie trzeba być biegaczem by zmieścić się w limicie. 16h to czas w którym można niemal przejść, ewentualnie czasem potruchtać. Zapewne niektórzy się nie zgodzą, ale mam wrażenie iż większość uczestników nie bardzo jest przygotowana do tego wysiłku. Potrzebna, jest wytrzymałość fizyczna i psychiczna. Rozsądek od początku. Do lepszego wyniku to umiejętność zbiegania, to powoduje duży zysk w czasie.Również nie można się zbyt cackać ze sobą na trasie i na przepakach. Podejścia są czasem trudne, jednak jeśli ktoś trochę chodził po górach to nic nadzwyczajnego.
Gratuluję wszystkim którzy ukończyli, gdyż wykazali się wytrwałością. Pozdrawiam kontuzjowanych i niech szykują się na następną edycje. |
| | | | | |
| 2011-06-26, 13:59
2011-06-26, 11:31 - Kowal napisał/-a:
Teraz już wiem, co to jest Bieg Rzeźnika.
Błoto po kostki, deszcz, strome podejścia ze zjazdami w dół i zejścia gorsze od podejść.
Prądu wystarczyło tylko na 36km., jakieś 20 minut po wyjściu z Cisnej zobaczyłem światło w tunelu. A że do końca było jeszcze ponad połowa, więc nie było sensu. Z trudem dowlokłem się do miejsca zakwaterowania i po odkruszeniu skorupy błota z nóg odszedłem w niebyt.
Zrobiłem, co mogłem a wystarczyło na dwa kawałki trasy :(
Dla tych, co się przymierzają do debiutu w przyszłym roku - przebiegnięcie maratonu nie daje nic, ale to dosłownie nic w przypadku Rzeźnika. To jest katorżnicze maszerowanie (bo o bieganiu poza czołówką to raczej można sobie pomarzyć) w strasznie ciężkich warunkach, jeżeli popada.
Wypada mi jeszcze z ciężkim sumieniem przeprosić Miłosza, któremu, tym razem przeze mnie, nie udało się dotrzeć do mety. |
Cześć Darek!
Dzięki za komentarz. Wreszcie rozsądna wypowiedź. Jeśli ktoś zmęczył maraton lub dwa i wydaje mu się, że przeleci sobie Rzeźnika to jest w błędzie. Proszę o więcej takich opinii, a będzie mniej płaczu w Cisnej. Dlaczego w Cisnej??? Spytajcie tych, którzy tam właśnie kończą Rzeźnika. A teraz o pasjonatach gór. Jeśli ktoś uwielbia marsze z plecakiem po górach i wydaje mu się, że jest w stanie złamać w Rzeźniku 12 godzin bez odpowiedniego przygotowania to też jest w błędzie. Można Rzeźnika przemaszerować ale w 16 godzin. Proszę mi wierzyć, ale dla mnie super amatora zakończenie biegu w Cisnej w powodu wyssanych z palca zapewnień partnera, że da radę, to wielki zawód (przeżyłem to w ubiegłym roku). Zabawa zabawą, ale jeśli się umawiamy to warto taką decyzję dwa razy przemyśleć.
P.S. Na podejściu na Caryńską też widziałem światełko w tunelu. Stanąłem, krzyknąłem do partnera: "Czekaj do cholery!!!", co mi odpowiedział nie zacytuję, walnąłem Red Bulla i pognaliśmy dalej (ukończyliśmy z pięknym wynikiem). Jeszcze raz dziękuję ci Krzysztof.
Pozdrawiam wszystkich Rzeźników, tych przyszłych też.
Wojtek |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-06-26, 14:31
Dziękuję za miłe chwile wszystkim "starym" forumowym przyjaciolom i tym nowo poznanym. Bieganie (o ile to można nazwać bieganiem? ) nie bardzo mi się podobało, ale cała reszta bardzo fajna. Pogoda mogła być ciut lepsza...
Bardzo dziekuję też za wszystkie miłe slowa skierowane do Rzeźników, które wlaśnie odczytuję sobie przy piwku,-)
I na razie nie chce mi się nic więcej pisać...
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłej końcówki weekendu -) |
| | | | | |
| 2011-06-26, 15:06
2011-06-26, 13:18 - przemo66 napisał/-a:
Trafiłem przypadkiem na ten artykuł i bardzo nie spodobało mi się w nim pierwsze zdanie autora. Jak wy się do tego odnosicie? Czy dla was biegaczem jest też tylko ta osoba, która przebiegła Rzeźnika? |
Autorów faktycznie "trochę" poniosło. Równie dobrze jakiś Yannis Kouros, Scott Jurek czy Dean Karnazes mogliby stwierdzić, że jak nie przebiegniesz jednorazowo kilkuset km to nie jesteś biegaczem. Dla mnie biegaczem jest każdy kto w miarę regularnie biega czy to dla przyjemności i satysfakcji czy to dla wyników i zaszczytów :) |
| | | | | |
| 2011-06-26, 16:47
2011-06-26, 15:06 - mpiotrowski napisał/-a:
Autorów faktycznie "trochę" poniosło. Równie dobrze jakiś Yannis Kouros, Scott Jurek czy Dean Karnazes mogliby stwierdzić, że jak nie przebiegniesz jednorazowo kilkuset km to nie jesteś biegaczem. Dla mnie biegaczem jest każdy kto w miarę regularnie biega czy to dla przyjemności i satysfakcji czy to dla wyników i zaszczytów :) |
Tak samo jak rowerem jest poczciwa "ukraina", czy składak "Romet" w porównaniu z "Authorem"...
Tak samo samochodami są zarówno Ferrari jak i Trabant...
Tak samo biegaczami są: Szost, Ochal i Artur Żak (szlaku13)...
To co że mam słabszy silnik i mniej koni pod maską... też prę jakoś do przodu... ;))) |
| | | | | |
| 2011-06-26, 16:49
2011-06-26, 15:06 - mpiotrowski napisał/-a:
Autorów faktycznie "trochę" poniosło. Równie dobrze jakiś Yannis Kouros, Scott Jurek czy Dean Karnazes mogliby stwierdzić, że jak nie przebiegniesz jednorazowo kilkuset km to nie jesteś biegaczem. Dla mnie biegaczem jest każdy kto w miarę regularnie biega czy to dla przyjemności i satysfakcji czy to dla wyników i zaszczytów :) |
Dzięki za przyznanie mi racji. Niedawno był tutaj artykuł o tym kto jest biegaczem- to taka osoba, która biega, nieważne ile i jak szybko:)
Gratuluję wszystkim, którzy podjęli się rywalizacji na tak ekstremalnej trasie, mnie osobiście nie kręci jak na razie tak ekstremalne bieganie (może kiedyś dostanę taki szalony pomysł), ale mimo wszystko czuję się biegaczem długodystansowym- amatorem:)
Wielki szacun dla was!
Pozdrawiam(:
|
| | | | | |
| 2011-06-26, 17:30
I ja dorzucę swoje przysłowiowe trzy grosze.
Cieszę się, że nie dałam się "ponieść" emocjom i nie "poszłam" na całość na Rzeźniku, że potraktowałam ten bieg jako przygodę i jako.....rozpoznanie przed kolejną edycją.
Co prawda zaraz po biegu zarzekałam się, że nigdy więcej....
Dziś kiedy nózie przestały boleć, myślami już przy następnym Rzeźniku jestem.
Gratuluję wszystkim Rzeżnkiom:)) |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-06-26, 18:13
LINK: http://youtu.be/CDij3fNGaL0 | Kocham góry, uwielbiam po nich wędrować... Dotychczasowe moje wycieczki nie przekraczały jednak zwykle 40 km dziennie... Do czasu Rzeźnika, który był wielką niewiadomą i...
... i okazał się największą przygodą życia! :)))
Nie trudy pokonywania kolejnych kilometrów będę jednak pamiętał najbardziej - nie burzę, ulewę, błoto, bieg w nocnej mgle... nie ból mięśni, stóp, czy chwile słabości podczas podchodzenia na Caryńską... :)))
Najwspanialsze w tym biegu są bowiem moim skromnym zdaniem: wzajemna współpraca partnerów każdego zespołu, doping, zrozumienie i całe to "ludzkie bieganie"... Tu na prawdę można poczuć, że życie ma sens ;)
Gratuluję wszystkim uczestnikom Rzeźnika - zarówno tym, którzy GO ukończyli jak i tym, którym z jakichś względów szczęście nie dopisało - odwagi, siły, determinacji i zwycięstwa nad własnymi słabościami!!! Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem z Wami tam być :)))
Do zobaczenia za rok!!! :)
W linku - chwile na pół godziny przed startem w Komańczy... Ech... szkoda, że to już po... ;) |
| | | | | |
| 2011-06-26, 18:43
Potrafię przejśc Orlą Perć w jeden dzień, co więcej przyjechać jako kierowca do Zakopanego, zejść z Krzyżnego do Kuźnic przez Murowaniec i wrócić w tym samym dniu samochodem do domu (jako kierowca). Urwałem w tym roku z maratonu ponad pół godziny, co więcej biegnąc tydzień wcześniej maraton z niewiele gorszym wynikiem. A Rzeźnik znów mnie pokonał. Cóż z tego, że znalazłem sie dużo dalej niż rok temu. Nie dałem rady. A muszę.
Być może do trzech razy sztuka?
Ale najpierw spróbuję 12 godzinnego Biegu i Setki Kaliskiej.
Może za rok odpuszczę i spróbuję w X Rzeźniku?
Choć partner nie stracił do mnie zaufania. Wiedział, że dałem z siebie wszystko.
Gratuluję wszystkim, nie tylko tym co ukończyli,
także tym którzy walczyli z sobą. I wygrali. |
| | | | | |
| 2011-06-26, 19:15
2011-06-26, 14:31 - Damek napisał/-a:
Dziękuję za miłe chwile wszystkim "starym" forumowym przyjaciolom i tym nowo poznanym. Bieganie (o ile to można nazwać bieganiem? ) nie bardzo mi się podobało, ale cała reszta bardzo fajna. Pogoda mogła być ciut lepsza...
Bardzo dziekuję też za wszystkie miłe slowa skierowane do Rzeźników, które wlaśnie odczytuję sobie przy piwku,-)
I na razie nie chce mi się nic więcej pisać...
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłej końcówki weekendu -) |
Czesław Lang powiedział kiedyś, co prawda nie o bieganiu, ale o kolarstwie pewne słynne zdanie. Nieco je naginając do biegaczej dziedziny rzec by można tak:
Na Rzeźnika pogoda może być dobra albo... bardzo dobra.
W piątek była tylko... dobra :) |
| | | | | |
| 2011-06-26, 19:20 Zwycięzcy czy nie zwyciężcy
Wiem, że niniejszym postem mocno się narażę, zważywszy na fakt, że jako nieukończona, miętka ninja nie powinienem pewnikiem zabierać głosu.
Ale jak traktować tegorocznych zwycięzców z rekordem trasy. Zwyciężyli, czy nie? Pomylili trasę? To był ich pierwszy raz? Jak obliczano karę czasową?
Najchętniej zapytałbym ich samych, jakie to uczucie? Szacun ogromny biegaczy i niedosyt, że jednak nie było tak jak trzeba.
Ja w tym temacie jestem dość ortodoksyjny i dla mnie, powtarzam - osobiście, zespół powinien zostać zdyskwalifikowany. |
| | | | | |
| 2011-06-26, 19:37
2011-06-26, 19:20 - Kowal napisał/-a:
Wiem, że niniejszym postem mocno się narażę, zważywszy na fakt, że jako nieukończona, miętka ninja nie powinienem pewnikiem zabierać głosu.
Ale jak traktować tegorocznych zwycięzców z rekordem trasy. Zwyciężyli, czy nie? Pomylili trasę? To był ich pierwszy raz? Jak obliczano karę czasową?
Najchętniej zapytałbym ich samych, jakie to uczucie? Szacun ogromny biegaczy i niedosyt, że jednak nie było tak jak trzeba.
Ja w tym temacie jestem dość ortodoksyjny i dla mnie, powtarzam - osobiście, zespół powinien zostać zdyskwalifikowany. |
Ja już wcześniej na innym forum wyrażam podobną opinię. Mogę zrozumieć , że jak to twierdzą niektórzy bieg ma charakter koleżeński i do wielu spraw podchodzi się "luzacko" i niech będzie, nie ma co odbierać im zwycięstwa bo byli najmocniejsi a skrocili trasę z winy organizatora. To z trudem ale jeszcze przełknę. Jednak mowienie i pisanie , że ustanowili nowy rekord trasy to już dla mnie przesada a nawet strzał we własne kolano, bo to podważa wiarygodność wszystkich wyników i rekordów. |
| | | | |
| | | | | |
| 2011-06-26, 22:01
2011-06-26, 18:13 - dario_7 napisał/-a:
Kocham góry, uwielbiam po nich wędrować... Dotychczasowe moje wycieczki nie przekraczały jednak zwykle 40 km dziennie... Do czasu Rzeźnika, który był wielką niewiadomą i...
... i okazał się największą przygodą życia! :)))
Nie trudy pokonywania kolejnych kilometrów będę jednak pamiętał najbardziej - nie burzę, ulewę, błoto, bieg w nocnej mgle... nie ból mięśni, stóp, czy chwile słabości podczas podchodzenia na Caryńską... :)))
Najwspanialsze w tym biegu są bowiem moim skromnym zdaniem: wzajemna współpraca partnerów każdego zespołu, doping, zrozumienie i całe to "ludzkie bieganie"... Tu na prawdę można poczuć, że życie ma sens ;)
Gratuluję wszystkim uczestnikom Rzeźnika - zarówno tym, którzy GO ukończyli jak i tym, którym z jakichś względów szczęście nie dopisało - odwagi, siły, determinacji i zwycięstwa nad własnymi słabościami!!! Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem z Wami tam być :)))
Do zobaczenia za rok!!! :)
W linku - chwile na pół godziny przed startem w Komańczy... Ech... szkoda, że to już po... ;) |
Nic dodać nic ująć, zgadzam się w 100%.
Najważniejsza w życiu jest pasja i radość z jaką można ją wykonywać :)
Biegam, biegam i biegać będę bo to jedyne źródło, które mnie napędza i daje radość z życia :)
Pozdrowienia dla wszystkich Rzeźniczek i Rzeźników :)
...i faktycznie szkoda, że już po... :) |
| | | | | |
| 2011-06-26, 22:46 Fotki
| | | | | |
| 2011-06-26, 22:48 fotki
|
|
|
| |